Premiera z okazji Jubileuszu
„Zgoda” zatańczy rapa
19 grudnia Zespół Tańca Ludowego „Zgoda” z okazji 20-lecia działalności artystycznej zaprezentuje swoim wiernym widzom wielką niespodziankę – widowisko wg „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza. O tym, jak się szykuje zespół do premiery, opowiedział Henryk Kasperowicz – kierownik artystyczny i choreograf zespołu „Zgoda”.
„Zgoda” jest już dwudziestoletnią panienką, pełną werwy i pomysłów. Jak się udało na przeciągu tylu lat utrzymać zespół?
Wszystko zależy od chęci członków. Uważam, że rodzinna i koleżeńska atmosfera, panująca w zespole, jest tym, co utrzymuje członków w zespole. Gdy są dobre stosunki między członkami – zespół istnieje. Gdy są krzywdy, kłamstwa, intrygi – żaden patriotyzm nie utrzyma człowieka w zespole.
Zespół powstał w 1988 roku, na fali odrodzenia narodowego…
Kiedyś tylko podczas domowych imprez mogliśmy śpiewać kolędy czy pieśni patriotyczne. Podczas odrodzenia wszystko to mogliśmy już przenieść na scenę, więc rodzice chcieli, aby ich dzieci nauczyły się pieśni ludowych, patriotycznych, tańców narodowych. Do dziś pamiętam, jak w pierwszą sobotę listopada 1988 r. ze swoją małżonką przyjechałem do Rudomina, żeby przeprowadzić casting wśród dzieci. W ciągu ok. 5 godzin wybieraliśmy uczniów do grupy tanecznej.
Teraz zespół liczy ponad 100 osób. Są 4 grupy taneczne. Grupa reprezentacyjna czyli podstawowa, składa się z kapeli, grupy wokalnej i tancerzy. Chyba 70 proc. składu tancerzy grupy reprezentacyjnej tańczy prawie od początku istnienia zespołu.
Z okazji Jubileuszu zespół chce zaskoczyć swego widza, przygotowując widowisko wg „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza. Jak narodził pomysł przedstawienia?
Już od dosyć dawna nosiłem się z pomysłem, by zrobić coś w innym stylu, chociaż my ciągle robimy coś nowego. Występując przed młodzieżą, nie tylko naszą, zauważyłem, że większość nudzi się na koncertach muzyki ludowej, bo dla nich folklor jest nieciekawy, niemodny, jest przeżytkiem. Więc zastanawiałem się, jak zaciekawić młodzież. Może wprowadzić jakiś współczesny rytm, współczesny instrument muzyczny? Teraz wiele zespołów łączy muzykę ludową i współczesną.
Wzięliśmy najbardziej znany utwór literacki – „Pana Tadeusza” – bo dla nas, Polaków z Wileńszczyzny, jest szczególnie bliski.
Zwróciłem się do Zbigniewa Lewickiego, bo on potrafi transformować muzykę. Zbyszek od razu się zgodził, ale za tydzień zadzwonił twierdząc, że „Pan Tadeusz” to raczej nie ten utwór, do którego da się napisać muzykę. Wprowadziliśmy więc do tekstu lekkie zmiany, usunęliśmy kilka słów, by dostosować do niego muzykę. Mam nadzieję, że nasz wieszcz się za to nie obrazi.
Czy może Pan zdradzić, co to będzie za widowisko?
Można to nazwać przedstawieniem folkowym, musicalem, przedstawieniem muzycznym, współczesną wersją „Pana Tadeusza” w formie taneczno-muzyczno-teatralnej. Sądzę jednak, że najbardziej trafna nazwa – to musical. Bo jest to mieszanka różnych stylów muzycznych, począwszy od muzyki ludowej, poprzez muzykę klasyczną, aż po rap, rock, ragge, blues. I młody, i stary znajdzie coś dla siebie. Zbyszek Lewicki wszystko zrobił prawie idealnie.
Będzie grała muzyka akustyczna, czyli nasza kapela, plus gościnnie 6 instrumentów elektronicznych: 3 gitary elektroniczne, smyczek elektroniczny, organy elektroniczne, a nawet didżej. Będzie i taniec, i śpiew, i narracja.
„Pan Tadeusz” to jednak wielkie wyzwanie?
To wielkie wyzwanie. Chociaż wielu mnie namawiało, aby przedstawić jakiś jeden wątek utworu, zdecydowałem się pokazać „Pana Tadeusza” jako całość. Będzie w przedstawieniu i wątek patriotyczny, i miłosny, i opisy przyrody. Opracować tekst pomogła mi Danuta Korkus, polonistka ze Szkoły Średniej im. Wł. Syrokomli. Rozmawiałem także z polskimi choreografami, reżyserami Teatru Współczesnego w Polsce.
Widowisko przybliży nam utwór naszego wieszcza w nietradycyjny sposób – poprzez różnorodną muzykę, dobre narratorstwo, bo będziemy mieli dwóch narratorów – jeden z nich, Sławomir Gaudyn, zawodowy aktor, przybędzie do nas z Londynu.
Oprócz różnorodnej muzyki, czym jeszcze zaskoczycie widza?
Zaskoczymy również oświetleniem. W projekcie nie będzie żadnej scenografii oprócz gry świateł. Wielkie znaczenie w oświetleniu będą miały lasery i ekrany LED. Do naszego przedstawienia dostosowaliśmy także panoramiczne fragmenty z filmu Andrzeja Wajdy „Pan Tadeusz”.
Zaskoczymy przede wszystkim tym, że zespół ludowy wykonuje utwory współczesne.
Wileńska publiczność ujrzy więc eksperyment, jakich dotąd nie robił żaden inny zespół ludowy z Wileńszczyzny?
Coś podobnego pokazał Lewicki podczas I Światowego Zjazdu Wilniuków – misterium jazzowo-folkowe. Zaprezentujemy podobne przedstawienie, jednak to, co robił Lewicki – to śpiew, instrumenty źródłowe i muzyka współczesna. My zaś robimy trochę inaczej – nie będzie instrumentów źródłowych, z wyjątkiem kilku. My transformujemy raczej muzykę ludową na współczesny styl. Nie staramy się też śpiewać głosem ludowym, chociaż będą elementy białoruskiej muzyki ludowej i litewskiej sutartine.
Czy stroje też zaskoczą widza?
Jeżeli chodzi o stroje, to musieliśmy znaleźć złoty środek, bo w przedstawieniu muzyka współczesna, ale pokazane czasy napoleońskie. Tańczyć w kontuszach byłoby chyba nie do rzeczy. Zrobiliśmy więc stroje zbliżone bardziej do stroju współczesnego, z elementami historycznymi. W przygotowaniu kostiumów pomagali nam zawodowi styliści.
Czy trudno było członkom zespołu nauczyć się nowoczesnych tańców, bo przecież są tancerzami ludowymi?
Przystosować się i chórzystom, i tancerzom szczególnie z muzyki ludowej na współczesną było trudno. Czasami nawet niektórzy żartowali, że tańczyli 20 lat poleczkę i walczyka, a teraz muszą ręcami i nogami wymachiwać. Przyszli do zespołu ludowego, a trafili do współczesnego. Przetransformować się z jednego stylu na drugi jest bardzo trudno. To długa praca, ale krok po kroku i sądzę, że nam się udało. Większość tańców opracowała choreograf Edyta Stundyte, która współpracuje z zawodowym teatrem Oskarasa Koršunovasa, Andżeliki Cholinej.
Jak długo trwała praca nad nowym projektem?
Do pracy zabraliśmy się na początku tego roku. Dałem Zbyszkowi swoje pomysły, a on zaczął tworzyć muzykę. Przed tym musiałem jeszcze od a do z powtórzyć „Pana Tadeusza”. Wstępnie przeczytałem go kilka razy. Wynikiem jest ponad półtoragodzinne przedstawienie, które stanowi pierwszą część widowiska. Podczas drugiej części damy tradycyjne tańce z naszego repertuaru. Ogółem widowisko będzie trwało ponad 2 godziny.
Premierę planowaliśmy na maj, ale niestety, kryzys przełożył nasze plany na później. 19 grudnia – może to nie najlepszy termin, bo przecież okres adwentu. Ale z drugiej strony, 24 grudnia, a więc całkiem blisko, rocznica urodzin Adama Mickiewicza.
Fragment z przedstawienia zespół zaprezentował podczas występu na ostatnim festiwalu w Mrągowie. Jak publiczność to oceniła?
Wiele razy braliśmy udział na festiwalu w Mrągowie i za każdym razem staramy się przywozić coś nowego. Mocno nas oklaskiwali, więc sądzę, że dla publiczności się spodobało. Ludzie po koncercie mówili, że byli zachwyceni.Te fragmenty powtórzyliśmy jeszcze podczas I Światowego Zjazdu Wilniuków.
Dokąd planujecie wyjechać z tym przedstawieniem?
Jesteśmy już zaproszeni w marcu na Dni Kresowe do Poznania, Gorzowa i Szczecina. Ale widowisko w takiej formie, jakie zaprezentujemy podczas premiery w Wilnie, jednak nie pokażemy. Nie zabierzemy ze sobą oświetlenia, muzyków elektronicznych. To drogi projekt i żeby go powtórzyć, potrzebne są pieniądze. Ale kiedyś w oryginale może powtórzymy, bo wiele też zależy od tego, jak nasze widowisko odbierze wileńska publiczność.
Pan wspomniał, że widowisko jest kosztownym projektem. Czy łatwo dawało się znaleźć sponsorów?
Pomysł nowatorski, gdyby nie taki pomysł, to nie wiem, czy udałoby się nam znaleźć tylu sponsorów, ponieważ to przedstawienie owszem sporo kosztuje.
Za wsparcie finansowe chcemy podziękować: samorządom rejonu wileńskiego i stołecznego, Wydziałowi Konsularnemu Ambasady RP w Wilnie, Departamentowi Mniejszości Narodowych, ZPL, AWPL, Domu Kultury Polskiej w Wilnie, firmie „Transtefa”, radnemu samorządu m. Wilna Zbigniewowi Maciejewskiemu.
Dziękuję też kierownikom oddzielnych grup za to, że ambitnie zabrali się do realizacji projektu. A czytelników „Tygodnika” serdecznie zapraszam na premierę.
Rozmawiała Iwona Klimaszewska