Śladami krzyżowców… do Grobu Pańskiego (I)

Czy Ziemia Święta jest wciąż święta?

Cóż tak naprawdę łączy wyprawy krzyżowe, odbyte przed prawie tysiącem lat, ze współczesnymi pielgrzymkami XXI wieku?

Dane mi było odbyć we wrześniu pielgrzymkę do Ziemi Świętej, do miejsc, o których dziejach wiemy z kart Biblii, a które tylko w wyobraźni zarysowywały się niejasnym kształtem. Razem z młodzieżą wileńskiego teatru „Betania” dołączyliśmy do radomskiej grupy pielgrzymów, zorganizowanej przez Biuro Pielgrzymkowe Księży Pallotynów.

Przez cały tydzień 35-osobowa grupa pątników poznawała miejsca związane z Historią Zbawienia. Czas ten – to swoista rozmowa z Bogiem, którego Słowa jak nigdy dotąd poruszały przemawiając obrazem kultury, religii, fauny i flory obszaru wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego, tzw. „Bliskiego Wschodu”.

Być może tytuł, jakim postanowiłam ogarnąć zawarte poniżej refleksje z podróży do Ziemi Świętej, wzbudzi u Czytelnika pewien niesmak, poczuje on pewną „płyciznę” określenia. Tym niemniej w Ziemi tak bardzo Bożej, ale zarazem i ludzkiej nie sposób nie zauważyć śladów tych, którzy mieczem „uświęcali” tak istotne dla chrześcijaństwa ziemie. Konsekwencje tych wypraw są żywotne po dzień dzisiejszy. Zaś to, co łączy sławetne wyprawy krzyżowe z XXI-wiecznymi wyprawami pielgrzymów – to nic innego jak szacunek do miejsc świętych. Co prawda, sposób okazania różni się niezmiernie.

„Piąta Ewangelia”

W taki sposób można nazwać to, cośmy doświadczyli podczas tygodniowego pobytu w Izraelu. Ewangelia nie pisana słowem, tylko – obrazem, ten zaś bardziej przemawia do człowieka dwudziestego pierwszego wieku.

Czy, przebywając w Ojczyźnie Chrystusa, ma się świadomość Jego szczególnej obecności? Obawiam się, że na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Ośmielę się też na stwierdzenie, że większość odwiedzających Ziemską Ojczyznę Chrystusa dość sceptycznie podchodzi do autentyczności miejsc. W piękny sposób określił to Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II spisując swoje przeżycia z podróży do Ziemi Świętej z 1965 roku: „Do tych zakątków trafiam: (już nie są tym, czym były) (…) miejsce, miejsce jest ważne, miejsce jest święte. Przesunęły się tylekroć kamienie, zasypano tak wiele wyboi, piasek od tamtych czasów przesypał się niezliczoną ilość razy, nie pozostało ani ziarenka. Nie tej jednak szukam tożsamości: miejsce jest sobą przez to, co je wypełnia. (…) Tożsamość miejsc to nie tylko tożsamość kamieni… Pielgrzymuję nie do kamieni ułożonych w ten sam węgieł domu, w tenże sam bruk ulicy, w palenisko to samo. Jest tożsamość odnajdywania się w krajobrazie. Do niej pielgrzymuję. To miejsce jest święte”.

Bodajże większość pielgrzymów przybywających do Ziemi Świętej nie szuka namacalnych śladów sprzed 2 tysięcy lat. Miejsca są święte przez to, że to tutaj nieograniczony Bóg, Stwórca Wszechświata, wstąpił w ograniczoną historię człowieka. Tutaj „ziemia ujrzała swego Zbawiciela”. Mimo że nie doszukamy się autentyczności sprzed dwóch tysięcy lat, jednak dotkniemy świadomości, mentalności, krajobrazów tych obszarów.

Miasto z pokolenia Judy

Pierwsze kroki skierowaliśmy do miasta „najmniejszego wśród plemion judzkich”, jak określił Betlejem prorok Micheasz, przepowiadając na przełomie 8-7 wieku przed Chrystusem, że w tym mieście narodzi się Mesjasz.

Dzisiejsze Betlejem – to 30-tysięczne miasto znajdujące się 8 km od Jerozolimy. Mimo bliskiego położenia od stolicy Izraela przy wjeździe do miasta jest kontrola paszportowa, coś w rodzaju przejścia granicznego. Widziany dotąd w telewizji mur, staje „żywo” przed nami i pierwsze wrażenie zetknięcia się z Ziemią Świętą budzi niepokój. Betlejem – to teren Autonomii Palestyńskiej, prawie całkowicie obudowane murem, za którym to już wyłącznie świat arabski. Wczesne godzinny ranne przybycia do miasta pozwalają na bycie świadkami kontroli paszportowej osób, które pracę mają poza terenem swego miasta. Poprzez codzienną kontrolę paszportów stają twarzą w twarz z największymi wrogami – Izraelczykami. Gdzież jak nie tutaj doświadczymy współistnienia obok siebie tak odrębnych kultur, mentalności, wreszcie religii. Tutaj obok siebie mieszkają nienawidzące się narody, odrębne kultury, wyznawane są różne religie.

„Hic est natus”

Miejsca święte w Izraelu mają pewne szczególne określenie „hic”, z łaciny oznacza „tutaj”. Wyrazem tym podkreśla się autentyczność miejsca. „Tutaj” doświadczone w Betlejem – to religijne przeżycie i zrozumienie, że tutaj „Słowo zamieszkało między nami”. Bazylika Narodzenia Pańskiego należy do ortodoksyjnych Greków, niesie za sobą piętno lat i religii. Miejsce święte zarówno dla chrześcijan jak i muzułmanów, którzy wraz z rodzinami przybywają do świątyni, by się pokłonić Jezusowi, gdyż czczą Go jako proroka. Na przeciągu tysiącleci świątynia była świadkiem zachodzących zmian religijnych i państwowych w mieście.

Już w II w. odbywający się w tym miejscu kult chrześcijański został przerwany, gdyż Rzymianie po rozgromieniu powstania żydowskiego w 135 roku, niszcząc wszelkie objawy religijności na terenach kraju żydowskiego, wybudowali pogańską świątynię ku czci Adonisa. (Zresztą dzięki temu, iż na świętym dla chrześcijan miejscu stanęła pogańska świątynia, zostało ono zachowane.) Dopiero IV wiek, kiedy chrześcijaństwo stało się religią Państwa Rzymskiego, staraniem św. Heleny stanęła świątynia chrześcijańska. Nie zniszczyli tego miejsca w VI wieku Persowie, którzy plądrowali cały kraj. Na mozaikach rozpoznali oni „swoich”. Wizerunek przedstawiający Pokłon Trzech Króli ze Wschodu powstrzymał napastników, którzy stwierdzili, iż nie wypada niszczyć miejsca, gdzie są uczczeni ich ziomkowie. Po dzień dzisiejszy każdy wchodzący do świątyni, nieważne, jakiej religii, czy narodowości i wyznania, odda cześć świętemu miejscu przez ukłon. Wejście jest tak niskie, że każdy dorosły człowiek powinien się pochylić. Dawne ogromne drzwi co pewien czas zmniejszano: najpierw, by muzułmańscy żołnierze nie wjeżdżali konno, potem, by nawet pieszy nie mógł wejść bez pochylenia głowy.

Sacrum czy profanum

Pierwsze rozczarowanie miejscem świętym po wejściu do Bazyliki: absolutnie żadnego skupienia, kościół przypominający raczej muzeum. Zdawać by się mogło, że ortodoksi pilnujący porządku, dbają wyłącznie o skromny ubiór turystów. Ci z odkrytymi ramionami lub krótkimi spodenkami, czy też spódnicami są wypraszani bądź proszeni o przykrycie się chustą. Modlitwa przy miejscu narodzenia Chrystusa w grocie Bożego Narodzenia z powodu tłumów jest możliwa tylko przez chwilę.

Grupy pielgrzymów katolickich do dyspozycji mają przylegającą do Bazyliki Narodzenia Pańskiego świątynię pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Katolicki kościół podobnie jak i Bazylika jest wzniesiony na grotach, które pielgrzymom służą jako kaplice do sprawowania Eucharystii. Półmroczna grota św. Józefa na godzinę staje się nam miejscem spotkania z Chrystusem Eucharystycznym. Tutaj podczas Mszy św., odprawianej w dowolnej porze roku, śpiewa się kolędy. Dopiero skupienie podczas modlitwy nad tekstami biblijnymi uświadamia nas, że jesteśmy w miejscach, opisanych w Piśmie Świętym.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: Bazylika Narodzenia stoi tak jak ją w IV w. kazał wybudować cesarz Konstantyn oraz jak ją w V w. przebudował cesarz Justynian - stoi dostojna i chroni relikwię; wejście do Bazyliki jest tak niskie, że każdy wchodzący przez ukłon oddaje cześć świętemu miejscu.
Fot.
autorka

(cdn.)

<<<Wstecz