I. Światowy Zjazd Wilniuków

Maryla w sercu Wilna

Wilno kocha Marylę Rodowicz. O tym można się było przekonać w ubiegły piątek, gdy tłumy wielbicieli jej talentu przybyły na Plac Ratuszowy, aby podziwiać występ madonny polskiej piosenki.

Chociaż Maryla już po raz kolejny występuje w stolicy Litwy (ostatni raz w Wilnie była przed trzema laty), wileńska publiczność zawsze gremialnie przybywa na jej koncerty.

Piątkowy występ piosenkarki z Polski odbywał się w ramach I Światowego Zjazdu Wilniuków i był kulminacją tego zlotu.

Na koncert słynnej wilniuczki przybyli nie tylko dawni fani, którym piosenki Maryli towarzyszą od lat młodości, ale również kilkuletnie maluchy, które wygodnie usadowione na ramionach rodziców, energicznie wymachiwały rączkami w takt muzyki.

Wilnianin Paweł przyznał się, że na koncert Maryli Rodowicz wyciągnęła go żona. Nie przepada za utworami piosenkarki, więc na imprezę wybrał się niechętnie. Jednak sceniczna charyzma i urok Maryli, jej umiejętność obcowania z publicznością, a także profesjonalne granie muzyków całkowicie zmieniły jego zdanie o Rodowicz. „Dawno tak wspaniale się nie bawiłem, nawet nie przypuszczałem, że żywe wykonanie „Kolorowych jarmarków” przez Marylę tyle ma uroku i siły” - dzielił się swymi wrażeniami wilnianin. Pełen podziwu dla temperamentu piosenkarki postanowił, że nabędzie ostatni krążek Maryli Rodowicz.

Słynna polska artystka dla wileńskiej publiczności wykonała zarówno swoje stare superprzeboje, takie jak: „Kolorowe jarmarki”, „Wsiąść do pociągu”, czy „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma” oraz te najnowsze, które wileńska publiczność też zdążyła już polubić: „Miłość na odległość”, „Jest cudnie”, „Ech, mała”. Rozkołysana i rozbawiona widownia chętnie śpiewała razem z piosenkarką. Przeboje piosenkarki nucili nie tylko starsi fani, ale także młodzież, która doskonale zna na pamięć słowa jej piosenek, o czym można się było przekonać podczas koncertu.

Maryla Rodowicz też potrafi zaskoczyć. Dla wileńskiej publiczności pięknie zaśpiewała piosenkę Włodzimierza Wysockiego „Koni priwiriedliwyje”. Miłą niespodzianką dla wilnian było też wykonanie przez piosenkarkę znanej piosenki „Kapeli Wileńskiej” - „To Wilno”. Mamy nadzieję, że Maryla Rodowicz do nas jeszcze zawita.

Przed występem Maryli litewską publiczność rozgrzewał jeden z najsłynniejszych i najlepszych krajowych zespołów „Skamp”. Członkowie tej kapeli serdecznie powitali wilniuków, prezentując dla nich najlepsze swoje utwory. Jedyna wokalistka zespołu, Erica Jennings, która za kilka miesięcy po raz drugi zostanie mamą, zapowiedziała, że ten występ jest jej ostatnim koncertem przed urlopem macierzyńskim. Dawno już wileńska publiczność tak wspaniale i tak beztrosko się nie bawiła.

Iwona Klimaszewska

Na zdjęciach: Maryla i wilnianie wyznali wzajemną miłość.
Fot.
Teresa Worobiej

„W Wilnie ładujemy akumulatory”

Na dziedzińcu Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Wilnie znaleźli swoją przystań twórcy wyrobów ludowych Wileńszczyzny. Do nich dołączyli twórcy ludowi z Warmii i Mazur, którzy również przywieźli swoje rzemiosło do zaprezentowania wilnianom.

Goście tej wystawy mogli posmakować kuchnię Warmii i Mazur, zwłaszcza wyśmienite pieczywo. Na wystawę wyrobów mistrzów sztuki ludowej Wileńszczyzny i regionu Warmii i Mazur przybył marszałek województwa warmińsko-mazurskiego Jacek Protas oraz starostowie niektórych gmin.

Powitanie, serdeczne słowa, atmosfera przyjacielskiego spotkania, które można określić bardzo krótko - spotkali się ziomkowie. Ludzie o tym samym pochodzeniu, gdyż korzenie gości z Warmii i Mazur w większości również sięgają Wilna i Wileńszczyzny.

Korzystając z okazji, poprosiliśmy Pana Marszałka o krótki wywiad.

Panie Marszałku, po raz drugi w tym roku jest Pan w Wilnie, a po raz trzeci prezentowany jest u nas dorobek regionu Warmii i Mazur. Czym Pana osobiście przyciąga kraj wileński, przecież Wilno to nie Bruksela?

Do Brukseli jedziemy „załatwiać” interesy, do Wilna przyjeżdżamy z sentymentu i z przyjemności. Po pierwsze, spotykamy tutaj swoich przyjaciół, z którymi znamy się od wielu lat, jesteśmy podejmowani bardzo gościnnie i z otwartym sercem. Po drugie, jest to piękne miasto, które zaurocza. Kto raz tutaj przyjechał, to chce wracać, kto raz pospacerował po zaułkach wileńskich, nie może tego zapomnieć. Dlatego mówię czasem do swych pracowników, że gdybym miał do Wilna przyjechać tylko na dwie godziny, to i tak nie będę tego żałował.

Promocja Warmii i Mazur jest tutaj bardzo oczekiwana. Pamiętamy pierwszą imprezę w lutym br., gdy w Domu Kultury Polskiej w Wilnie odbyła się prezentacja dorobku kuchni regionalnej, w czerwcu oglądaliśmy wystawę plastyków. Co może jeszcze zaproponować ten region mieszkańcom Wilna i Litwy?

Jesteśmy z Litwą sąsiadami, liczymy na litewskich turystów. Chcemy pokazać nasz region pod wieloma kątami, jako region turystyczny, jako region, w którym można się leczyć, można rehabilitować, poznać ciekawych ludzi, wspaniałą kuchnię regionalną, jak również można robić dobre interesy.

Warmia i Mazury to też region, gdzie odbyła się znamienna Bitwa pod Grunwaldem. Rocznica jej 600-lecia nie za górami. Widocznie już trwają przygotowania do obchodów zwycięstwa nad wojskiem Zakonu Krzyżackiego.

To wydarzenie jest ważne dla Polaków, ważne też dla Litwinów. W tej chwili inwestujemy tam 30 milionów złotych, przygotowujemy całą infrastrukturę do przyjęcia turystów. Sejmik Województwa Warmińsko-Mazurskiego planuje ogłosić rok przyszły Rokiem Grunwaldzkim, w związku z tym będzie szereg konferencji, odczytów, prezentacji, wydamy okazyjne znaczki pocztowe, wybijemy specjalne monety, przygotowujemy realizację filmu edukacyjnego o bitwie. Już dzisiaj zapraszamy mieszkańców Wileńszczyzny do odwiedzenia Pól Grunwaldzkich w lipcu 2010, na pewno będzie wspaniała impreza.

Co roku na inscenizacji Bitwy Grunwaldzkiej gościmy 100 tys. ludzi. W tym roku jedynie rycerzy było 1600 osób. W następnym roku może być tych walczących rycerzy około 2,5 tys. Natomiast oglądających prawdopodobnie będzie około 150 tys. Będziemy przygotowani do tego, by drogi dojazdowe, miejsca parkingowe, hotele - wszystko było gotowe do przyjęcia gości.

Czy do tych przygotowań również dołączy się strona litewska?

Litwini są tym bardzo zainteresowani. Będziemy o tym rozmawiać na poziomie ministerialnym, niedługo wybierzemy się na Litwie z wiceministrem kultury Piotrem Żuchowskim, by z ministrem kultury Litwy rozmawiać na ten temat. A muszę dodać, że patronat nad obchodami 600-lecia bitwy objął prezydent RP Lech Kaczyński

Chcielibyśmy zaprosić prezydentów Litwy, Białorusi, Ukrainy, Niemiec. Chcielibyśmy, by obchody miały charakter święta zjednoczonej Europy. Chcemy pokazywać historię, ale też mówić, że powinna ona łączyć, a nie dzielić.

Wilniuki stanowią pokaźny odsetek mieszkańców Warmii i Mazur. Co by Pan chciał powiedzieć tym wilniukom, którzy zostali tu i tym, którzy musieli wyjechać?

Tym wilniukom, którzy pozostali, chcę powiedzieć, że oni są u siebie, a my jesteśmy na wygnaniu. Oczywiście, mówię to z pewną dozą humoru. Ale tak naprawdę, to przecież my chcemy wracać tutaj. Jesteśmy ludźmi, których korzenie sięgają Wilna i Wileńszczyzny, przyjeżdżamy, ładujemy tu „akumulatory”, kibicujemy wam i dziękujemy za to, że kultywujecie tradycje naszych wspólnych przodków, że chcecie zachować folklor, język i za to należą się wam słowa głębokiego uznania. Dla tych wilniukow, którzy żyją na Warmii i Mazurach, chcę powiedzieć, że do Macierzy swojej mają bardzo niedaleko, niech odwiedzają Wilno i Wileńszczyznę, bo zawsze spotkają się tutaj z przemiłym przyjęciem.

Krystyna Adamowicz

Dla Wilniuków na ludowo

Organizatorzy Zjazdu pomyśleli także o zaprezentowaniu folkloru i twórczości „na ludową nutę”. A ponieważ Wileńszczyzna pieczołowicie pielęgnuje rodzimą kulturę i tradycję, nie było problemu z doborem artystów, którzy zaprezentowaliby sztukę folkloru i ludowego rzemiosła.

W skwerze Sirvydasa

W ciągu trzech dni, 11-13 sierpnia, w dziedzińcu dawnego pałacu Paców, gdzie obecnie mieści się ambasada RP, była okazja spotkać się z rzemiosłem ludowym. Znalazły się tam stoiska mistrzów ludowych: rzeźbiarza Michała Jankowskiego i palmiarki Olgi Kunickiej. Ta ostatnia przy wejściu na dziedziniec prezentowała swoją pracę, uwijając palmy na oczach przechodniów. Ze sztuką wicia palm wystąpił też zespół „Cicha Nowinka” z Ciechanowiszek, prezentując obrazek artystyczny pt. „Jak powstaje wileńska palma”.

Było też co spróbować: przy stoisku pszczelarskim Józef Wąsowicz raczył gości miodem i opowieściami o swojej pasiece w Bujwidzach i dość niełatwej, ale jakże słodkiej pracy pszczelarza. Natomiast przy stoisku wileńskiego Klubu Myśliwych Polaków na Litwie „Ostoja Wileńska” uraczyć się można było nalewką ze stroju bobrowego. Nie obyło się na kiermaszu bez tradycyjnych pierników, które są szczególnie lubiane przez dzieci, a tak charakterystyczne dla wileńskiego Kaziuka. Te słodkie wypieki można było nie tylko nabyć, ale też samemu udekorować.

Nie zabrakło stoisk prezentujących sztukę tkania, przędzenia wełny i lnu, haftu, szydełkowania, ceramiki bądź skórzanych wyrobów. Przechodnie zaś podziwiali ręczną, misterną pracę. Zainteresowaniem cieszyła się prezentacja zawodów, które odchodzą powoli w niepamięć i coraz mniej jest osób, które sztukę takową posiadają: Irena Akińczo i Helena Bakuło przędły na kołowrotku. Z kolei młodzi chłopcy Dariusz Kondratowicz i Kamil Raiński, zasięgnąwszy lekcji u babci, zaprezentowali sztukę młócenia zboża cepami.

Twórczość ludową na Wileńszczyźnie przekazuje się z pokolenia na pokolenie, mistrzowie mają też swoich uczniów, którzy z zainteresowaniem poznają ludowe rzemiosło. Anna Gryszkiewicz wypieku pierników wileńskich nauczyła się u swojej teściowej. Z kolei Margaryta Czekolis przy kole garncarskim była ze swoimi uczniami, którzy od lat uczestniczą w zajęciach ceramicznych w Glinciszkach, a teraz prezentowali sztukę wyplatania ze słomy. Dzieła Leokadii Żukowskiej z Szumska były podziwiane za ich misterne wykonanie. Artystka bowiem specjalizuje się w haftowaniu obrazków na papierze, tzw. symegrafii. Zaś w szkole szumskiej uczy technologii i zapewne potrafi niejedną uczennicę zainteresować tą subtelną pracą.

Zespół „Połuknianie” umilił zebranym czas prezentując widowiska „Na Kaziuka” oraz „Żniwa”. W tym ostatnim artyści przedstawili tradycje związane ze żniwami w podwileńskiej wsi. Z pieśnią „Kiedy ranne wstają zorze…” i modlitwą wyruszali żniwiarze do zbierania plonu. Całej prezentacji towarzyszyły wiersze, śpiewy, korowody. Jak podkreśliły w rozmowie kierowniczki zespołu: Iwona Grigiene, Renata Jokniene i Alina Kamilewicz, zespół ich w swojej 20-letniej historii połączył kilka pokoleń. Zaś widowiska, których w repertuarze zespołu jest 5, układają wszyscy wspólnie: i młodsi, i starsi członkowie. Za pierwowzór „Żniw” posłużył im obrazek, który przed laty zorganizowała w plenerze, na połukniańskich łąkach, śp. poetka Barbara Sidorowicz.

Urok śpiewu i cymbałów

Sobotni wieczór, 15 sierpnia, zgromadził Wilniuków przed Ratuszem, gdzie wystąpiły zespoły, pielęgnujące tradycję polskich pieśni i tańców ludowych. Koncert mienił się śpiewem piosenek i barwą strojów tancerzy.

Dwuczęściowy koncert trwał do późnych godzin, zaś ci widzowie, którzy dotrwali do końca, wychodzili zadowoleni, chwaląc poszczególne prezentacje i występy. Wykonawcy – zespoły „Grzegorzanie”, „Jutrzenka”, „Melodia”, „Połuknianie”, „Strumyk” „Solczanie”, „Truskaweczka”, „Wesołe Wilno”, „Wilenka”, „Wileńszczyzna”, „Wilia”, „Zgoda” – każdy na swój sposób prezentowały urok polskich śpiewów i tańców.

Z kolei druga część programu połączyła w jedną całość występy „Pogranicza” z Szypliszek (kier. Józef Murawski), litewskiego zespołu „Atalija” oraz „Sług Kantyku” (kier. Waldemar Dadeło), a także partie solowe przy akompaniamencie Egidijusa Buożysa, mistrza gry na instrumentach klawiszowych. W jedną całość jazzowe impresje na motywach pieśni ludowych połączył wileński artysta i kompozytor Zbigniew Lewicki.

Niedzielne popołudnie, 16 sierpnia, zgromadziło widzów na ostatniej imprezie z cyklu składającego się na I Światowy Zjazd Wilniuków. Na scenie Domu Kultury Polskiej wystąpiły zespół „Zaciszuki” (kier. Władysław Downarowicz) z Węgorzewa oraz „Pogranicze”, a także artyści grający na cymbałach: 86-letni, pochodzący z Wileńszczyzny Wacław Kułakowski od lat przedwojennych grający na cymbałach wileńskich oraz jego uczniowie i spadkobiercy tej sztuki: Paweł Grupkajtys i Jakub Karpuk. Wystąpił też Arkadiusz Krawiel, 19-letni artysta, kontynuator muzyki Józefa Krupskiego, przedwojennego wileńskiego krawca i muzykanta, po wojnie zamieszkałego w Kętrzynie.

Wielu wilnianom i tym obecnym, i tym, którzy z całego świata przybyli do rodzimych stron tydzień imprez był zapewne i wzruszający, i sentymentalny. Pełen wspaniałych przeżyć, zarówno intelektualnych, jak i rozrywkowych. Wiele słów podzięki padło w stronę organizatorów za ich odważny pomysł zorganizowania polskich imprez z tak wielkim rozmachem. Tym niemniej wszyscy: zarówno obecni jak i byli wilniucy, poczuli, że Wilno jest ich miastem. W myśl piosenki, którą bodajże trzy razy wykonano podczas sobotniego koncertu: „Hej, wy Polacy, coście zawinili, że z bólem serca Wilno opuścili. Jednak wam Wilna nikt nie zabierze, serce Marszałka przy Bramie leży”.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: Zbigniew Lewicki potrafi zaskoczyć wileńskiego widza nowymi pomysłami, nieszablonowymi aranżacjami; nie każda pani potrafi uprząść nić z wełny jak Irena Akińczo; nie zaginie gra na cymbałach...
Fot.
autorka

<<<Wstecz