Cmentarz umiera śmiercią naturalną…

„Rossa… Piękna, ładnie położona, ale jakże zaniedbana…” – takie jest pierwsze wrażenie turystów z Macierzy, którzy wsiadając do autokarów dzielą się swoimi opiniami na temat właśnie zwiedzonej, liczącej ponad 200 lat nekropolii wileńskiej.

Codziennie, w sezonie turystycznym, czyli od maja do końca września, w kierunku grodu Giedymina podążają dziesiątki autokarów z Polski… Zwiedzanie zabytkowego cmentarza, który jest niemym świadkiem obecności naszego narodu na tej ziemi, przewiduje program prawie każdej wycieczki. Na spacery alejkami Rossy piloci wyznaczają godzinę, półtora…

Zasmuca i rozżala

Na początku lipca br. Diana Varnaite, kierowniczka Departamentu Dziedzictwa Kulturowego, zwróciła się do stołecznego samorządu prosząc, by zwrócił uwagę na opłakany stan zabytkowego cmentarza.

„Zwiedzanie cmentarza na Rossie zasmuca i rozżala. Nawet w okresie reżimu sowieckiego nie przytrafiało się zwiedzać cmentarza tak opuszczonego. Stan pomników, krypt pochówkowych i ścian ochronnych stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa zwiedzających cmentarz na Rossie turystów – stwierdza się w piśmie DDK, spisanym po dokładnym zrewidowaniu nekropolii.

Niestety, odpowiedź urzędników, jak tego i trzeba było się spodziewać, nie brzmi obiecująco.

Jak powiedział Juozas Gedvilas, kierownik Departamentu Gospodarki Miejskiej w samorządzie Wilna, na sfinansowanie dodatkowych prac samorząd nie ma pieniędzy, zresztą jego zdaniem, ochrona zabytków kultury w ogóle nie jest w gestii gospodarki miejskiej. A doglądającej cmentarz spółce „Aketonas”, która niedawno wygrała przetarg i na tej placówce przejęła funkcje firmy „Rasu valda”, samorząd płaci wyłącznie za koszenie trawy, porządkowanie ścieżek, wywożenie śmieci i ochronę. Jaka to jest „ochrona”, kto chociaż raz był na Rossie, widział i wie…

Z porywu serca

Od dwudziestu lat w obronie pomników historycznego cmentarza przed zniszczeniem przez czas i ludzi występuje Społeczny Komitet Opieki nad Starą Rossą, na czele z jego prezesem Alicją Klimaszewską, niestrudzoną entuzjastką i społeczniczką wileńską. Wiele lat temu jako mała dziewczynka na Rossę przyszła po raz pierwszy, prowadzona za rączkę przez mamę.

- Mama przyprowadzała mnie tutaj nie tylko po to, żeby zapalić świeczki na grobach rodzinnych, ale też opowiedzieć o cmentarzu. Zostałam wychowana w rodzinie bardzo patriotycznej. Mama i dziadek byli świadkami wyzwolenia Wilna w 1918 roku. Jak podrosłam, dziadka już nie było, ale mama pamiętała wszystko i opowiadała: o żołnierzach, poległych w latach 1919-20, którzy leżą na Cmentarzu Wojskowym, o Piłsudskim, co to był za człowiek – opowiada Alicja Klimaszewska.

Sięgając do wspomnień przed laty, pani Alicja zaznacza, że w jej życiu przełomowym momentem było spotkanie ze śp. prof. Jerzym Waldorffem, który był zachwycony tym cmentarzem, Wilnem. Nie tylko opowiedział o działalności Społecznego Komitetu Opieki nad Starymi Powązkami, ale też zaprosił wilnian na doroczną kwestę do Warszawy. To właśnie Waldorff zaproponował, że podczas kwesty na warszawskich Powązkach zawsze będzie stała jedna duża puszka, do której będą zbierane pieniądze na rzecz odnowy wileńskiej Rossy. Był rok 1989. Odtąd już prawie 20 lat, w pogodę i niepogodę, w deszcz, czy słotę od rana do zmroku na Powązkach przy puszce stoją członkowie Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą: Alicja Klimaszewska, Halina Jotkiałło, Jerzy Surwiło. Od piętnastu lat wilnianom towarzyszą Piotr Zambrzycki i Zenon Sadecki, absolwenci wydziału konserwacji rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, którzy odnawiają pomniki na Rossie oraz ich rodziny.

Podczas osiemnastu kwest na Powązkach na odnowę Rossy zebrano ok. 350 tys. złotych.

Według Alicji Klimaszewskiej, praca panów Piotra Zambrzyckiego i Zenona Sadeckiego na obiektach o szczególnym znaczeniu i wartości architektoniczno-historycznej jest bardzo solidna. Jedynie do wykonania drobniejszych robót remontowo-budowlanych angażuje się miejscowych specjalistów. Od lat przy typowaniu pomników, pilnie potrzebujących ratunku, bierze udział architekt Živile Mačioniene. Wiele odbudowywanych pomników pomógł zaprojektować nieżyjący już profesor Akademii Sztuk Pięknych w Wilnie, Eduardas Budreika. Pracował nieodpłatnie. Twierdził, że robi to z szacunku do ludzi, którzy tak wiele zrobili dla Litwy.

Tutaj także „Czuwaj“

Od roku 2005 do akcji ratowania zabytków na Rossie przyłączył się Związek Harcerstwa Polskiego na Litwie. W tymże roku na początku maja harcerze zainicjowali akcję Otwartej Bramy na Rossie, w czasie której chętni są oprowadzani po cmentarzu, trwa wspólne sprzątanie i zbieranie datków na rzecz nekropolii. Pomysłodawcami tak godnego pochwały czynu społecznego byli ówczesny przewodniczący Harcerstwa Polskiego na Litwie Adam Błaszkiewicz oraz Zyta Kołoszewska. Dzisiaj zapoczątkowaną przez nich sprawę skutecznie kontynuują Michał Kleczkowski oraz naczelniczka harcerek, Julia Dagina.

- Drużyny, które systematycznie udzielają się w akcji to: „Pasieka”, „Czarna Trzynastka”, „Szare Wilki”, „Delta” i „Wiator” – według pani Alicji w ciągu kilku lat dzięki inicjatywności harcerzy wileńskich udało się odnowić groby rodziny Bolcewiczów, Ludwiki Majewskiej, Marii Vołłontowicz-Makarowej, Franciszka Stankiewicza, znanego ze swej działalności społecznej ks. Antoniego Czerniawskiego. Przed dalszą dewastacją wandali uratowano grobowiec rodziny Trończyńskich. Odnowiono XIX-wieczny pomnik Józefy i Ignacego Rotuld-Ratyńskich. Zazieleniono kwaterę rodziny Pietraszkiewiczów, mogiły żołnierzy.

W rozmowie z „Tygodnikiem-Rotą” wieloletnia działaczka na rzecz odnowy Rossy nie ukrywa, że relacje z firmą, która do niedawna doglądała porządku na cmentarzu, „Rasu valda” układały się nie najlepiej. Cmentarz Żołnierski, otaczający Grób Matki i Serce Syna, gdzie znajduje się ponad 200 mogił, porastał chwastami. Sadzenie kwiatów na mogiłach nie sprawdziło się, ponieważ na jednych rosły lepiej, na innych zginęły. Postanowiono więc po prostu zasiać je koniczynką. Ale koniczyna wymaga regularnego strzyżenia…

- Trudno było się z nimi dogadać, żeby tutaj porządkowali. Mimo że sprzątanie należy do ich obowiązków, robili to bardzo niechętnie. Nie bardzo ich to obchodziło. Twierdzili, że nie mają czym kosić, więc z pomocą konsulatu RP nabyliśmy kosiarkę. Od czasu do czasu sprzątać cmentarz przychodzą uczniowie ze szkoły na Lipówce. Ale cóż, jak nie ma tu żadnego sprzętu do sprzątania. Raz kupiliśmy trochę sprzętu, ale w niedługim czasie już nic nie było. Wszystko gdzieś przepadło. Najlepiej by było, gdyby do porządkowania Cmentarzyka Wojskowego zaangażować osobę, która by regularnie o ten teren należycie dbała – skarży się Alicja Klimaszewska.

Cegiełki na odbudowę – kropla w morzu

O tym jak ważna jest każda inicjatywa skierowana na odnowę cmentarza, mówić nie trzeba. Od lat pod patronatem dziennika „Kurier Wileński” prowadzi się akcję „Poznaniacy-Rossie”. Za pieniądze poznaniaków gruntownie wyremontowano kilka kaplic i poszczególnych grobów na Rossie.

Dwa lata temu do zbierania środków na odnowę cmentarza dołączyli się przewodnicy. Na wiosnę 2007 roku cegiełki wydane przez Społeczny Komitet Opieki nad Starą Rossą wśród turystów zaczęli rozprowadzać przewodnicy skupieni w Klubie Przewodników Wileńskich oraz osoby oprowadzające wycieczki należące do innych zrzeszeń, zatroskane stanem zabytkowej Starej Rossy. Jedną cegiełkę można było nabyć za symboliczną opłatą 10 Lt lub 10 zł. A miejscem kontaktowym, w którym była i nadal jest prowadzona ewidencja cegiełek, gdzie po dzisiejszy dzień można też je nabyć, jest sekretariat Związku Polaków na Litwie w Domu Kultury Polskiej w Wilnie przy ul. Naugarduko 76.

- Podobnie jak i włączenie w tę sprawę harcerzy, również ten pomysł należy do harcerki i przewodniczki Zyty Kołoszewskiej. Podziękowania należą się prezesowi ZPL Michałowi Mackiewiczowi, sekretarzowi Edwardowi Trusewiczowi i pani Walentynie Mażul, którzy pomogli nam w tym przedsięwzięciu. Jestem bardzo wdzięczna przewodnikom za te dwa lata owocnej pracy. Ze swej strony staraliśmy się ich nie skrzywdzić. Najbardziej aktywni przewodnicy – a byli to Ludwik Juchniewicz, małżeństwo Andrzej i Jola Kostyginowie, Alina Obolewicz, zostali nagrodzeni. W ciągu dwóch lat trwania akcji przewodnicy rozpowszechnili cegiełki na łączną kwotę 25 tys. litów. Z tego wydaliśmy 13 tysięcy, 12 zostało nie wykorzystanych – wyjaśnia prezes Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą. „Może to i kropla w morzu, ale kształtuje postawę obywatelską” – podsumowała swój udział w akcjach Zyta Kołoszewska.

Nie wszystkie z wydanych przez komitet cegiełek zostały wysprzedane. Pani Alicja liczy na to, że podczas sierpniowego Światowego Zjazdu Wilniuków uda się zachęcić rodaków do zainteresowania się losem starej nekropolii.

Wiosną br. w obiegu pojawiły się nowe cegiełki na rzecz odnowy Rossy. Tym razem są wydane przez Klub Przewodników Wileńskich, który ma inną wizję ratowania cmentarnych zabytków.

W rozmowie z gazetą, Barbara Aganauskiene, prezes Klubu Przewodników Wileńskich podkreśliła, że współpraca ze Społecznym Komitetem Opieki nad Starą Rossą nie w pełni zadowalała przewodników, toteż postanowiono wydać niezależne cegiełki.

- Będzie bardzo dobrze, jeżeli poprawimy litery przynajmniej na dziesięciu pomnikach, obok których przechodzimy każdego dnia. Jemy z tego chleb, więc nas to obliguje. Nie czas na odnowę pomnika, jeśli już zapadł się on w ziemię – powiedziała pani Aganauskiene, zaznaczając, że do typowania obiektów wymagających odnowy zostanie zaproszona Gražina Dremaite z Państwowej Komisji Ochrony Zabytków. Według prezesa KPW, przewodnicy wiele lat temu nieraz apelowali do polskiej placówki dyplomatycznej w Wilnie o pomoc w umieszczeniu przed wejściem na cmentarz nazwy Rossa. Ale ku wspólnemu wstydowi takowego dotychczas nie ma…

Cmentarz bez krzyży – obraz rozpaczy

Nie tylko remontowana obecnie kaplica na Rossie, ale też inne obiekty są przykładem najwyższej zuchwałości i bezczelności złodziei. W ubiegłym roku dach centralnej kaplicy cmentarnej, na uporządkowanie której Ministerstwo Kultury Litwy wydzieliło 652 tys. Lt, a 26 tysięcy wyasygnował samorząd Wilna, został pokryty miedzianą blachą. Niestety, nie na długo. Wykonujący prace dacharskie robotnicy zostawili rusztowania, toteż w ciągu jednej nocy po pokryciu nie zostało śladu… Dzisiaj spółka „Statresta” prace wykonuje od nowa. Renowuje także wnętrze kaplicy.

Według Alicji Klimaszewskiej, przed laty stwierdzono oznaki tego, że wandale przymierzali się do zdjęcia popiersia Lelewela, wyważenia Anioła Śmierci na grobie Izy Salmonowiczówny.

Wyzuci z jakichkolwiek ludzkich odruchów złodzieje bez skrupułów ogołacają mogiły z metalowych detali, które po prostu obracają w gotówkę. Żal ściska serce patrząc na wyrwane z pomników krzyże, puste miejsca po bareliefach wyprutych z nagrobnych kamieni. Łupem narkomanów padły przeznaczone do ustawiania zniczy metalowe podstawki przy płycie Marszałka Piłsudskiego, ogrodzenia mogił.

Tzw. „poszukiwacze” skarbów nie gardzą także wkradaniem się do grobowców. Przed zamurowaniem makabryczny obraz przedstawiał grobowiec rodziny Trończyńskich. Na swoje nieszczęście zmarli byli pochowani w metalowych trumnach. Złodzieje po kawałku zaczęli je pruć i wynosić z pieczary, kości rozrzucając gdzie popadło.

Niedbałość, brak jakiejkolwiek uwagi wobec oczywistej, dziejącej się na co dzień dewastacji cmentarza nasuwa tylko jeden wniosek. Może starcie z mapy Wilna cmentarza na Rossie, skasowanie pamięci o nim, tak, jak giną napisy z wchłanianych przez ziemię kamieni nagrobnych jest komuś na rękę?.. W centralnej części cmentarza, w miejscach położonych w pobliżu głównych alejek pojawia się coraz więcej brył pomnikowych z niepolskimi nazwiskami.

Dzisiaj Rossa sprawia wrażenie opuszczonego, nikomu niepotrzebnego sieroty, którym przy okazji ktoś chce się pochwalić, albo wykorzystać we własnym celu. Drogę turystom z Polski zastępują bezwstydni żebracy, którzy przykrywając się głośnymi imionami, próbują wyłudzić od rodaków pieniądze.

Bez sentymentów

Z obserwacji niektórych przewodników wynika, że przybywający na Litwę turyści z Polski mają coraz mniej sentymentów do Wilna i jego zabytków.

Lista pomników, w ciągu niespełna 20 lat odnowionych staraniem Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą, harcerzy, przy udziale Klubu Przewodników Wileńskich wydłużyła się do pięćdziesięciu.

Niektóre z nich potrzebują już powtórnych zabiegów. Na konserwację czekają następne pomniki. W planach komitetu - odnowienie grobów Jana Zimodro i Marii Zimodrowej, Silewiczowej, „śpiącego aniołka”, pod którym spoczywa nieznana osoba i wielu innych wołających o pomoc zabytków.

Do konserwacji obiekty typowane są nie tylko ze względu na ich walory architektoniczne, znaczenie historyczne osoby, która pod nimi leży, ale ze zwykłej potrzeby ocalenia. Jeszcze w tym roku, ogłoszonym Rokiem Słowackiego, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego Polski zamierza przeprowadzić konserwację dwóch pomników na Rossie – ojca poety Euzebiusza Słowackiego i ojczyma - Augusta Becu.

Według szacowań Departamentu Dziedzictwa Kulturowego Litwy, ponad 50 pomników jest w stanie niemalże krytycznym. Gołym okiem widać, że tylko nieliczne obiekty, nie licząc kawałka bruku centralnej alejki za 50 tysięcy litów wyremontowanego przez stołeczny samorząd, zasłużyły na prawdziwe uznanie państwa.

„Cmentarz umiera śmiercią naturalną…” – ze smutkiem uogólniała Alicja Klimaszewska. Kamiennym rzeźbom, pomnikom wykonanym z piaskowca nie służy nasz zmienny klimat, grożące zawaleniem stare drzewa. Wiekowym zabytkom nie pomagają przetrwać działania osób, których intencje są zgubne. Unicestwia je całkowita obojętność ludzi i niechęć do tego, co brzmi obco, nieswojo…

Irena Mikulewicz

Na zdjęciach: codziennie na cmentarz na Rossie przybywa co najmniej sześć grup turystycznych z Polski, w weekendy oraz dni świąteczne bywa ich znacznie więcej; staraniem Komitetu oraz harcerzy odnowiono XIX-wieczny pomnik rodziny Rotuld-Ratyńskich.
Fot.
autorka

<<<Wstecz