I Światowy Zjazd Wilniuków
Sierpniowe Wilno – miejsce spotkań
Do oficjalnego otwarcia Światowego Zjazdu Wilniuków zostało trochę ponad tydzień czasu. O tym, jak się przygotowuje Wilno do przyjazdu rodaków z całego świata, zapytaliśmy Władysława Wojnicza, prezesa I.W.U.P. „Światowy Zjazd Wilniuków”.
Czy można już ustalić, ilu Wilniuków i z jakich zakątków świata zamierza w sierpniu przybyć do miasta nad Wilią?
Pod względem chęci przyjazdu najbardziej aktywna jest Europa i, rzecz jasna, Polska, w której mieszka najbardziej liczne grono Wilniuków. Liczymy na przedstawicielstwo Wilniuków z USA, Kanady. Ktoś się też odzywał z Afryki - z RPA. Mam nadzieję, że obronimy nazwę światowego zjazdu.
Są zapytania w sprawie zjazdu też zza wschodniej granicy: z Białorusi, Moskwy. Ale goście ze Wschodu mają pewien problem - wizy. Jesteśmy w strefie Schengen, co jest dla nich pewną blokadą, bo osoba, która chciałaby przyjechać do Wilna, musi mieć zaproszenie od organizatorów, rodziny lub kogoś, kto będzie gwarantował pobyt tutaj. Pomimo utrudnień biurokratycznych, dochodzi też cena wizy. Trudno więc określić, jak liczne grupy przybędą ze Wschodu, bo ludzie pomimo wszystko starają się bezpośrednio załatwić sobie przyjazd, zakwaterowanie. Większość Wilniuków rozsianych po świecie ma w Wilnie rodzinę, przyjaciół, więc znalezienie zakwaterowania nie stanowi dla nich większego problemu. Dla nas natomiast trudno jest ogarnąć całość zjawiska. Sądzę, że dopiero 14 i 15 sierpnia, podczas imprez integracyjnych - wielkich koncertów - na Placu Ratuszowym, zobaczymy autentyczną liczbę osób, zaciekawionych naszym projektem.
Z dużą też tolerancją patrzę na naszą pierwszą imprezę, bo to jest nowa idea, do której ludzie muszą się przekonać. Muszą się też przekonać, że program imprezy jest „wart grzechu” i warto przyjechać do Wilna.
A propos dojazdu... Połączenie z Wilnem jest fatalne...
Totalne fiasko w sferze połączeń lotniczych może odbić się dla nas niedojazdem Wilniuków z dalszych krajów. Nie ma też wygodnych połączeń kolejowych i autokarowych. Niestety, to nas spycha trochę na margines prowincji, nie z racji tego, że jesteśmy gorsi, czy kultura, którą chcemy zaprezentować, jest innej jakości, po prostu technicznie nie można do nas trafić. Niewygodne połączenia i kryzys na pewno popsują nam frekwencję.
Kryzys skorygował też chyba program zjazdu?
Niestety, brak dodatkowych źródeł finansowania ogranicza możliwości programu. Nasza pierwotna wersja Zjazdu Wilniuków uległa znacznym zmianom. I strona litewska (projekt „Wilno - Europejska Stolica Europy 2009”), i strona polska (Senat RP) trochę nam przycięły skrzydła, ale nie z racji złych chęci, ale po prostu niefortunnie trafiliśmy na okres kryzysu i to akurat jest naszą największą przeszkodą i trudnością w realizowaniu zjazdu. Z większości pomysłów musieliśmy zrezygnować, albo je skrócić. Z wielką przykrością musieliśmy zawiesić np. program „żywych pomników”, ale sądzę, że do tego tematu kiedyś wrócimy, bo to bardzo pociągający pomysł.
Czy przygotowując I Światowy Zjazd Wilniuków korzystaliście z doświadczeń organizowania podobnych imprez, np. Zjazdu Gdańszczan czy Litwaków?
Startując z naszą imprezą, miałem spotkanie z organizatorami zjazdu Litwaków. Myśmy starali się zobaczyć, jakie zostały popełnione przez nich błędy organizacyjne, bo ponoć na cudzych błędach najłatwiej się uczyć i mniej boli. Co nie oznacza jednak, że nie udało się nam uniknąć pewnych pułapek. Bo z drugiej strony trudno nam się równać ze zjazdem Gdańszczan, jednym z głównych organizatorów którego jest samorząd miasta, a to absolutnie inne możliwości, jeżeli chodzi o zasoby ludzkie i finansowe. Litwacy natomiast stawiają nie na ilość, oni chcą przyciągnąć wielkie nazwiska.
W polu naszego zainteresowania są przede wszystkim osoby, które kochają Wilno, które stąd pochodzą bądź są potomkami Wilniuków. Chcemy zachęcić wszystkich, którzy są związani emocjonalnie z Wilnem, którzy chcą coś zrobić dla tego miasta, by mieli szansę przyjechać i pobyć razem. Chodzi też o to, by Wilno było bardziej wypromowane. Naszym zadaniem jest stworzenie klubu fanów Wilna. Mamy nadzieję, ludzie przenikną się tą ideą, która zaowocuje w przyszłości. Uważam, że tego typu inicjatywa jest też szansą na pobudzenie kontaktów, współpracy między Wilniukami.
Czy osoby wybierające się do Wilna chętnie się rejestrują na www.wilniuki.lt?
Z rejestracją sytuacja wygląda opieszale, bo nawet te osoby, które zarezerwowały hotele, z trudem rejestrują się na naszej stronie. Niechętnie to robią, bo uważają, że rejestracja nie jest istotna. Ale z naszego punktu widzenia (jako organizatorów) jest to bardzo istotna sprawa, bo nam byłoby o wiele łatwiej rozwiązywać organizacyjne kwestie. Myśmy oczekiwali trochę większej aktywności.
A więc przyjeżdża Wilniuk do Wilna i co dalej?
Schemat bardzo prosty: Wilniuk przyjeżdża do Wilna i jeżeli taką ma chęć, może się zjawić w Domu Kultury Polskiej, zarejestrować się, otrzymać kartę Wilniuka, program imprez i potem według nieprzymuszonej woli wziąć udział w dowolnej imprezie. Nie jesteśmy w stanie zmusić, zachęcić czy zniechęcić do pójścia na tę czy inną imprezę. Mam nadzieję, że ciągłość wielu przedsięwzięć, spotkań, wystaw pozwoli każdemu znaleźć jakieś zajęcie w konkretny dzień i nie będzie dużego przesycenia.
Program jest bardzo różnorodny. Jakie pozycje są warte szczególnej uwagi i godne polecenia wilnianom, Wilniukom i gościom stolicy?
Jednym z ciekawszych i ambitnych punktów programu jest tygodniowy cykl spotkań dyskusyjnych „Salon Wilniuka”. Mamy potwierdzony udział wielu ciekawych osobistości, na spotkanie z którymi gorąco zapraszam.
Pierwsze spotkanie będzie poświęcone Napoleonowi Ordzie, bo pomimo tego, że jest to osoba wielce zasłużona, jego nazwisko jest zatarte, zapomniane. Naszym zadaniem było przygotowanie prezentacji multimedialnej, odczytu na jego temat. Przedstawimy też podwójną płytę CD, wydaną z okazji Zjazdu Wilniuków. Jedna zawiera utwory Ordy, druga – utwory Stanisława Moniuszki (i jedne, i drugie w wykonaniu maestro Andriusa Vasiliauskasa). Ci, którzy przyjdą na spotkanie, będą mieli dużą niespodziankę - tę płytę po prostu otrzymają.
Jakie jeszcze dyskusje odbędą się w „Salonie Wilniuka”?
We wtorek 11 sierpnia planujemy spotkanie z przedstawicielami wielkich rodów wilniuków. Będziemy gościć wnuczkę Stanisława Moniuszki – Klarę Moniuszko, przedstawicieli rodu Romerów oraz wnuka Ferdynanda Ruszczyca – również Ferdynanda Ruszczyca.
We środę 12 sierpnia mamy spotkanie pt. „Wilno naukowe”. Odbędzie się prezentacja książki eksposła Zbigniewa Siemienowicza „Wilno medyczne”. W spotkaniu wezmą udział członkowie Stowarzyszenia polskich naukowców Litwy oraz Wilniuk i wielki znawca tematyki wileńskiej – dr A. Srebrakowski. Promotorem spotkania będzie Irena Mikłaszewicz.
W czwartek 13 sierpnia zapraszamy na spotkanie z poetami. Ściągamy do Wilna szereg osób z tej ostatniej emigracji. Zaprosiliśmy Alicję Rybałko, Romualda Mieczkowskiego, który będzie osobą łączącą całą dyskusję. Członkowie Sekcji Polskich Literatów na Litwie też zapowiadają swój udział. Chcemy zrobić takie spotkanie intelektualistów.
Wielce interesująco przedstawia się sobotnie spotkanie w salonie. Prof. A. J. Baranowski, będący autorytetem w swojej dziedzinie, przedstawi nam architekturę Wilna.
Nie mamy jeszcze oficjalnego potwierdzenia przyjazdu kardynała Henryka Gulbinowicza – niezmiernie ciekawej osobowości, wykształconej osoby i wielkiego syna Ziemi Wileńskiej. Gdyby doszło do potwierdzenia, to spotkanie z eminencją odbyłoby się w poniedziałek 10 sierpnia.
W piątkowym „Salonie Wilniuka” (14 sierpnia) będziemy gościli Marylę Rodowicz. Zachęcam wszystkich do skorzystania z okazji spotkania się z naszą wielką gwiazdą. Będzie możliwość zdobycia autografu, zadania pytań i usłyszenia ciekawych odpowiedzi. Chcemy ludziom dać szansę do porozmawiania z nią, by mieli dokładne wyobrażenie, kim jest Maryla i czym jest dla niej Wilno.
Czy trudno było namówić Marylę Rodowicz do przyjazdu do Wilna?
Nie było to aż tak skomplikowane. Pani Maryla wyraziła chęć kolejnego już przyjazdu do Wilna, z którym wiążą ją wspomnienia rodzinne, sentyment. Ona poczuwa się do tego miasta. Najważniejsze skorzystać z tego, że Maryla będzie w Wilnie i przyjść 14 sierpnia na jej koncert, który się odbędzie na Placu Ratuszowym. Wystąpi też litewski zespół „Skamp”, bo chcieliśmy zaprezentować dla gości z Polski także elementy jakościowej kultury litewskiej. Tu mieszkającym dać możliwość usłyszeć Marylę, a tym, którzy przyjadą – usłyszeć coś dobrego w wykonaniu Litwinów. Promocja w dwie strony.
Trochę w cieniu piątkowej imprezy jest koncert, który się odbędzie w sobotę na Placu Ratuszowym…
Koncert „Folk-jazz” jest jedną z najciekawszych imprez projektu. Wystąpią nasze podstawowe zespoły ludowe, zespół „Pogranicze” z Polski oraz jeden z najlepszych litewskich zespołów w swojej branży – „Atalyja”.
Cała unikatowość tego projektu polega na tym, że to będzie wymiksowanie utworów ludowych w oprawie jazzowej. Taki produkt jest po raz pierwszy robiony. Po raz pierwszy prezentowany w polsko-litewskim wydaniu. Po raz pierwszy dostępny dla wszystkich chętnych.
Czy organizatorzy zjazdu przygotowali Wilniukom jakieś gadżety, upominki?
Mamy przygotowany cały zestaw gadżetów, poczynając od pocztówek, które będzie można otrzymać w trakcie większych imprez, kończąc na długopisach, podkoszulkach, kubeczkach, znaczkach, okazyjnych medalach. Nie zakładamy możliwości kupowania - wszystkie gadżety będą rozdawane na zasadzie upominkowej. Jednak otrzymanie takiego prezentu będzie wymagało pewnego wysiłku. Osoba, pragnąca zdobyć pamiątkowy gadżet, powinna wziąć udział w konkursie bądź losowaniu, które będą się odbywały podczas koncertów i większych imprez oraz za pośrednictwem mediów.
Rozmawiała Iwona Klimaszewska
Na zdjęciu: Władysław Wojnicz (drugi d prawej) uważa, że zjazd jest szansą do pobudzenia kontaktów, współpracy między Wilniukami.
Fot. Jerzy Karpowicz