Statek kilku pokoleń
„Wilia”, „Kościuszko”, „Pan Tadeusz”, a także „Neris”, „Mińsk” - to dopiero kilka z wielu statków, które przed II wojną światową i w czasach sowieckich kursowały po Wilii. Obecnie pływa tylko jeden statek - „Ryga”.
W ciągu ostatnich kilkunastu lat statek często zmieniał właścicieli, nie był należycie doglądany, zamieniał się stopniowo w żelastwo. „Kiedy zdecydowano, albo „Rygę” sprzedać, albo na złom, moje serce zadrgało... Stracić ostatni statek na Wilii? Przecież dla wielu kojarzy się on z dzieciństwem i młodością. Rozpiłowanie ostatniego statka byłoby przestępstwem, więc kupiliśmy go” - opowiadał przedsiębiorca Leonas Benetis, który od dwóch lat jest właścicielem „Rygi”.
„Ryga” znów młoda
Zbudowany w 1954 roku w kowieńskiej stoczni statek był bardzo zaniedbany i wymagał gruntownego remontu. Specjaliści wymienili dno, naprawili silnik. Zostały przerobione i unowocześnione niektóre instalacje techniczne, ulepszono właściwości manewrowe statku, zamieniono kołowrót. „Kiedyś przepływający statek wywoływał falę wielkości ok. 32 cm, teraz - żadnej fali nie ma” - mówił pan Leonas. Chociaż „Ryga” ma już 55 lat, jej właściciel zapewnia, że dobrze doglądany statek może bez problemów pływać nawet sto lat. Całkiem niedawno Benetis dowiedział się, że model tego statku (niosąca część jego konstrukcji) był zaprojektowany w 1938 roku jako statek wojenny przeznaczony do żeglugi śródlądowej. Dopiero po wojnie zamieniono go na statek pasażerski.
Trzy marszruty
Odnowiona, pomalowana na biało i z niebieskim daszkiem „Ryga” stoi przycumowana przy Moście Mendoga, zapraszając wilnian i gości stolicy na wycieczki po Wilii. Cena podróży – 20 Lt (za godzinę).
Obecnie są oferowane 3 marszruty. Standardowy rejs prowadzi w górę rzeki, 1 km za mostem Sziło statek zawraca z powrotem. Podróż rzeką do kąpieliska w Wołokumpiach odbywa się wyłącznie na zamówienie, ponieważ trwa ok. 2 godzin, a więc i kosztuje dwa razy więcej. W tym roku zaproponowano trzecią marszrutę - w dół rzeki: statek odpływa od Mostu Mendoga i najpierw płynie do mostu w Żyrmunach, tam zawraca i płynie za Biały Most i powraca do miejsca wyjściowego. „Chcieliśmy pokazać ludziom nowe miasto, te wysokie szklano-betonowe monstra, ulokowane na prawym brzegu Wilii. One całkiem inaczej wyglądają z niższego punktu na wodzie, niż oglądane z brzegu” - mówił przedsiębiorca.
Statek mógłby pływać do mostu dla pieszych na Zwierzyńcu, ale brakuje miejsca do obrotu. Miejsca niby wystarcza, ale brakuje rezerwowego miejsca, na tzw. „wszelki wypadek”. „Podczas każdego rejsu statek obraca się inaczej, bo to jubilerski manewr. Wiele zależy od liczby pasażerów, kierunku i prędkości wiatru, nurtu wody, który zmienia się w zależności od poziomu wody w rzece. A poziom wody w Wilii bardzo „skacze” - opowiadał pan Leonas.
Wilia jest płytką rzeką. Załoga statku co tydzień dokonuje pomiaru dna. Największym utrapieniem są kamienie, których w rzece jest wielka ilość. Z szybkim nurtem wody one migrują, poruszają się dnem rzeki i „nigdy nie wiadomo kiedy i w jakim miejscu kamień się pojawi”. Przed kilkoma tygodniami załoga statku podczas swego codziennego rejsu za mostem Sziło zauważyła wystający z wody ok.1,5 t głaz, którego dzień wcześniej jeszcze nie było. Przedsiębiorca przypomniał też pewien wypadek, kiedy po remoncie statek podczas próbnego rejsu ugrzązł na kamieniu.
„Te głazy należy wyciągać, ale do tego jest potrzebna technika, finanse” – mówił Benetis, ubolewając, że władza, której obowiązkiem jest dbanie o rzekę i która przed kilkoma laty postanowiła odrodzić aktywną żeglugę na Wilii, nic nie czyni w tym kierunku. Nie ma przystani, nie jest porządkowany farwater (czyli przejście dla statków), nie ma znaków i w ogóle brak infrastruktury. (Przedsiębiorca zaznaczył, że od ubiegłego roku miejska część rzeki posiada państwowe znaczenie i należy do dyrekcji wodnych dróg śródlądowych przy ministerstwie łączności, a nie do gestii samorządu, jak było dotychczas). Brakuje też ogólnie przyjętych zasad korzystania z pojazdów wodnych na rzece.
Gdyby pogłębić dno Wilii, to, zdaniem pana Leonasa, statkiem można byłoby docierać aż do Werek. Taką perspektywą jest też zainteresowana dyrekcja parku regionalnego w Werkach i Kolonii Wileńskiej oraz restauracja „Prie maluno” (Przy młynie). „Ale tam dwa przejścia dla statków są zaniesione piaskiem i należy je czyścić, a to wymaga sporych kosztów. Do władz zwracać się o pomoc – beznadziejnie, więc może wspólnymi siłami uda się coś zrobić. Najpierw należy wykonać pomiary i próbne przepływy” – rozważał przedsiębiorca. Podróż statkiem do Werek i z powrotem trwałaby ok. 4 godz.
Pięć kapitanów
Statek ma pięciu kapitanów. Najstarszym z nich jest kapitan Algis, który o Wilii wie najwięcej. Pamięta nawet, że w czasach sowieckich podróż statkiem kosztowała najpierw 15, a potem 20 kopiejek.
„Ryga” wozi pasażerów codziennie. Jednocześnie na swój pokład może zabrać 100 osób. Najwięcej chętnych bywa w piątek, sobotę i niedzielę. W te dni statek najczęściej jest wynajmowany na różnorodne imprezy: urodziny, wesela, wieczory kawalerskie, przyjęcia i prezentacje firmowe. Natomiast w niedzielę przychodzą przeważnie rodziny. „Dzieci ciągną swych tatusiów i mamuś. Przychodzą też babcie i dziadkowie z wnukami, aby pokazać im statek swojej młodości” – opowiadał pan Leonas.
Aby przyciągnąć na statek zorganizowane grupy turystów, przedsiębiorca nawiązuje współpracę z biurami podróży (także polskimi), proponując im wciągnięcie do programu wycieczek po Wilnie również podróż stateczkiem po Wilii.
Zdjęcia pilnie poszukiwane
Nie wszystkie brzegi Wilii są zadbane i malownicze. Żeby uchronić pasażerów przed gapieniem się na krzaki porastające nabrzeża, pan Leonas zamierza urozmaicić im podróż, wprowadzając element edukacyjno-poznawczy. Chce opowiadać o dziejach miasta, o historii żeglugi na Wilii, pokazać zdjęcia dawnych statków pływających po rzece. Aby ten plan urzeczywistnić, Benetis pilnie zbiera materiał historyczny. Byłby bardzo wdzięczny osobom, posiadającym stare zdjęcia i widokówki pojazdów wodnych, pływających kiedyś po Wilii, za ich udostępnienie.
Do przedsiębiorcy należy też 10-osobowy kuter, którym wilnianie i goście stolicy mogą popływać po Wilii. Cena podróży dla jednej osoby – 20 Lt (1 godz.), ale, jak zaznaczył Benetis, za ten czas można zwiedzić o wiele więcej niż płynąc statkiem.
Iwona Klimaszewska
Na zdjęciu: odmłodzona „Ryga” znów cieszy wilnian.
Fot. autorka