Śmierć niezniszczalnego

W wtorek w nocy w szpitalu w Śremie zmarł MACIEJ FRANKIEWICZ, wiceprezydent do spraw oświaty, kultury i sportu miasta Poznania, legenda miasta lat 80. Od 19 maja przebywał w szpitalu, po upadku z konia, w wyniku którego doznał poważnych obrażeń.

Maciej Frankiewicz urodził się w grudniu 1958 r. Studiował na Politechnice Poznańskiej. Był jednym z założycieli Solidarności Walczącej – radykalnego skrzydła demokratycznej opozycji. Redagował i kolportował podziemne pisma. Był autorem bodaj najsłynniejszego z nich „Pogrom partii programem narodu” na nieistniejącym już budynku kina Bałtyk.

– Bezpieka deptała Maćkowi po piętach niemal bez przerwy – wspomina Krzysztof Stasiewski, kolega Frankiewicza, współzałożyciel Solidarności Walczącej w Poznaniu. Zwykle to on był górą. Nawet gdy został już zatrzymany. – Uciekł ze szpitala w Gnieźnie, dokąd trafił po 14 dniach głodówki w ośrodku internowania. Później zbiegł z aresztu śledczego w Lesznie. Dla niego nie było sytuacji beznadziejnych. W 2007 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył go Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

O Frankiewiczu ekstremiście Poznań ostatni raz usłyszał w 1990 r., gdy z grupką wdarł się na teren radzieckiego konsulatu i wywiesił na dachu flagę Litwy.

Był znany, jako miłośnik sportu: uprawiał wspinaczkę wysokogórską, biegał w maratonach, jeździł konno i skakał ze spadochronem. Rokrocznie brał udział w przejazdach ułanów, uczestniczył w rekonstrukcjach historycznych bitew. Zaliczył 27 maratonów. Zdobył Kilimandżaro, Elbrus, Aconcaguę. – Kiedyś wybraliśmy się ze znajomymi nad morze. Był straszny ziąb. Siedzieliśmy okutani w swetry, a Maciek rozebrał się i wskoczył do wody, żeby popływać. Myśleliśmy, że jest niezniszczalny... – wspomina Stasiewski.

<<<Wstecz