Weterani koalicji antyhitlerowskiej uczcili Święto Zwycięstwa

„Chcemy, musimy i będziemy żyć“

Placówka dyplomatyczna Rosji po raz pierwszy zdecydowała się zakończenie II wojny światowej obchodzić nie tylko w dniu 9 maja, który w czasach sowieckich był znany jako Dzień Zwycięstwa, ale też, jak i cała Europa, w dniu 8 maja.

W ubiegły piątek z inicjatywy rosyjskiej ambasady w prawosławnej cerkwi-klasztorze Ducha Świętego odprawiona została Msza św. za wszystkich poległych - nie tylko żołnierzy, którzy zginęli na polach bitewnych, ale też ofiar wśród ludności cywilnej.

Litewscy politycy odebrali ten fakt jako krok w kierunku zgody i większego zrozumienia pomiędzy narodem litewskim i rosyjskim. Jak podkreślił Rolandas Kačinskas, kierownik departamentu informacji publicznej MSZ Litwy, jest to jeden z pierwszych gestów ze strony Rosji, który nie pogłębia konfrontacji i nie kreśli granic pomiędzy zwycięzcami a pokonanymi.

„Zbliżamy się do mety“

W ubiegły piątek w gmachu samorządu stołecznego rejonu zebrali się również członkowie lokalnego Stowarzyszenia Weteranów II Wojny Światowej, aby uczcić święto zwycięstwa antyhitlerowskiej koalicji. Przewodnicząca Stowarzyszenia Anna Dadeło stwierdziła, że żywych świadków historycznych wydarzeń jest coraz mniej. – Pozostało 59 weteranów, a do niedawna było ich 90. W siedmiu starostwach rejonu już ich nie mamy, a w 16 jeszcze są – ze smutkiem stwierdziła pani Anna. Jak zaś twierdził Remigijus Ščerbauskas, członek republikańskiego Stowarzyszenia Weteranów II Wojny Światowej w ogóle na Litwie mieszka 4,5 tys. weteranów, których średnia wieku wynosi 84 lata. – Zbliżamy się do mety – pół żartem, pół serio stwierdziła jedna z kobiet-weteranek. Zdaniem Ščerbauskasa, pod względem materialnym najlepiej mają się weterani na Białorusi, na drugim miejscu jest Litwa i dopiero na trzecim Rosja.

Nie sposób wymazać z pamięci

W czasie uroczystego przyjęcia weterani rozmawiali po polsku, rosyjsku, litewsku. Reprezentowali różne formacje, ale na pytanie: ”Jak tam na wojnie było?” Odpowiadali jednym głosem: „Strasznie”. 84-letni Henryk Bernatowicz spod Mejszagoły do wojska wraz z bratem Stanisławem zgłosił się na ochotnika do konsulatu w Wilnie w 1944 roku. Nie potrafi wymazać z pamięci i powstrzymać łez, gdy wspomina, jak na jego oczach eksplodował obok kolegi pocisk z moździerza, urywając mu obie nogi. Nie przeżył...

Pan Henryk popisał się świetną pamięcią, recytując dowcipne wiersze o Szwabach oraz, jako artylerzysta, o przewadze tego rodzaju broni nad innymi.

Mimo swych 85 krzyżyków na karku Bronisław Baryłowicz ze wsi Kaniukiszki (k. Rukojń) trzyma konika – sam zabronował i zasiał 0,5 hektara owsa i pszenicy, a z rosą potrafi jeszcze niemały zagon łąki kosą skosić. Przeszedł szlak bojowy od Warszawy do Berlina, ale wojna dla niego się nie zakończyła w maju, gdyż na południu Polski walczył z banderowcami.

Wymiana grzeczności

Aż sześć lat na wojnie spędził Nikołaj Szuwierow, zastępca prezesa Stowarzyszenia, który swój szlak bojowy rozpoczął w Mandżurii, następnie walczył pod Moskwą, z walkami musiał wychodzić z okrążenia, był kontuzjowany, walczył o Berlin. Sam nie wie jak przeżył tę wojnę.

Weterani nie szczędzili słów podzięki dla administracji samorządu rejonu wileńskiego, która, ich zdaniem, otacza ich troskliwszą opieką niż w innych rejonach. Dyrektor administracji nie pozostała dłużna i przyrzekła, że „dopóki żyw będzie choć jeden weteran, władze rejonu nie pozostawią ich bez uwagi.” Życzyła zdrowia i długich lat życia, na co ci z kolei replikowali, że „chcą, trzeba i muszą żyć”.

Więzienie za negowanie roli ZSRR

Tymczasem ustawa przewidująca odpowiedzialność karną za rehabilitację nazizmu i umniejszanie roli ZSRR w zwycięstwie nad faszystami trafiła w ubiegłym tygodniu do rosyjskiej Dumy. Proponowane poprawki do kodeksu karnego przewidują kary za podważanie wyroku Trybunału w Norymberdze oraz „nazywanie przestępstwem działań koalicji antyhitlerowskiej”. Za takie działania ma grozić grzywna do 300 tys. rubli (ok. 24 tys. Lt) lub do trzech lat pozbawienia wolności.

Projekt poprawek wniosła do parlamentu grupa posłów partii rządzącej – Jednej Rosji. Zdaniem inicjatorów, parlament powinien uchwalić ustawę, która będzie przewidywała odpowiedzialność karną za negowanie zwycięstwa ZSRR w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej.

Zwolennicy tych zmian oskarżają państwa bałtyckie i Ukrainę o budowanie kultu miejscowych oddziałów i ugrupowań, które walczyły po stronie Niemców z Sowietami. Jeszcze bardziej nie podobają się im tendencje rozliczeniowe i odrzucanie wersji historii, według której Armia Czerwona niosła wyłącznie wolność i pokój. Państwa bałtyckie uważają, że były okupowane.

Unika jak ognia

Rosyjscy deputowani spieszyli się, by zdążyć przed 9 maja, kiedy Rosjanie obchodzą Dzień Zwycięstwa, czyli rocznicę pokonania faszystów w 1945 roku. Dla większości Rosjan pamięć o wojnie jest spoiwem, które łączy społeczeństwo, fundamentem tożsamości narodowej. W tym zwycięstwie było bardzo wiele heroizmu i cierpienia, ale pielęgnując jego kult, Rosja woli przemilczeć czarne plamy. Władze robią wszystko, by na pamięci o wojnie nie pojawiły się rysy. Taką rysą byłoby też wyjaśnienie zbrodni katyńskiej. Moskwa jak ognia unika rozliczenia jej sprawców – Józefa Stalina i NKWD.

Zygmunt Żdanowicz

<<<Wstecz