Warszawą i syrenką i przez Europę

W niedzielne popołudnie Dom Kultury Polskiej w Wilnie przeżył najprawdziwsze oblężenie. Ponad 30 samochodów marki syrena i warszawa ku zdziwieniu przechodniów zaparkowało się na placyku przed budynkiem DKP.

Nie, to nie Polacy ruszyli na Wilno. To Klub Miłośników Syren i Warszaw (z siedzibą w Nekli) ruszył w europejski rajd samochodowy Nekla-Wilno-Ryga. Aby bliżej poznać stolicę Litwy, około 100 uczestników wyprawy postanowiło spędzić dwa dni w Wilnie.

Zaglądnąć pod maskę

„Naszym zamiarem jest zwiedzić jak najwięcej państw należących do Unii Europejskiej” – powiedziała Danuta Kaczmarska, współorganizatorka rajdu. W poprzednich latach rajdowcy zwiedzili Niemcy, Szwecję, Francję. W tym roku postanowili poznać kraje nadbałtyckie.

Na prezentację pamiątkowych aut z okresu PRL-u przybyło sporo wilnian. Starzy i młodzi, kobiety i dzieci, a szczególnie mężczyźni z wielkim zaiteresowaniem zaglądali do salonów, bagażników, pod maskę i nadwozie. Odważniejsi siadali za kierownicą, a najbardziej ciekawscy badali nawet rury wydechowe.

„Jadąc do krajów nadbałtyckich nie wiedzieliśmy, na ile syreny i warszawy są tutaj znane, bo te samochody praktycznie nie były eksportowane. Syreny sprzedawano wyłącznie w Polsce” – mówił Krzysztof Witczak, współorganizator rajdu. Powiedział, że na Zachodzie ludzie pytali, co to za auta i z jakiego kraju pochodzą. Natomiast wśród starszej polskiej emigracji te samochody budzą wielki sentyment.

Stare auto wyciska łzy

Pan Krzysztof przypomniał pewne wzruszające spotkanie. Podczas rajdu po Szwecji starsi panowie ze łzami w oczach podeszli do rajdowców. Jak się okazało, kiedyś pracowali w warszawskiej fabryce, produkującej syreny. Byli wzruszeni i zaskoczeni niespodziewanym widokiem tych samochodów na drogach Szwecji.

Nie tylko starsi ludzie, ale również młodzież ciekawi się historycznymi polskimi samochodami. Najmłodszy kierowca obecnego rajdu Nekla-Wilno-Ryga ma 21 lat, a najstarszy – około 70. Wielu młodych wilnian również z dużym zainteresowaniem obserwowało, jak działa silnik syreny, czy jak jest zbudowane nadwozie warszawy.

Andrzej Kulesza, jeden z najstarszych uczestników wyprawy, do Wilna przyjechał syrenką 104 z 1967 roku. Wyznał, że to auto jest dla niego sentymentalną podróżą w przeszłość. „To był mój pierwszy samochód: uczyłem się na nim jeździć, jeździłem nim na dziewczyny, woziłem nim swego małego syna” – wspominał pan Andrzej. Dodał, że za żadne pieniądze nie sprzeda swojej syrenki. Cieszy się także, że wśród miłośników starych polskich aut jest sporo młodzieży.

Syrenką - wyłącznie na rajdy

Obecnie syrenki i warszawy przeżywają w Polsce swoją drugą młodość. Są wyciągiwane ze stodół, garażów i odnawiane. Jednak nikt nimi nie jeździ na co dzień do pracy. „To są samochody wypieszczone na szczególne okazje: zloty, rajdy, imprezy, pokazy” - mówił Witczak. Kulesza też dodał, że syrenki mają niewydajny układ chłodzenia, więc poruszając się w zakorkowanych wielkich miastach te auta po prostu poniszczyłyby się. Natomiast pojeździć syrenką po nocnej warszawie można jak najbardziej. Rozwija prędkość nawet do 120km/h i nie tylko z wiatrem z górki, jak powiedział pan Andrzej. Taka jazda nie należy jednak do przyjemnych. Optymalna bezpieczna prędkość - 80 km/h.

Uprzejmość litewskiej policji

I właśnie z taką prędkością porusza się rajdowa karawana syrenek i warszaw. Pan Krzysztof powiedział, że niekiedy 30 samochodowa kawalkada rozciąga się na 2-5 km. Chociaż rajdowcy poniekąd blokują drogę innym uczestnikom ruchu drogowego, jednak, jak twierdzi organizator wyprawy, nie spotkał się jeszcze z ujemną reakcją kierowców. I piesi, i kierowcy, i zwykli gapowicze serdecznie witają rajdowców: kiwają głowami, machają rękoma. Nawet litewska policja jest uprzejma wobec uczestników wyprawy. Patrol policyjny zablokował skrzyżowanie w Druskienikach, aby kolumna pamiątkowych samochodów mogła spokojnie przejechać.

Niestety, ale jedna syrena do Wilna nie dojechała. Popsuła się skrzynka biegów. Jednak rajdowcy zapewnili, że ją naprawią. „Syrenka jest prosta w budowie. Łatwo można ją naprawić. Oprócz tego towarzyszy nam samochód techniczny i mamy części zamienne” - powiedziała pani Urszula, kierowca jednej z niewielu kobiecych załóg obecnego rajdu.

Warszawa zarabia na siebie

Podczas pokazu historycznych polskich pojazdów przed DKP w Wilnie odbyły się też wybory najpiękniejszego auta rajdu. Wilnianie uznali, że ten tytuł należy się wiśniowej warszawie 223 z 1971 roku. Jej właściciel, pan Roman, powiedział, że tym samochodem jeździ dopiero pierwszy rok. Prawie 4 lata zajęło mu odrestaurowywanie starej warszawy, ale o takim samochodzie marzył od dawna. Tym zabytkowym autem wyrusza wyłącznie na zloty, rajdy i imprezy okolicznościowe. Wynajmuje również pamiątkowy samochód na wesela i jubileusze. Powiedział, że ma bardzo dużo zamówień, bo ostatnio wynajęcie starych aut na ważne uroczystości jest w Polsce bardzo popularne. Ile ta usługa kosztuje? Około 500 zł. za dzień, oznajmił pan Roman. Pasję do zabytkowych aut podziela też jego 11-letni syn Adam, towarzyszący w rajdzie. Zapytany, czy pragnie jak najszybciej otrzymać prawo jazdy, aby usiąść za kierownicą ojcowskiej warszawy, odpowiedział, że owszem, ale „tatuś obiecał mi kupić syrenkę”.

Przy okazji tegorocznego rajdu jego uczestnicy pragną również udowodnić, że historyczne polskie samochody do dnia dzisiejszego są w stanie pokonywać dalekie trasy. W ciągu dziesięciodniowej wyprawy Nekla-Wilno-Ryga miłośnicy różnokolorowych syrenek i warszaw zamierzają przejechać około 2 500 tys. km.

Iwona Klimaszewska

Na zdjęciu: co tam w starym aucie dyszy?

<<<Wstecz