Rocznica podpisania Traktatu Polsko-Litewskiego po litewsku

30 stycznia 2009 roku, litewski Najwyższy Sąd Administracyjny wydał wyrok zakazujący używania języka polskiego (obok państwowego) na tabliczkach z nazwami ulic w, zamieszkałym w większości przez Polaków, rejonie wileńskim.

Znając wszystkie dotychczasowe wyroki sądów w sprawach dotyczących Polaków na Litwie, innego wyroku w tej sprawie również spodziewać się nie można było, chociaż zawsze pozostawała nadzieja na odrobinę zdrowego rozsądku. Wyrok bowiem zapadł prawie dokładnie w piętnastą rocznicę podpisania w Wilnie (26 kwietnia 1994 roku) Traktatu między Republiką Litewską i Rzeczpospolitą Polską o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy, gwarantującego mniejszościom w obu krajach szerokie prawa.

Można by powiedzieć, że w ten oto sposób rozpoczęto na Litwie obchody tej rocznicy.

Sam wyrok oraz argumenty, które Sąd przedstawił w odczytanym uzasadnieniu do wyroku, naruszają powszechnie obowiązujące w naszym kręgu cywilizacyjnym zasady przyzwoitej legislacji; obowiązujące prawnie i stosowane w praktyce w Europie regulacje praw mniejszości narodowych i etnicznych; wewnętrzne prawo litewskie oraz porozumienia międzynarodowe, wielostronne i dwustronne, których Litwa jest sygnatariuszem.

Po pierwsze: wprawdzie litewska Ustawa o języku państwowym w art. 17 stwierdza, że „napisy publiczne (a więc i nazwy ulic – ACH) w Republice Litewskiej są w języku państwowym”, to jednak nie ma w tym artykule sformułowań „tylko” lub „wyłącznie”. A przecież zgodnie z powszechnie obowiązującymi w naszym kręgu cywilizacyjnym zasadami przyzwoitej legislacji co nie jest ewidentnie zakazane - to jest dozwolone.

Po drugie: w szczycącej się starymi tradycjami demokratycznymi części Europy poszanowania praw mniejszości narodowych, także językowych, to norma. W Belgii, na przykład, językami urzędowymi są: holenderski, francuski i niemiecki, choć mniejszość niemiecka wynosi tylko 1 proc.; w Szwajcarii: niemiecki, francuski i włoski, tu mniejszości włoskiej jest aż 6,5 proc. W Holandii na obszarze całego państwa językiem państwowym jest holenderski, ale we Fryzji dodatkowo urzędowym jest język fryzyjski. Ba, również w naszej części Europy mamy do czynienia z podobnymi rozwiązaniami – to przykład Finlandii i tak zwanych gmin szwedzkich.

Po trzecie: jak napisano powyżej, litewska Ustawa o języku państwowym nie rozstrzyga czy napisy publiczne (a więc i nazwy ulic) w Republice Litewskiej mogą być pisane w języku innym niż państwowy. W ogóle nie odnosi się do tego problemu. Obowiązuje jednak inna litewska ustawa odnosząca się do tej materii - Ustawa o mniejszościach narodowych, której art. 5 głosi: „W administracyjnych jednostkach terytorialnych, o których mowa w artykule 4 (to jest takich, w których zwarcie zamieszkuje jakakolwiek mniejszość narodowa – ACH), obok języka państwowego używany jest język tej mniejszości narodowej (miejscowy)”. Oczywiste jest, że kwestię zapisów nazw ulic reguluje Ustawa o mniejszości narodowych, ponieważ dotyczy ona praw osób należących do mniejszości narodowych.

Po czwarte: Republika Litewska i Rzeczpospolita Polska, w podpisanym w Wilnie 26 kwietnia 1994 r. i ratyfikowanym przez obie strony, Traktacie o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy, stwierdzają (art. 14), że osoby należące do mniejszości narodowych „mają w szczególności prawo do:

- swobodnego posługiwania się językiem mniejszości narodowej w życiu prywatnym i publicznie,

- dostępu do informacji w tym języku (...)”.

A czymże innym niż informacją jest nazwa ulicy?

Po piąte: Konwencja Ramowa Rady Europy o ochronie praw mniejszości narodowych, ratyfikowana przez Republikę Litewską w 2000 r., w art. 11, pkt. 3 stanowi: „W rejonach tradycyjnie zamieszkałych przez znaczącą liczbę osób należących do mniejszości narodowej Strony będą starać się - zgodnie z obowiązującym prawem, w tym także, tam gdzie to stosowne, umowami z innymi państwami oraz przy uwzględnieniu ich specyficznych warunków - umieszczać również w języku mniejszości tradycyjne nazwy lokalne, nazwy ulic i inne oznakowania topograficzne o charakterze publicznym, o ile istnieje tam wystarczające zapotrzebowanie na takie oznakowania”.

Jest poza dyskusją, że warunki wymienione w Konwencji - obowiązujące na Litwie prawo (Ustawa o mniejszościach narodowych), umowy z innymi państwami (Traktat polsko-litewski), wystarczające zapotrzebowanie – są spełnione.

Gdyby jednak uznać, że Ustawa o języku państwowym zabrania zapisywania nazw ulic po polsku (obok nazw litewskich), to:

Po pierwsze: Konstytucja Republiki Litewskiej, w art. 138 głosi, iż umowa międzynarodowa, którą ratyfikował Sejm RL, jest częścią składową systemu prawnego RL, jak również, że - jako źródło prawa międzynarodowego - jest ona aktem prawnym bezpośredniego zastosowania. Jeśli więc istnieje rozbieżność ustawowa między Konwencją międzynarodową a prawem wewnętrznym to Konwencja ma wyższość nad ustawami krajowymi.

Po drugie: kolejne, od roku 2000, rządy litewskie zobowiązywały Departament Mniejszości Narodowych i Wychodźstwa do zharmonizowania prawa w celu uniknięcia rozbieżności między prawem wewnętrznym a międzynarodowym, wyznaczając kolejne terminy doprowadzenie do tego, by ustawy krajowe były zgodne z Konwencją Rady Europy. Dziewięć lat mija, ale żadnych kroków nie poczyniono.

Można by wprawdzie przyjąć, że przedstawione wyżej działania (tworzenie nieprecyzyjnego ustawodawstwa, wyroki sądów) i zaniechania działań (niezharmonizowanie ustawodawstwa wewnętrznego z umowami międzynarodowymi) to przejaw niefrasobliwości, niekompetencji i bezhołowia panującego w litewskim systemie prawnym oraz w polityce wewnętrznej i zewnętrznej władz i instytucji litewskich.

Sądzę jednak, że chodzi o coś innego.

Sądzę, że chodzi o swoistą demonstrację..., o pokazanie zarówno Polakom na Litwie, jak i strategicznemu partnerowi Litwy – Polsce, jakie jest właściwe im miejsce.

Adam Chajewski,
członek Zarządu Fundacj Wspierającej Oświatę Polską „Samostanowienie”

<<<Wstecz