Wileński Oddział Miejski ZPL

Ta nić łącząca polskie Wilno

Wileński Oddział Miejski Związku Polaków na Litwie powstał jako jeden z pierwszych i bodajże jedyny do dziś zachował własną siedzibę przydzieloną oddziałowi w zaraniu działalności na starym mieście u zbiegu ulic Zawalnej i Stefańskiej. Ta siedziba – prawie 200 metrów kwadratowych z przytulną salą, w której na posiedzenia zarządu zbierała się chyba setka osób, palono w piecu, do dziś budzi sentymenty w wielu sercach. Ileż było radości, kiedy śp. Romuald Gieczewski zainstalował kuchenkę gazową, a ówczesnemu prezesowi St. Korczyńskiemu udało się „dostać” przydział na meble… Ale nie było zbyt ważne, czy siedzieliśmy na twardych krzesłach, czy w miękkich fotelach. Ważne było to, że prowadzono tu zażarte dyskusje, nie było praktycznie osób obojętnych. Początek lat 90. – to był prawdziwy rozkwit organizacji. W ogromnych zakładach wileńskich, takich jak Aparatura Paliwowa, „Sigma”, Podzespołów Radiowych, „Elfa”, „Komunaras”, „Żalgiris” powstawały koła liczące po kilkaset osób. Ludzie po raz pierwszy w powojennym Wilnie mogli należeć do polskiej organizacji i szli nie do jakiegoś tam „krasnogo ugołka” na przymusowe zebranie omawiać wytyczne partii, ale do swojej, polskiej siedziby, by mówić o tym, co nas bolało, budziło uczucie niesprawiedliwości: w ojczystym mieście brak polskich przedszkoli, brak szkół i klas polskich w nowych dzielnicach. To w tamtych latach padały rekordy: w naszych największych miejskich szkołach były klasy pierwsze z literkami od a do f, g, h… To wówczas otwarcie prowadziliśmy agitację w mieście, ostro dyskutowaliśmy w prasie i zwyciężaliśmy w wyborach. Pamiętam pierwsze konferencje miejskie – tłumy delegatów, zażarte dyskusje, różnice poglądów i mówienie prawdy w oczy. Tak było. A zaraz potem sławetna prywatyzacja, bankructwo zakładów-kolosów, rozwiązanie Rad, próg wyborczy… Ludzie zastraszeni i zagubieni w nowej rzeczywistości, szukający szans na nowy start w życiu. Kryzys, apatia, ludzie podzieleni, rozdzieleni, rozproszeni…

Ale z człowiekiem tak jest, że jako istota społeczna garnie się do wspólnoty. No i oddział też się zaczął nie tylko odradzać, ale też rosnąć. Przetrwały też niektóre stare koła z dziś dla młodzieży nic nie mówiącymi nazwami: Aparatura Paliwowa, „Sigma”… Zakładów-kolosów już dawno nie ma, a koła są. Prawda, nie tak liczne, a i nazwy trzeba by było zmienić. Ale najważniejsze, że są, że ludzie chcą być razem i na wspólne sprawy, tak jak dawniej, dają się skrzyknąć. Tyle, że dyskusje są mniej zażarte: czy to tematów ostrych brak, czy ludzie się jednak zmęczyli…

Obecna pani prezes Alicja Pietrowicz (prawnik z zawodu) w Związku Polaków jest od jego narodzin, kiedy to z krewnymi i powinowatymi założyli koło rodziny Kleczkowskich. Od 1996 roku pełniła fukcje wiceprezeski, a od 2002 jest prezesem Oddziału. Jako człowiek, który był świadkiem prawdziwego wybuchu polskości w Wilnie, cieszy się, że „stare” koła nadal prowadzą swą działalność i to bardzo aktywną, jak np. im. Ogińskiego (prezes niezmienny i niezastąpiony pan Stanisław Tuczkowski). Kontynuuje swą działalność „Aparatura Paliwowa” (prezes Kazimierz Charyton), „Sigma” (prezes Stanisław Walukiewicz), im. A Mickiewicza (była fabryka podzespołów radiowych, prezes Ryszard Korbutowicz), koło „Budowy dróg” (prezes Józef Marciszewski), koło Szkoły Średniej im. J. I. Kraszewskiego (prezes Teresa Brazewicz), „Przyjaciółki” (prezes Bronisława Kozłowska), najliczniejsze (175 osób) koło „Grzegorzewo” – prezes Leonard Klimowicz, koło rodziny Kleczkowskich, „Weterani Wilii”, Szkoły Średniej im. Wł. Syrokomli, „Ardena”, „Mylida” – koła znanych firm kierowanych przez właścicieli – Polaków. Mają swe koła przedszkoła np. „Kluczyk”, oba polskie teatry, zespół „Wilia”. Panią prezes cieszą najbardziej dwie rzeczy: w ciągu ostatnich dwóch lat powstało 8 nowych kół i kilka z nich – to koła młodzieżowe, jak np. Schola Franciszkańska czy „Studium”. A jeżeli do Związku przychodzi młodzież, to jest on żywotny i ma perspektywę. Koło „Studium” (prezes Ilona Gryszkiewicz) realizuje bardzo ambitne i ciekawe projekty. Które są, zresztą, ciekawe nie tylko dla samej młodzieży, ale mają też efekt społeczny, jak np. projekt pracy z tzw. dziećmi z rodzin ryzyka. To koło, jak i Klub Włóczęgów Wileńskich (który jako pierwszy zadomowił się w siedzibie oddziału miejskiego i ze zmiennym powodzeniem działa kilkanaście lat, prezes Edward Zakrzewski) mają swe siedziby właśnie tu, na Zawalnej. Poza tym każde koło znajdzie tu sobie przytułek na zebranie, czy spotkanie w gronie przyjaciół. Niestety, życie jest nieubłagalne i ludzie odchodzą: wieloletni prezes koła „Grono”, pan Czesław Tubis już nie jest z nami… Do Oddziału Miejskiego należy Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych (jest organizatorem turystycznych zlotów ZPL, prezes Władysław Wojnicz), koło „Przyjaźń”(prezes Franciszka Brzozowska), które opiekuje się alejką profesorów USB na Rossie. Często koła powstają, bo ludzi łączy wspólna pasja czy praca, niekiedy zainteresowanie lub chęć działania na określonej niwie. Koło „Karolina” liczy dziś 82 osoby, a powstało za sprawą pani Krystyny Radziun, która nie oglądając się ani na rząd, ani na organizacje charytatywne pomaga potrzebującym. Ma swoje sposoby i wiele życzliwych osób, które pomagają czym mogą: raz są to buty na zimę, innym razem produkty spożywcze, czy znów lodówka, czy kuchenka, którą pani Krystyna niezwłocznie wiezie np. do Święcian… Rodzina tę działalność swojej żony i mamy (córki pani Radziun są uczennicami w polskiej szkole im. Wł. Syrokomli) toleruje, bo wie, że ona musi tak żyć. A z kolei pan Stanisław Tuczkowski poruszyć gotów wszystkich przyjaciół w Polsce, by dzieci mogły choć na krótko odwiedzić Macierz. Praca społeczna, jaką jest działalność w ZPL, odkrywa czasami w człowieku dotąd ukryte talenty i możliwości.

Niestety, każda działalność wymaga finansowania. Na kogo może liczyć Oddział? Najłatwiej by było, żeby sam na siebie. Ale składek członkowskich nijak nie wystarczy nawet na tradycyjne już dla Oddziału Miejskiego imprezy: choinki dla dzieci oraz Śmigus-Dyngus. Bardzo się przydają w tym wypadku pieniądze z 2 proc. podatku, które członkowie ZPL przekazują na konto oraz, oczywiście… sponsorzy. Pani Alicja nigdy się nie czuła zawiedziona, kiedy się musiała zwrócić do Konsulatu RP w Wilnie, czy Unii Kredytowej Regionu Wileńskiego, radnych stolicy. Stałą opieką otacza Oddział Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”. To dzięki niej został wyremontowany dach, zamieniono instalację elektryczną, zainstalowano nowoczesne sufity, wyremontowano wejście do siedziby, zrobiono remont kosmetyczny pomieszczeń. Na gruntowny remont przestronnego locum potrzeba naprawdę dużych pieniędzy, a zacząć by było trzeba od okien, które są oryginalne, ale bardzo sfatygowane…

Pamiętając dawne masowe akcje i wyprawy Oddziału, jak np. parutysięczne rzesze ludzi na otwarciu pomnika poległym żołnierzom AK w Krawczunach, czy smutnej, ale koniecznej podróży do Katynia, kiedy to wyruszyło w drogę kilkaset osób, członkowie kół nie siedzą tylko na Litwie. Przyjazne kontakty od lat wiążą Oddział z Towarzystwem Przyjaciół Grodna i Wilna w Lublinie, Stowarzyszeniem „Eureka” w Rumii koło Gdańska. Wspólnie z nimi organizowali Dni Kultury Wileńszczyzny w Lublinie (w marcu, na Józefa – imieniny Marszałka), czy też upamiętnienie tragicznej daty 17 września, kiedy to Sowieci zdradziecko napadli na Polskę… Tu, w Wilnie, Oddział był inicjatorem zorganizowania konferencji naukowej nt. „Postać Marszałka Józefa Piłsudskiego w dziejach Polski, Litwy i Europy”, na którą przybyło trzech naukowców z Uniwersytetu im. Marii Skłodowskiej-Curie z Lublina oraz historycy z UW Alfredas Bumblauskas oraz Ryszard Gajdis.

Chociaż od czasu, kiedy swe podwoje gościnnie otworzył dla wszystkich Rodaków Dom Kultury Polskiej, wszystkie bardziej liczne i huczne imprezy Oddział urządza na Nowogródzkiej (m. in. pierwsza masowa impreza jaka się odbyła w DKP, to była zabawa przy choince dla dzieci z Wilna), jednak stara siedziba ma swoje życie: tu się spotykają „Włóczędzy”, młodzieżowe koło „Studium”, tu czynna jest biblioteka – duma Oddziału - we wtorki i czwartki od 13 do 18 (kieruje ją niezmiennie od lat pani Bronisława Kozłowska). Teraz swe zbiory rozlokowała w sali i jest tu czytelnikom bardzo wygodnie. Trochę tej przytulnej sali szkoda, ale bez wymiany podłogi, nie da się w niej żadnych imprez urządzać, więc biblioteka ma tu azyl.

W siedzibie mieści się też biuro Oddziału, które szczególnie się ożywia w czasie np. przygotowań do wyborów, kiedy szczególnie czujemy tę nić łączącą nas, Polaków wileńskich i stajemy do wspólnej sprawy. Szykując się do jubileuszowej wiosny – obchodów 20-lecia Związku Polaków na Litwie i naszej miejskiej konferencji nie tylko uroczystej, ale też sprawozdawczo-wyborczej Oddział intensywnie prowadzi wymianę legitymacji członkowskich. Zarząd, w którego skład wchodzą prezesi wszystkich kół, jak i rada w składzie: Alicja Pietrowicz, Fryderyk Szturmowicz, Leonard Klimowicz, Czesław Litwinowicz i Ilona Gryszkiewicz jeszcze musi się zastanowić, jak w Oddziale uczci się nasz wspólny jubileusz. Pani Alicja zapewnia, że postarają się nie zapomnieć o tych ludziach, którzy Oddział tworzyli, oddali mu wiele lat aktywnej, społecznej pracy, byli z Polakami Wilna w czasach bardzo trudnych i tych bardziej jasnych. Chcemy, by ta nić, łącząca nas dotąd, nadal była mocna i pomagała nam trwać.

<<<Wstecz