Polskie ogniwo w Kownie

W powszechnej opinii Kowno uchodzi za kuźnię litewskiego nacjonalizmu, czy jak kto woli patriotyzmu. Litwini bezwzględnie w nim dominują, a ich odsetek jest nawet wyższy niż w całej Litwie, stanowią bowiem aż 88,7 procent mieszkańców, podczas gdy dla całej Litwy wskaźnik ten wynosi 80 procent. Taki stan rzeczy jest naturalną konsekwencją rządów międzywojennej Litwy, czyniących wszystko, by przekształcić swoją ówczesną, „tymczasową” stolicę w miasto „czysto litewskie”, które na początku XX wieku wcale takim nie było.

Sięgając do historii – nie głębiej, niż sprzed stu laty – zaznaczyć warto, iż przed pierwszą wojną światową Polacy dominowali w Kownie niemal całkowicie. Przeprowadzony w 1916 r. przez okupujących Litwę Niemców spis ludności (faworyzujący Litwinów) wykazał, że Polacy stanowili w Kownie 34,5 proc. mieszkańców. Według danych kolejnego spisu, przeprowadzonego przez Litwinów w 1923 roku, Polacy stanowili 31 proc. mieszkańców Kowna, zaś na całej ówczesnej Kowieńszczyźnie Polacy stanowili ponad dwustutysięczną autochtoniczną społeczność, stanowiącą ponad 10 proc. ogółu ludności państwa litewskiego oraz największą mniejszość narodową Litwy Kowieńskiej.

Trudne czasy 20-lecia międzywojennego

Według danych Encyklopedii PWN, Polacy na Kowieńszczyźnie zamieszkiwali głównie rejon Kowna i tereny na północ od tego rejonu – Kiejdany oraz obszary na pograniczu z Polską (Wiłkomierz, Uciana, Koszedary). Tak więc obszarem szczególnym była sienkiewiczowska Lauda – teren obramowany nurtem rzek Laudy i Niewiaży, usytuowany w trójkącie „spotkań” Niemna, Wilii i Niewiaży. Powyżej i na zachód, poza granicą rzeki Dubissy kończyła się granica litewskiej polskości, a zaczynała stricte litewska Żmudź.

Jak pisze w swym eseju historycznym „Stereotypy i historia. Czego nie pamiętają Litwini” Zbigniew Siemienowicz, pierwszy generał odrodzonej w 1918 r. Litwy K. Zukas wspomina w książce „Spojrzenie w przeszłość”: „Językiem naszego domu, jak i prawie wszystkich wówczas rdzennych mieszkańców Kowna, był żargon języka polskiego”. Z kolei minister spraw wewnętrznych Litwy z czasów smetonowskich R. Skipitis w swojej książce „Nepriklausoma Lietuva statant” wspomina wyniki wyborów do samorządów w 1919 r. (do 71-osobowej Rady Miejskiej Kowna). Według tych danych, zostało wybranych wówczas 30 Polaków, 22 Żydów, 12 Litwinów, 6 Niemców, 1 Rosjanin. Polacy uzbierali wówczas najwięcej miejsc.

Polacy Kowieńszczyzny, w wyniku prowadzenia przez państwo litewskie polityki otwarcie wrogiej przeciwko nim, a także wskutek braku stosunków dyplomatycznych Litwy z Polską, aż do roku 1938 pozbawieni byli naturalnych kontaktów z Macierzą, a tym samym opieki ze strony organów państwa polskiego.

Reforma rolna, ograniczenia polaków

Jednak reforma rolna przeprowadzona przez państwo litewskie w latach 1919–1930 znacznie osłabiła polskich ziemian, pozbawiając ich ziemi bez odszkodowania. Polska inteligencja masowo emigrowała do Polski. Na położenie ludności polskiej na Litwie Kowieńskiej niekorzystnie oddziaływał konflikt polsko-litewski (spór o Wileńszczyznę). Jak pisze Marek A. Koprowski, w opracowaniu „Polacy na Kowieńszczyźnie w okresie międzywojennym”, po spisie ludności w 1923 r. Litwini wyciągnęli jednoznaczne wnioski i przystąpili do intensywnej lituanizacji mniejszości polskiej. Dążyła ona do osłabienia ekonomicznego Polaków, ich izolacji w życiu społecznym, niedopuszczania Polaków do urzędów i poddania ich totalnej kontroli. W 1923 r. w Kownie zostały zakazane wszelkie polskie szyldy i napisy. Następnie ograniczenia spadły na polską prasę, szkoły i organizacje.

Trudno jest dziś oszacować dokładną liczbę studentów Polaków na Uniwersytecie Kowieńskim im. Witolda Wielkiego. Według danych Archiwum i Muzeum Polskich Korporacji Akademickich, do utworzonego w 1925 r. Zjednoczenia Polaków Studentów Uniwersytetu Litewskiego (od 1930 r. Zjednoczenia Polaków Studentów Uniwersytetu Witolda Wielkiego) należało w 1926 r. 80, a w 1934 r. – 182 członków. Stanowiło to ok. 4 proc. ogółu studiujących na Uniwersytecie Witolda Wielkiego w Kownie. W 1928 roku na bazie Zjednoczenia powstała polska korporacja akademicka „Lauda”. Z inicjatywy tegoż Zjednoczenia wychodziło pismo „Iskry” oraz powołano Związek Polskiej Młodzieży Akademickiej Litwy grupujący organizacje akademickie i studentów narodowości polskiej pochodzących z Litwy Kowieńskiej.

Pogromy i Lituanizacja

Kronikarze i historycy polscy odnotowują pogromy Polaków przez bojówkarzy litewskich, napadano nawet na polskie nabożeństwa. Do 1938 roku w Kownie dotrwało zaledwie dziesięć szkół polskich, liczących około trzystu uczniów. Nieco lepiej przedstawiała się sytuacja w szkolnictwie średnim. Polakom udawało się utrzymać trzy prywatne gimnazja w Kownie, Poniewieżu i Wiłkomierzu, do których trafiała głównie młodzież uczęszczająca do szkół litewskich, ale dokształcana na prywatnych kompletach. Niestety, w antypolskiej nagonce „maczał palce” również litewski Kościół katolicki. Jego hierarchia doprowadziła do tego, że na terenach zamieszkałych przez Polaków nie było ani jednej parafii obsadzonej przez księdza Polaka, a duchownych polskich wysyłano na Żmudź do tych rejonów, gdzie liczba Polaków była minimalna. Ostatnie nabożeństwo w języku polskim w Kownie zostało odprawione w 1937 r. Kowieńska prasa polska składała się z dziennika „Dzień Kowieński”, tygodników ludowych „Chata rodzinna” i „Dzwon Świąteczny”, dwutygodnika młodzieżowego „Głos Młodych” oraz dwóch fachowych miesięczników – „Poradnik Rolnika” i akademicki „Iskry”.

Świadoma lituanizacja Polaków przejawiała się przy wydawaniu dowodów osobistych, gdy nazwiska zapisywano w brzmieniu litewskim – z końcówką „iczius” lub „is”, Lietuvis. Na skutek tych wszystkich restrykcji polska społeczność na Kowieńszczyźnie stale się zmniejszała.

Solidarność i polski ruch oporu

Według polskiego publicysty Zdzisława Winnickiego, mimo ogromnych trudności i antypolskiej polityki państwa litewskiego wobec polskiej mniejszości, społeczność polska na przedwojennej Kowieńszczyźnie wykazywała się niezwykłym solidaryzmem społecznym. Ziemianina, drobnego szlachcica z Laudy, inteligenta z Kowna, chłopa spod Boptów czy Wędziagoły, robotnika z Kowna lub Poniewieża łączyła świadomość wspólnoty narodowości oraz tej samej kultury i jednocześnie autentyczna miłość do polskości w ogóle. Jeszcze w roku 1938, gdy ustanowiono wreszcie w Kownie polskie Poselstwo (ambasadę), jego podwoje stawały się dwa razy do roku - 3 maja i 11 listopada – oazą realnej Polski. Jak wspomina pierwszy attache wojskowy na Litwie płk Leon Mitkiewicz:

„Były to zebrania najbardziej demokratyczne jakie kiedykolwiek widziałem. W salonach ministra Charwata przewijali się obok siebie księża katoliccy, inteligenci, robotnicy, włościanie, szlachta zaściankowa i przedstawiciele zamożnych rodzin ziemiańskich, arystokracji polsko-litewskiej. Stroje zebranych były najróżniejsze - od wizytowych czarnych tużurków i sztuczkowych spodni do bluz i kombinezonów robotniczych i prostych wiejskich kapot z samodziału. Przychodzili nawet pensjonariusze z domu ubogich starców w Kownie w swoich pasiastych, biało-niebieskich perkalach i podobnie ubrane dzieci z ochronki polskiej”.

Polskie organizacje społeczne starały się w miarę możliwości bronić swoich interesów ekonomicznych i oświatowych. Największą rolę odgrywało Polskie Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe „Pochodnia” oraz kilka innych stowarzyszeń, takich jak Zjednoczenie Rolników Polskich czy Kowieńskie Towarzystwo Drobnego Kredytu. Kowieńskim Polakom udało się także utrzymać swą reprezentację w litewskim Sejmie, liczącą od dwóch do czterech posłów.

O stanie ducha Polaków Kowieńszczyzny płk Mitkiewicz pisał: „starsi... przeważnie robotnicy i włościanie Polonii litewskiej, wypytywali o warunki życia szerokich mas w Polsce, o możliwości pracy i zarobków. Nie narzekali przy tym na swój los, chociaż niejeden z nich wyglądał bardzo ubogo - i co było dla mnie niezmiernie ważne - nie wyrażali żadnych chęci emigracji. Najbardziej interesowało ich, czy Polska pogodzi się z Litwą, poruszali również kwestię Wilna i czy będzie można swobodnie przejeżdżać przez granicę do Ostrej Bramy, do cudownego obrazu Matki Boskiej. Chcieliby również, aby na Litwie były polskie szkoły początkowe, a w kościołach katolickich spowiedzi, kazania i śpiewy w języku polskim. Pewna starsza kobieta, szlachcianka z okolic Poniewieża, mówiła trzymając mnie za rękaw: Ja nie mogę, panie, inaczej śpiewać Zdrowaś Maryja jak tylko po naszemu, ja nie rozumiem po litewsku. Do spowiedzi chadzać nie mogę, bo kunigas nie gada po naszemu”.

Swoistą cezurą w dziejach Polaków na Kowieńszczyźnie można uznać rok 1940, w którym zostały zlikwidowane wszystkie polskie organizacje oraz szkoły, w tym renomowane kowieńskie Gimnazjum im. Adama Mickiewicza. Życie polskie zamarło.

Okres II Wojny Światowej

W czasie II wojny światowej współpracujący z Niemcami Litwini wysiedlali najaktywniejszych Polaków. Zgodnie z instrukcjami tzw. litewskiego zarządu krajowego policjanci litewscy dokonujący wysiedleń Polaków mieli zadawać następujące pytania: 1) czy ktoś z rodziny był członkiem Polskiej Organizacji Oświatowej „Pochodnia”, 2) w jakich szkołach uczyły się dzieci, 3) jakie prenumerowano czasopisma i dzienniki? Wystarczyło, by na jedno pytanie indagowany Polak odpowiedział tak, by był przeznaczony do wysiedlenia do obozu.

W czasie wojny na Litwie Kowieńskiej działała nielegalna komórka Organizacji Harcerzy ZHP. Do najwybitniejszych jej przedstawicieli należał m. in. Zbigniew Skłodowski (pseudonim „Kura”). Urodzony w powiecie kiejdańskim w rodzinie o tradycjach patriotycznych, był uczniem Gimnazjum im. A. Mickiewicza w Kownie, gdzie rozpoczął działalność w komórce nielegalnego polskiego harcerstwa – Szarych Szeregach Organizacji Harcerzy ZHP. Był założycielem kilku drużyn harcerskich na Litwie Kowieńskiej. Do chwili likwidacji polskiego gimnazjum w 1940 roku, wydawał pisemko „Zarzewie” – dwutygodnik, którego był redaktorem, a które miało na celu krzewienie ducha polskiego wśród młodzieży. Wiosną 1940 r. został wybrany na przywódcę „Rady Starszych” harcerstwa oraz na komendanta Szarych Szeregów na Litwie – organizacji opartej na strukturze przedwojennego Harcerstwa Polskiego na tym terenie. Aktywną działalnością instruktorską i organizatorską położył fundamenty pod przyszłą rozbudowę Armii Krajowej okręgu samodzielnego Wilno i podokręgu Litwa Kowieńska. Na początku 1942 r. został aresztowany przez litewską „Saugumę” i gestapo, a po ciężkich torturach w więzieniu na Łukiszkach, rozstrzelany w Ponarach.

Jak pisze polski publicysta Marek A. Koprowski, ofiarą wysiedleń w czasie II wojny światowej padły praktycznie wszystkie najbardziej patriotyczne polskie zaścianki. Do zanikania Polaków przyczyniły się także sowieckie wywózki na Syberię w latach 1940-1941, eksterminacja prowadzona w latach 1941-1944 przez Niemców i kolaboracyjne formacje litewskie. Kolejnym mocnym ciosem była powojenna lituanizacja, prowadzona przez władze Litwy sowieckiej. Przejawiała się ona mianowicie w nieuznawaniu narodowości, likwidacji zaścianków i chutorków oraz grupowanie ludności w zupełnie nowych osiedlach kołchozowych. Tak więc w okresie tuż powojennym konstatować należy zupełny brak jakichkolwiek form polskiego życia kulturalnego i religijnego.

Trudne lata powojenne

Po wojnie spora część Polaków z Kowieńszczyzny w ramach repatriacji wyjeżdża do Polski. Ówczesne władze polskie wiedząc, że tych, co na niej pozostaną czeka totalna lituanizacja, robiły wszystko, by wyrwać z niej jak największą liczbę Polaków. W ten sposób do Polski repatriowała cała polska inteligencja oraz nauczyciele. Jak wyglądało życie polskie w powojennym Kownie? „Zbierano się po domach – opowiada Alina Pacowska, kierownik zespołu „Kotwica”, wiceprezes Kowieńskiego Oddziału ZPL – Polskie rodziny starały się w swoich mieszkaniach oraz domach organizować dla dzieci zajęcia z języka polskiego. Możliwości były bardzo skromne, prawie znikome. Najwięcej do ożywienia polskiego życia przyczyniły się Waleria Walukiewicz i Wanda Żotkiewicz, które zaczęły zbierać podpisy z rodzin polskich, które chciały, by ich dzieci miały lekcje języka polskiego. Z podpisaną przez rodziców listą obijały progi litewskich urzędów oświaty, ale cały czas bez skutku. Wówczas postanowiły skierować list do Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego z prośbą o możliwość stworzenia w Kownie kursów bądź lekcji z języka polskiego dla dzieci z polskich rodzin. Dopiero po odgórnej interwencji z Moskwy także Wilno wydało takie zezwolenie i w ten sposób w Kownie, na Starym mieście, w szkole przy ulicy Ugnegesiu otworzono kurs języka polskiego. Był to rok 1959”.

Powstanie polskiego zespołu „kotwica”

Z biegiem czasu zmieniały się miejsca, w których odbywały się zajęcia z języka ojczystego dla dzieci z polskich rodzin. W 1961 roku na bazie kursów języka polskiego działaczka kowieńska, była nauczycielka Gimnazjum im. A. Mickiewicza, Helena Urniaż utworzyła przy Domu Kultury zakładu „Inkaras” polski zespół ludowy „Kotwica”. „Na początku do zespłu uczęszczały dzieci, z czasem dołączyli także dorośli, potem powstała grupa taneczna oraz estradowa, wykonująca polskie przeboje” – opowiada Alina Pacowska. – „Szczególnie pięknie przedwojenne polskie przeboje śpiewała Iza Krapik. Chórem opiekowała się Halina Rutkowska-Krapik, zaś zespołem estradowym – Krzysztof Krapik. Była to bardzo znana w Kownie muzykalna polska rodzina, która dużo przyczyniła się do ożywienia polskiego życia kulturalnego”.

Jak opowiada kierownik zespołu „Kotwica”, w ciągu lat przez zespół przewinęło się dużo Polaków, także z rodzin mieszanych. „Kotwica” z powodzeniem koncertowała nie tylko w Kownie, ale także w Wilnie i na Wileńszczyźnie. „Bardzo dużym osiągnięciem na owe czasy był dla nas wyjazd do Polski w 1972 roku. Były to lata sowieckie, więc z wyjazdem za granicę było bardzo trudno. Po raz pierwszy pojechaliśmy do Polski, mieliśmy występy w Białymstoku, odbyliśmy jednodniową wycieczkę do Warszawy. Było to ogromne przeżycie dla nas wszystkich” – wspomina pani Alina. - „Staraliśmy się zachować język, który najłatwiej przecież przyswaja się przez piosenkę. Wyrosłam w tym zespole i pamiętam, że zawsze garnęliśmy się do zespołu, bo była to jedyna placówka polska poza domem” – wyznaje. „Dużo można by było opowiadać o naszym zespole – mówi Alina Pacowska – ale najważniejsze jest, że byliśmy zaproszeni na 11. Światowy Festiwal Zespołów Polonijnych w Rzeszowie w roku 1999. Także braliśmy udział w Pierwszym Międzynarodowym Festiwalu Tańców Narodowych, który w 2000 roku odbył się w Elblągu. Dwukrotnie wystąpiliśmy na Festiwalu Kultury Kresowej w Głogowie – w ubiegłym roku oraz w roku bieżącym. Poza tym występujemy w Kownie i na Litwie podczas świąt narodowych. Tradycją zespołu już od kilku lat jest koncert Bożonarodzeniowy. Systematycznie bierzemy udział w Festynach Kultury Polskiej w Kiejdanach, w Wisagini. Także w Wilnie występowaliśmy podczas Festiwalu Kultury Polskiej”.

Dzisiejsza rzeczywistość Polaków w Kownie

Na fali ogólnych przemian społeczno-politycznych w 1989 roku także w Kownie powstaje Oddział ZPL, którego prezesem zostaje Wojciech Karkut. Pojawienie się w 1989 roku zorganizowanego polskiego środowiska w Kownie sprzyjało organizowaniu się Polaków także w Kiejdanach, Babtach, Wędziagole, Poniewieżu, Szawlach i Kłajpedzie.

Współczesne Kowno jest ładnym, zadbanym, ponad 360-tysięcznym miastem. Jednak o usłyszeniu języka polskiego na ulicach Kowna dziś nie ma co marzyć. Według oficjalnych statystyk, Polacy w Kownie (2,5 tys.) stanowią zaledwie 0,6 procent wszystkich mieszkańców, przy czym odsetek ten stale się zmniejsza na skutek naturalnego procesu lituanizacji. Polacy w dzisiejszym Kownie – to przede wszystkim Kowieński Oddział Związku Polaków na Litwie, zrzeszający ponad 40 członków. Prezesem oddziału od roku 2000 jest Franciszka Abramowicz, wiceprezesem – wspomniana wyżej Alina Pacowska, od 1995 r. kierowniczka polskiego zespołu ludowego „Kotwica”.

Polacy w Kownie spotykają się w przytulnej siedzibie w centrum miasta, obok słynnej alei Wolności. Siedziba jest wyposażona w bibliotekę, o którą razem z Franciszką Abramowicz pieczołowicie dba Waleria Jałowiecka. Każdy, kto zawita do siedziby Kowieńskiego Oddziału ZPL zostanie bardzo serdecznie przyjęty przez obie panie. Dla młodego pokolenia działa tu niedzielna szkółka języka polskiego, sukcesywnie prowadzona przez Bożenę Zaborowską. Na miarę sił i możliwości Polacy w Kownie kultywują swoją kulturę, tradycje i obyczaje.

W lipcu br. w siedzibie ZPL w Kownie gościła delegacja „Rubieży” – jednej z najstarszych organizacji charytatywnych pomagających Polakom z dawnych Kresów Wschodnich. W czasie spotkań przekazano dary i upominki, omówiono współpracę i dalsze kontakty.

Staraniem Kowieńskiego Oddziału ZPL w roku bieżącym odbyły się wystawy artystów polskich w siedzibie banku „Ukio” oraz w Kowieńskim Centrum Wielokulturowym, z kórym Polacy utrzymują przyjazne stosunki. Tradycyjnie obchodzone są tu polskie święta narodowe, a także andrzejki, Wigilia, Wielkanoc, Dzień Matki, Zabawa Świętojańska i in. Jedyna Msza św. w języku polskim odbywa się w każdą niedzielę, o godz. 8.30. w karmelickim kościele pw. Św. Krzyża. Opiekę duszpasterską sprawuje tu ks. Waldemar Michałowski.

Przy okazji tematu warto wymienić także nazwiska wybitniejszych Polaków, mniej lub bardziej zasłużonych dla kowieńskiego środowiska. Próby tworzenia kółka dramatycznego podejmowała się Hanna Szumiłło. Wyróżnić można także Jadwigę Gojlewicz, aktywną działaczkę i poetkę, autorkę licznych artykułów o życiu kowieńskich Polaków. Włodzimierz Chomański, pedagog, autor rozprawy o pierwszej na Litwie organizacji sportowej – polskiego klubu „Sokoły” – Oddziału Kowieńskiego Ogólnopolskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, działającego w okresie do I wojny światowej, kierownik istniejącego w latach 2000-2007 zespołu „Canta Kovnensis”.

Depolonizacja w XXI wieku

Powolne zanikanie Polaków w Kownie – to dramat kultury polskiej na Litwie. W samym Kownie, w którym w roku 1897 mieszkało 22,7 proc. Polaków (drugą grupę stanowili Żydzi), dzisiaj mieszka w sumie ok. 2,5 tysiąca, co stanowi zaledwie 0,6 proc. mieszkańców miasta (przed II wojną światową Polacy stanowili prawie 30 proc. mieszkańców miasta!). Współcześni kowieńscy Polacy są zdecydowanie dwujęzyczni (litewsko – polscy). Najmłodsze pokolenie zna język polski od rodziców i dziadków. Dzieci z polskich rodzin chodzą do litewskich szkół, utrzymanie polskości w Kownie jest coraz bardziej trudne, bowiem realia dzisiejszego intensywnego życia wymagają wprost nadrealnego uporu. Polskość w Kownie, niestety zanika. Przez pół wieku sowietyzacji, degradowani materialnie i kulturowo Polacy starali się nie tracić nadziei, ale ostatnia dekada odrodzonej Litwy i Polski niczego właściwie w ich „czekaniu” nie zmieniła. Pozostali jedynie najwytrwalsi.

Opracował Witalis Masenas


Obchody święta niepodległości

11 listopada, w dniu 90. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, przedstawiciele Związku Polaków na Litwie złożyli wieniec przy płycie pamiątkowej w Zułowie, w miejscu gdzie urodził się Marszałek Józef Piłsudski. Płyta pamiątkowa została tu odsłonięta w 2005 r. z inicjatywy Związku Polaków na Litwie. Miejsce urodzenia Marszałka Józefa Piłsudskiego jest pod opieką ZPL.


Szylute: 9 listopada, po porannym nabożeństwie oraz zapaleniu zniczy i złożeniu kwiatów poległym polskim bohaterom na cmentarzu w Macikach, członkowie Szyluckiego Oddziału ZPL zebrali się w sali konferencyjnej hotelu „Deims”, aby uczcić 90. rocznicę Niepodległości Polski. Przed rozpoczęciem imprezy w sali została umieszczona wystawa zdjęć pani Henryki Simonaitiene „Dzieciństwo w Płocku – pozostałe dni na Litwie”. Na wystawie zostały zaprezentowane prace haftowane pani Haliny Raibiene oraz dziergane Aliny Judżentiene.

Imprezę rozpoczęła prezes oddziału ZPL Alina Judżentiene słowami podzięki społeczeństwu polskiemu za troskę o naszą wolność. „Mówię „naszą wolność” i zadaję sobie pytanie: czy ludzkie serce może być podzielone na dwie części? Fizycznie to nie jest możliwe, ale duchowo – tak. My, tutaj zebrani, w jednej części swego serca posiadamy miłość do polskości, do mowy ojczystej – tej z dzieciństwa, a w drugiej części serca – miłość do tych miejsc i tej ziemi, gdzie są nasze korzenie. Wobec tego z pewnością mogę twierdzić, że my, tutaj zamieszkali Polacy, jesteśmy o wiele bardziej szczęśliwsi i bogatsi nosząc w swym sercu dwie największe miłości życia” – powiedziała Alina Judżentiene.

Po tych słowach zabrzmiały pieśni ludowe oraz patriotyczne w wykonaniu zespołu „Fala”. Zebrani dołączyli się do zespołu, ponieważ każdemu są znane piosenki z lat dzieciństwa. Po półgodzinnym koncercie pan Wojciech Deniusz przekazał słowa pozdrowienia od posła na Sejm RL Audriusa Endzinasa. Z wiązanką biało-czerwonych kwiatów zawitała do nas także goszcząca w tych dniach w Szyłute delegacja z Niemiec, z Westerstete, z pozdrowieniami i serdecznymi gratulacjami dla społeczeństwa polskiego na Litwie, w przeddzień najważniejszego polskiego święta narodowego – Święta Niepodległości.

W miłej i świątecznej atmosferze popołudnie upłynęło jak jedna chwila...

Kiejdany: 7 listopada odbyły się uroczyste obchody Święta Niepodległości RP w rejonie kiejdańskim, w Akademskiej Szkole Średniej oraz w Wielokulturowym Centrum w Kiejdanach.

Laudańczycy gościli u siebie uczniów ZSOiZ z Ciechanowca z nauczycielami. W spotkaniu w Akademii wzięli udział także miejscowi rodacy, uczniowie Szkółki Języka Polskiego, uczniowie Szkółki Niedzielnej Języka Rosyjskiego, goście z Ciechanowca i przedstawiciele szkoły. Uroczystość uświetnił występ zespołu „Moja Ojczyzna” i uczniów obu szkółek. Specjalnie na tę okazję przygotowano program patriotyczny, który zakończył się pięknym polonezem. Jak i co roku, na uroczyste obchody święta licznie przybyli rodacy z Kiejdan, Datnowa, Akademii i innych okolicznych miejscowości.


<<<Wstecz