Młodzież w działaniu

Letnie wakacje spędzać można różnie: pasywnie siedzieć przy komputerze czy telewizorze, albo aktywnie działać – podróżować, poznawać inne kraje, uczyć się języków obcych, nawiązywać przyjaźń z młodzieżą innych krajów.

Uczniowie Szkoły Średniej w Siemieliszkach (samorząd elektreński), już kilka lat z rzędu prowadzą wymianę z uczniami gminy Czosnów z Polski. W czerwcu br. wójt gminy Czosnów Antoni Kręźlewicz zaprosił siemieliską młodzież szkolną wziąć udział w ogólnoeuropejskim programie „Młodzież w działaniu”. Projekt wymiany młodzieży, zatytułowany „Na legendarnym szklaku – każda stolica może zachwycać”, napisali pracownicy oświaty gminy Czosnów. Nastawiony na kulturę i sztukę oraz integrację społeczną został zatwierdzony do realizacji. Opiera się on na trójstronnym partnerstwie: polsko-litewsko-czeskim. Według tego projektu młodzież szkolna miała poznawać, porównywać i rozpowszechniać legendy polskie, litewskie i czeskie. W tym celu zaplanowano też wiele warsztatów plastycznych, literackich oraz dziennikarskich. Efektem tej pracy będzie wydanie książki „Legendy z bliska i z daleka” w trzech językach. Książka ma być ilustrowana rysunkami oraz zdjęciami młodzieży.

W projekcie wzięły udział trzy grupy uczniów: po 12 uczniów i dwóch opiekunów z trzech krajów – Polski, Litwy i Czech. Wszystkie wydatki związane z realizacją projektu, przyjęła na siebie strona polska.

12 uczniów z Siemieliszek z opiekunami Juozasem Gudeliunasem oraz niżej podpisaną 8 lipca wyruszyło do Polski. Pod wieczór przybyliśmy do Czosnowa, gdzie czekały już na nas polskie rodziny. Ten dzień był przeznaczony na poznawanie tradycji i obyczajów polskiej rodziny.

9 lipca zwiedzaliśmy Warszawę, zachwycaliśmy się Zamkiem Królewskim, spacerowaliśmy po Starówce, zapoznaliśmy się z legendami o Warsie i Sawie, o warszawskiej Syrence, o Bazyliszku.

Nazajutrz, wczesnym rankiem, wyruszyliśmy na południe Polski i po ośmiogodzinnej podróży przyjechaliśmy do Ogrodzieńca, miejscowości na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Tutaj obejrzeliśmy ruiny zamku z XIV wieku. Jest to ogromny zamek, wybudowany na wapiennych skałach, który swoją wielkością i pięknem był uważany niegdyś za drugi po Wawelu. Na przedzamczu znajduje się katownia, w której oglądaliśmy różne narzędzia do katowania ludzi, najczęściej czarownic. Na zamku usłyszeliśmy kilka legend - o wielbłądzie, o właścicielu zamku – okrutnym krakowskim kasztelanie J. Warszyckim. Zobaczyliśmy wystawę, na której są eksponowane dawne ubrania, oglądaliśmy też makiety średniowiecznych domostw.

Po obiedzie wyruszyliśmy w góry. Cztery godziny autobusem – i my już u podnóża Tatr. Przybyliśmy do miasta Biały Dunajec i zatrzymaliśmy się w hotelu na brzegu górskiej rzeki. Powietrze czyste, rzeka szumi, widoki – warte pędzla najlepszych malarzy. Dookoła domy jak z bajki, z widokiem na Giewont.

W piątek rano wyruszyliśmy do Zakopanego. Nasz cel – wspiąć się na Kasprowy Wierch, którego wysokość wynosi 1987 m n.p.m. Autokar musieliśmy zostawić na parkingu i pieszo pokonać 4 km do miejsca, od którego zaczynają się szlaki turystyczne, prowadzące na wierzchołek góry. Tam na nas czekał przewodnik i 10-kilometrowy szlak. Wspinaczkę zaczęliśmy od 1000 m nad poziomem morza, a jeszcze trzeba było pokonać 987 m w górę. Niestety, ja musiałam zrezygnować ze wspinaczki w obawie o serce. Wszyscy inni poradzili sobie całkiem nieźle, chociaż wspinaczka trwała ponad cztery godziny. Po krótkim odpoczynku i zrobieniu zdjęć wyruszyliśmy z powrotem. Wszyscy wrócili zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi. Tego dnia nasi turyści pokonali 24 km. O tej wspinaczce pięknie napisała trzynastoletnia Lina: „Ja wspięłam się na bardzo wysoką górę – na Kasprowy Wierch, ja przezwyciężyłam swój strach. Spojrzałam na Polskę z bardzo dużej wysokości”.

W sobotę znów wyruszyliśmy w góry, mieliśmy bowiem zaplanowany spacer Doliną Kościeliską oraz wejście do Jaskini Mroźnej. Kilka kilometrów szliśmy Doliną Kościeliską, po czym musieliśmy wspiąć się na 120 m i wejść do Jaskini Mroźnej, która ma dwa otwory i ponad 400 m długości. Ruch w jaskini jest jednokierunkowy i trwa około pół godziny. Jest ona jedyną w Tatrach polskich jaskinią, wyposażoną w oświetlenie elektryczne. Cała trasa – przechadzka Doliną Kościeliską tam i z powrotem, wspinaczka oraz przejście jaskinią – liczy 10 km. Tym razem część uczestników naszej grupy zrezygnowała z wejścia do jaskini, ponieważ czuła się zmęczona po wspinaczce na Kasprowy Wierch, ale najmłodsze dziewczyny Lina i Ieva oraz kilka innych pokonały trasę.

W Białym Dunajcu mieliśmy spotkanie z przedstawicielami Izby Regionalnej, wysłuchaliśmy historii o Zakopanem, o początkach taternictwa, zapoznaliśmy się z bytem górali, słuchaliśmy muzyki regionalnej, podziwialiśmy góralskie stroje ludowe.

Po obiedzie wyruszyliśmy do Krakowa. Poznawanie miasta rozpoczęliśmy od Jamy Smoczej. Po wysłuchaniu legendy o wawelskim smoku wszystkie grupy musiały ją zinterpretować i przedstawić pantomimę na temat tej legendy.

Po przedstawieniu udaliśmy się do katedry św. Stanisława na Skałce, gdzie usłyszeliśmy historię o tym świętym, nabraliśmy wody ze świętego źródełka i przeszliśmy szlakiem papieża Jana Pawła II. Oglądaliśmy miejsca, w których bywał papież, jeszcze jako arcybiskup krakowski. Następnie zwiedziliśmy Zamek i Katedrę na Wawelu. Byliśmy wprost oszołomieni ich wielkością i wartością historyczną. Na zamku w zachwyt wprawiły nas sale, obite kurdybanem, z cudnymi arrasami, wytkanymi przez mężczyzn w holenderskim mieście Arrasie. W katedrze ujrzeliśmy sarkofagi królów, relikwiarz św. Jadwigi – królowej Polski, żony Władysława Jagiełły. Dotknęliśmy serca dzwonu Zygmunta, zwiedziliśmy krypty, w których są pochowani nie tylko polscy królowie i członkowie ich rodzin, ale i zasłużeni dla Polski wybitni ludzie: Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Tadeusz Kościuszko, Józef Poniatowski, Józef Piłsudski i inni.

Spacerując Królewskim Traktem zwiedziliśmy Sukiennice, prześliczny kościół Mariacki z drewnianym ołtarzem, stworzonym przez Wita Stwosza, wysłuchaliśmy hejnału z Wieży Mariackiej i legendy o tym hejnale. Fotografowaliśmy się przy pomniku wieszcza.

W poniedziałek wyjechaliśmy na wycieczkę do kopalni soli w Wieliczce. Słuchając legendy o świętej Kindze nie jeden z nas po kryjomu sprawdził, czy dookoła naprawdę wszystko jest z soli. Ci, którzy liznęli ścian, stwierdzili, że są one naprawdę słone.

Wtorek był przedostatnim dniem naszego pobytu w Polsce. Z rana wyruszyliśmy do Żelazowej Woli, gdzie się urodził wybitny polski kompozytor i pianista Fryderyk Chopin. Zwiedziliśmy dom, słuchaliśmy muzyki wielkiego kompozytora, spacerowaliśmy po parku, w którym jest około 600 gatunków roślin. Po obiedzie wyruszyliśmy do Puszczy Kampinoskiej, gdzie w Górkach zwiedziliśmy zamczysko z XI wieku. Posiada ono także swoją legendę. Uczestnicy naszego projektu otrzymali zadanie stworzenia własnej legendy tego zamczyska, by opowiedzieć ją innym uczestnikom naszej wyprawy.

Aczkolwiek to była tylko część naszej pracy. Wieczorami od 20 do 22 godz. mieliśmy także warsztaty. Ich uczestnicy opowiadali legendy, różnie je interpretując. Mieli też warsztaty plastyczne; lepili i rysowali ilustracje do poznanych legend. Uczyli się przy tym języków: polskiego, litewskiego i czeskiego, wyszukiwali ciekawych zwrotów językowych, dociekali ich podobieństwa i różnic.

Oprócz tego były również spotkania z seniorami i strażakami, z kierownictwem szkoły i gminy, z rodzicami uczniów miejscowych szkół. Było pieczenie kiełbasek na ognisku, różne zabawy oraz dyskoteka. Dzień się zaczynał o 7.30 (pewnego razu nawet o 4.30) i często kończył się po północy.

Przez ten czas młodzież zaprzyjaźniła się, pojawiły się sympatie między Polakami i Litwinami. Z Czechami było trochę inaczej. Bowiem na wieczorku integracyjnym Czesi powiedzieli, że... boją się Polaków i Litwinów, że boją się (!) rasizmu. Przez dłuższy okres trzymali się więc z nami na dystans, ale później już bawili się razem na całego.

Nasza młodzież uczy się w litewskiej szkole, ale niektórzy pochodzą z rodzin mieszanych, więc przeważnie nie mieli kłopotów językowych. Znakomicie dawali sobie radę, nawet potrafili razem z polską młodzieżą tłumaczyć litewskie legendy na język polski, a polskie na litewski.

Na zakończenie pobytu byliśmy zaproszeni do urzędu gminy. Pożegnać się z nami przyszli: wójt Antoni Kręźlewicz, kierowniczka wydziału oświaty gminy Katarzyna Grabska-Gliwka, dyrektor szkoły w Kazuniu Polskim Jolanta Kwiatkowska, promotorki projektu Jolanta Biernacka i Hanna Fijołek, dziennikarz „Gazety Czosnowskiej” Maciej Kiełczewski. Wszyscy uczestnicy projektu wymiany otrzymali prezenty, wysłuchali mnóstwo słów otuchy i podziękowania. Przy pożegnaniu była wylana niejedna łza – tak trudno było bowiem rozstać się z nowymi przyjaciółmi.

Za pośrednictwem „Tygodnika Wileńszczyzny” pragnę podziękować wójtowi Antoniemu Kręźlewiczowi, który na bieżąco miał kontakt z uczestnikami wymiany, wicewójtowi Piotrowi Rutkowskiemu, pracownikom oświaty, paniom Jolancie Biernackiej i Hannie Fijołek, rodzicom polskiej młodzieży, którzy gościli naszą grupę u siebie, osobiście pani Zofii Wojcieckiej, kierowcom autokarów i wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego, żeby nasz pobyt w Polsce był ciekawy i pozostawił najwięcej wrażeń.

Władysława Kursewicziene,
opiekunka grupy litewskiej

Na zdjęciu: grupa zwycięzców wspinaczki na Kasprowym Wierchu.
Fot.
archiwum grupy

<<<Wstecz