„Oświata – to priorytet”

Już od ponad roku w koalicji rządzącej samorządu miasta Wilna znajdują się politycy Akcji Wyborczej Polaków na Litwie. Zawdzięczając ich rządom, w stolicy są reprezentowane interesy polskiej mniejszości narodowej. Czytelnikom proponujemy wywiad z Jarosławem NARKIEWICZEM, zastępcą dyrektora administracji stołecznego samorządu.

Na zajmowanym stanowisku pracuje Pan od maja ubiegłego roku. Proszę przedstawić Czytelnikom, co należy do zakresu pełnionych przez Pana obowiązków. Jakie zmiany zaszły w strukturach administracyjnych za czasów rządów przedstawicieli AWPL?

W zakres moich obowiązków wchodzi zagwarantowanie realizacji postanowień samorządowej władzy politycznej, dbając o jakościową pracę administracji. Administracji podlegają dwa departamenty: departament spraw socjalnych, m. in. związany z ochroną zdrowia i obroną praw dziecka; drugi departament – to oświata, kultura, sport, turystyka i dział młodzieżowy.

Po objęciu stanowiska w samorządzie zmieniliśmy sytuację strukturalną, postanowiliśmy szczególną uwagę zwrócić na sprawy młodzieży oraz na administrowanie placówkami oświatowymi. W tym celu zostały stworzone odrębne działy: ds. młodzieży oraz ds. administrowania placówkami oświatowymi i sportowymi. Sądzę, że wykonano wielką pracę organizacyjną, która ułatwia zarządzanie, analizowanie całej sytuacji budynków szkół lub przedszkoli.

W każdym dziale pracują osoby, którym sprawy polskiej mniejszości nie są obce. Został ułatwiony system rozdzielania środków projektowych na działalność kulturalną. Dlatego też w tym roku o wiele więcej placówek oświatowych wzięło udział w programach młodzieżowych, prewencyjnych, resocjalizacji lub odpoczynku letniego. Prawie każda szkoła wzięła udział i dostała spore dofinansowanie.

Inna kwestia - to przychodnie. Wiadomo, że sprawa koncesji w Nowej Wilejce, czy też w Karolinkach zajęła dużo czasu, analizowania. Należało zerwać umowę, udowodnić, że jest ona nieprzejrzysta. Obecnie przychodnia w Karolinkach jest odnawiana ze środków unijnych. Natomiast w Nowej Wilejce po odrzuceniu prywatnego inwestora trzeba znaleźć inne źródło sfinansowania remontu, gdyż sprawa materialna jest tam bardzo niekorzystna. Wyasygnowaliśmy około 250 - 350 tys. na renowację; stworzyliśmy różne inwestycyjne programy.

W ubiegły piątek „Sostine”, dodatek dziennika „Lietuvos rytas”, opublikował artykuł zarzucający władzom miasta, że nie dbają o litewskie przedszkola, tworząc polskie i rosyjskie grupy, gdy brakuje w nich miejsca litewskim dzieciom. Zechciałby Pan skomentować sytuację powoływania nowych grup w przedszkolach…

Litewski dziennik podaje informację niezgodną z prawdą. Zresztą, jak twierdzi sam A. Masaitis, należy tworzyć grupy odpowiednio do zapotrzebowań mieszkańców poszczególnych narodowości. Statystyka na dzień dzisiejszy, jeśli chodzi o grupy w stołecznych przedszkolach, wygląda następująco: ogółem jest 1115 grup; z nich 82 – to rosyjskie, co stanowi 6 proc. i 14 proc. ogółu mieszkańców w Wilnie; 56 – polskie, odpowiednio 5 proc. i 19 proc.; 997 – to grupy litewskie (89 proc. i 58 proc.); są też 3 grupy żydowskie. W najbliższym roku szkolnym powstanie 13 nowych grup litewskich, jedna rosyjska i 2 polskie. Jak widzimy, dane statystyczne przeczą danym podanym przez autorkę artykułu „Sostine”. Jeśli natomiast uwzględni się zapotrzebowania rodziców na poszczególne grupy przedszkolne, to musielibyśmy 3,5-krotnie zwiększyć w stołecznych przedszkolach ilość polskich grup i 2-krotnie rosyjskich.

Miejsc w przedszkolach brakuje na terenach nowo powstałych, gdzie rozszerza się budownictwo. Wkrótce kończy się rozbudowa przedszkola w Zameczku (Pilaite). Szukamy też środków na nowe przedszkole w Poszyłajciach. Mamy zobowiązanie znaleźć parcele pod budowę 4 przedszkoli. Gdyby w Zameczku znaleźli się chętni, to stworzymy też grupy polskie. Obecnie rozstrzyga się przetarg na projekt budowy szkoły w Bałsokach (Balsiai), jeśli będą podania, to utworzymy tam też pion polski.

Latem kierownictwo szkół zajęte jest remontami placówek, by we wrześniu powitać uczniów w wyremontowanych salach. Zechciałby Pan przedstawić, jaki jest stan placówek oświatowych w stolicy? Jakie fundusze zostały przeznaczone na remonty budynków szkolnych i przedszkolnych, według jakich kryteriów zostają one przyznawane?

Dla władzy poprzedniej kadencji sprawy oświaty, kultury i częściowo sportu były planem drugorzędnym. Nie stanowiły priorytetu, czego wynikiem jest bardzo słaba, wręcz niedopuszczalna jak na stolicę, baza materialna placówek oświatowych i kulturalnych. Są oczywiście placówki robione na pokaz, które mają poparcie różnych polityków; tam też są pieniądze. Większość, natomiast, szczególnie przedszkola, jest w stanie opłakanym. Jednym z priorytetów przedstawicieli AWPL było zwrócenie uwagi na zorganizowanie funduszy na remonty budynków oświatowych.

Zastaliśmy w samorządzie projekt tzw. koncesji 15 szkół, który za wszelką cenę poprzednia władza chciała wcielić w życie, wydając tylko na jego przygotowanie około 700 tys. Lt. W ciągu dwóch miesięcy pracy obaliliśmy racjonalność tego projektu. Zakładał on oddanie wybranych 15 placówek dla prywatnych gospodarzy, którzy mieliby od strony gospodarczej troszczyć się o budynki, załatwiać remont, doglądać te szkoły. Jednak według tego projektu samorząd powinien byłby każdego roku dokładać 14 mln Lt i to w ciągu 25 lat na utrzymanie koncesyjne tych tylko 15 placówek. Dotąd taka suma nie była przeznaczana na renowację placówek. Inna niepokojąca nas sprawa, że w liczbę tej piętnastki nie weszły placówki, które znajdują się naprawdę w krytycznym lub bardzo złym stanie.

Przyszykowany został plan alternatywny, by za te 14 mln wyremontować placówki, poczynając od najbardziej potrzebujących.W najgorszym stanie w stolicy są przedszkola, którym właśnie zostały przyznane środki z tego funduszu. W budynkach konieczna jest wymiana okien, naprawa dachów. Te prace w rejonie wileńskim są już wykonane. W stolicy natomiast nie było nawet planów, kiedy takie prace przeprowadzić. Dlatego też dodatkowo przeznaczyliśmy 14 mln Lt, które zostały przydzielone przede wszystkim przedszkolom.

W ogóle jeśli chodzi o sprawę materialną placówek oświatowych, zbadaliśmy możliwość uczestnictwa w różnych programach i projektach. Porównując wydane środki na placówki oświatowe, ich remonty i renowacje zauważymy, że w roku 2006 wyasygnowano - 7,5 mln, w 2007 – 19,5 mln, zaś w tym roku około 45 mln Lt. Finanse, przeznaczone na renowację placówek w tym roku, pochodzą z różnych funduszy. Jeden z nich – to wspomniany alternatywny 14-milionowy projekt. Inne fundusze – to np. programy inwestycyjne. Z jednego programu środki są przeznaczone 96 placówkom, zaś z innego – około 30. Ogółem w br. finanse na remonty zostały przydzielone około 160 szkołom.

Jak w stolicy wygląda obecnie sytuacja polskich placówek oświatowych? Poprzednia władza nie zechciała nawiązać współpracy ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska” albo Senatem RP, dzięki czemu wszystkie renowacje polskich szkół byłyby częściowo pokrywane z kieszeni polskiego podatnika. Jak ta sytuacja wygląda teraz, czy podpisanie takiego porozumienia o współpracy jest tylko kwestią czasu?

Już dwa lata z rzędu, czyli w 2006 i 2007, szkołom polskim praktycznie nie przeznaczano środków samorządowych. W ubiegłym roku udało się nam podpisać zobowiązanie z Senatem RP, który sfinansuje koszty renowacji 6 placówek, na ogólną wartość 2 mln 100 tys. Według obowiązującej umowy połowę tej sumy pokryje stołeczny samorząd. Do budżetu wciągnięto ten plan jako odrębny program i obecnie, gdy otrzymaliśmy potwierdzenie, w 6 placówkach są już robione duże remonty. Obejmą one przedszkola: „Uśmiech”, „Kluczyk”, „Auszrine”, szkoły w Kolonii Wileńskiej, im. Jana Pawła II i w Grzegorzewie.

Zapoczątkowaliśmy też projekt budowy boisk sportowych i ich renowacji na placach przyszkolnych. Na to zostaną przeznaczone finanse dla 50 placówek, gdzie będą nowoczesne boiska. Wśród tych szczęśliwców znalazły się wszystkie szkoły z polskim językiem nauczania. Są też polskie szkoły początkowe, np. „Źródełko” na Nowym Świecie i „Wilia”.

Czyli środki finansowe do szkół trafiają z różnych źródeł, o czym zapewne do końca nie zdają sobie sprawy rodzice czy też nawet pedagodzy. Stąd też być może powstało zamieszanie w szkole-przedszkolu „Wilia”, kiedy to rządząca koalicja nie od razu przeznaczyła fundusze na jej remont? Zechciałby Pan wrócić do tego tematu i jeszcze raz wyjaśnić zaistniałą sytuację?

Przed miesiącem dokonaliśmy podziału środków z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (2 mln 600 tys. Lt), z których połowa poszła na dział socjalno-medyczny, a druga połowa na oświatę. Środki finansowe z tego funduszu zostały przeznaczone między innymi szkole-przedszkolu „Wilia” oraz szkole początkowej „Žaliakalnis” w Nowej Wilejce. Finanse te przewidzieliśmy na renowację nie przedszkoli, ale szkół początkowych. To że „Wilia” nie trafiła, zresztą według uzasadnionych przyczyn, do programu renowacji przedszkoli, nie znaczy, że tej szkoły wcale nie uwzględnialiśmy. Do tego programu nie trafiło szereg innych placówek, które również otrzymały wsparcie, ale z innych źródeł.

Sytuacja Polaków w jerozolimskiej szkole nie sprzyja dobrej edukacji i kształceniu młodzieży, powstał więc zamiar wybudowania nowej placówki w tej wileńskiej dzielnicy. Czy się uda pomysły polskich polityków zamienić w konkretne czyny?

Prowadzimy obecnie konkretne prace z tworzeniem planu detalicznego oraz nad projektowaniem. Mamy zamiar wybudować polską szkołę-przedszkole w Jerozolimce. Zgłosiliśmy już ten projekt na dofinansowanie do Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i do Senatu RP. Czy szkoła powstanie zależy od tego, jak szybko przejdą prace nad planem detalicznym ziemi i projektowaniem. Nie ukrywam, że spotykamy się z bardzo wielkimi trudnościami ze strony biurokracji, wyszukiwania przeróżnych przeszkód, by projekt ten nie doszedł do skutku. Jeśli będziemy konsekwentni, to plan ten powinien dojść do realizacji. Idealny wariant to następny - 2009 rok. Ale samo projektowanie zajmuje około 8-9 miesięcy, więc czasowo też jesteśmy ograniczeni.

Na tegorocznej konferencji „Polskie dziecko - w polskiej szkole” prezes „Polskiej Macierzy Szkolnej” Józef Kwiatkowski podał nieprzychylną dla polskich szkół w stolicy statystykę. Otóż w rejonie wileńskim z 5 dzieci polskich rodzin, tylko jedno nie idzie do szkoły z ojczystym językiem nauczania. Natomiast w Wilnie na troje dzieci-Polaków tylko jedno idzie do polskiej szkoły. Jak Pan skomentowałby tę sytuację, w jaki sposób można przekonać rodziców co do racji oddania swoich pociech do polskich szkół?

Miasto jest większym terenem i dotarcie oraz przekonanie każdego mieszkańca-Polaka jest o wiele trudniejsze niż w wiejskiej miejscowości. Nie zawsze szkoły, z obiektywnych nawet przyczyn, mogą wziąć pod opiekę każdą polską rodzinę i przekonać, że polska szkoła jest lepszym wyborem niż litewska. To jest jedna z podstawowych przyczyn. Innym powodem może być np. konkurencyjna nowoczesna szkoła litewska bądź też autorytet i renoma placówki. Szkoły w Wilnie mają swoją renomę, każda ma swoje dobre strony. Co prawda, trzeba było dokonać niektórych „rehabilitacji”: należało „ożywić” placówkę w Grzegorzewie, gdzie polsko-rosyjska szkoła chyliła się ku upadkowi. Konkurencję stwarzała tam nowoczesna szkoła litewska, dobrze wyposażona.

Najstarsza polska szkoła im. Lelewela była skazana na wymarcie. Teraz można już otwarcie mówić, że były plany, w których uwzględniało się zajęcie budynku przez uczniów szkoły litewskiej. Udało się nam też udowodnić rację bytu tej placówki, tym bardziej, że na Antokolu nie ma polskiego przedszkola. Szkoła ta będzie istnieć jako średnia. Są przeznaczone środki z Unii Europejskiej; szkołę czeka duża renowacja, na około 2,5 mln Lt. W następnym roku włączymy ją do programu współpracy ze „Wspólnotą Polską”.

Kolejną radość wywołuje przedszkole „Uśmiech”, gdzie zostanie przeprowadzona renowacja. Placówka była skazana na likwidację, pracownicy czekali na zwolnienia. Do przedszkola uczęszczało 16 dzieci, których rodzice walczyli o zachowanie placówki. Obecnie jest w przedszkolu 34 dzieci, zaś 53 czeka w kolejce na przyjęcie. Błąd ówczesnej władzy polegał na tym, że do budynku na drugie piętro wpuszczono szkołę francuską, z tego powodu brakuje przedszkolakom pomieszczeń. Od jesieni zamiast dwóch będą działały cztery grupy. Za dwa lata, po wygaśnięciu umowy ze szkołą francuską, jeśli nie zmieni się żadne polityczne nastawienie, drugie piętro zostanie zwrócone dla przedszkola. W „Kluczyku” kończymy renowację pomieszczenia, by można było przyjąć kolejną grupę. Od września natomiast zwrócimy większą uwagę metodyczną na pomoc placówkom w działalności, by praca była prowadzona skoordynowanie i można byłoby trafić do każdego rodzica. Wszystkim placówkom, które muszą poprawić lub udoskonalić swój prestiż, udzielimy wsparcia, a tym, które są renomowane, pomożemy w dalszym utrzymaniu wysokiego poziomu w edukacji i zarządzaniu. Możemy śmiało twierdzić, że zainteresowanie władz problemami szkół sprzyja ich rozwojowi. Polskie placówki odnawiają się i dzięki temu w opinii środowiska zyskują autorytet. Daje to też rodzicom pewność sensu oddania pociech do polskich szkół.

Rozmawiała
Teresa Worobiej

<<<Wstecz