Refleksje z pewnego spotkania
Znów o nas - bez nas
W Sejmie RL zapadła decyzja o powołaniu grupy roboczej ds. analizowania i doskonalenia aktów prawnych, zawierających przejawy podżegania do niezgody na tle narodowościowym i rasowym oraz prewencji przestępstw o podobnym charakterze.
Dziwny zbieg okoliczności. W grupie roboczej nie ma przedstawiciela tej kategorii osób, której dotyczą ww. akta prawne. Możliwie dlatego nie ma w niej żadnego reprezentanta mniejszości narodowych, gdyż wszystko odgórnie jest już ustalone. Taka osoba tylko utrudniałaby pracę: zadawała niepotrzebne pytania, próbowała zadziałać w sposób, który przyniósłby realne korzyści dla mniejszości, składałaby konstruktywne propozycje itd.
Grupa robocza została utworzona przez Zarząd Sejmu RL, za podpisem wicemarszałka Sejmu RL Algirdasa Čplikasa z dniem 9 maja i ma do 10 lipca br. przedstawić projekty ustaw w danym zakresie.
Odbyły się już trzy posiedzenia ww. grupy roboczej, podczas których nie padła jednak żadna rzeczowa propozycja, która by chociaż minimalnie się przyczyniła do rozwiązania problemów. Uczestniczyłam w dwóch ostatnich posiedzeniach i odniosłam wrażenie, że nie jest to grupa robocza, mająca na celu usuwanie z artykułów prawnych zapisów dyskryminujących mniejszości narodowe, lecz ,,towarzystwo wzajemnej adoracji. W czasie obrad nie dyskutuje się bowiem nad poszczególnymi aktami prawnymi, tylko przedstawia się własne ,,osiągnięcia. Jak na razie nie widać ani wyników, ani zakończenia pracy tej grupy roboczej. Wygląda na to, że grupa robocza złoży wniosek o przedłużenie pracy w związku z ogromem zadań, jakie ma do wykonania. A jak wiadomo, to się wiąże z dodatkowym wynagrodzeniem, ponieważ zgodnie z uchwałą, za pracę w grupie jej członkowie otrzymają do podziału 15 tys. Lt.
Uczestnicząc w czteroosobowym składzie przedstawicieli mniejszości narodowych na posiedzeniu 18 czerwca br., byliśmy gotowi przedstawić te przepisy prawne, w których jest mowa o dyskryminacji mniejszości narodowych na Litwie, jak również wskazać luki i sprzeczności w ustawodawstwie litewskim w tym zakresie. Przygotowaliśmy się bardzo rzetelnie, ale jak już pisałam, nikt z członków wspomnianej grupy nie zadał sobie odrobiny trudu, aby nas wysłuchać.
Przewodnicząca L. Mogeniene nie uważała za stosowne wysłuchać naszych propozycji. Zapewne dlatego, że zajęłoby to dodatkowe pół godziny cennego czasu szanownej grupy roboczej. Pani L. Mogeniene zaproponowała, abyśmy przekazali swoje propozycje na piśmie. Sprytne posunięcie. Zabranie naszych opracowań i wyrzucenie ich do kosza bez czytania, zajmie zdecydowanie mniej cennego czasu, niż wysłuchanie nas na sali obrad.
Z ust przewodniczącej L. Mogeniene usłyszałam także, iż nie ma sensu tak wnikliwie dyskutować i przedstawiać konkretne propozycje do ustaw, ponieważ i tak niebawem zmieni się skład Sejmu. W tym momencie nasuwa się pytanie: w jakim celu w ogóle została powołana ta komisja?
Urzędnicy na Litwie uważają za przejaw dyskryminacji wypadki, kiedy skinheadzi biją osoby pochodzenia afrykańskiego, co w moim mniemaniu jest raczej zwykłym bandytyzmem. Natomiast kiedy państwo z całą stanowczością dąży do zniszczenia szkolnictwa mniejszości narodowych, według niektórych urzędników najwyższego szczebla nazywane to jest - reformowaniem, chociaż stanowi właśnie przykład jawnej dyskryminacji.
W ogóle jak te dwie grupy mogą dyskutować na temat dyskryminacji, jeżeli zupełnie inaczej rozumieją sedno tego słowa. W literaturze istnieje trafne określenie, pasujące do wymienionej sytuacji: gadanie dziada do obrazu.
Trzeba walczyć o to, by urzędnicy wreszcie zrozumieli właściwe znaczenie słowa dyskryminacja. Tak więc istnieje tu pilna potrzeba nie tyle zmian akt prawnych, ile uświadamianie urzędników. Jeżeli władze w Republice Litewskiej będą dbały jedynie o to, aby ,,Litwa była tylko dla Litwinów - jedynym właściwym językiem byłby tylko język litewski, nie ma szans na jakiekolwiek wyniki w walce z dyskryminacją oraz zmiany sytuacji mniejszości narodowych na Litwie.
Renata Cytacka