Polacy na świecie

Halina SUBOTOWICZ-ROMANOWA: „Walczyć o dobre imię Polaka, gdziekolwiek by on mieszkał“

Jest inicjatorem i aktywnym uczestnikiem wielu akcji i przedsięwzięć podnoszących prestiż Polaków w Rosji, niekwestionowaną osobowością polonijnej diaspory. Ofiarną pracą i poświęceniem przyczynia się do rozbudzania w ojczyźnie świadomości i wiedzy o losach Polaków w Rosji, zwłaszcza – w jej syberyjskiej części. Jej zasługą jest budowanie trwałych więzi pomiędzy Macierzą a środowiskiem polskim w Rosji. Jest działaczką Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych i poprzez swoją aktywność społeczną przyczynia się do ożywienia życia polskiego w Rosji oraz kontaktów z Polską i Polonią świata, a także umacniania dobrosąsiedzkich stosunków polsko-rosyjskich. To właśnie pod przewodnictwem p. Haliny Subotowicz-Romanowej stworzona została sieć organizacji i ośrodków życia polonijnego od Kaliningradu po Kamczatkę – zespalając je w Kongresie Polaków w Rosji.

Proszę opowiedzieć o początkach działalności polskiej organizacji społecznej w Rosji.

W 1988 roku zebrała się grupka osób. Znaliśmy się wcześniej i postanowiliśmy, że należałoby w Moskwie, akurat po „pieriestrojce” – wtedy, gdy w Rosji pojawiła się możliwość zakładania społecznych organizacji przez społeczności narodowe – powołać organizację polonijną. Przede wszystkim – dla siebie, aby promować kulturę polską, nauczać dzieci, w szczególności młode pokolenie, a także osoby, które z racji historycznej odeszły od polskiej kultury i tradycji.

Na początku, w ciągu kilku lat ząrzady spotykały się u mnie w domu. Wśród mieszkających tu Polaków tylko 15 procent władało wówczas językiem polskim. Teraz można powiedzieć, że w przeciągu 20 lat procent ten znacznie wzrósł. Dziś szacujemy ok. 300 tysiecy Polaków w całej Rosji, w tym około 15 tysięcy mieszka w Moskwie. Powołaliśmy więc organizację, która w następnym roku będzie obchodzić dwudziestolecie – w 1989 roku powstało stowarzyszenie „Dom Polski” w Moskwie.

Jako stowarzyszenie poszukiwaliśmy Polaków także w innych miastach i regionach Rosji, wspomagając tym samym zakładanie polonijnych organizacji w terenie. Po kilku latach liczyliśmy już 10 organizacji, które postanowiły, że trzeba założyć ogólnorosyjską prezentację narodu polskiego wobec władz rosyjskich. Przed 15 laty odbył się zjazd założycielski i w ten sposób powstał Kongres Polaków w Rosji. Z kolei moskiewska organizacja „Dom Polski” będzie liczyła już 20 lat.

Jak dziś wygląda codzienność polskiego życia w Moskwie? Co udało się osiągnąć w ciągu tych 20 lat?

Jestem od początku działalności organizacji i muszę powiedzieć, że na początku aktywność była większa. Teraz obserwujemy pewien spad – mówię o udziale w ogólnych spotkaniach i imprezach. Natomiast przed 20 laty była pewna euforia, która z latami minęła.

Kongres Polaków w Rosji który zrzesza około 50 organizacji z całej Rosji – w takich miastach jak Irkuck, Władywostok, Kaliningrad, Petersburg, Mineralne Wody, Krasnodar, Soczi, Nalczyk, Władykaukaz, Smoleńsk, Tomsk, Tiumień, Abakan, Jekaterynburg, Wołgograd. Dziś są to mocne organizacje, których podstawowym zadaniem jest nauczanie języka polskiego – zarówno młodzieży i dzieci, jak też dorosłych. Organizujemy więc kursy w postaci szkółek polonijnych.

W niektórych organizacjach język polski jest wprowadzony jako przedmiot w szkołach rosyjskich, przy których też bazujemy się, gdyż z wyjątkiem Petersburga i Ułan Ude w Buriacji, żadna z organizacji nie posiada własnych pomieszczeń. Na przykład, w Kazaniu, Moskwie i Petersburgu język polski jest wprowadzany w szkołach rosyjskich jako przedmiot. Języka polskiego uczą się tu dzieci różnych narodowości oraz, oczywiście, dzieci z rodzin polskiego pochodzenia. Oprócz tego, mamy także polonijne centra nauczania, do których uczęszcza wyłącznie młodzież polonijna, działają tu polskie zespoły artystyczne. Tak więc naszym podstawowym celem jest nauczanie młodzieży. Niejednokrotnie organizowaliśmy i organizujemy konferencje oświatowe, na których omawiamy zadania, cele i problemy, z którymi się spotykamy w naszej pracy. Kwestie te są również omawiane przez prezesów, spotykają się co roku na naradach.

Drugim bardzo ważnym celem jest promocja języka i kultury polskiej. Tutaj pole działania jest bardzo szerokie – oprócz imprez, odczytów czy prelekcji, które organizujemy dla swojego środowiska, staramy się także wychodzić poza nie, czyli promować kulturę polską w środowisku innych narodowości. Robimy to poprzez organizowanie Dni Kultury Polskiej, odczyty w bibliotekach, pokazy filmów polskich bądź olimpiady z udziałem szkół rosyjskich. Wydaliśmy na przykład w języku rosyjskim książkę „Syberia w historii i kulturze narodu polskiego”, żeby naukowcy i wszyscy zainteresowani w Rosji mogli si ę zapoznać z naszą historią. Udało nam się również zrobić w języku rosyjskim film „Nie lękaj się, ja modlę się za Ciebie” – o papieżu Janie Pawle II, żeby w ten sposób przybliżyć postać papieża dla naszego środowiska. W Moskwie mamy dziś Teatr Polski, który między innymi w ubiegłym roku wystawiał swoją sztukę na festiwalu teatrów polonijnych w Wilnie. W naszych organizacjach w Tiumieniu, Abakanie, Buzułuku w obwodzie orenburskim działają muzea o historii Polaków bądź wystawy o Polakach przy muzeach krajoznawczych. Lokalnie ukazują się także książki na temat Polaków, ponieważ Kongres Polaków w Rosji organizuje konferencje naukowe na temat naszych losów.

Jak dzisiaj określiłaby Pani stopień zainteresowania się kulturą polską wśród Rosjan?

W latach 70., 80. ubiegłego wieku w Rosji było dość spore zainteresowanie kulturą polską poprzez literaturę, kino, filmy, które były tu niedostępne. Dla Rosjan był to powiew wolności z Zachodu, bardzo dużo ich uczyło się języka polskiego poprzez książki i film polski. Pomimo że w latach 90. książka polska zniknęła z księgarni rosyjskich, nie powiedziałabym, że kultura polska jest w Rosji odrzucana. Zainteresowanie i popyt na nią jest nadal. Nawet wśród młodego pokolenia.

Jakie problemy i oczekiwania są najbardziej aktualne dla rosyjskiej Polonii?

Chciałabym zaznaczyć, że Kongres Polaków w Rosji powoływaliśmy po to, by reprezentować wobec władz nasze problemy. Szczerze mówiąc, skutek jest marny, jeśli chodzi o rehabilitację Polaków. Niestety, do dnia dzisiejszego nie uzyskaliśmy rehablitacji. W latach „pierestrojki” rehabilitacji zostało poddanych tylko pięć narodów, a Rosję zamieszkują 162 narodowości. Nasza sprawa była już na stole prezydenta, ale na pewnym etapie proces rehabilitacji narodu polskiego został wstrzymany. Po ostatnim zjeździe Kongresu wystosowaliśmy do władz rosyjskich ponownie pismo o rehabilitacje, chociaż 6 takich pism w przeciągu tych wszystkich lat było już wystosowanych. Mamy nadzieję, że nowy prezydent wreszcie je podpisze.

Następna niezwykle ważna dla nas sprawa – to kwestia zwrotu Domu Polskiego, czego niejednokrotnie domagaliśmy się. Budynek Domu Polskiego w Moskwie został wybudowany na potrzeby polskiej organizacji na początku XX wieku przez Polaków za własne pieniądze. W 1937 roku został on zabrany przez NKWD, organizacje zlikwidowano, działaczy osadzeno w więzieniach, zlikwidowano. Sprawa ta także została przemilczana, budynek dotychczas nie został zwrócony polskiej społeczności. Wielkie wysiłki pokładaliśmy także przy odzyskiwaniu kościołów rzymskokatolickich w Rosji.

Poza tym, bardzo ważnym kierunkiem działania jest dla nas praca z młodzieżą, pozyskiwanie młodzieży do działalności polonijnej. Nie jest to sprawa prosta, ponieważ w większości młodzież uczy się i pracuje jednocześnie. Młodzi ludzie często nie mają czasu udzielać się społecznie. Chociaż ogólnie nie można narzekać, jednak widziałabym tu większe zaangażowanie, chcialłabym żeby młodzi ludzie zachłysnęli się sprawą polską, polonijnej działalności.

Dlatego uważam, że najważniejsze jest poczucie narodowej przynależnosci. Człowiek poświęca więcej swojego czasu wówczas, gdy zna swój język, swoją historię, kulturę, swoje tradycje. Niestety w ciągu dalszym ciągnie się za nami tren przynależności do narodu radzieckiego, gdy nie ma narodowości, tylko „człowiek radziecki” – bez oblicza, bez narodowości. Myślę, historia dowiodła, że nie jest to prawidłowe, tak być nie może. Historia jak gdyby wszystko postawiła na swoje miejsca. Dlatego uważam, że niezaleznie od miejsca, w którym człowiek żyje, zawsze powinien poczuwać się do narodu, do którego przynależy. Dlatego Kongres Polaków w Rosji od początku swojego istnienia bardzo aktywnie działał w opracowaniu rosyjskiego ustawodawstwa dotyczącego narodowości, mniejszości narodowych. Opracowywaliśmy z władzami różnego rodzaju ustawy o autonomiach kulturalno-narodowych, organizacjach społecznych, braliśmy udział w opracowaniach Konstytucji, chodziliśmy na przesłuchania, składając swoje propozycje koncepcji polityki narodowościowej. Kongres Polaków w Rosji jest członkiem Rady Konsultacyjnej do spraw autonomii kulturalno-narodowościowych przy Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. Do Rady należy tylko 15 przedstawicieli narodowościowych autonomii Rosji i jako Polacy jesteśmy w tej piętnastce.

Kim właściwie są mieszkający w Moskwie Polacy?

W większości są to rodacy, którzy wcześniej, w różnym czasie znaleźli się w Moskwie. Są to także małżeństwa mieszane lub obywatele z Polski, którzy studiowali w Rosji i założyli tu rodziny. Poza tym, tak zwana „nowa emigracja”, która teraz wyjeżdża poza Polskę, owszem, w Moskwie również jest obecna. Ale na razie jej przedstawiciele nie garną się do organizacji, bowiem mają przed sobą sprawy zawodowe, biznes, są bardziej zamknięci w sobie, we własnych problemach. Dość dużo Polaków przyjeżdża do Moskwy do pracy czy też do robienia biznesu.

Jak by oceniła Pani dzisiejsze stosunki polsko-rosyjskie?

W przeciągu całej historii stosunki polsko-rosyjskie były skomplikowane. Nie ukrywam, że one bardzo rzutują także na naszą działalność. Gdy jest bardziej napięta sytuacja polsko-rosyjska, przenosi się nawet na sprawy w kwestii zwrotu budynku Domu Polskiego – jest to także wksaźnik tych stosunków. Natomiast na poziomie codziennym przez te 33 lata, które mieszkam w Rosji, jako Polka czuję do siebie sympatię. Ale mieszkać i zasłużyć na dobre traktowanie – to bardzo zobowiązuje każdego człowieka, mieszkającego na emigracji. Trzeba zawsze pamiętać o tym, żeby swój naród pokazać nie z gorszej strony. Trzeba walczyć o dobre imię Polaka, gdziekolwiek Polak mieszka, ponieważ naród zawsze jest postrzegany przez poszczególną osobę.

Proszę opowiedzieć o swojej rodzinie.

Mam syna, który ukończył studia i już pracuje. Jest bardzo aktywny i lubiany w pracy, co bardzo cieszy mnie i mojego męża. Mam bardzo fajnego i kochanego męża. Pracuje on w biznesie, od początku dużo mi pomagał z adaptacją w Moskwie, jak też w działalności polonijnej. Dziś pięknie mówi i pisze po polsku, chociaż zaczął się uczyć polskiego po tym, jak myśmy się pobrali. Dziadek mojego męża był Polakiem, ale w 1937 roku znikł... W zasadzie mąż jest Rosjaninem polskiego pochodzenia.

Działalność polonijna – to dla mnie społeczna działalność. Jestem także dyrektorem Polsko-Rosyjskiej Izby Handlowo-Przemysłowej w Moskwie.

Jak się Pani czuje w Moskwie?

Szczerze powiem, że od samego początku, gdy ponad 30 lat temu przyjechałam z Wileńszczyzny do Moskwy, od pierwszego dnia znalazłam się w środowisku swojego męża. Byłam przyjęta dość pozytywnie i do dnia dzisiejszego czuję się tu swobodnie.

Przyzwyczaiłam się do Moskwy i czuję się tu dobrze. Nie narzekam. Dwadzieścia lat poświęciłam działalności polonijnej. Nie powiem, że jestem w pełni usatysfakcjonowana pełnią swojego zaangażowania, ponieważ człowiek zawsze widzi, że jeszcze to i tamto dałoby się zrobić. Ale staram się na tyle, na ile mi pozwalają czas i możliwości.

Dziękuję za rozmowę.

Witalis Masenas
Moskwa, maj 2008 r.

Katolicy w Moskwie: teraźniejszość i perspektywy

Rozmowa z księdzem Arkiem GRABOWSKIM

Ilu katolików aktualnie jest w Moskwie?

Jeśli chodzi o praktykujących, liczymy dziś około 12 tysięcy wiernych. Mówi się, że w sumie jest tu około 70 tysięcy, ale są to katolicy, którzy już dawno nie mieli kontaktu z kościołem. Zdarza się, że tylko przy pogrzebach przychodzą do nas bliscy, prosząc o zamówienie mszy świętej czy odprawienie pogrzebu, mówiąc, że zmarły był katolikiem.

Dziś do naszej parafii oraz do parafii św. Ludwika w niedziele świąteczne przychodzi około 12 tysięcy katolików.

Czy to znaczy, że jakieś 100 lat temu w Moskwie było więcej katolików?

Trudno powiedzieć, jak to się rzeczywiście rozgrywało, ponieważ katolicy ciągle stąd emigrowali gdzieś na Syberię...

Wspólnota polska w Moskwie była dość spora, przecież to Polacy w 1911 roku wybudowali tak ogromny kościół, co było dużym brzemieniem finansowym. Możemy więc domyślić się, że były to ogromne liczby.

W tym momencie w Moskwie są cztery funkcjonujące parafie – parafia św. Olgi, prowadzona przez księży werbistów w wypożyczonej sali oraz dwie parafie działające w kościele św. Ludwika – parafia św. Ludwika oraz parafia św. św. Piotra i Pawła. Ale kościół św. Ludwika został zabrany przez władze radzieckie i dotychczas nie został zwrócony. Tak więc aktualnie w Moskwie są w sumie cztery parafie katolickie.

W jakich językach odbywają się tu msze święte?

Przede wszystkim w języku rosyjskim, ale także w języku polskim, angielskim, włoskim, francuskim, hiszpańskim, armeńskim, koreańskim.

Jak dziś wygląda ekumeniczna współpraca z kościołem prawosławnym?

Myślę, że dość jasno sytuację określił kardynał Kasper, który gościł tu zupełnie niedawno. Powiedział mianowicie, że jest to bardzo ostrożny ekumenizm, który właściwie opiera się dziś na przyjaźniach międzyludzkich. Niestety, nie możemy mówić o prawdziwym ekumenizmie, ponieważ jest on grzechem podstawowym, jeśli chodzi o wiernych Kościoła prawosławnego.

Nie mamy na co liczyć, ponieważ Kościół katolicki w słowach braci prawosławnych jest nazywany sektą. Myślę, że raczej nie będzie tu jakiegoś odwołania, Kościół prawosławny nie będzie się godził na żadne złączenie. Prawosławni nie wiedzą, czym jest Kościół katolicki, są też straszeni. Przychodzą do nas ludzie prawosławni, ale boją się wejść, bo nie wiedzą, co ich tutaj czeka. Gdy już się decydują na wejście, mówią dopiero, czym ich straszono, a więc generalnie – żyją w mitach, w strachu przed katolicyzmem. Ci natomiast, którzy pokonali strach, często przechodzą na katolicyzację. Często widzimy prawosławnych, którzy siedzą podczas mszy świętej w kościele. Liczba wiernych jednak ewidentnie wzrasta. Ze swojej strony nie prosimy, żeby ludzie przechodzili z prawosławia na katolicyzm, jest to przecież ta sama wiara, te same sakramenty. Są jednak tacy, którzy decydują się na przejście na wiarę katolicką ze względu na małżonka, ale mamy także takie pary, gdy na przykład katoliczka uczęszcza razem ze swoim mężem do kościoła prawosławnego.

Katedra pw. Niepokalanego Poczęcia NMP – to prawdziwa wysepka katolicyzmu w Moskwie. Proszę pokrótce przybliżyć ten Dom Boży.

Działa tu biblioteka oraz centrum młodzieżowe, dokąd przychodzi młodzież przeróżnych wyznań. Jest to teren otwarty dla wszystkich, którzy chcą podzielić się Słowem Bożym, chcą pobyć we wspólnocie młodzieżowej, pogadać, podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Przychodzą tu także prawosławni, regularnie uczę¬szczający w mszach świętych, w spotkaniach. Mamy grupę formacyjną, animatorów, którzy w przyszłości mają się zająć oratorium i prowadzić je w duchu św. Jana Bosko.

Czy na msze św. do kościoła przychodzą znane w Rosji osoby?

Tak, ale nie chlubimy się tym. Każdy taki jest traktowany jak inny wierzący. Pierwsi, którzy zaczęli przychodzić do kościoła – to profesorowie uniwersytetów, ponieważ chyba pojęli, że czegoś brakuje w życiu. Pierwsze kroki Kościoła katolickiego były oparte właściwie na nich. Wiele osób przychodzi do nas w okolicach 30-40 roku życia i prosi powiedzieć im coś o Bogu.

Wielka szkoda, że nie możemy współpracować z Kościołem prawosławnym dla tych ludzi, którzy jeszcze nie znają Boga. Dla mnie, jako księdza, jest to ogromny żal, że nie możemy współpracować, ponieważ ważne jest żeby ludzie ci mogli się zbawić. Tymczasem nie możemy pracować poza furtką kościoła, ponieważ inaczej będzie to uważane za prozelityzm – czyli naganianie sobie wiernych, przekonywanie do wiary, a jest to zabrionione i tego nie robimy. Jesteśmy fair wobec Kościoła prawosławnego. Tak jak bylo obiecane, tak też jest.

Jak można określić sytuację katolików w Rosji i przede wszystkim w Moskwie?

W sumie w Rosji są cztery diecezje katolickie. Aktualnie większość księży jest jednak zagranicznych. Duszpasterze rosyjscy rosną nam powolutku i zostaną dopiero powołani z rodzin, które teraz się uformowały, ale myślę, że proces ten potrwa jeszcze około 30 lat. Jedyne w Rosji Seminarium Duchowne w Petersburgu liczy dziś około 20 kleryków.

Moskwa jest natomiast nieco trudnym terenem, jeśli chodzi o wiarę. Jest to miasto, mówiąc szczerze, takie dziko-kapitalistyczne w tym momencie. Brakuje poważania dla drugiego człowieka, więc jest kłopot z wiarą, miłością, bo wszyscy rywalizują ze sobą, jak ogłupić bliźniego, żeby być wyżej. Ale są też normalni ludzie, więc myślę, że Pan Bóg swoją miłością przemieni to miasto. Po to przecież Pan Bóg założył Kościół, by też takie miasta pozmieniać. Moskwa zapewne jest jeszcze jednym Rzymem, tylko trzeba nad tą miłością popracować. Pan Bóg ma swoje drogi, z kolei my robimy swoje – służymy, a o reszcie – to już Pan Bóg niech decyduje.

Witalis Masenas

<<<Wstecz