Przywracanie pamięci
Od niepamiętnych czasów w różnych zakątkach Wileńszczyzny krzyżowały się drogi życiowe osób znanych, wybitnych jak również świątobliwych. Wydarzenia dziejowe ostatnich dziesięcioleci nie sprzyjały krzewieniu pamięci o wielu z nich, co więcej, świadomie były wymazywane z ludzkiej świadomości. Na bohaterów nowych czasów kreowano całkiem inne postacie. A jednak, chociaż z wielkim trudem, ostatnio przywraca się w historii należne miejsce tym, którzy dla tej ziemi wyświadczyli nieprzemijające zasługi.
Opatrznościowy wybór
Jednym z takich miejsc, w którym zadbano o pamięć dziejową, jest podwileński Czarny Bór. Miejscowość, która nie może poszczycić się wielowiekową historią, jak np. Mejszagoła czy Niemenczyn. Nie miała ona ani świątyni, ufundowanej przez Jagiełłę, ani posiadłości magnackiej na wzór Waki Trockiej. W ogóle, zaistniała na mapie ledwie przed stuleciem, przekształcona z byłej stacji kolejowej Rejslerowo w osiedle letniskowe. A jednak los był łaskawy dla Czarnego Boru, kiedy opatrznościowo wybrały ten teren jako miejsce swojej działalności zakonnice urszulanki ze Zgromadzenia Serca Jezusa Konającego. Założone przez św. Urszulę Ledóchowską, wyniesioną na ołtarze 18 maja 2003 roku przez papieża Jana Pawła II, działało tu od 1924 do lipca 1946 roku. To jej świetlana postać stoi u początków działalności sióstr urszulanek na Wileńszczyźnie - w Wilnie i Czarnym Borze. W październiku 1923 roku do Matki Urszuli, przebywającej wówczas w Wilnie, zwrócił się ks. Prałat Karol Lubianiec, opiekun opuszczonych sierot, z prośbą objęcia opieką przez Zgromadzenie ochronki w Czarnym Borze - placówki przeznaczonej dla dzieci biednych.
Wbrew licznym trudnościom finansowym i wychowawczym pracujące z ogromnym samozaparciem siostry za kilka lat zmieniły miejscowość i zakład opiekuńczo-wychowawczy do niepoznania. Wśród sosen powstało kilka domów na użytek dzieci, których liczba stale wzrastała: główny dom Maryjo strzeż, z kaplicą, kancelarią i kuchnią, piętrowy dom Gwiazda Zaranna, domek św. Anieli, św. Urszuli, św. Benedykta, św. Antoniego i św. Józefa. Kaplica sióstr stała się ogniskiem życia religijnego dla czarnoborzan i okolicznych mieszkańców, wyznaczono dla niej stałego kapelana, który obsługiwał ludność. Rozpoczęto budowę kościoła, którą nie ukończono z powodu wojny. W 1927 roku pod kierownictwo sióstr przekazano Państwową Szkołę Powszechną, obecnie polską szkołę średnią, która od 2003 roku nosi imię św. Urszuli Ledóchowskiej.
Już po śmierci założycielki Zgromadzenia siostry zostały wystawione na próbę: nadeszły lata wojny i okupacji. Przebywając w stałym zagrożeniu ukrywały w Czarnym Borze rodziny uchodźców, osoby zagrożone aresztowaniem i dzieci żydowskie. Do Czarnego Boru z posługą kapłańską niejednokrotnie przybywał, a nawet przez pewien czas tu się ukrywał przed aresztowaniem Sługa Boży, ksiądz Michał Sopoćko, którego beatyfikacja jest przewidziana na wrzesień br. W Białymstoku. Wręcz cudem siostry uniknęły wywózki. Jednak 29 lipca 1946 roku przez władze sowieckie dom zakonny został zlikwidowany, sióstr zmuszono do opuszczenia Czarnego Boru i wyjazdu do Warszawy.
O pracy i obecności w tej miejscowości sióstr urszulanek przypominają należące do nich i zachowane do dziś budynki oraz mały cmentarzyk, na którym spoczywają zmarłe tu siostry oraz ich kapelan, ksiądz Ignacy Mickiewicz.
Kapłański los
Ksiądz Ignacy Mickiewicz, o którym tu mowa, urodził się 22 lipca 1864 r. W powiecie rosieńskim na Litwie. Jak napisał w życiorysie, Do gimnazjum (niemieckiego) uczęszczałem w Libawie, gdzie skończyłem 7 klas, poczem wstąpiłem do seminarium duchownego w Saratowie w 1884 roku.
Należy zaznaczyć, iż naonczas Saratów był siedzibą diecezji tyraspolsko-saratowskiej. Po ukończeniu seminarium 1 grudnia 1888 r. Otrzymał święcenia kapłańskie i natychmiast został mianowany administratorem parafii w Stawropolu na Północnym Kaukazie. Po trzech latach otrzymał nominację na sekretarza biskupa ordynariusza Antoniego Zerra i proboszcza parafii katedralnej w Saratowie, członka kapituły, assesora konsystorskiego, profesora seminarium duchownego i dziekana saratowskiego.
Po upływie przeszło dwóch lat został przeniesiony na proboszcza i kapelana wojskowego do Astrachania, gdzie pozostawał przez 4 lata (1893-97). Po skasowaniu przez rząd wojskowej kapelanii w tym mieście został przeniesiony na stanowisko kapelana wojskowego do Odessy, które to stanowisko zajmował do 1907 roku, do czasu usunięcia przez władze za nieprawomyślność. W tym samym roku został mianowany na proboszcza w Piatigorsku na Kaukazie, skąd w 1914 roku także został usunięty przez rząd z tego samego powodu. Otrzymał probostwo w Kamienskoje (Kamienskij Zawod), którym administrował do 17 czerwca 1919 roku, do czasu aresztowania go przez czeka. Został wywieziony do więzienia w Jekatierinburgu i skazany na śmierć, której jak pisze tylko w cudowny prawie sposób udało mi się uniknąć. (Stało się to za sprawą ofensywy i chwilowego opanowania miasta przez armię generała Antona Denikina). Po powrocie do parafii w Kamienskoje wkrótce był zmuszony znów ją opuścić wobec powtórnego zbliżania się bolszewików.
We wrześniu 1919 roku przybył do Lublina i na jego prośbę z dnia 25 września został przyjęty do diecezji lubelskiej. Pracował w niej jako proboszcz w parafiach Łańcuchów, Chłaniów i Susiec od września 1919 do kwietnia 1927 roku. Wtedy to z powodów zdrowotnych przeszedł na emeryturę i przeniósł się do archidiecezji wileńskiej, gdzie został kapelanem w klasztorze ss. Urszulanek Szarych w Czarnym Borze. Zmarł 22 czerwca 1935 roku i został pochowany na cmentarzyku, gdzie spoczywają także zmarłe siostry.
Taki oto krótki życiorys zachowały skąpe dokumenty archiwalne o księdzu Ignacym Mickiewiczu. Przez ponad 30 lat służył Kościołowi katolickiemu na ziemiach Imperium Rosyjskiego. Podobno zbudował w diecezji saratowskiej 18 kościołów i kaplic. W państwie, gdzie oficjalną religią było (i nadal pozostaje) prawosławie, katolicy mieli uszczuplone prawa. Nie była więc to praca łatwa. A jednak do uwięzienia przez bolszewików, w różnych miejscach starał się głosić Ewangelię Chrystusową, walcząc o ratowanie dusz. Do końca swych dni służył Bogu i ludziom, także w Czarnym Borze, jego ostatnim ziemskim przytułku.
Wskrzeszanie przeszłości
Lata i wspaniałe wyniki pracy sióstr w Czarnym Borze po wojnie powoli ulegały zapomnieniu. Miejscowa ludność, pamiętająca ich ofiarny trud, w znacznej liczbie ekspatriowała do Polski. Nowych mieszkańców raczej nie ciekawiła przeszłość, tym bardziej powiązana z religią, która przez nowe władze była sukcesywnie zwalczana. Cmentarzyk sióstr gubił się w krzakach i chwastach, odwiedzany przez nieliczne osoby w Dniu Zadusznym. Dopiero od początku lat 90. Zaczęto głośniej mówić, iż tak zasłużonym dla osiedla ludziom należy oddać hołd i uczcić ich pamięć chociażby uporządkowaniem miejsca spoczynku. Po nadaniu szkole imienia założycielki Zgromadzenia Sióstr Serca Jezusa Konającego ta idea zaczęła przybierać realne kształty. Wspólny wysiłek uczniów, nauczycieli, dyrekcji, proboszcza parafii ks. Józefa Narkuna, a także starostwa, koła ZPL i mieszkańców osiedla doprowadził do prawdziwego wskrzeszenia pamięci historycznej. Dokończono budowę kościoła, rozpoczętą przed wojną, zaopiekowano się cmentarzem, a ostatnio z inicjatywy parafian zorganizowano zbiórkę środków na ustawienie pomnika na grobie księdza Ignacego Mickiewicza.
W najbliższą niedzielę w Czarnym Borze jest przewidywana duża uroczystość odsłonięcia i poświęcenia pomnika oraz otwarcie w Szkole im. Św. Urszuli Ledóchowskiej muzeum pamięci.
Czesława Paczkowska
Na zdjęciu: siostry urszulanki podczas odwiedzin szkoły czarnoborskiej.