Optymistyczne nadzieje, a ponure realia

Szlachetne idee

Po ogłoszeniu niepodległości Litwy pierwsze akty prawne młodego państwa powstawały pod wpływem szlachetnych idei, z myślą o obywatelach kraju, a najważniejszy - restytucja ich własności prywatnej, z której zostali bezprawnie wywłaszczeni przez państwo stalinowskie. Ogromny wydźwięk miała i dawała nadzieje na lepsze jutro ogłoszona 25 lipca 1991 r. Ustawa Republiki Litewskiej o reformie rolnej nr 1-607.

Regeneracja na zamówienie

Początkowo termin jej realizacji wyznaczono na 10 lat, następnie prolongowano go do roku 2004. Dziś mamy rok 2008 i problem zwrotu ziemi w rejonie wileńskim okazał się w ślepym zaułku. Do 1 stycznia 2008 r. własność ziemską zwrócono: w rejonie kowieńskim – w 92,2 proc., oniksztyńskim – w 91,9 proc., solecznickim – w 80,7 proc., trockim – w 77,6 proc., wileńskim – w 67,9 proc. Do tej statystyki zostały włączone także procenty przenosin z głębi Litwy, więc realny procent jest jeszcze mniejszy. Dane te odzwierciedlają tendencje ekonomiczne i polityczne w stosunku do Wileńszczyzny, a szczególnie rejonu wileńskiego. Mieszkańcy rejonu są zmęczeni sądami i szykanami urzędników, staniem w kolejkach, czekaniem latami na dokumenty potwierdzające prawo własności na ziemię już po zatwierdzeniu projektów. Dlaczego tak szlachetne idee wczoraj, dziś mają tak ponury wizerunek?

Jako radna kilku kadencji w Radzie samorządu rejonu wileńskiego, a obecnie doradca mera do spraw zwrotu ziemi, w toku bezpośredniego kontaktu z problemem zwrotu ziemi mieszkańcom doszłam do wniosku, że ustawy oraz akty podwykonawcze nie zawsze nosiły naukowo, ekonomicznie i politycznie uzasadniony charakter. Np., Ustawa o reformie rolnej, poczynając od 1991 do 2003 r., była zmieniana 14 razy i dokonano 19 korekt, zanim akty prawne nie zostały dostosowane do wymagań klanów elitarnych i rządzących. W wyniku których doszło do:

1) przenoszenia ziemi na podstawie wniosków w latach 1991-1993 i 1997-2008;

2) wyeliminowania samorządów rejonowych z procesu zwrotu ziemi w 1995 r. i przekazania tych spraw do gestii powiatów (jednostki administracyjnej oddalonej od właścicieli ziemi);

3) nie zawsze uzasadnionych kryteriów i metodyki oceny gruntów;

4) zezwolenia w swoim czasie przez państwo na kupno działek ziemi za czeki, co spowodowało, a dziś bardzo często się zdarza, że kupioną ziemię pokrywa się naturą (Dukszty, Ławaryszki i in.), tzn. na dublowanie działek ziemi, w celu rezerwacji ziemi mieszkańcom innych rejonów;

5) niezapewnienia obywatelom ustawodawczej odpowiedzialności pracowników służb rolnych za obrazę, arogancję, okłamywanie, zwłokę w załatwianiu spraw, a często ich fałszowanie, o czym świadczą skargi, prośby, sądy obywateli. W ciągu 17 lat, nie przypominam sobie, by ktoś za takie naruszenia był pociągnięty do odpowiedzialności. Przykłady tego mamy w Suderwie, Zujunach, Awiżeniach i in. miejscowościach;

6) braku kadr oraz obcowania z petendentami, bariery językowej w stosunku do mieszkańców starszego pokolenia, ponieważ przeważająca część pretendentów, to osoby w sędziwym wieku (nie było to uwzględnione przez ustawodawców);

7) zezwolenia (poprzez stosowną ustawę, maj 1999 r.) na przekazanie praw na ziemię innym osobom, z czego najwięcej skorzystali mierniczowie i różni krętacze.

Taka sytuacja prawna stworzyła wielkie trudności w realizacji reformy rolnej i była podatną glebą dla cwaniaków, stojących u steru władzy, inaczej mówiąc, bezpieczne przesłanki dla korupcji. Wykorzystując niedoskonałości ustawy dokonano podziału ziemi dla realizacji swych ekonomicznych i politycznych celów. W wyniku czego znacznej części podwileńskich mieszkańców odebrano ich ziemię, czyli wywłaszczono prawowitych właścicieli po raz wtóry (po władzy sowieckiej).

W ten sposób nieprawnie została rozdana najlepsza ziemia: brzegi jezior, rzek, tereny bliżej miasta. Projekty te nie były uzgadniane z samorządem, przyjmowano je bez uwzględnienia propozycji samorządu o rezerwowaniu obiektów na cele społeczne, nie przestrzegając rozporządzenia rządu Republiki Litewskiej Nr 385 z dnia 1 kwietnia 1998 r., przewidującego regulację również tego problemu.

Farsa z „udziałem” samorządu

Pierwsze „uzgodnienia” z samorządem rozpoczynają się dopiero wtedy, gdy przygotowują się uzupełnienia projektów z 2000 r., to znaczy w latach 2003-2004. Takie „uzgadnianie” projektów reformy rolnej w praktyce jest farsą, a nie rzeczywistym udziałem samorządów w realizacji reformy rolnej.

Nad projektami pracowało się latami, a reglamentowany dla samorządów 10-dniowy okres uzgadniania jest bardzo pobieżny i powierzchowny wobec właścicieli ziemi, bowiem bez posiadania dokumentów o pomiarze ziemi, można było jedynie sprawdzić o wciągnięciu do projektu obiektów, przewidzianych na cele społeczne. O uwzględnieniu lub nie wnoszonych przez samorząd korekt i uwag nie otrzymuje on żadnej informacji z powiatu. W tym celu do powiatu zwracano się kilkakrotnie. Rządowe posunięcie o uzgadnianiu projektów można zatem rozumieć jako intencję podzielenia się odpowiedzialnością za przebieg refomy rolnej między samorządem a powiatem, który ma całkowite uprawnienie do zwracania bądź niezwracania ziemi. Np., samorząd nie aprobuje przekazania jezior (Taučiliškiu gm. Mejszagoła) w ręce prywatne na podstawie wniosków – powiat na to pozwala, samorząd nie aprobuje projektu ligojńskiej miejscowości kadastrowej – naczelnik powiatu projekt zatwierdza, samorząd nie aprobuje wciągnięcia do projektu działek, o które toczą się spory sądowe (Awiżenie) – powiat wciąga. Czyli dane ,,uzgadnianie” jest niczym innym jak fikcją bez żadnych prawnych możliwości i konsekwencji.

Obecnie posiadamy informację, że istnieją rozbieżności między opinią samorządu i wnioskami powiatu, dotyczącymi rezerwowania obiektów na cele społeczne. Samorząd o tym nie jest informowany, chociaż potrzebuje ich potwierdzenia.

Zdarza się, że pracownicy służb regulacji rolnych odpowiedzialność za zwłokę w przyszykowaniu projektów zrzucają na samorząd (Awiżenie, Podbrzezie i in.). Jest to sprytny chwyt pracowników tej służby, znowuż w myśl intencji rządowej o rzekomym udziale samorządów rejonowych w realizacji reformy rolnej. Innymi słowy, jest to przykrywanie się samorządem za nieuzasadnioną zwłokę w realizacji reformy rolnej w rejonie.

Sedno sprawy polega na tym, że za cały przebieg reformy odpowiedzialny jest powiat i wyłącznie jego decyzja jest prawomocna. Rola samorządu została zniweczona, chociaż musiało być inaczej.

Kolejne obietnice w kwestii przekazania spraw zwrotu ziemi samorządom nie zostały dotrzymane, chociaż takie rozwiązanie przewiduje potwierdzony przez Sejm program rządu RL. Termin 1 stycznia br. minął. Gdyby samorząd był decydentem w tej sprawie – nasi mieszkańcy nie mieliby aż tylu problemów. Przykładem tego jest jedyne miasto na terytorium rejonu wileńskiego – Niemenczyn, gdzie praktycznie nie ma naruszeń ze zwrotem ziemi prawowitym właścicielom, ponieważ w miastach działki pod zwrot ziemi formują nie mierniczowie, a samorząd.

Realia dnia dzisiejszego

W rejonie wileńskim w 23 gminach mamy 39 miejscowości kadastralnych, z których 10 przedstawiono do uzupełniającego projektu w 2008 r. Do nich należą: Rzesza, Orwidy, Dukszty, Mejszagoła, Giedrojciszki, Miedniki, Mickuny, Jęczmieniszki, Wesołówka i Rukojnie, mieszkańcy których czekają na dokumenty potwierdzające prawo do własności na ziemię. W miejscowościach tych zostanie ogłoszone uzupełnienie projektu, które obejmie mieszkańców nie wciągniętych do poprzednich projektów. Być może będą przyjmowane wnioski z innych miejscowości, o ile pozostanie wolnej ziemi państwowej.

Projekty pozostałych miejscowości kadastralnych przedstawiono dla naczelnika powiatu na zatwierdzenie, które ma nastąpić w kwietniu bieżącego roku. Tylko po tym będą przygotowywane dokumenty potwierdzające prawo do własności na ziemię, wyłączając Bujwidze, gdzie trwa umorzenie umowy z firmą projektową, gdyż tu miało miejsce dużo naruszeń. Sprawa ta przeciąga się od jesieni 2007 r., po dziś dzień nie ma firmy projektowej. Ludzie czekają...

Wielu natomiast pretendentów z poniżej wymienionych miejscowości otrzyma zawiadomienie, że ziemi nie otrzymają, toteż będą musieli zwracać się do innych gmin rejonu według ogłoszenia informacyjnego z 1 lutego 2008 r. w sprawie przygotowania projektów (uzupełnień) regulacji reformy rolnej w miejscowościach kadastralnych rejonu wileńskiego. Brakuje ziemi w następujących miejscowościach: Bujwidziszki (808,52 ha); Pikieliszki (328,5 ha); Duża Rzesza (202,55 ha); Kiena (29,34 ha); Ławaryszki (44,68 ha); Gałgi (0,22 ha).

Golgota prawowitych właścicieli

Mieszkańcy nie zawsze mogą otrzymać interesującą ich szczegółową informację od pracowników w działach regulacji rolnych z powodu braku dobrej woli i chęci pracowników, czasem z powodu nadmiaru pracy. Często trudności powstają w wyniku barier językowych (dotyczy to osób w sędziwym wieku, którzy stanowią przytłaczającą większość właścicieli ziemi), zwlekania i zagmatwania spraw, oczekiwania w kolejkach na przyjęcie, trudności w połączeniu telefonicznym z miejscową, a w szczególności, z rejonową służbą regulacji rolnych. Zdarza się, że projektanci nie wprowadzają serwitutu dróg na działkach właścicieli i całe wsie zostają pozbawione prawnego przejazdu (Miedniki, Bujwidze). Poszkodowani mieszkańcy za własne środki muszą zwracać się do sądów. Ponoszone przez mieszkańców koszty moralne i materialne powinny byłyby pokrywać zawinione służby regulacji rolnej.

Przykro, iż mieszkańcy rejonu, karmieni obietnicami, mają nadzieję otrzymać ziemię, która bez ich wiedzy jest już oddana innym. Latami czekając na otrzymanie dokumentów potwierdzających ich prawo do własności na ziemię, są ostatecznie tym zmęczeni i wyczerpani. Jest to po prostu znęcanie się władz nad obywatelami. Kto ponosi odpowiedzialność za to i kto z władz domaga się tej odpowiedzialności?

O miejscach, gdzie panuje taka sytuacja, świadczą skargi, prośby, sądy (Zujuny, Awiżenie, Suderwa i in., nie licząc prac przygotowawczych nad poprawkami do projektu z 2005 r. oraz udziału w tych pracach pracownika pana Raiły). Tak liczne skargi hamują pracę służb rejonowych.

Natomiast lepsza jest sytuacja w Sużanach, Mejszagole, Niemenczynie, Jęczmieniszkach, Wesołówce i in. Uważam, że nie tylko z powodu dalszych odległości tych miejscowości od Wilna, lecz także dlatego, że pracownicy służby regulacji rolnych byli tam bardziej komunikatywni, życzliwi i odpowiedzialni.

Jak pomóc mieszkańcom

Dziś, w końcowym etapie reformy rolnej, potrzebne jest nie tylko uprawomocnienie miejscowych mieszkańców do tych marginesowych skrawków ziemi, lecz zgodny z prawem i ludzki stosunek pracowników służby regulacji rolnych, rzetelna informacja, zmniejszenie kolejek przyjęć, szybsze załatwianie spraw i przygotowywanie dokumentów potwierdzających prawo do własności. Działki te należy jak najszybciej zaprojektować, udzielając prawo pierwszeństwa mieszkańcom miejscowym (miejscowość kadastralna, gmina, rejon), a dopiero następnie mieszkańcom innych rejonów. Reagując na to, urzędnicy mogą zasłaniać się rzekomym naruszeniem ustawy. Godniej jest jednak po raz kolejny skorygować ustawę, niż dopuścić do pogwałcenia praw obywateli. W celu usprawnienia procesu zwrotu ziemi pracownicy tych służb muszą wielokrotnie zwiększyć wydajność pracy, zmienić styl obsługi, zakładając, że to oni służą ludziom, a nie odwrotnie.

Wbrew prawu

Analizując optymistyczny początek tego procesu i ponury jego wynik, w szczególności dla mieszkańców terenów podwileńskich, nadzieją napawa jedynie to, że przetrwaliśmy i przetrwamy upokarzające rozbiory i kolejne wywłaszczenie.

Dzisiejsza restytucja własności ziemi huraganem przeszła szczególnie przez rejon wileński, m. Wilno, rejon trocki, boleśnie dotknęła, a dokładniej - zwyczajnie okradła, mieszkańców Wileńszczyzny.

Najbardziej zaś bolesne uderzenie dla Wileńszczyzny uczyniono poprzez przenoszenie ziemi na podstawie wniosków. Była to celowa, nie tylko ekonomiczna, lecz i polityczna, awantura z lat 1991-1992, która dokonała wywłaszczenia z ziemi prawowitych obywateli i osadowiła na ich ziemiach mieszkańców np. z Kielm, Płungian, Retawy i in.

Taka sytuacja może skutkować radykalną zmianą składu narodowościowego w rejonie wileńskim. Potwierdzeniem tego było oficjalne oświadczenie czołowego polityka konserwatystów, który nawoływał, aby nowi właściciele ziem jak najszybciej zadeklarowali swe miejsce zamieszkania nawet do deski rzuconej na skrawku podwileńskiej ziemi. Takie działania są sprzeczne z Konwencją Ramową o Ochronie Mniejszości Narodowych art. 16.

Mimo tego znurzenia powinno wystarczyć jeszcze sił do odzyskania swego. Wierzę, że przezwyciężymy wszelkie trudności i godnie przetrwamy kolejne rozbiory.

Teresa Matukanskiene,
doradca mer rejonu wileńskiego

<<<Wstecz