Nowa pozycja do biblioteki Vilniany
O tym, co nigdy nie wróci...
W ub. roku nakładem warszawskiego wydawnictwa DiG ukazała się książka, która z pewnością wzbudzi zainteresowanie nie tylko historyków, krajoznawców i przewodników wycieczek, lecz również osób, pasjonujących się przeszłością stron ojczystych. Nowa edycja książkowa, która powinna zająć należne jej miejsce na półce Vilniany, jest poświęcona jednemu ze słynnych od połowy XV w. rodów magnackich Wielkiego Księstwa Litewskiego – Tyszkiewiczów, a dokładniej – jednej z jego gałęzi, która za swą rezydencję obrała miejscowość Zatrocze.
Wydanie „Ordynacja Tyszkiewiczowska na Zatroczu” wyszła spod pióra Liliany Narkowicz. Autorka, dr nauk humanistycznych z zakresu historii, dziennikarka, publicystka, pisarka, jest znana czytelnikowi z wcześniejszych pozycji historyczno-publicystycznych i licznych publikacji prasowych. Urodziła się i studiowała w Wilnie, pracowała jako tłumaczka, nauczycielka i przewodniczka wycieczek. W 2003 r. obroniła na wydziale historycznym Uniwersytetu im. M. Kopernika w Toruniu pracę doktorską pt. „Jan Konrad Obst (1876-1954) – publicysta, wydawca, historyk”. Bada kulturę Wilna w okresie międzywojnia, losy arystokracji i dzieje ich dworów. Jest członkiem Związku Pisarzy Polskich za Granicą. Obecnie przebywa w Niemczech. Jak mówi o sobie: „Książki piszę z myślą o ocaleniu od zapomnienia skrawka ojczyzny i po to, by podzielić się wiedzą z innymi”.
A dzielić się naprawdę jest czym. Przebogaty materiał, który pieczołowicie uzbierała autorka, zadziwia i fascynuje. Książka powstała nie tylko w oparciu o dokumentację archiwalną, co byłoby rzeczą oczywistą. W niemałym stopniu złożyły się na jej treść wspomnienia rodziny Tyszkiewiczów oraz ludzi, którzy znali ją osobiście, przeważnie osób ze służby dworskiej.
Mimo ogromu danych faktograficznych, przytaczanych w każdym z rozdziałów, książkę czyta się lekko, dosłownie jednym tchem. Ilustrowana licznymi zdjęciami, wprowadza czytelnika w nieznany a wspaniały świat, utracony na zawsze nie tylko dla jego bohaterów, ale i całej ziemskiej cywilizacji.
„Nec aspera terrent” – „Nie obawiaj się trudności”
Brzmiąca nieco filozoficznie dewiza rodu Tyszkiewiczów jak gdyby podkreśla, że trudności w jego historii nie brakowało. Dynastia rusko-litewska, pochodząca od niejakiego Tyszki, z pierwszą ordynacją w Łohojsku, tytuł hrabiowski otrzymała z rąk króla Zygmunta Augusta. Elita państwa, uprzywilejowana już z racji urodzenia, poprzez koligacje, zgromadzone majątki i posiadłości, wysokie urzędy i godności - Tyszkiewiczowie zaznaczyli swą obecność w historii. „Byli wojewodami, kasztelanami, krajczymi, marszałkami, starostami, hetmanami polnymi, pisarzami dworskimi i skarbnikami, księżmi i biskupami”. W XIX w. stali się najbogatszymi i najbardziej wpływowymi posiadaczami ziemskimi na terenach b. WKL, przejmując nie tylko większość dóbr po Radziwiłłach, ale i swoistą rolę niekoronowanych władców Litwy.
Birże, Kretynga, Połąga, Landwarów, Waka Trocka, Czerwony Dwór, Orniany, Zatrocze... Rodowe posiadłości, majątki, pałace, zbiory archiwalne, kolekcje dzieł sztuki, biblioteki. Ich właściciele kochali swój kraj, żyli w poszanowaniu swojej ojcowizny, a stojąc na straży wartości etycznych, patriotycznych i moralnych byli ostoją tradycji szlachecko-ziemiańskich. Z tych dworów na całe okolice promieniowały wzorce kulturowe i oświatowe oraz postęp gospodarczy. W dobie rozbiorów to właśnie warstwa ziemiańska nieoficjalnie przejęła na siebie funkcje państwa polskiego propagując postawy patriotyczne i religijne. Staraniem Tyszkiewiczów np. wybudowano gimnazjum w Kretyndze, kościół w Połądze, a dawna wioska rybacka stała się słynnym kurortem.
Losy siedziby i jej gospodarzy
Ordynacja Tyszkiewiczowska na Zatroczu została założona przez Józefa hr. Tyszkiewicza (juniora) herbu Leliwa w 1901 r., jako przypadająca mu z podziału w 1887 r. część dóbr ojcowskich. Tu, w 1896 r. rozpoczęto budowę głównej siedziby ordynackiej. Na najwyższym brzegu, na cyplu między jeziorami Galwe i Skajście, według projektu znanego architekta warszawskiego Józefa Hussa w 1901 r. stanął pałac. Wzniesiony na skarpie w tradycjach klasycyzmu, z przeciwległego brzegu jeziora sprawiał wrażenie niezwykle lekkiego, niczym namalowanego na tle błękitu nieba, dobrze widoczny z miasteczka. Fasadę budynku, wychodzącą na jezioro od strony południowo-zachodniej, otaczał ogromny, otoczony balustradą i obmurowany kamieniem taras, który zachował się do dziś. Brak miejsca nie pozwala na przytoczenie dokładnego opisu szczegółów architektonicznych oraz wystroju wnętrz pałacu. Warto zatem sięgnąć do książki, a najlepiej razem z nią udać się na zwiedzanie resztek dawnej świetności, by skonfrontować to, czym było Zatrocze, z tym, co pozostało po nim.
Dociekliwości autorki należy zawdzięczać również skrupulatnie zebrane szczegóły życia i funkcjonowania siedziby tudzież całego majątku Tyszkiewicza w okresie przed I wojną światową. Gospodarność i duże zdolności organizacyjne pierwszego ordynata na Zatroczu stworzyły tu w krótkim stosunkowo czasie wzorową i reprezentacyjną rezydencję magnacką. Niestety, okres ten nie trwał długo. Pierwszy cios świetności Zatrocza i losom jego właścicieli zadała I wojna światowa. W Piotrogrodzie, dokąd ewakuowała się rodzina Tyszkiewiczów, latem 1917 r. umiera ordynat. Zbliżająca się rewolucja zmusza hrabinę Jadwigę z dziećmi do ucieczki przez Finlandię do Szwecji. Po działaniach wojennych i okupacji wojsk niemieckich siedziba nad jeziorem Galwe zostaje ograbiona i zniszczona od wewnątrz, chociaż w ocalałym budynku można było zamieszkać. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i powrocie do Zatrocza ordynacja przechodzi na starszego z synów, hrabiego Andrzeja. W dwudziestoleciu międzywojennym tylko częściowo udaje się podźwignąć rezydencję do jej dawnego stanu. Aczkolwiek nadal, zwłaszcza dzięki poświęceniu i trudom hrabiny Jadwigi, Zatrocze okazywało niemały wpływ na życie Trok i okolic.
Aneksja Kresów wschodnich przez ZSRR stała się początkiem całkowitej ekonomicznej, moralnej i fizycznej zagłady ziemiaństwa. Wraz z nowym okupantem przyszły aresztowania i deportacje, mordy i rabunki, konfiskata majątków. Drugiego i ostatniego ordynata na Zatroczu rozkułaczyła litewska sowiecka reforma rolna zabierając ponad 7000 ha ziemi, konfiskując pałac i wszystkie zabudowania wraz z całym mieniem nieruchomym. Hrabina potajemnie wyjeżdża do Kretyngi, gdzie wkrótce umiera. Hrabia Andrzej zamieszkuje w Wilnie, podczas okupacji niemieckiej działa w AK, później walczy we Włoszech, na uchodźstwie mieszka w Londynie, gdzie utrzymuje się z korepetycji oraz administrowania domów. Młodszy brat umiera wywieziony w głąb Rosji. Tułający się po świecie członkowie rodziny kończą żywot w USA, Anglii i Francji.
Co pozostało z tamtych dni
„Po II wojnie światowej pałac służył potrzebom wojskowych wyższej rangi z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wtedy to ostatecznie zniknęły meble, świeczniki, obrazy i naczynia. W byłej siedzibie ordynackiej sowieci urządzili pensjonat dla pracowników KGB, a w ogrodach pałacowych, sprojektowanych przez światowej sławy ogrodnika Andre, stały statuy Stalina i Lenina. Na początku lat 60. gmach przekazano dzieciom prominentów sowieckich działaczy partyjnych na obozy pionierskie. W roku 1963 zorganizowano tu ośrodek turystyczny i przyjmowano turystów z Rosji. Stopniowo, bezpowrotnie niszczały kominki, nikły sztukaterie oraz kolorowe posadzki, rozpadały się dębowe schody i balustrada” – relacjonuje autorka.
Dla władz niepodległej Litwy pałac w Zatroczu wciąż stanowi problem. Kosmetyczne remonty na zewnątrz nie rozwiązują sytuacji, a brak środków na dalsze remonty sprawia, iż zabytkowy zespół pałacowo-parkowy w Zatroczu niszczeje dalej. Za zabitymi deskami drzwiami i oknami wieje brudem i pustką, po pięknych przypałacowych ogrodach nie pozostało prawie nic.
Nie ma już na Litwie hrabiów Tyszkiewiczów, wojna rozproszyła tę liczną rodzinę po świecie. Niszczeją ich pałace i dwory, chwastami zarastają groby oraz ruiny pozostałości majątkowych. „Przez kilka wieków Tyszkiewiczowie na terenach WKL budowali, wznosili, zakładali, finansowali; krzewili oświatę i kulturę. Byli nosicielami polskiego ducha narodowego pod wieloletnim zaborem carskim, pomagali w Kurlandii i na Żmudzi w odrodzeniu języka, oświaty i kultury litewskiej. Zasłużyli sobie na to, by pamięć o nich była pielęgnowana” - podsumowuje swoją pracę Liliana Narkowicz. Nic dodać do tych słów...
Wydanie „Ordynacja Tyszkiewiczowska na Zatroczu” można zamówić przez internet: www.dig.pl w księgarniach naukowych w Polsce, w warszawskim wydawnictwie DiG przy al. Wojska Polskiego 4 oraz bezpośrednio przez e-mail: biuro@dig.pl.
Książka była recenzowana przez prof. dr hab. Janinę Leskiewiczową z Instytutu Historii PAN. Została dobrze przyjęta zarówno przez emigracyjne kręgi arystokratyczne jak i historyków. Znalazła się również na półce administracji Trockiego Parku Narodowego. Kolejną pracą o Tyszkiewiczach z Litwy, znajdującą się obecnie na warsztacie twórczym Liliany Narkowicz, będzie edycja o Tyszkiewiczach z Waki Trockiej i Ornian.
Z przyjemnością zatem polecamy Czytelnikom nowy tytuł, warty przeczytania nie tylko ze względu na ciekawą narrację lecz także jako źródło wiedzy o czasach, z którymi bezpowrotnie została zerwana więź.
Czesława Paczkowska