WIZYTÓWKA GMINY: Czarny Bór jest położonym w południowym kierunku, w 12 km od stolicy osiedlem, stanowiącym centrum gminy czarnoborskiej. Chociaż nie może poszczycić się bogatą historyczną przeszłością, gdyż powstało w latach I wojny światowej, przyciąga pięknem swych okolic, dogodnym połączeniem z Wilnem i dobrymi warunkami dla wypoczynku. Starostwo, rozlokowane po obu stronach kolei Wilno-Lida zamieszkuje 5,5 tys. mieszkańców, z których 60 proc. stanowią Polacy. Największe miejscowości na terenie gminy - Wołczuny, Dusienięta, Prudziszki.

Centrum gminy, zabudowane domkami jednorodzinnymi wśród sosnowego boru, bardziej przypomina miejscowość wypoczynkową, którą zresztą była w okresie przedwojennym. Na terenie gminy działają drobni przedsiębiorcy, kilka spółek, z których największą jest wołczuńska „Legetecha”. Są trzy szkoły średnie – litewska, polska i rosyjska, przedszkola, liczne sklepy i kioski. Od 1949 r. w Czarnym Borze czynny jest szpital na 34 łóżka. Tuż obok służy wiernym wyremontowany wspólnym wysiłkiem przedwojenny kościół filialny parafii wojdackiej. Pieczołowicie zachowuje się pamięć o przedwojennej działalności na terenie osiedla zgromadzenia zakonnego sióstr urszulanek. W 2006 r. w Wołczunach otwarto Centrum Dziennego Pobytu i Usług Socjalnych. Przy czarnoborskim Domu Kultury działają zespoły: folklorystyczny – licząca 18 lat „Borowianka”, Kapela Czarnoborska i zespół młodzieżowy – „Fantazja”. Od 2001 r. gmina ma podpisaną umowę o współpracy z polską gminą Koronowo k. Bydgoszczy.

Gminy z dorobkiem w tle – Czarny Bór

Inna, niż tylko wiejska

Odwiedzając Czarny Bór czasem trudno uwierzyć, że trafiło się do miejscowości wiejskiej. Rozplanowane uliczki, schludne domy w otoczeniu wiekowych sosen są oczywistym temu zaprzeczeniem. Miarowy szum drzew nastraja na wypoczynek i spokój, którego nie zakłóca nawet odgłos mknących koleją pociągów czy ciężarówek z pobliskiej szosy.

Z przeszłości biorąc początki

Właściwie już historia tej miejscowości z góry zakładała raczej letniskowy niż wiejski jej wygląd. Osiedle wśród sosnowego boru, niegdyś stanowiącego skraj Puszczy Rudnickiej, powstało w początkach ubiegłego wieku. Najpierw jako letnisko dla rosyjskich urzędników kolejowych, później, w czasach I wojny światowej, jako stacja kolejowa pod nazwą Rejslerowo, zbudowana przez Niemców dla wywózki drewna, wycinanego w pobliskich lasach.

W okresie międzywojennym wileńska inteligencja wybrała te tereny na miejsce wypoczynkowe. Zabudowane willami i domkami jednorodzinnymi stały się atrakcyjną miejscowością przybierając nazwę Czarny Bór. Nieprzypadkowo w czasie okupacji sowieckiej jako miejsce schronienia wybrał ją znany pisarz i publicysta Józef Mackiewicz. Po drugiej stronie szosy przetrwał do dziś domek, w którym wtedy mieszkał pracując tu jako wozak i drwal.

Badając historię osiedla nie sposób pominąć jednego z najbardziej znaczących jej rozdziałów – obecności i działalności ss. urszulanek – zgromadzenia zakonnego, założonego przez św. Urszulę Ledóchowską. Zakonnice prowadziły tu ochronkę dla sierot, liczącą ponad 100 dzieci, posiadały siedem domów i działki, założyły i prowadziły szkołę powszechną, rozpoczęły budowę kościoła, założyły piekarnię i duży ogród. O ich obecności w tym miejscu przypominają budynki, należące niegdyś do zgromadzenia, z których każdy miał swoją nazwę: „Maryjo strzeż”, „Gwiazda zaranna”, „św. Aniela”, „św. Urszula”, „św. Benedykt”, „św. Józef” i „św. Antoni”. Zachował się też mały cmentarzyk, na którym spoczywają zmarłe tu siostry i ich kapłan. Ss. urszulanki opuściły Czarny Bór w 1946 r., lecz pamięć o ich dobroczynnej działalności przetrwała, chociażby w nazwach ulic i polskiej szkoły średniej, od 2003 r. noszącej szczytne imię św. Urszuli Ledóchowskiej. Jej uczniowie i nauczyciele utrzymują stałe kontakty z siostrami tego zgromadzenia.

Dbając o zachowanie pamięci i wiary

Kobieta, zapytana na ulicy o siedzibę starostwa, jako punkt orientacyjny wymieniła mnóstwo kwiatów w podwórku. Nie mniej zadbane są pomieszczenia i wewnątrz budynku, po niedawnym remoncie nie tylko przytulne lecz i wygodne dla pracowników i petentów. Chociaż nie sugerowaliśmy, ale rozmowa ze starostą Tadeuszem Aszkielańcem o życiu gminy również rozpoczęła się od spraw duchowych. Albowiem jednym z ważniejszych osiągnięć w ciągu 12 lat pracy na tym stanowisku starosta uważa rozwiązanie kwestii z odzyskaniem i wyremontowaniem kościoła. Udostępniony na potrzeby wiernych budynek po dawnym sklepie (m. in. jeden z siedmiu, stanowiących własność ss. urszulanek) nie mógł zmieścić wszystkich na niedzielnych nabożeństwach.

Rozpoczęta przez siostry urszulanki budowa świątyni nie została przed wojną zakończona. Potem z wiadomych przyczyn stało się to w ogóle niemożliwe. Budynek oddano dla szpitala. Przez pewien czas mieściły się tu dom dziecka i przychodnia, a kiedy pożar strawił dach, stał się on całkowicie nieużyteczny. Na zebraniu mieszkańców osiedla padały różne propozycje co do losu pomieszczenia, zanim pan Stanisław Kropa nie zaproponował, by wrócić do jego pierwotnego przeznaczenia. Załatwianie formalności trwało 5 lat, po czym samorząd przekazał budynek w dzierżawę na lat 20 dla czarnoborskiej wspólnoty katolickiej. Odzyskany budynek wymagał gruntownego remontu. Dzięki ogłoszonej wśród mieszkańców zbiórce zebrano 27 tys. litów. Dopomógł też samorząd rejonowy, w latach 2003-2006 przeznaczając na remont 15 tys. litów. Czarnoborzanom się poszczęściło, ponieważ w tym czasie na parafię wojdacką przysłano ks. Józefa Narkuna, gospodarnego i zaradnego kapłana. Wspólne starania wydały owoc: dziś kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NM Panny zmienił się nie do poznania i służy ludziom i Bogu.

Współpraca starostwa z księdzem na tym się nie skończyła, obecnie trwają prace nad upamiętnieniem miejsca pochówku ks. Ignacego Mickiewicza. Na jego grobie, na cmentarzyku ss. urszulanek, wkrótce zostanie ustawiony pomnik. Środki na ten cel w sumie 2,5 tys. litów wydzielił samorząd, 2 tys. zebrali wierni. Wcześniej na uporządkowanie i ogrodzenie cmentarzyka oraz ustawienie bramy wydano 6,5 tys. litów. Zarówno w Czarnym Borze jak i w Wołczunach ustawiono krzyże, odnowiono kapliczkę i uporządkowano dookoła tereny.

Codzienność ma swoje wymagania

Nie da się zaprzeczyć, że najwięcej czasu, środków i wysiłku pochłaniają prace na rzecz polepszenia infrastruktury w gminie. Prozaiczna na pierwszy rzut oka troska o oświetlenie i zaasfaltowanie ulic osiedli i dróg na terenie gminy tylko w latach 2003-2006 kosztowała ponad 740 tys. litów, program ten będzie realizowany przez następne 3 lata. Razem z SA „Lietuvos geleżinkeliai” starostwo rozwiązało problem połączenia osiedla Wołczuny ze wspólnotą działkową po drugiej stronie kolei. Na zaasfaltowanie 3-kilometrowego odcinka drogi do Prudziszek wydano 800 tys. litów.

Ważniejsze prace są najbardziej widoczne, ale są jeszcze do wykonania pomniejsze. W marzeniach starosty na najbliższe lata jest uporządkowanie zbiornika wodnego, wokół którego teren mógłby być miejscem odpoczynku dla mieszkańców Czarnego Boru. Zależy to jednak od budowy oczyszczalni ścieków w Solenikach, należących do stolicy. Jest nadzieja, że potrzebne na ten cel 13 mln litów zostanie przeznaczonych z programu „Basenu Wilii” („Neries baseino”). Z budową południowej obwodnicy wokół Wilna wiąże się także budowa wiaduktu, który ma przecinać teren gminy w okolicy wsi Dusienięta i Wołczun. Będzie to wymagało spotkań z ludźmi, pracy wyjaśniającej i dopilnowania, aby nie ucierpiały interesy mieszkańców starostwa.

W kierunku potrzeb socjalnych

Przedmiotem największej radości i dumy starostwa czarnoborskiego od ubiegłego roku jest otwarte na jego terenie Centrum Dziennego Pobytu i Usług Socjalnych. Udział starostwa, wspólnie z wydziałem opieki socjalnej samorządu, w projekcie rozwoju infrastruktury pozwolił wygrać konkurs i uzyskać dotację Ministerstwa Pracy i Opieki Socjalnej. Centrum ma służyć osobom starszym, samotnym i niepełnosprawnym z Wołczun, Czarnego Boru i okolicznych wsi.

Ponieważ w osobnym artykule o Wołczunach pracę Centrum przedstawimy szerzej, dodamy jedynie, że wraz z otwarciem Centrum został zrealizowany pierwszy projekt, natomiast obecnie pełną parą trwają prace, przystosowujące pomieszczenie dla potrzeb nowych lokatorów. Projekt „Pod jednym dachem” przewiduje powstanie domu samodzielnego pobytu dla osób samotnych, pozostających bez opieki. Obok zostanie otwarty gabinet ogólnej praktyki lekarskiej oraz biblioteka. Powstanie nowego obiektu jest przedmiotem szczególnej troski starosty, więc nic dziwnego, że niemal każdego dnia znajduje on trochę czasu, by sprawdzić jak posuwają się prace remontowo-budowlane. Do otwarcia placówki przecież pozostało niewiele czasu. Tym bardziej, że obok przyciąga uwagę pusty budynek, który – jak sądzi gospodarz gminy – można by wykorzystać np. na potrzeby młodzieży. Starostwo, widząc korzyść z udziału w konkursach, jest nastawione na pisanie nowych projektów.

W kulturze licząc na własne siły

Życie kulturalne na prowincji zależy od własnej aktywności. Jeżeli starczy jej, by założyć własny zespół, będzie to połowa sukcesu. W Czarnym Borze na ten pomysł wpadło kilku entuzjastów w osobach Krystyny Subotkiewicz oraz Czesława Tomaszewicza i Hieronima Czernisa, dzięki którym powstał zespół „Borowianka”. To wokół niego w 1990 roku zaczęło się wszystko kręcić: działalność koła ZPL, później także AWPL, wojaże z koncertami po Wileńszczyźnie, udział w Festynie „Kwiaty Polskie” i Światowym Festiwalu Chórów Polonijnych w Koszalinie, kontakty z gminą Koronowo. Dziś skład zespołu już się zmienił, przybyło nowych członków, niektórzy z różnych powodów odeszli. Po wyjściu na urlop macierzyński kierowniczki przez rok „Borowianka” odpoczywała. Teraz, kiedy od roku kieruje zespołem Jewgienij Iwanow, znów zaczęto koncertować - w br. wystąpiono w pięciu miejscach.

Kierowniczka Domu Kultury Janina Jurcewicz wymieniając stałe imprezy, organizowane w Czarnym Borze: walentynki, Dzień Matki, Dzień Dziecka, zabawę świętojańską, lokalne dożynki, Dzień Niepodległości Polski i imprezy noworoczne, podkreśla, że nie byłoby ich bez pomocy zespołu, biblioteki, kierowanej przez Lubę Zinkiewicz oraz szkoły. Podobnie jak i udziału w imprezach ogólnorejonowych. Ostatnio do stałych imprez zostało wpisane święto sportowe „Czarnoborska wiosna” – maraton biegaczy w kwietniu, w którym uczestniczy do 200 osób. W br. odbył się już po raz trzeci i ma szanse stać się nową sportową tradycją gminy.

W DK w piątki odbywają się dyskoteki. Niedawno została wyremontowana sala, zakupiono dobry sprzęt. Kierowniczka nie narzeka na porządek podczas zabaw, ponieważ przychodzi na nie miejscowa młodzież: z Czarnego Boru, Wołczun, Hamerni, czasem z Pogir. Pani Janina od początku postawiła sprawę jasno: nie będzie dyscypliny, nie będzie dyskoteki. To poskutkowało, teraz nawet nie ma potrzeby, by prosić o pomoc policję. W planach Domu Kultury jest wyremontowanie pomieszczeń po byłej kotłowni, gdzie można urządzić salę na ćwiczenia aerobiczne, siłownię, szatnie. Chętnych do zajęć sportowych jest sporo. Teraz, kiedy ogrzewanie DK jest na prąd, problemów z realizacją tych zamiarów będzie mniej.

Jak mówi pani Janina, z Czarnego Boru, zresztą jak z innych miejscowości, trochę młodzieży wyjechało „za chlebem”. Ale niektórzy już wracają. Blisko jest Wilno, gdzie można znaleźć pracę, a w swojej stronie człowiekowi zawsze raźniej. Tym bardziej, w tak uroczej i malowniczej jak Czarny Bór.

Czesława Paczkowska
Na zdjęciach: wjazd do Czarnego Boru; drewniany kościół niedawno obudowano cegłą; staroście gminy T. Aszkielańcowi nie było potrzeby długo namyślać się, by zaprezentować osiągnięcia ostatnich lat
Fot.
autorka

<<<Wstecz