Miejsca literackie Wileńszczyzny

Przysłowie: „Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie” natchnęło nauczycielki jęz. polskiego z Rudomińskiej Szkoły Średniej im. F. Ruszczyca polonistkę-metodyk Helenę Strełę, polonistki Alinę Miłosz i Ilonę Herman na myśl, by zorganizować wycieczkę śladami literackimi Wileńszczyzny, odświeżyć w pamięci znane nam nazwiska, wydarzenia sprzed lat.

28 maja 40-osobowa grupa polonistów z rejonu wileńskiego rozpoczęła autokarową wycieczkę od zwiedzania Ponar, miejsca pamięci męczeństwa ofiar drugiej wojny światowej. Podczas podróży nauczycielki języka polskiego z Rudomina czytały fragmenty wspomnień Heleny Pasierbskiej z książki „Ponary i inne miejsca pamięci”. Zginęło tu 70 tys. Żydów, 20 tys. Polaków i około 10 tys. ludzi innej narodowości. Żywym świadkiem owych wydarzeń był miejscowy mieszkaniec Włodzimierz Sakowicz. Pisał kronikę wydarzeń na kartkach i chował je w butelkach. Przerabiając literaturę okresu łagrów należy koniecznie nawiązać do wydarzeń w Ponarach.

W drodze do Jaszun pani Helena Streła przypomniała o poetach-regionalistach, działających w okresie 20-lecia międzywojennego. Są to m. in. W. Gulewicz, E. Kobalińska i in. Nawiązywali oni do epoki młodopolskiej, w twórczości swej wskazywali na związek z daną miejscowością. Opowiadania były przeplatane czytaniem wierszy o Wileńszczyźnie.

Jaszuny i Pałac Balińskich dla nauczycieli języka polskiego kojarzą się nie tylko z nazwiskiem Balińskiego, lecz też Juliusza Słowackiego, znanego poety romantycznego. Właśnie tu przeżył wielką, nieodwzajemnioną miłość do Ludwiki Śniadeckiej. Spacerując po parku pałacowym miało się wrażenie, że za oknem ukryli się Skierka z Chochlikiem, a romantyczna postać Goplany za chwilę wyłoni się z majowej zieleni.

Z Jaszun pojechaliśmy do Turgiel mijając ruiny Pawłowa. Ileż one kryją w sobie ciekawych wydarzeń! Przybliżając uczniom epokę oświecenia warto przypomnieć o Rzeczypospolitej Pawłowskiej. Paweł Seweryn Brzostowski wprowadził wiele demokratycznych zarządzeń i zwolnił chłopów z pańszczyzny, działała milicja, opieka lekarska, samorząd, Konstytucja, w obiegu była własna moneta. Długa i ciekawa jest historia kolejnych właścicieli Pawłowa. Obecnie w miejscowościach Jaszuny, Pawłów, Turgiele spotykamy wielu mieszkańców o nazwisku Miłosz. Niedaleko od Pawłowa znajduje się miejscowość Turgiele. Jej nazwa ma interesujące podłoże etymologiczne. Otóż w dawnych czasach odbywały się tu słynne rynki - targi, sprzedawano jakościową uprząż i nie tylko. Upiększeniem wsi i miejscem zrzeszającym ludzi jest neobarokowy okazały kościół pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny. Ponieważ polonistka pani Helena Streła urodziła się na ziemi turgielskiej, opowiedziała nam o tym zakątku wiele ciekawostek.

W drodze do odległych o 7 km od Turgiel - Taboryszek, minęliśmy wzgórze, na którym kiedyś mieścił się majątek znanego z historii generała Lucjana Żeligowskiego. W Taboryszkach obejrzeliśmy typowy dla wiejskiej miejscowości, drewniany kościół pw. św. Michała Archanioła. Dla wilniuków i nie tylko, Taboryszki kojarzą się ze znaną malarką Anną Krepsztul.

Dalej nasza podróż zmierzała ku Miednikom. Podziwialiśmy tu piękno okolicznych widoków. Solidne ruiny zamku mówiły o tym, że nie lada to była budowla za czasów Jagiellonów. Niedobór informacji na ten temat każdy chętny uzupełni poprzez czytanie odpowiedniej lektury. Za czasów sowieckich w Miednikach działało muzeum etnograficzne. Dziś centrum oświeceniowym i kulturalnym jest szkoła średnia oraz kościół pw. św. Trójcy i św. Kazimierza. Końcowym etapem wycieczki była Borejkowszczyzna, drewniany dworek, który udostępnia pamiątki po poecie Władysławie Syrokomli. Oprócz muzeum znajduje się tu świetlica i bogata biblioteka. Miła pani Irena Masiewicz nie tylko pod opieką ma bibliotekę, ale też chętnie opowiada o poecie.

Nieco zmęczeni upałem, ale wzbogaceni nową wiedzą, nowymi ideami i pomysłami zakończyliśmy wycieczkę na pikniku. Żegnając się z uczestnikami wycieczki, kurator polonistów, zast. kierownika wydziału oświaty rejonu wileńskiego Lila Andruszkiewicz wyraziła zadowolenie, iż tak liczne grono nauczycieli skorzystało z tej wycieczki. Wszyscy odpoczęli, bo przecież wiadomo, jak bardzo ważna i odpowiedzialna jest misja nauczyciela-polonisty w szkole polskojęzycznej na Wileńszczyźnie. Cieszy się, że maturzyści składają egzamin z języka polskiego, mimo że nie jest obowiązkowy, w czym też widzi zasługę polonistów.

W imieniu uczestników wycieczki chcę podziękować wszystkim osobom, które się przyczyniły do jej realizacji: rejonowemu wydziałowi oświaty i naszej kurator pani Lili Andruszkiewicz za sfinansowanie wycieczki, nauczycielkom z gimnazjum im. F. Ruszczyca Helenie Strele, Ilonie Herman i Alinie Miłosz - za zgromadzenie bogatego materiału informacyjnego, twórczy zapał i życzliwość, sekretarz kółka metodycznego Reginie Iwaszko, która ma baczne oko na wszystkie zaplanowane przedsięwzięcia, aby się odbyły w czas. Nauczyciele zaś, jak sądzę, wyciągnęli wniosek, że wiele rzeczy muszą „ocalić od zapomnienia”.

Ludmiła Kuzborska,
st. nauczyciel języka polskiego szkoły średniej w Ciechanowiszkach
Na zdjęciu: dworek w Borejkowszczyźnie.

„Wszystkie moje książki są przepełnione Wilnem, (…) w kółko i stale piszę o Wilnie, (…) właściwie piszę całe życie jedną i tę samą książkę”.

Kolonia Wileńska, Górna i Dolna mój własny osobisty kosmos z którego już się nigdy nie wydostałem i nigdy nie wydobędꅔ

Tadeusz Konwicki

Maj jest miesiącem niezwykłym. W tym czasie budzi się przyroda, człowiek staje się bardziej wrażliwy na piękno.

A cóż może być piękniejszego niż literatura ojczysta. Często czytając ten lub inny utwór nie zwracamy uwagi na autora. A przecież osobowość każdego człowieka, w tym też pisarza, formuje się w określonym środowisku, w określonej miejscowości, wśród konkretnych ludzi.

Chcąc przybliżyć osobowość Tadeusza Konwickiego poznać świat jego bohaterów, a następnie przekazać uczniom, rada metodyczna polonistów rejonu wileńskiego wyruszyła na wycieczkę po Kolonii Wileńskiej.

Pierwsze kroki skierowaliśmy do Szkoły Podstawowej w Kolonii Wileńskiej, gdzie gościnnie nas powitała pani dyrektor Teresa Klimaszewska oraz przeuroczy zespół pieśni i tańca „Strumyk”. Niestety, młody Tadzio nie miał szczęścia uczęszczać do tej pięknej szkoły.

Zrujnowany budynek starej szkoły znajduje się naprzeciwko dzisiejszego gmachu szkoły.

Następnie Pani Mirosława Naganowicz, polonistka szkoły w kolonii Wileńskiej pokazała inne zabytki, które pamiętają Tadeusza Konwickiego: kościół pod wezwaniem Chrystusa Króla w którym nasz przyszły pisarz jako jedenastolatek służył do Mszy w Wielką Sobotę i był (…)” od paschału czyli od grubej świecy paschalnej z wkręconymi w nią szyszkami na pamiątkę ran Chrystusa”. Odwiedziliśmy cmentarz, gdzie są pogrzebani opiekunowie T. Konwickiego ciotka i wujek Blinstrubowie.

Wreszcie krętą dróżką przez Park Narodowy spuściliśmy się do domu, gdzie mieszkał T. Konwicki z dziadkami. Zielony domek przy dawnej ulicy Dolnej, obecnie Żemoji 22 nic się nie zmienił.

Podeszliśmy do drewnianej stacyjki, „prymitywnej jak altana”. Zachowała się od niej tylko znikoma część. Stara stacyjka została zburzona przed 4 laty.

Następnie zeszliśmy ścieżką na łąkę porośniętą kwiatami, gdzie w dolinie przepływała Wilenka. I dalej Belmont, jedyne miejsce, które od czasów Konwickiego zmieniło się nie do poznania. Tu przy wodospadzie koło Młyna Francuskiego razem z rówieśnikami lubił spędzać upalne letnie dnie „z krawędzi wysokiej na dziesięć metrów ściany betonowej do gotującej wody nie głębszej niż metr, buzującej wściekle po kamiennym dnie bzygającej pianą i odpryskami poczciwej tęczy” młody Tadeusz Konwicki.

Szlak, który przebyliśmy nie jest długi, ale ciekawy. Każdy szczegół przyrody: czy to urwisko, czy olchy czy dęby stare, czy mostek przez Wilenkę mówiły nam o tym, że właśnie tu, tymi ścieżkami biegał przyszły autor „Kroniki wypadków miłosnych”.

W imieniu całej rady metodycznej rejonu wileńskiego pragnę gorąco podziękować dyrektorce Szkoły Podstawowej w Kolonii Wileńskiej pani Teresie Klimaszewskiej i polonistce tej szkoły Mirosławie Naganowicz za serdeczność i bardzo ciekawe zorganizowanie tej imprezy. Wszystkich polonistów zachęcam do przebycia „Szlakiem Tadeusza Konwickiego” ze swoimi uczniami. To jest świetna okazja na żywo przekonać się, że to, o czym pisze, czym żyje Tadeusz Konwicki nie jest wymyślone, dalekie, nieznane. To jest cząstka naszego świata, naszej codzienności. Dopiero, gdy to uświadomimy, wówczas zrozumiemy lepiej twórczość swego Rodaka, jego ogromną miłość do Wileńszczyzny.

… „Przecież w (…) konsekracji doliny Wilenki jest i mój mały udział. Przecie i ja się przyczyniłem do (…) niesłychanego wyniesienia małej prowincjonalnej rzeczki. Moja czterdziestoletnia wytrwała adoracja tej kropeczki na mapie Europy (…) moje niegramatyczne westchnienia zmusiły wreszcie głuchy i ślepy los do postawienia Kolonii Wileńskiej w rzędzie takich obiektów światowych jak egipskie piramidy, wodospad Niagara, Lazurowe wybrzeże, Wenecja (…) (T.Konwicki „Nowy świat”).

Halina Rawdo,
polonista-metodyk Szkoły Średniej w Bujwidzach

<<<Wstecz