Mieszkała tutaj pewna Pani Polka, Poetka, Patriotka
Nasza Basia
Takimi właśnie epitetami posługiwali się mówiący o śp. Barbarze Sidorowicz podczas uroczystej akademii poświęconej Dniu Matki oraz twórczości zmarłej poetki. Aula połukniańskiej szkoły średniej ledwie zmieściła wszytkich przybyłych na imprezę. Widownię bowiem wypełniali nie tylko połuknianie. Na uroczystość, organizowaną przez miejscowe koło ZPL oraz połukniańską szkołę średnią, przybyli też mieszkańcy Rudziszek, Szklar, Trok, Międzyrzecza, Świętnik, Jurgielan, znajomi, sąsiedzi i koledzy pani Basi z różnych miejscowości Litwy oraz z Polski.
Nasza Basia tak najczęściej mówimy między sobą o śp. Barbare Sidorowicz, podkreśliła prezes koła ZPL w Połukniu Alina Kamilewicz. Nasza Basia, pomimo iż przed półtora roku odeszła od nas, jest ciągle w naszych sercach, wspomnieniach, a za pośrednictwem wydanych utworów będzie zawsze obecna w myślach czytelników. Była matką pięciu synów, była Polką i wielką patriotką zawsze obchodziła święta 3 Maja oraz 11 listopada, była poetką, mówiła A.Kamilewicz, przedstawiając ekspozycję utworów Barbary Sidorowicz oraz zachęcając publiczność do nabycia ostatniego wydania poezji Trockie okruchy. Książka ta została wydrukowana już po śmierci poetki z inicjatywy jej syna Andrzeja oraz przy pomocy licznych darczyńców.
Radość i smutek, śmiech i łzy
Basia pisała bardzo różne wiersze na różnorodne tematy: o radości i o smutku, o narodzeniu i o śmierci, o wesołych zabawach i o ciężkiej pracy pisała o życiu, takim, jakie znała i obserwowała. Taka też będzie dzisiejsza uroczystość będą momenty wesołe, a nawet żartobliwe, bo nasza Basia miała świetne poczucie humoru, będą też chwile poważne i smutniejsze, po prostu będziemy szli śladami jej twórczości, zapowiedziała A. Kamilewicz.
Tak też się stało. Reprezentanci różnych miejscowości rejonu trockiego przygotowali programy koncertowe przeplatane wspomnieniami o śp. B. Sidorowicz. Brzmiały piosenki do słów poetki, jej wiersze, urywki prozy. Jedna miejscowość zmieniała drugą, a nie było żadnego problemu w nawiązaniu do przedstawienia następnej. Prowadząca akademię A. Kamilewicz po prostu recytowała wiersze pani Basi o Rudziszkach, Połukniu, Trokach, Starych Trokach, Jurgielanach, Grzegorzewie, Landwarowie, Szklarach, rodzinnej Nowej Wilejce i o Węgorzewie, które jest w Polsce, a za sprawą swoich mieszkańców stało się bliskie.
Zespół Gaik z Rudziszek (kierownik Włodzimierz Saszenko) wyśpiewywał radośnie piosenki napisane przez B.Sidorowicz specjalnie dla niego. Dziewczęta deklamowały wiersze pani Basi o pracy w polu, o zamku trockim, o ojczyźnie i tułaczce po Syberii.
Przedstawiciele Szklar pod kierownictwem Lucji Szagun przygotowali inscenizację żartobliwego wiersza B.Sidorowicz Do Połuknia jechał wóz, która wywołała burzę oklasków. Ewelina Rynkiewicz z Międzyrzecza recytowała uroczy wierszyk pani Basi Idą dzieci, idą, a szły z ogromnymi bukietami kwiatów do szkoły.
Mieszkańcy Świętnik zajęli uwagę publiczności chwilą smutku i skupienia. Prezes miejscowego koła ZPL Wincenty Rudis z żoną oraz Edward i Walentyna Mackiewiczowie zapalili znicze oraz złożyli kwiaty w pamięć o tragicznym wypadku, który się wydarzył przy budowie szkoły połukniańskiej. Zginął wtedy nauczyciel Aleksander Robaczewski i uczennica 7 klasy Lila Bogdanowicz ze Świętnik. Pani Basia uwieczniła tę tragedię w swoim wierszu Śp. Lili Bogdanowicz oraz przenikliwej balladzie Połukniańskie lilie.
Refleksje o przemijaniu jeszcze bardziej zaostrzył emocjonalny wiersz napisany przez mieszkankę Świętnik Walentynę Mackiewicz. Autorka poświęciła go Barbarze Sidorowicz oraz wszytkim, którzy odeszli z tego świata. Publiczność przeszywały dreszcze, a głos autorki niejednokrotnie się urywał ze wzruszenia w najbardziej dramatycznych momentach jej monologu do tych, co odeszli.
Wspomnienia, wspomnienia...
Miłymi i ciepłymi słowami o dziewczynce z Nowej Wilejki rozpoczęła cykl wspomnień o Barbarze Sidorowicz jej koleżanka z lat szkolnych Alicja Worotyńska. Przyjaźniłyśmy się z Basią od dziecka, razem chodziłyśmy do szkoły, na zabawy i do kościoła. Basia nigdy nie przeszła obok otwartych drzwi świątyni Wstąpimy do Krzyża? pytała, a raczej twierdziła i kierowała kroki na stopnie kościoła, wracając myślami do przeszłości opowiadała pani Alicja.
Miałyśmy z Basią wspaniałą nauczycielkę języka polskiego panią Ludwikę Usowicz, która nauczyła nas poprawnej polszczyzny oraz zaszczepiła w nas miłość i szacunek do języka ojczystego. Dzięki niej ja mówię po polsku właśnie tak i Basia mówiła, modliła się i pisała piękną polszczyzną twierdziła A. Worotyńska.
Strzec wiarę i mowę ojczystą takie było credo życiowe pani Basi, taką ją znałem i zapamiętałem mówił Edward Trusewicz, sekretarz ZPL. Wyraził on pewność, iż twórczość Barbary Sidorowicz przelana na papier, jej piosenki przełożone na nuty na zawsze pozostaną na naszej ziemi.
Poznałam Barbarę przed 50 laty. Inne były czasy, inne życie, my też byłyśmy inne, wspominała Stanisława Jankauskiene, dyrektor szkoły w Markuciszkach (rejon trocki), pierwszego miejsca pracy młodziutkiej nauczycielki B. Sidorowicz. Pani Stanisława opowiadała o tym, jak się Basia wyróżniała wśród innych ludzi, jaka była pojętna, wesoła, koleżeńska, zaradna, jak ciekawie prowadziła lekcje, jak cudownie deklamowała wiersze i o wielu innych jej zaletach. Przypomniała te niewesołe czasy repatriacji ludności miejscowej do Polski, kiedy wieś pustoszała. Prawie co tydzień zwracały się do mnie, jako do dyrektorki szkoły, dzieci z prośbą o wydanie świadectwa pobranej w szkole nauki. Takich dokumentów potrzebowały rodziny opuszczające kraj ze smutkiem przypominała S.Jankauskiene.
Najbardziej jednak pani Stanisława ubolewa nad tym, że Basia nie zdążyła napisać wiersza o Markuciszkach oraz nad zaginionym rękopisem B.Sidorowicz Oda do miłości.
Czy wszyscy wzięli ciepłe skarpety?
To zwykłe pytanie bardzo dokładnie charakteryzowało Barbarę Sidorowicz przypominał były kolega pani Basi, dziś dyrektor szkoły średniej Medeina w Połukniu Vytautas Gustas. Razem pracowaliśmy, znałem Barbarę jako świetnego pedagoga oraz troskliwą mamę. Kierowałem kółkiem turystycznym w szkole, do którego uczęszczał jej najmłodszy syn Grzegorz. Barbara odprowadzała nas na każdą wycieczkę i zawsze zadawała sakramentalne pytanie: Czy wszyscy wzięli ciepłe skarpety? po polsku powtórzył V. Gustas, pochodzący ze Żmudzi Litwin.
Pani Basia zawsze mi się kojarzy z naszym rejonowym festynem Dźwięcz, polska pieśni przyznał prezes trockiego koła ZPL Tadeusz Tuczkowski. Opowiedział on historię poszukiwania nazwy corocznej imprezy oraz napisania przez B.Sidorowicz hymnu festynu. Jestem szczęśliwy, że poznałem panią Basię osobiście i dumny z tego, iż pośrednio przyczyniłem się do wydania jej pierwszej książki podkreślił T. Tuczkowski.
Barbara Sidorowicz to nauczycielka-siłaczka. Zostawiła też nam sporą spuściznę literacką i ogromnie jej za to jesteśmy wdzięczni mówiła polonistka trockiej szkoły średniej Aleksandra Morkeniene. Od trzech lat szkoła trocka organizuje konkurs recytatorski wierszy B.Sidorowicz oraz twórczości własnej. Być może stanie się to imprezą tradycyjną.
Tak się w moim życiu układało, że stąpałem śladami pani Basi. Gdzie ona pracowała, tam i ja trafiałem, znałem ją osobiście i od ludzi wiele dobrego o niej słyszałem przypominał wicemer rejonu trockiego, prezes rejonowego oddziału AWPL Henryk Jankowski. Cieszył się on, że los sprowadził B. Sidorowicz na ziemię trocką i już została tu. Zapuściła korzenie w naszej piaszczystej glebie i posiała ziarna dobra, patriotyzmu i poezji, które już kiełkują, tak jak w wypadku wiersza Wali Mackiewicz radośnie zauważył H. Jankowski.
Nostalgia
Gdy nostalgia zeżre serce i nastąpi zgon, w Ostrej Bramie dla tułaczy rzewnie zabrzmi dzwon, smutno śpiewał zespół Zaciszuki. Do słów wiersza B.Sidorowicz Nostalgia muzykę dopasował Włodzimierz Dawnorowicz z Węgorzewa. Zaciszuki nie lubią jak się ich nazywa gośćmi, dlatego też prezes rejonowego oddziału ZPL Jarosław Narkiewicz witając zebranych podkreślił, że są tu sami swoi.
Jesteśmy urodzeni na Wileńszczyźnie, a mieszkamy dziś w Polsce. Nazywali to repatriacją, ale my się uważamy za wypędzonych, z nieukrywaną goryczą mówiła Krystyna Dawnorowicz z Węgorzewa.
Wiele pięknych słów wdzięczności dla pani Basi, swojej koleżanki, powiedzieli i wyśpiewali Zaciszuki. Przepraszając, że się powtórzą, raz jeszcze przeczytali piekący bólem wiersz poetki Pieśń Sybiraków.
Mocno przez Zaciszuków podkreślona nostalgia, temat ojczyzny spowodował, że niejednemu słuchaczowi łza się w oku zakręciła, a cała sala wspólnie z chórem odśpiewała Rotę.
Zaciszuki do swych połukniańskich przyjaciół nigdy nie przyjeżdżają z pustymi ręcami. Piękne rzeźby Włodka Dawnorowicza, między innymi ostatnia, przedstawiająca wieś Jurgielany, w której mieszkała Basia, nie mają, niestety, miejsca do ekspozycji. Ani połukniańskie koło ZPL, ani zespół Połuknianie nie posiadają bowiem żadnego lokalu. Prezenty przechowuje w domu prezes koła A.Kamilewicz. Jedynie rzeźba Jana Pawła II znalazła miejsce w kościele. Być może przedstawiciele władz rejonowych oraz radni, którzy uczestniczyli w uroczystości, wyciągną należyte wnioski i podejmą się konkretnych działań.
Nagroda na ręce syna
Dyrektor Trockiego Domu Kultury Juozas Kanaševičius na ręce syna poetki Andrzeja Sidorowicza złożył dyplom dziękczynny oraz odznakę Zasłużony dla kultury rejonu, nadaną Barbarze Sidorowicz po śmierci. Z pewnością zasłużyła Nasza Basia na to uznanie. Była człowiekiem światłym, pracowitym, wyrozumiałym. Była bezspornie patriotką, ale, broń Boże, nie była nacjonalistką. Pracowała i przyjaźniła się z Litwinami, Rosjanami, Polakami. Liczył się dla niej przede wszystkim Człowiek, a nie jego pochodzenie. Tak czasami brakuje nam dzisiaj mądrych rad pani Basi, ona zawsze wiedziała, jak postąpić.
Wielki to zaszczyt dla nas, połuknian, że wśród nas żyła, pracowała i pisała poetka ludowa Barbara Sidorowicz. Jesteśmy więc wdzięczni inicjatorom tej pięknej imprezy miejscowemu kołu ZPL i jego prezes Alinie Kamilewicz. Dziękujemy również serdecznie dyrektorowi szkoły połukniańskiej Janowi Zacharzewskiemu oraz wszystkim nauczycielom i zespolakom Połuknian (kierowniczki Iwona Grigiene i Renata Jokniene), którzy się przyczynili do zorganizowania uroczystości. Dziękujemy za przybycie do Połuknia naszym przyjaciołom z Polski Zaciszukom, dyrekcji muzeum ludowego z Węgorzewa oraz wszystkim znajomym i kolegom pani Basi, jej rodzinie.
Sponsorem tej uroczystej akademii był trocki rejonowy oddział ZPL.
Jolanta Raińska