Palma krawczuńska - królową Jarmarku Wielkanocnego
PODLASIE. Rolniczy rejon, leżący na północno-wschodnim krańcu Polski, zachował wiele tradycyjnych rzemiosł, kultywujących dawne wzornictwo i archaiczne technologie. Liczna grupa rękodzielników i artystów ludowych kontynuuje je po dzień dzisiejszy.
Od 16 lat, co roku dział etnograficzny Muzeum Podlaskiego w Białymstoku na czele ze starszym kustoszem Wojtkiem Kowalczukiem organizuje Jarmark Wielkanocny. Ta impreza od lat cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem mieszkańców Białegostoku i jest odwiedzana licznie przez miłośników sztuki ludowej kraju i z zagranicy. Jarmark ten się odbywa w niedzielę poprzedzającą - Niedzielę Palmową. Celem imprezy - promocja wśród mieszkańców Podlasia bogatych tradycji sztuki i rękodzieła ludowego, związanych ze świętem wielkanocnym. Są to: pisanki, zdobione woskiem z okolic Lipska i Siematycz, palmy, wielkanocne koszyczki na święconkę z wikliny, wyroby z drewna dartego, słomy, wyroby koronkarskie, hafciarskie i inne. Jarmark ten zrzesza twórców ludowych nie tylko z Białegostoku, i innych miejscowości Polski, lecz z Białorusi i Litwy. Są też tu w szerokim asortymencie wyroby drewniane - grabie, kosiska, sita, łyżki, naczynia klepkowe, rzeźby sakralne i inne cudeńka twórczości utalentowanych ludzi. Dodatkową atrakcją jarmarku są wyroby kuchni regionalnej z Podlasia (chleby, ciastka, sery, obwarzanki), z Kowna (Litwa) - nasze razowe chleby i wędliny. A żywa muzyczka pięknie podgrywała uczestnikom ulubionego przez mieszkańców Białegostoku Jarmarku Wielkanocnego.
Różnobarwne morze pięknych palm wykonanych przez palmiarki w Macierzy, jak na przykład palmy podobne do wileńskich Franciszki Weikszni (pochodzącej z Wileńszczyzny), a stale zamieszkałej w Polsce.
Natomiast jak co roku - królową Jarmarku Wielkanocnego była palma krawczuńska, splatana z różnobarwnych suchych kwiatków, zbieranych i hodowanych na polach Wileńszczyzny. A wyczarowały ją spracowane ręce słynnych mistrzyń ludowych Jadwigi Kunickiej i jej córki Leokadii Szałkowskiej. Stoiska z ich palmami ściągały tłumy nabywców. Bo przecież człowiek przyniesie ją do domu, poświęci, ustawi w wazonie i cieszy ona oko, przypominając wychodźcom z Litwy ukochane Wilno.
Leokadia Drozd