5 marca - Dzień Pamięci Ofiar Katynia

Jedyna kobieta - ofiara Katynia

Jakże często jako jeniec Kozielska pytany byłem, czy to prawda, że wśród nas „jeńców” - oficerów, podchorążych, była niewiasta. Prawda. Była to urocza Janina w mundurze oficera lotnictwa. Widziałem ją na własne oczy jeden raz. Ci z nas, którzy byli świadomi, że jest wśród nas kobieta, troszczyli się o nią w sposób szczególny, darząc bratnimi względami i starając się ochronić ją, otoczyć serdecznym myśleniem i modlitwą. Byliśmy wściekli na bolszewików, że ją zabrali do niewoli. Prawdziwa świadomość, że jest wśród nas Janina, budziła jakieś serdeczne, rodzinne uczucia. To przypomniało nam dom rodzinny, naszych Najdroższych - jedna niewiasta i my tęskniący za Polską. To intymna tęsknota każdego z osobna i wszystkich razem.

1 października 2005 roku we wrocławskim sanktuarium Golgoty Wschodu, przy parafii Matki Bożej Pocieszenia, odbył się pierwszy w Polsce symboliczny pogrzeb czaszek Polaków zamordowanych w Katyniu. Z ośmiu czaszek przechowywanych w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu zidentyfikowano tylko jedną czaszkę kobiety. Należała ona do Janiny Lewandowskiej, jedynej Polki, która zginęła w Katyniu. Czaszka Janiny Lewandowskiej została pochowana 4 listopada 2005 r. w Lusowie koło Poznania, w jej rodzinnych stronach. Modlę się, aby ten pochówek był umocnieniem nas jeszcze żywych.

Oto garść informacji o Janinie Lewandowskiej: córka generała Józefa Dowbora-Muśnickiego urodziła się 22 kwietnia 1908 roku. Studiowała w konserwatorium, ćwiczyła głos i grę na fortepianie, marząc o karierze śpiewaczki. Ale niemalże każde popołudnie spędzała na podpoznańskim lotnisku Ławica, starając się dostać do aeroklubu. Ukończyła kurs pilotażu i radiotelegrafistki. Na zawodach szybowcowych w Tęgoborzu poznała instruktora szybownictwa Mieczysława Lewandowskiego, swojego przyszłego męża.

Przetrzymywana była najpierw w obozie w Ostaszkowie, a następnie w Kozielsku. W czasie przesłuchań podawała nieprawdziwe dane osobowe w obawie przed dodatkowymi prześladowaniami za bohaterskie czyny swego ojca znienawidzonego przez bolszewików i w trosce o bezpieczeństwo swojej rodziny. I z takimi danymi figurowała na liście wywozowej z dnia 20 kwietnia 1940 roku pod numerem 0402. Zginęła najprawdopodobniej w przeddzień swoich urodzin. Według relacji ocalonych jeńców Kozielska, w obozie oficerskim zamknięta była jedna kobieta. Była to lotniczka, podporucznik, występująca pod nazwiskiem Lewandowska. Istniały jednak wersje, że nazywała się ona naprawdę inaczej. Nosiła rzekomo nazwisko jednego z wybitnych generałów polskich, szczególnie znienawidzonego przez bolszewików i dlatego je ukrywała.

13 kwietnia 1943 roku berlińskie radio podało informacje o masowych egzekucjach dokonywanych przez bolszewików na oficerach polskich. Z odkrytych w Katyniu koło Smoleńska dołów wydobyto ciała pomordowanych strzałem w tył głowy ludzi. Wśród ofiar znajdowały się zwłoki jednej kobiety, której szczątki, między innymi, zostały za brane do zbadania do laboratorium we Wrocławiu i tam ukryte. „W Kozielsku - pisze jeden z ocalonych jeńców, kpt. lekarz dr Wacław Mucho - zetknąłem się z p. Lewandowską. Tak się złożyło, że przychodziła dość często do domu nr 17, gdzie i ja kwaterowałem na pryczy. (...) Ubrana była w polski mundur lotniczy męski, lecz moim zdaniem był wypożyczony, gdyż nie był dopasowany do jej figury. Wzrost raczej wysoki, jak na kobietę, szatynka, włosy ucięte” („Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów”).

Szczątki wydobytych podczas ekshumacji notatek, kalendarzyków, notesów, kartek i zapisków jeńców obozów w Kozielsku, Ostaszkowie, Starobielsku umieściliśmy wspólnie z Zygmuntem Zdrojewskim w publikacji „Kozielsk w dołach Katynia - Dzienniki Kozielskie”. Na temat Janiny Lewandowskiej zachowały się zapiski:

Czernyszewicz: „znaczek Zarządu NKWD dowodzi bytności w obozie Ostaszków - Iłowa i transportu do Kozielska dnia 18.12.1939 r. - prawdopodobnie właśnie z tymi 47 oficerami, wśród których był i gen. SMORAWIŃSKI i kontradm. CZERNICKI i ppor. LEWANDOWSKA (świadek - Kowalczuk)...”.

Nosowicz: „Wczoraj o godz. 18-19 urządzili rewię. Program dość rozmaity, lecz cokolwiek na temat - była pilotka Lewandowska [+ppor. Janina], rzekomo córka [Dowbór-Muśnickiego] jedyna nasza kobieta”.

Szczekowski: „Jest tu w obozie lotniczka - dzielna kobieta już czwarty miesiąc czasu [w niewoli przedtem w Ostaszkowie - od 18 grudnia w Kozielsku!] znosi z nami wszelkie trudy i niewygody niewoli, a trzyma się wzorowo [ppor. Lewandowska]”.

Jakubowicz „...[opłatki wypiekała ppor. Lewandowska w kanciapie swej koło Bristolu - blok No 7]...”.

Po 65 latach od straszliwej zbrodni katyńskiej jedyna kobieta zamordowana w Katyniu doczekała się powrotu do rodzinnej ziemi i godnego złożenia jej czaszki w rodzinnym grobie w Lusowie.

ks. prałat Zdzisław
J. Peszkowski,
Kapelan Rodzin Katyńskich
i Pomordowanych
na Wschodzie

<<<Wstecz