Gminy z dorobkiem w tle - PODBRZEZIE

Wizytówka gminy: położona w 30 km na północ od Wilna gmina podbrzeska ma na swym terenie największą w rejonie liczbę wsi - 132, do największych należą: Podbrzezie, Glinciszki, Anowil, Wesołówka. Z 4700 mieszkańców gminy 66 proc. stanowią Polacy, 15,3 proc. - Litwini, 14,5 proc. - Rosjanie, 4,2 proc. - ludność innych narodowości. Powierzchnia gminy wynosi 20900 hektarów, z czego 67 proc. stanowią użytki rolne, 8 proc. lasy, zaś około 25 proc. zajmują zbiorniki wodne, na terenie gminy jest 14 jezior.

Ośrodek gminy i parafii - Podbrzezie - rozlokowane na wzgórzach u zbiegu rzek Musa i Wilia, w przeszłości było miasteczkiem o przywilejach królewskich, słynącym z jarmarków. Obecnie są tam rozlokowane Centrum Kultury, szkoła i filia Muzeum Etnograficznego Wileńszczyzny. W gminie działają dwie szkoły średnie: polska im. św. Stanisława Kostki i litewska „Verdene”, polska podstawowa w Wesołówce, dwa oddziały powiatowych podstawowych szkół litewskich w Wesołówce i Glinciszkach oraz polsko-litewska szkoła-przedszkole w Glinciszkach. Na terenie gminy działa około 20 spółek akcyjnych i drobnych przedsiębiorstw, czynnych jest około 15 sklepów, targ czwartkowy. W Podbrzeziu działają: posterunek policji, remiza strażacka, ambulatorium, biblioteka, zespoły folklorystyczne. Wiernym służy kościół pw. Serca Jezusowego, molenny staroobrzędowców.

Największa w rejonie

„Bez przeszłości, nie ma przyszłości...”

Nawet z krótkotrwałego pobytu i przejażdżki pomiędzy największymi osiedlami: Podbrzeziem, Glinciszkami, Anowilem, Wesołówką gminy podbrzeskiej, odnosi się wrażenie, że gmina, a więc i wiele spośród 132 wsi ją stanowiących, stopniowo się wyludnia. Tym bardziej, że towarzyszący w drodze długoletni jej starosta Henryk Gierulski, niczym doświadczony przewodnik, dobrze znający swą gminę i jej ludzi, co chwila zapoznaje z mieszkańcami ukazujących się wzdłuż trasy domostw: tu mieszka sama staruszka; tu dom stoi pustką, bo gospodarze odeszli w zaświaty, a dzieci rzadko przyjeżdżają; tu mieszkają dwaj starcy... I rzadko można było usłyszeć słowa budzące nadzieję na przyszłość: tu mieszka młoda rodzina, wychowuje trójkę dzieci... Wrażenie to potwierdza monografia st. nauczyciela historii Tadeusza Wincela i młodych krajoznawców Podbrzeskiej Szkoły Średniej im. św. Stanisława Kostki, którzy zdecydowali upamiętnić zanikające wsie i byłe dwory, opisując i utrwalając na zdjęciach ich dzieje.

A przeszłość tych terenów, poza Podbrzeziem, kojarzy się przede wszystkim z Glinciszkami, osiedlem malowniczo rozmieszczonym w sąsiedztwie uroczego jeziora Szirwis, jego bogatą historią, w której znalazło swe odbicie istnienie klasztoru mnichów-dominikanów, Powstanie Listopadowe oraz długoletnie panowanie rodu Jeleńskich, którzy zamiast drewnianego dworku wznieśli murowany pałac, zabudowania gospodarcze, rozszerzyli park uzupełniając go w rzadkie okazy drzew. Z dworskiej cegielni w charakterze daru dostarczano cegły na budowę kościoła pw. Serca Jezusowego w Podbrzeziu. I chociaż dzieje historii oraz czas, nie były łaskawe pałacowi i jego właścicielom (ostatni - Kazimierz Jeleński opuścił Glinciszki w 1939 roku i po czterech latach zginął w Auschwitz, pałac przetrwał i służy mieszkańcom gminy.

Wiekowi świadkowie

Pałac, jako wiekowy świadek dziejów, w przeciągu 10 lat stopniowo odnawiano (ostatnio trwają prace dekarskie), teraz mieści się tu podstawowa szkoła powiatowa, biblioteka, ośrodek kultury. Praca kulturalno-masowa szczególnie ożyła w gminie z przyjściem tu Margarity Czekolis. Jako entuzjastka w swoim zawodzie, zorganizowała kółko taneczne, odbywają się wieczorki, występy zespołu. Odrodziła się tradycja Nocy Świętojańskich, czczenia Janów i Janin, puszczania wianków na wody sąsiadującego z pałacem jeziora Szirwis. Dzięki jej staraniom ożyło też garncarstwo. Organizując kółko potrafiła zgromadzić i zainteresować młodzież tym dawnym rzemiosłem artystycznym. Tym bardziej, że materiału - gliny, potrzebnej do swych prac, mają pod dostatkiem, nieprzypadkowo przecież osiedle nazwano Glinciszkami. Pracę kulturalno-oświatową, roztaczając pieczę nad zespołami wokalnymi prowadzi tu także Elena Sartatavičiute.

Glinciszki kojarzą się też z tragicznym letnim dniem, a mianowicie - z 20 czerwca 1944 roku, który teraz dzięki ZPL-owi, innym organizacjom, mieszkańcom gminy corocznie jest honorowany ku czci 39 ofiar - miejscowych mieszkańców, poległych z rąk litewskich policjantów.

Ziemia, przyciąga niczym magnes

Dzisiejsza gmina podbrzeska, ogarniająca tereny trzech byłych gospodarstw rolnych: Wesołówki, Podbrzezia i Glinciszek, rozpościera się na powierzchni 20.900 hektarów i pod względem terytorium jest bodajże największą w rejonie. Wyróżnia się nie tylko bogactwem historycznej przeszłości, jest bogata również teraz, ze względu na ogromne areały ziemskie, które, prawowici właściciele ze zrozumiałych przyczyn byli zmuszeni opuścić, a teraz, niczym magnes przyciągają one przede wszystkim mieszkańców stolicy, którzy „przenoszą” tu swą ziemię z różnych zakątków kraju.

- Gdzie tylko piękniejsze miejsca, a szczególnie w sąsiedztwie zbiorników wodnych, rzeczek wyrastają domy przybyszy z Kłajpedy, z Kowna... - mówi starosta.- Do naszej gminy, jako że mieliśmy „dużo wolnej ziemi” przeniosło swe posiadłości (które leżą odłogiem i podobno czekają na wzrost ceny) wielu mieszkańców miasta, a jeszcze więcej chce to uczynić. Może wreszcie stanowczy sprzeciw AWPL i ZPL, ostatnia pikieta przed ambasadą fińską, zainteresowanie się prezydenta reprywatyzacją gruntów i ostatnia narada ze zwierzchnikami powiatów, da pozytywne wyniki i stanie się zadość żądaniom mieszkańców Wilna i podwileńskich wsi - rozważa starosta...

- Przecież prawie wszystko zostało rozparcelowane i nie ma czego zwracać...

- Lepiej później niż nigdy - optymistycznie odpowiada starosta.

Z myślą o mieszkańcach

W gminie spośród zamieszkałych 4,5 tys. osób, 1200 stanowią emeryci, w tym około 60 samotnych. Zrozumiałe są więc starania starosty oraz decyzja samorządu rejonu wileńskiego otwarcia tu Domu Opieki Socjalnej na 48 miejsc. Powstanie on w Podbrzeziu, w gmachu byłego szpitala, który teraz jest rekonstruowany i rozbudowywany. Zgodnie z umową, w końcu bieżącego roku, budowlani mają przekazać pomieszczenie użytkownikom. Zaistnieją więc warunki rozstrzygnięcia problemów wielu osób samotnych, inwalidów mieszkających w gminie podbrzeskiej i sąsiednich, którzy potrzebują stałej lub krótkotrwałej opieki. Prace remontowe trwają również w pomieszczeniu łaźni (należącej niegdyś do prosperującego tu zakładu - filii fabryki „Neris”), którą później odziedziczyła służba komunalna. Według starosty, remont ma być zakończony już w pierwszym kwartale bieżącego roku i ten „obiekt pierwszej potrzeby znów ożyje”.

Nie da się ustalić, czyja jest w tym większa zasługa: starosty gminy czy długoletniego pracownika służby drogowej, mieszkańca Podbrzezia Stanisława Bortkiewicza, ale wyasfaltowana (prace budowlane trwały dwa lata) wzdłuż głównej ulicy osiedla dróżka o długości 2,5 km dla pieszych i rowerzystów jest bezcenna, szczególnie dla podbrzezian. Będzie przecież służyła jak ich tak też bezpieczeństwu licznych mieszkańców gminy.

Podobnie, jak również o bezpieczeństwo mieszkańców dba miejscowa służba strażacka, której „zadomowienie” przysporzyło staroście nieco kłopotów. Bowiem poprzednią siedzibę, stanowiącą własność kościelną, strażacy musieli opuścić. Toteż w dużej mierze dzięki robotnikom z giełdy pracy, której filia znajduje się w gminie i obsługuje w większości miejscową ludność, odnowiono stary budynek i przystosowano pod remizę strażacką. Pełniący dyżur długoletni strażacy Józef Kulszewicz i Henryk Drozdowski wyrażali zadowolenie z utworzonych warunków do pracy. Ale jeszcze więcej zadowolenia przysparzał im dopiero co otrzymany (dzięki samorządowi rejonu - jak twierdzili), austriacki samochód strażacki. Teraz sześcioosobowa załoga dysponuje 3 wozami strażackimi. I jest bardziej sprawna, by w razie potrzeby (oby jak najrzadziej) walczyć z czerwonym kurem.

Starostę obchodzą wszystkie sprawy

Skoro gmina ogarnia ponad 130 osiedli, w których poza kilkoma najliczniejszymi: Podbrzezie -1100 mieszkańców, Glinciszki - 700, Anowil - 680, Wesołówka - 350, poszczególne liczą po 6-7 domów lub pojedyncze, porozrzucane w polu zagrody, to nie da się do każdej przełożyć nawet żwirowanej drogi, toteż starosta stara się przynajmniej utrzymać w „przejezdnym stanie” 130 km istniejących. W miarę uzyskiwanych funduszy stopniowo je odnawia. Ostatnio, między innymi, przekonali się o tym mieszkańcy Adomajć, Jakubańców, Pajoniszek. Udało się też zaasfaltować prawie 5-kilometrowy odcinek drogi od Kowszedoły do kościoła, wyżwirować ul. Lauko w centralnym osiedlu, a w Anowilu wyasfaltować ulicę Kumetinu. Dobrze, że z pomocą przychodzą też melioratorzy, którzy uporządkowali drogę w Paciunach, łączącą Kowszedołę z Janówką, zbudowali most na drodze Podwaryszki - Szrubiszki. Na swą kolej oczekuje droga wiodąca przez wieś Baranele.

Starostę, jako gospodarza gminy, obchodzą wszystkie sprawy, w tym - bytowe, mieszkaniowe (na swym bilansie posiada 70 mieszkań), które dotyczą mieszkańców. A tym bardziej, gdy chodzi o młodych mieszkańców, czyli przedszkolaków, uczniów. Dokonano więc kapitalnego remontu przedszkoli w Anowilu i Glinciszkach, jak też szkoły, zaplecza gospodarczego w Podbrzeskiej Szkole Średniej im. św. Stanisława Kostki. Zdecydowano też przenieść „klasę komputerową”, z której pod czujnym okiem Andrzeja Jurewicza korzysta zasadniczo młodzież, z pomieszczenia byłego zakładu do biblioteki w gminie. Chlubę gminy stanowi nowo zbudowana, wyposażona według współczesnych wymogów polska szkoła podstawowa w Wesołówce. Kosztorys jej opiewał na sumę w wysokości ponad 1,7 mln Lt., którego 70 proc. pokryło Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, a 30 proc. samorząd rejonu wileńskiego.

Zgodnie z wymaganiami europejskimi w dziedzinie porządkowania odpadów, gmina nabyła nowe kontenery - kosze na śmiecie, o których wywożenie, zgodnie z umową, dba niemenczyńska służba komunalna.

Warzywa poszły w zapomnienie...

Poprzednio w gospodarstwach rolnych położonych na terenie gminy podstawowym zajęciem mieszkańców była produkcja mięsno-mleczna i uprawa zbóż. Tylko Glinciszki wyróżniały się, oddając pierwszeństwo uprawie warzyw w cieplarniach i na otwartym gruncie. Teraz tylko nielicznym udało się dochować wierności tradycji i prowadzić towarowe gospodarstwa rolne. Do takowych można zaliczyć Waleriana Kulešiusa, uprawiającego ekologicznie czyste ziarno, i Mariana Kuźnieckiego, młodych rolników Widę i Andrzeja Leśniaków oraz Jonasa Lapunasa prowadzących hodowlę stad mlecznych. Mniejszym gospodarstwom trudno jest przetrwać, przede wszystkim ze względu na niską cenę oraz brak rynku zbytu produktów. Toteż wielu mieszkańców „zwija” produkcję, pozbywając się nawet przysłowiowych krów-żywicielek.

Jak twierdzi Irena Sawko, odpowiedzialna w gminie za rolnictwo: „jeżeli poprzednio było sześć punktów skupu mleka, obecnie zostały zaledwie dwa - w Anowilu i Powarpiach”, bo - jak się okazuje - nie ma czego skupywać, gdyż starszym ludziom trudno utrzymać bydło. A młodzi wolą szukać lżejszej, bardziej opłacalnej pracy. Nie wszystkim to się udaje. W gminie największym bodajże pracodawcą, zatrudniającym około 100 pracowników, jest ZSA „Padvaiskas i co”, produkująca materace, które cieszą się popytem u nabywców.

Około 15 ludzi pracuje w spółce „Mediniai stebuklai” („Drewniane cudeńka”) wytwarzającej zabawki z drewna, 10 robotników para się produkcją wyrobów plastikowych w „Forszcie”, prowadzona przez Henryka Trauera miejscowa „Julna” świadczy usługi w przewozach turystycznych. Czynne są również inne drobne spółki, jak przykładowo świadczące usługi przy pracach oświetleniowych, naprawie samochodów ciężarowych, wytwarzaniu poszczególnych elementów z blachy w rodzaju ryn deszczowych, rur i in. Ale czy to da się porównać z czynną w „sławetnych czasach” w Podbrzeziu filią fabryki „Neris”, gdzie na chleb zarabiało około 300 robotników? Nic dziwnego, że młodzi mieszkańcy okolicznych wsi szukają opłacalnej pracy za granicą, w Wilnie, które coraz bardziej „otwiera swe ramiona dla tutejszej siły roboczej”. Widocznie Podbrzezie czeka na swą kolej, kiedy przedsiębiorcy po opanowaniu gmin rejonu wileńskiego, leżących bliżej stolicy, zaczną też inwestować w położoną od niej o ponad 30 km gminę podbrzeską.

Danuta Danowska
Na zdjęciach: długoletni starosta Henryk Gierulski dobrze zna gminę i problemy mieszkańców; po byłych właścicielach terenów gminy - Jeleńskich, zachował się pałac w Glinciszkach; strażacy nie kryją zadowolenia z nowego samochodu.

<<<Wstecz