Polskich serc bicie wśród Latynosów

Cieszy, że Związek Polaków na Litwie zdobywa ostatnio międzynarodową renomę. Jeśli idzie o Stary Kontynent, przyczynił się do tego bez wątpienia kolejny zjazd Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych, którego kilka tygodni temu byliśmy gospodarzami w Domu Kultury Polskiej w Wilnie, zyskując wiele chwalebnych ocen z racji na jej sprawną organizację obrad. Odważę się stwierdzić, iż renomę tę podbudowuje też mój, jako wiceprezesa, udział w XII walnym zebraniu Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej, skrótowo zwanej USOPAŁ-em. Miało ono miejsce w dniach 17-19 listopada br. w Urugwaju, w położonej w Maldonado rezydencji prezesa tej organizacji Pana Jana Kobylańskiego. To właśnie on przesłał mi imienne zaproszenie i bilet lotniczy na przelot w obie strony.

Przedtem niż opowiedzieć o przebiegu obrad, chciałbym choć w kilku zdaniach przybliżyć dzieje naszych rodaków wśród Latynosów. Otóż pierwsze ich wyjazdy na kontynent południowoamerykański miały miejsce jeszcze w II połowie XIX wieku, a gnani byli tam za chlebem, w poszukiwaniu bardziej godziwego życia. Nie mieli łatwo. Dostawali nadziały gruntów, najczęściej zalesione. Po wykarczowaniu drzew siali zboża, uprawiali inne agrokultury, mocując się z ziemią-żywicielką. Jakże wymowny opis tej harówki i tęsknoty za Ojczyzną daje w poemacie „Pan Balcer w Brazylii” Maria Konopnicka. Tak to gęsto zraszana potem ziemia stawała się drugą ojczyzną, w którą coraz głębiej zapuszczali korzenie.

Najwięcej Kowalskich – wychodźców znad Wisły – osiedliło się w Brazylii i w Argentynie, stąd dzisiaj tworzą tu największe skupiska. Choć ślady polskie można też odszukać w Boliwii, Peru, Ekwadorze bądź w Chile. Szacunkowe dane mówią, że obecnie kontynent, odkryty niegdyś przez portugalskiego żeglarza Ferdynanda Magellana, zamieszkuje około 3 mln naszych rodaków.

To właśnie ich delegaci zjechali na doroczne walne zebranie USOPAŁ-u – organizacji jednoczącej Polaków Ameryki Łacińskiej, a powstałej 12 lat temu, u której steru niezmiennie stoi wspomniany już Pan Jan Kobylański – człowiek niezwykle majętny, gdyż posiadający swe posiadłości w Urugwaju, Argentynie i na Wyspach Kanaryjskich. Mimo sędziwego wieku (ponad 80 lat) jest on jednak niezwykle sprawny organizacyjnie, obeznany na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i nie szczędzący wysiłku na rzecz Polonii w Urugwaju – kraju zamieszkania, jak i w ogóle w Ameryce Łacińskiej.

Łącznie walne zebranie USOPAŁ-u zgromadziło około 180 osób. Oczywiście, zdecydowaną ich większość stanowili delegaci. Choć nie zabrakło też gości. Delegację z Polski tworzyli senatorowie: prof. Ryszard Bender, Czesław Ryszka i Jan Szafraniec, kierownictwo Radia Maryja z dyrektorem ojcem Tadeuszem Rydzykiem na czele, kierownictwo Telewizji „Trwam” oraz redakcji „Nasz Dziennik”. Rodaków w USA reprezentowali m. in. prezydent Polskiego Komitetu Obywatelskiego Jerzy Darski oraz prezydent Patriotycznej Ligi Polonii Amerykańskiej Krzysztof Koczwara. Nie kryję, że czułem się wielce zaszczycony obecnością w tak zacnym gronie.

Obrady poprzedziła Msza św., którą w towarzystwie 11 kapłanów celebrował arcybiskup Janusz Bolonek, nuncjusz apostolski w Urugwaju. Po wyjściu ze świątyni skierowaliśmy kroki przed pomnik narodowego bohatera tego kraju Artigasa Jose Gervasio, gdzie złożono wieńce i kwiaty. Zgodnie z tradycją walne zebranie zagaił prezes Jan Kobylański, witając serdecznie przybyłych. Potem zaś wystąpienie poganiało wystąpienie, a głos zabierali jak delegaci, tak też goście, w tym – ja.

Korzystając z zajęcia miejsca przy mównicy, nakreśliłem naszą dziejową obecność na Litwie, szczególnie akcentując obecny stan posiadania. Mówiłem o wierze, przy której trwamy, o oświacie, kulturze, zachowaniu i poszanowaniu tradycji narodowych. Oczywiście, sporo miejsca poświęciłem problemom, z jakimi borykamy się na co dzień, a jakie nam mnożą władze litewskie. Kończąc na ręce prezesa USOPAŁ-u złożyłem dar – kopię pomnika, jaki niedawno z inicjatywy Związku Polaków na Litwie został ustawiony w Zułowie – miejscu, gdzie na świat przyszedł Marszałek Józef Piłsudski. Mogłem mieć radość, że referat został wysłuchany z dużym zainteresowaniem. Nawet przez Polonusów, którzy mówią już wyłącznie po hiszpańsku, stąd organizatorom wypadło zasięgać pomocy tłumacza.

Jeśli idzie o tok obrad – to gros uwagi poświęcono w nich sprawom dalszej integracji Polonii południowoamerykańskiej. Wiele też mówiono o pogłębianiu więzi z Polską, o sytuacji społeczno-gospodarczej w ojczyźnie przodków. Żywym przejawem tych więzi były rezolucje, apelujące o niewysyłanie żołnierzy polskich do Afganistanu oraz o ich rychłe wycofanie z Iraku.

Pobyt na kontynencie południowoamerykańskim zapadnie w mej pamięci na całe życie. Znalazłem się tam przecież dopiero po 18-godzinnym locie na trasie Wilno – Warszawa – Amsterdam – Sao Paulo – Montevideo. I miałem powody, by kręcić z niedowierzania głową, gdyż wokoło buszowała wiosna z temperaturą 32 stopni ciepła, a wszystko było osypane bujnym kwieciem. Kąpaliśmy się w wodzie nagrzanej do 18 stopni, choć miejscowi, nawykli do znacznie wyższych jej temperatur, gotowi byli nas okrzyknąć morsami. Słowem, egzotyki nie brakowało, a wszystko to dodaje niepowtarzalnego kolorytu tej wyprawie naprawdę za siedem gór i rzek.

Kończąc chcę raz jeszcze przeogromnie podziękować Szanownemu Panu Janowi Kobylańskiemu za jakże wymowny gest zaproszenia mnie, a tym samym Związku Polaków na Litwie, do udziału w walnym zebraniu USOPAŁ-u. Nie mogę nie odnotować, że z tym zacnym człowiekiem zapoznał mnie kapitan Żeglugi Morskiej Zbigniew Sulatycki, za co mu raz jeszcze serdeczne „Bóg zapłać”. Jestem bardziej niż pewien, że staliśmy się cokolwiek bliżsi. Tworząc jedną wielką rodzinę spod znaku Orła Białego, choć ten poza Polską.

Stanisław Pieszko
wiceprezes Związku Polaków na Litwie

<<<Wstecz