By pokłonić się tej ziemi...
Wśród gości obchodów jubileuszowych księdza prałata Józefa Obrembskiego, które miały miejsce w marcu br. w Mejszagole, nie zabrakło również delegacji z rodzinnych stron jubilata - z Wysokiego Mazowieckiego z burmistrzem miasta Jarosławem Siekierką na czele. Kilka miesięcy później na ręce ks. prałata nadeszły zaproszenia do złożenia rewizyty w Wysokiem Mazowieckim z okazji otwarcia miejskiej pływalni. Ksiądz prałat polecił w jego imieniu reprezentować na tej uroczystości Wileńszczyznę księdzu dziekanowi Józefowi Aszkiełowiczowi, przewodniczącemu AWPL, posłowi na Sejm RL Waldemarowi Tomaszewskiemu oraz mer rejonu wileńskiego Marii Rekść.
Korzystając z łomżyńskiej gościnności
By jednak zdążyć w czasie na rozpoczęcie uroczystości, przyszło skorzystać z pomocy łomżyńskich przyjaciół - prezes łomżyńskiego oddziału "Wspólnoty Polskiej" pani Hanki Gałązki i jej małżonka pana Tadeusza. Pani prezes jest od lat osobą znaną na całej Wileńszczyźnie, toteż i nasze problemy zna od przysłowiowej podszewki. Nic dziwnego, że "wieczorne rodaków rozmowy" po spotkaniu znacznie się przedłużyły.
W dodatku pani Hanka wpadła na pomysł, by "wykorzystać" gości do nagrania ich wypowiedzi o osobie księdza prałata dla studia TV "Skorpion". Została bowiem zauroczona znajomością z tak niezwykłym człowiekiem podczas swego pobytu w Mejszagole, stąd jej pragnieniem jest przybliżyć postać księdza Józefa mieszkańcom Podlasia. Z tych rozmów i poprzednich publikacji ma powstać większy materiał jako jeszcze jedno o nim świadectwo.
Gdzie się wszystko zaczęło
"Tu się wszystko zaczęło. I życie się zaczęło, i szkoła się zaczęła, i i studia się zaczęły, i kapłaństwo się zaczęło" - mówił o rodzinnych Wadowicach Jan Paweł II. Mniej więcej tak samo może powiedzieć ksiądz prałat Obrembski o zakątku Ziemi Łomżyńskiej, noszącym piękną nazwę Skarżyn Nowy. Tu przyszedł on na świat w dalekim 1906 roku, tu pobierał pierwsze nauki w wiejskiej szkółce, z tej niezbyt żyznej gleby czerpał siły i życiową mądrość. Zawdzięczając uprzejmości pana Tadeusza Gałązki dotarliśmy do miejsca, w którym niegdyś stał dom rodzinny Anny i Wincentego Obrembskich. Do wsi Skarżyn Nowy.
Jeszcze przed II wojną światową kupił go wraz z kawałkiem ziemi od Obrembskich ojciec obecnego właściciela, Jana Wiśniewskiego. W miejscu starego domu najpierw wybudował drewniany, a później murowany. Dziś gospodarzy tu już trzecie pokolenie Wiśniewskich - pan Jan doczekał się czterech synów i wraz z nimi prowadzi gospodarstwo rolne. Jak było widać, zamiłowanie do pracy w tym miejscu nie zanikło, czego świadectwem solidne obory i inne zabudowania gospodarcze z liczącą 80 sztuk trzodą chlewną. Opowiadając o swych sukcesach gospodarczych po przywitaniu na podwórku gospodarz wspominał też odwiedziny księdza Józefa, żywo ciekawiąc się jego samopoczuciem i prosząc serdecznie pozdrowić .
Zwykłe polskie wsie, jakich bez liku na całym Podlasiu. A jednak odrobinę bliższe, chociażby z nazw znane ze wspomnień księdza prałata: Skarżyn Stary i Nowy, Rosochate. Pożegnał je w 1925 roku, by związać swój los z Wileńszczyzną. Cóż można odczuć w takim miejscu prócz wdzięczności?
Uczcić pamięć przodków
Przy kościele parafialnym św. Jana Chrzciciela w Wysokim Mazowieckim spotykamy się z rodziną księdza: bratankiem Krzysztofem i jego żoną Janiną z Adamejtisów, rodowitą mejszagolanką. Tuż przed światynią, w której po święceniach kapłańskich w 1932 roku odprawił Mszę prymicyjną neoprezbiter Józef Obrembski, wita nas proboszcz, ksiądz prałat Edward Zubrzycki. Podziwiając piękny pomnik Sługi Bożego Jana Pawła II, kaplice MB Niepokalanej i Matki Sybiraków powoli zbliżamy się do cmentarza. Tu znajdują się groby rodzinne Obrembskich, w których spoczywają rodzice i bracia księdza Józefa. Po modlitwie Anioł Pański za ich dusze zostawiamy wianek ze stosownym napisem, wspominającym Rodziców, braci Stefana i Antoniego, poległego w obronie Gdańska, ofiarowany przez księdza prałata.
Odwiedziny gościnnego domu Janiny i Krzysztofa Obrembskich oraz bratowej księdza w Brzóskach Tatarskich trwały, niestety, krótko - czas naglił wracać do Wysokiego Mazowieckiego na uroczystość otwarcia pływalni.
"Urzeczywistnione marzenia"
- tak nazywają swą nowoczesną pływalnię "Wodnik" mieszkańcy miasta. Wysokie Mazowieckie, liczące 10 tys. mieszkańców, może naprawdę szczycić się - w ciągu ledwie 15 miesięcy powstał tu funkcjonalny i estetyczny obiekt na miarę XXI wieku. Mieszczą się w nim wszystkie niezbędne atrakcje tego typu budowli: pływalnia, 48-metrowa zjeżdżalnia, jacuzzi dla 10 osób, łaźnia parowa i sauna, wodospad, trybuny na 80 miejsc oraz kawiarenka i szatnie. Ze słów gospodarzy miasta wynikło, iż jest to pierwsza w regionie północno-wschodniej Polski pływalnia, zbudowana według nowoczesnej technologii, ale i rozsądnym kosztem - opiewającym w granicach 6,5 mln złotych. Nie wypadało więc się dziwić, iż jej otwarcie zgromadziło tylu wysokiej rangi dostojników, w tym - wiceministra MSWiA Jarosława Zielińskiego, posła na Sejm Jacka Boguckiego, marszałka województwa podlaskiego, starostę powiatu wysoko-mazowieckiego Bogdana Zielińskiego, przewodniczących i członków Rad miasta i powiatu. Szczególnie serdecznie powitano delegację z Litwy - wysłanników ich dostojnego ziomka. Ksiądz prałat może szczycić się dokonaniami swych rodaków: w rankingu kilkuset powiatów w Polsce Wysokie Mazowieckie zajmuje 18 pozycję.
Burmistrz miasta Jarosław Siekierko z dumą opowiedział o realizacji pomysłu, powstałego jeszcze w latach 70. Po przecięciu symbolicznej wstęgi i poświęceniu przez kapłanów nowej pływalni gości zaproszono do obejrzenia jej atrakcji, które już poddawała pierwszej próbie najmłodsza generacja miasta. Wkrótce przy głośnych brawach musiał dołączyć do nich sam burmistrz, co prawda w nietypowym dla pływania stroju, czyli w garniturze. W wystąpieniach gości po powrocie na salę nie brakowało słów uznania dla realizatorów projektu oraz życzeń, by pływalnia dobrze służyła na rzecz rozwoju talentów sportowych i rekreacji mieszkańcom miasta.
Dar serca jako wotum
W imieniu przedstawicieli Wileńszczyzny za zaproszenie na uroczystość podziękował Waldemar Tomaszewski, przekazując jednocześnie serdeczne ukłony od księdza prałata dla swych ziomków. A zwracając się do młodzieży poprosił ją, by zawsze pamiętała, że tuż za miedzą, na Litwie, na Wileńszczyźnie, mieszka 300 tys. rodaków, którzy nigdy nie opuszczali Polski, tylko po jałtańskiej zmowie Polska musiała ich opuścić. Na zakończenie życzył gospodarzom sukcesów w zbliżających się wyborach samorządowych. Mer rejonu Maria Rekść na ręce burmistrza złożyła, jak określiła - "to, co mamy najdroższego" - wizerunek Ostrej Bramy, by Matka Boża miała w opiece władze miasta i powiatu. Słowa podziękowania skierowała do rodaków za tak zacnego kapłana, którego ta ziemia wydała, a którego osoba połączyła Wileńszczyznę i Wysokie Mazowieckie. Ten wątek powtarzał się zresztą w wielu wystąpieniach, gdyż osoba księdza Józefa Obrembskiego jest szeroko znana w jego stronach rodzinnych.
Natomiast ksiądz dziekan Józef Aszkiełowicz, spełniając wolę księdza prałata, przekazał na ręce proboszcza parafii osobiste błogosławieństwo papieża Benedykta XVI, nadesłane do Mejszagoły z okazji jubileuszu 100-lecia. Przyjmując je proboszcz zapewnił, że ten dar serca wkrótce zostanie umieszczony w nowym bocznym ołtarzu, obok wcześniej ofiarowanego obrazu MB Miłosierdzia. "Będzie to swoiste wotum księdza prałata Józefa Obrembskiego dla swoich rodzinnych stron" - zaznaczył z radością.
Żegnając gościnne Wysokie Mazowieckie, ksiądz Józef Aszkiełowicz nie mógł nie zaśpiewać kilku znanych piosenek, a wśród nich - swej ulubionej "My - Polacy z Wileńszczyzny", której śpiewu szybko nauczył całą salę. W drodze powrotnej nie opuszczało zatem wrażenie, że znów gościliśmy u księdza prałata, tyle że nie w mejszagolskim "pałacyku"...
Czesława Paczkowska
Na zdjęciach: podczas odwiedzin parafii św. Jana Chrzciciela w Wysokim Mazowieckim,
gdzie ksiądz prałat Józef Obrembski w 1932 roku miał swoją Mszę prymicyjną;
z rodziną księdza prałata modlono się i złożono wieniec na grobie rodziców