Historię tworząc i historii ucząc
Dzień Nauczyciela - święto tych, o kim często tak ładnie mówimy, że "niosą kaganek oświaty". Część naszego życia jest połączona z pedagogami, którzy kreują w nas obraz nauczyciela pochylonego nad uczniowską ławką.
Niektórzy sądzą, iż nauczycielom nie należą się przyznawane wszelkiego rodzaju nagrody, gdyż wykonują oni tylko swoją pracę. Jednakże pracy pedagogicznej nieodzownie towarzyszy bezinteresowne poświęcenie i oddanie. Nie wyobrażam sobie nauczyciela, który przez lata pracy z uczniami ograniczałby się tylko do obowiązkowych 45 minut lekcji. Praca ta, jak żadna inna, wymaga od pedagoga samozaparcia, ofiarności. Nauczyciel staje się dla ucznia autorytetem, a to niesie ze sobą odpowiedzialność za daną osobę. Niosący kaganek oświaty upiększa często szarą powszedniość tym, że codziennie mówi o wartościach głębszych. Nie trzeba wiele zachodu, by powiedzieć, co każdemu nauczycielowi sprawi największą satysfakcję: dobrze opanowany przez uczniów materiał. I o ile osiągnięcia uczniów na polu egzaminów, konkursów bądź olimpiad - to niewątpliwie zasługa ich talentu, to wiele również świadczy o tym, kto ów talent potrafi odkryć i przez lata na polu lekcyjnym szlifować.
Historia szkolnictwa polskiego na Wileńszczyźnie przez ostatnie półwiecze przechodziła różne koleje losu, zaś nauczyciele bardziej niż inni na własnej skórze odczuli zmiany dziejowe w naszym kraju. Niełatwe zadanie mieli historycy, którzy, przekazując obowiązkowy program, musieli prawdę ukrywać "między wierszami".
Pani Irena Ludkowska, nauczycielka historii od lat naucza w szkole polskiej w Niemenczynie (wcześniej szkoła średnia nr 1, obecnie gimnazjum im. Konstantego Parczewskiego). Jej przygoda z pracą pedagoga rozpoczęła się przed 41 laty, kiedy to przekroczyła szkolny próg jako nauczycielka historii. Pani Irena egzamin dojrzałości zdała w szkole w Jęczmieniszkach; promocja ta liczyła 12 osób, z których 10 wybrało studia nauczycielskie, między innymi były dyrektor niemenczyńskiej szkoły Antoni Malinauskas. Studia rozpoczęła w Instytucie Pedagogicznym (obecny Uniwersytet Pedagogiczny), który dopiero rozpoczynał swoją działalność w przygotowywaniu nauczycieli mających zasilić kuźnie wiedzy Litwy. Wybór zawodu pedagogicznego wiąże się z realizacją dziecięcych marzeń; dla dziecka ze wsi nauczyciel był kimś szanowanym i poważanym. Pani Irena wspomina, jak z koleżankami bawiły się w szkołę. Wybór uczelni był podyktowany także możliwością kształcenia się w języku ojczystym. Naukę rozpoczęła na wydziale filologicznym, studiując polonistykę i rusycystykę. Od drugiego roku dodatkowo wybrała historię, z którą związała swoją przyszłość zawodową. Po studiach nie skorzystała z propozycji pracy w ówczesnym "Czerwonym Sztandarze", a że w niemenczyńskiej szkole zwolniło się miejsce nauczyciela historii, wróciła w swe rodzime strony.
"Pierwsze lata pracy pedagogicznej dla młodego nauczyciela historii były bardzo trudne - wspomina pani Irena. - Musieliśmy prowadzić pracę społeczno-agitacyjną. Wiązało się to z odwiedzaniem wszystkich instytucji na terenie miasteczka i czytaniem pracownikom różnych prelekcji".
Wszelkie zmiany polityczne, jakich nie poskąpiła historia drugiego półwiecza dwudziestego wieku, nie omijały placówek oświatowych. Jeśli, dajmy na to, nauczyciel matematyki czy też fizyki nie miał czego upolityczniać w swoim przedmiocie, to nauczyciel przedmiotów humanistycznych musiał znaleźć tzw. "złoty środek", by przekazując wiedzę, przekazać także prawdę. Z tamtych czasów pani Irena pamięta, że jej uczniowie potrafili wyczuć, iż przekonania i zdanie nauczycielki są inne niż te, zapisane w podręcznikach. Jedną z takich lekcji była lekcja o Katyniu, młodzież czytając teksty z podręczników, dopytywała się o prawdę nauczycielki, ponieważ zupełnie inną informację już miała od swoich dziadków i rodziców.
Praca nauczyciela to nie tylko przekazywanie obowiązkowej wiedzy, to także wychowanie uczniów, współpraca z ich rodzicami. Kilka pokoleń uczniów było wychowankami pani Ireny. Lata pracy i doświadczenia potrafiły wykształtować u nauczycielki swoje metody, indywidualne podejście do poszczególnych uczniów. Aby poznać wychowanków, starała się poznać ich rodziny oraz warunki, w jakich dziecko mieszka. Setki rozmów z rodzicami, wywiadówki, udzielane rady - niby zwykła praca nauczyciela-wychowawcy. Jednak wszystkiemu towarzyszyło zamiłowanie do pracy oraz zapał twórczy, które nie opuszczają jej po dziś dzień. Tak się złożyło, że pani Irena ze swoimi wychowankami rozpoczynała tradycję różnych imprez w szkole. Jej przypadło w udziale organizowanie pierwszych jasełek, studniówek.
Pracę historyka połączyła także z krzewieniem wśród uczniów patriotyzmu. Lata 90. przyniosły doświadczenie działalności w Związku Polaków na Litwie; przez kilkanaście lat była prezesem koła ZPL nauczycieli swojej szkoły. Rozpoczęła się więc współpraca z Macierzą, pierwsze wyjazdy z uczniami do Polski. Do stażu pracy nauczycielskiej pani Ireny są dopisane także 3 lata pracy w polskim przedszkolu w Niemenczynie. Gdy otwierano polskie grupy, wraz z kilkoma nauczycielkami pracowała po lekcjach jako przedszkolanka. Miejsca w przedszkolu ustąpiły, kiedy przybyły wychowawczynie przygotowane do pracy w polskich grupach. Pracowitość, cechująca Irenę Ludkowską, sprawiła, iż nie bała się nowych wyzwań i trudności stawianych na drodze pedagoga. Potrafiła pogodzić pracę zawodową wraz z życiem rodzinnym. Wychowując dwoje własnych dzieci, starała się, by one w miarę możliwości wszędzie jej towarzyszyły i pomagały.
W parze z pracą nauczyciela i wychowawcy szła praca nad doskonaleniem warsztatu pedagogicznego. Należało bowiem nie tylko zmieniać program w zależności od wymogów ministerstwa oświaty, ale również dostosować metody i lekcje do zainteresowań współczesnej młodzieży. Uważa, że każdy historyk, przekazując wiedzę swego przedmiotu, zasiewa w młodych umysłach ziarenko miłości tego, co jest ojczyste. Pracując z uczniami polskiej szkoły zauważyła, że współczesna młodzież z Niemenczyna i okolic nie żałuje wyboru nauki w języku ojczystym. Natomiast wybudowana nowa szkoła litewska nie wzbudza u młodych zazdrości.
"Nauczyciel na co dzień powinien umieć zainteresować uczniów swoim przedmiotem, nie wolno także okazywać im niedobrych emocji - opowiada pani Irena. - Właśnie doświadczenie pracy pedagogicznej kształci w nauczycielu taką kreatywność".
Wysokie poprzeczki stawiane na egzaminach państwowych - to również wymagania skierowane w stronę nauczycieli. Wiele zależy od talentu ucznia, jego zainteresowań, jednak nauczyciel jest przewodnikiem, który powinien odpowiednio pokierować nauką ucznia. Pani Irena porównując początki swojej pracy, mówi, że teraz uczeń powinien w szkole zdobyć wiedzę wszechstronną. Nie wystarczy dobrego opanowania materiału obowiązkowego w szkolnym programie. Aby dobrze zdać państwowy egzamin maturalny, uczeń powinien sięgnąć po dodatkowe podręczniki, książki; na egzaminach często są tematy nowe, których nie omawia się w szkole. W ubiegłym roku szkolnym pani Irena uczyła historii w klasach maturalnych, w których ponad 20 uczniów wybrało egzamin państwowy z historii; zaledwie 4 osoby nie sprostały wymaganiom sprawdzianu wiedzy.
Nauczanie historii w przekonaniu pani Ireny Ludkowskiej to nie tylko wykładanie tzw. "suchych faktów". To przede wszystkim poznawanie głębszych wartości: mówienie uczniom o ich polskich tradycjach, o bogactwie wynikającym z tego, że mieszkają w środowisku wielokulturowym, kreowanie w nich narodowości, ducha patriotyzmu, poczucia odrębności etnicznej. "To człowiek tworzy historię, nasze życie jest niejako wpisane w historię i to jest piękne" - zauważa pani Irena i w taki sposób stara się przekazywać prawdę o dziejach narodów swoim uczniom.
Teresa Worobiej