60-lecie kapłaństwa ks. Antoniego Dilysa

Życie przeniknięte duchem Ofiary

- Za dar kapłaństwa, który otrzymałem 60 lat temu, za opiekę Bożą w ciągu 60 lat pracy duszpasterskiej, za miłosierdzie dla mnie okazane chcę podziękować Panu Bogu; dziękuję także Matce Bożej i św. Antoniemu, memu patronowi, oraz tym, którzy mi pomagali, za mnie się modlili, wspierali duchowo i materialnie.

Kapłan zależy od wiernych: wierni muszą modlić się za kapłanów, ja odczuwałem tę pomoc: czy to pracując na parafii, czy to będąc w więzieniu w łagrach. Czułem tę pomoc Bożą wyproszoną, wybłaganą przez wiernych.

Szczególnie chcę podziękować tym, których Bóg już powołał do wieczności: moim rodzicom - to oni wychowali mnie w duchu wiary i pobożności; kapłanom, którzy uczyli mnie drogi do Chrystusa Pana; biskupom, którzy mnie wyświęcali. Chcę się pomodlić za biskupa Romualda Jałbrzykowskiego, Mieczysława Reinysa, Juliana Stefanowicza - tymi słowami wdzięczności ks. Antoni Dilys, jedyny żyjący kapłan w archidiecezji wileńskiej, który przeszedł przez "piekło" łagrów, rozpoczął w niedzielę, 18 czerwca br. celebrację Najświętszej Ofiary.

Zgromadzeni w wileńskiej świątyni pw. Ducha Świętego wierni uczestniczyli tego dnia w szczególnej Mszy św. dziękczynnej za dar 60 lat kapłaństwa ks. Antoniego Dilysa, sprawowanej przez dostojnego Jubilata.

Pragnienie kapłaństwa

Przed 60 laty, 16 czerwca, w wileńskiej katedrze 23-letni diakon Antoni powierzył się wyłącznej służbie Bogu, by pozostać "kapłanem na wieki". Święceń kapłańskich jemu oraz dwom jego przyjaciołom - Kazimierasowi Vasiliauskasowi i Czesławowi Taraszkiewiczowi, udzielił wówczas ks. abp. Mieczysław Reinys.

Droga do kapłaństwa Antoniego Dilysa była naznaczona wieloma trudnościami: pochodził z niemajętnej rodziny, okres edukacji w gimnazjum, później w seminarium (lata 40.) przypadł na wyjątkowo trudne zmiany historyczno-polityczne. Jednakże pragnienie kapłaństwa, będące wynikiem głębokiego wychowania religijnego w domu, zwyciężyło wszelkie trudności, na jakie był narażony ówczesny kandydat do seminarium. Głęboka wiara w Boga, wpojona dla Antoniego przez rodziców, sprawiła, że od dzieciństwa chciał i marzył, aby zostać księdzem.

Naznaczony Krzyżem Chrystusowym

Kapłan jest powołany przede wszystkim, aby dawać wiernym Boga. Dotyka on na co dzień tajemnicy ofiary Chrystusa na krzyżu, która uobecnia się podczas sprawowania Eucharystii. W szczególny sposób ks. Antoni doświadczył krzyża Pańskiego, gdy w latach 1949 - 1956 został zesłany jako "niebezpieczny dla społeczeństwa" do pracy w łagrach sowieckich w Karagandzie i Workucie. Nieludzkie warunki, na jakie został skazany, zniósł jedynie dzięki silnej wierze w Boga. W łagrach kapłani korzystali z każdej możliwości, by spełnić swój obowiązek niesienia duchowej posługi innym. Podczas siedmioletniego pobytu na zesłaniu ks. Antoni odprawił ponad tysiąc Mszy św., spowiadał, odprowadzał w ostatnią drogę.

Przede wszystkim - duszpasterz

Po powrocie na Litwę ks. Antoni oddał się duszpasterstwu. Przez lata pracy w parafiach, dokąd otrzymywał skierowania od władz kościelnych, zawsze starał się być otwarty dla ludzi. Dokumenty Soboru Watykańskiego II podkreślają, "że urząd kapłański, który Pan powierzył pasterzom ludu swego, jest prawdziwą służbą". Tej właśnie służbie, jako kapłan, ks. A. Dilys jest oddany przez całe swe życie. Dla ludzi służy nie tylko poprzez udzielanie sakramentów świętych i sprawowanie nabożeństw, do swoich wiernych wychodzi z dobrym słowem oraz radą.

Na przeciągu 60 lat kapłaństwa ks. Antoni Dilys posługiwał w wielu parafiach na Wileńszczyźnie, najdłużej, bo aż 15 lat, pracował w parafii pw. św. św. Piotra i Pawła w Wilnie. To tutaj przed zbliżającym się w roku 1984 jubileuszem 500-lecia urodzin św. Kazimierza organizował przez trzy lata tygodniowe odpusty przed uroczystością świętego patrona Litwy. Pracował ks. Antoni w Olkienikach, Widziszkach, Ignalinie, Wasiewiczach, Dziewieniszkach, Hoduciszkach, Strunojciach, Podbrodziu, Korkożyszkach; w wileńskich parafiach - św. św. Piotra i Pawła, św. Teresy, św. Rafała, Kalwarii; kilkanaście lat był proboszczem w Rzeszy. Od roku 2000 jest rezydentem w kościele pw. Ducha Świętego, gdzie najczęściej w godzinach porannych celebruje Najświętszą Ofiarę.

"Eucharystia - pociechą w trudnościach"

Przedostatnia niedziela czerwca zgromadziła wielu wiernych przybyłych z parafii, gdzie ks. Antoni pełnił wcześniej posługę duszpasterską. Na uroczystą Mszę św. przybyli także najbliżsi krewni - brat Witold z żoną oraz siostra Anna. Tej niedzieli Kościół na Litwie obchodził przeniesioną z czwartku uroczystość Bożego Ciała. Podczas Mszy św. celebrans przemówił do wiernych, wygłaszając homilię, w której zwrócił uwagę na to, jak szczególne miejsce w naszym życiu ma zajmować Najświętszy Sakrament.

Chrystus ukryty pod postacią chleba i wina dla sędziwego kapłana był niejednokrotnie pociechą, dzięki której trwa mocno w wierze. "Przeżyłem tę szczególną pociechę płynącą z Eucharystii - mówił kapłan. - Przez 60 lat wzmacniałem siebie tym pokarmem duchowym i udzielałem go innym. Szczególnie w więzieniu Eucharystia była dla mnie wielką pociechą w cierpieniach". Jubilat podzielił się przeżyciem z łagrów, gdy księżom likwidowano przesyłki z hostiami do odprawienia Mszy św. Mówił o pragnieniu więźniów uczestnictwa we Mszach świętych, kiedy to wszyscy otrzymywali siły do przetrwania w tak trudnych warunkach.

Liturgię Mszy św. swoim śpiewem upiększył chór parafialny. Natomiast wyśpiewane na zakończenie Eucharystii uroczyste "Te Deum" stało się zarówno dziękczynieniem Bogu za dar Eucharystii oraz za dar 60 lat kapłaństwa dostojnego jubilata.

W świetle życzeń i powinszowań

Koniec uroczystej Mszy św. był uwieńczony gratulacjami i życzeniami, które zostały złożone przez wiernych przybyłych z różnych parafii oraz kapłanów razem pracujących w parafii. Schola młodzieżowa parafii Ducha Świętego swoje powinszowania złożyła oazowym śpiewem "Barki". Ks. proboszcz Wiktor Bogdziewicz życzył jubilatowi dalszego rozradowania w Chrystusie. Wspomniał także, że 15 czerwca czwartą rocznicę święceń kapłańskich obchodził wikary ks. Marek Gładki, który przed 32 laty został ochrzczony przez ks. Antoniego Dilysa w parafii pw. św. św. Piotra i Pawła. Życzył, by młodemu kapłanowi jubileusz 60-lecia kapłaństwa ks. Antoniego był swoistym kluczem do wytrwania w kapłaństwie. Kończąc sprawowanie Mszy św. jubilat uroczyście pobłogosławił wszystkich wiernych zgromadzonych w świątyni.

Chrystus dla Eucharystii powołał kapłanów; kapłan dotyka misterium Ofiary męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. 60 lat kapłaństwa ks. Antoniego Dilysa było naznaczonych codziennym obcowaniem z największą tajemnicą chrześcijaństwa, co dało mu siły i moc w przetrwaniu chwil trudnych, naznaczonym cierpieniem oraz radość z bycia kapłanem Chrystusa.

Teresa Worobiej
Na zdjęciu: Jubilat odprawia mszę

Z czytelnikami "Tygodnika Wileńszczyzny" ks. Antoni podzielił się kilkoma refleksjami na temat doświadczeń lat kapłaństwa.

- Według tekstów biblijnych, długi wiek jest szczególnym błogosławieństwem Boga. Jakie refleksje wzbudza u księdza obchodzony kilka dni temu jubileusz 60-lecia kapłaństwa?

- Zawsze zgadzam się z wolą Bożą. Lata te przeznaczył mi Bóg. Przeżyłem wiele niebezpieczeństw: front, więzienie, zesłanie do pracy w łagrach, w ostatnich latach - choroby. Mimo wszystko Bóg zachowuje moje życie. Miałem rodziców, którzy przekazali mi dobre geny. Mocną wiarę także zawdzięczam rodzicom: matka była bardzo pobożna, a ojciec przez wiele lat był zakrystianem. Z nimi chodziłem do kościoła w Nowych Święcianach, gdzie posługiwałem do Mszy św. Wiele zawdzięczam także księżom, którzy uczyli w szkole, tygodniowo mieliśmy 2 lekcje religii. To kształtowało moją wiarę w dzieciństwie. Dbałem także o swoje zdrowie. A Bóg mnie strzeże. Moje rodzeństwo - brat i siostra, także skończyło już osiemdziesiątkę. Swoje cierpienia, jakich doświadczyłem, zawsze ofiarowywałem Bogu, to mnie podtrzymywało na duchu.

- Ksiądz o kapłaństwie marzył od dzieciństwa. W jaki sposób odkrył ten dar Boży, jakim jest powołanie?

- Kochałem Boga, chciałem Jemu służyć. Ugruntowanie w wierze wyniosłem z domu. Pragnąłem także innych prowadzić do Chrystusa, marzyłem w dzieciństwie, by wszystkich nawrócić, by wszyscy byli szczęśliwi i wierzący. Chciałem im pomóc.

- Ksiądz w swoim życiu w sposób szczególny dotknął tajemnicy kapłaństwa, skoro doczekał się tak chlubnego jubileuszu. Czy zmieniło się w księdzu postrzeganie kapłaństwa, jego misji lub posługi?

- Kapłan jest bardzo potrzebny dla wiernych. Będąc dzieckiem inaczej się wierzyło niż w latach młodzieńczych. Przejście przez obozy sprawiło, że moja wiara została oszlifowana. Lata te ukształtowały we mnie kapłańską pokorę wobec wydarzeń związanych z posługą duszpasterską.

Pragnienie Boga u ludzi jest zawsze, a kapłan powinien je wypełnić. Z mojej pracy w Dziewieniszkach pamiętam takie bierzmowanie, gdy kandydatów do przyjęcia tego sakramentu było 8 tysięcy. Ks. bp. Julian Stefanowicz i prałat ks. Jan Ellert bierzmowali wówczas przez dwa dni.

Sadzę, że kapłan powinien być przede wszystkim duszpasterzem. Podczas pobytu w Polsce w maju papież Benedykt XVI zwrócił na to uwagę. Bardzo często ksiądz większą wagę przykłada do remontów, przebudowy kościoła, a tymczasem powinien pamiętać, że został powołany, by nieść Chrystusa wiernym, dbać o ich dusze. Powinien być "inżynierem" dusz, a nie budynków.

- Niech więc świadectwo życia i posługi kapłańskiej ks. Antoniego będzie dla wielu pewną wskazówką, w jaki sposób dzięki wierze można przetrwać wszystkie cierpienia i pozostać wiernym Bogu i swemu powołaniu. Czcigodnemu Jubilatowi wypada życzyć natomiast doczekania kolejnych jubileuszy oraz wszelkich łask od Jezusa i opieki Matki Bożej na dalsze lata.

<<<Wstecz