19 maja br. maturzyści składali egzamin z biologii
Z Darwinem za pan brat
Gdy około godziny 10 w dniu 19 maja br. trafiłem do Niemieskiej Szkoły Średniej, sprawującej niedawno jubileusz 60-lecia i mającej odtąd za patrona św. Rafała Kalinowskiego, gotów byłem już od progu na palcach chodzić. A to dla zachowania ciszy z racji na trwający w tutejszej auli maturalny egzamin z biologii, o co zresztą upominały się wywieszone na drzwiach wejściowych i na korytarzu ogłoszenia. Żeby pozwolić maksymalnie się skoncentrować i uszanować wysiłek 20 chłopaków i dziewcząt w liczbie 11 miejscowych, 7 z Kowalczuk oraz 2 z Zujun. Jacy się stawili do jednego z 6 ośrodków w rejonie wileńskim, aby pomyślnie uporać się z naszykowanymi przez ekspertów Państwowej Komisji Egzaminacyjnej testami dla tych, którzy zdecydowali się składać egzamin na poziomie "B", czyli szkolnym. A warto dodać, że w tym samym dniu miał też miejsce państwowy egzamin na poziomie "A", składany w rejonie wileńskim w Rudomińskiej Szkole Średniej im. Ferdynanda Ruszczyca przez tych, komu biologia szczególnie na sercu leży.
Marianna Krasowska, nauczająca od roku 1978 biologii w Niemieżu, i Elwira Ajauskaite, od lat 22 nauczycielka chemii i biologii w Kowalczuckiej Szkole Średniej im. Stanisława Moniuszki, których zastałem na korytarzu, były sercem i myślą z wychowankami, mającymi tam, za szczelnie zamkniętymi drzwiami, dowieść, jak głęboką zdobyli wiedzę. Początkowo ucząc się przyrody, a od klasy 7 - biologii. Z czym w klasach polskich jest pewien problem, gdyż bynajmniej nie wszystkie posiadają podręczniki w języku ojczystym, stąd wypada korzystać z litewskich. Zresztą, teraz każdy z pedagogów ma w nauczaniu poniekąd wolną rękę: może to czynić wedle własnego widzimisię, byle nie odstępując od programu i zapewniając należyte przygotowanie do egzaminu końcowego. W przypadku biologii arcyważnego dla tych, komu marzą się studia medyczne albo przyrodnicze.
Elwira Ajauskaite może mieć satysfakcję, że nauka w przypadku jej podopiecznych bynajmniej nie idzie w las. Jedynie obecnie na wyższych uczelniach 6 byłych wychowanków studiuje medycynę, a 2 - chemię. Trzem kolejnym osobom z grona 55 tegorocznych abiturientów, aż boi się mówić, aby nie zapeszyć, marzą się studia, którym patronuje antyczny Hipokrates. One, oczywiście, wybrały składanie egzaminu z biologii na poziomie "A", bo jedynie takowy, złożony na domiar na ponad 90 pkt. na 100 możliwych plus podobne oceny z innych egzaminów, gwarantują pewną przepustkę do indeksu studenckiego, zważywszy olbrzymią konkurencję. Tych 6 z 55 tegorocznych maturzystów z polskiej szkoły w Kowalczukach, którzy zdecydowali się na składanie biologii na poziomie "B", ma oczywiście mniej ambitne marzenia. Co nie pomniejsza wysiłku, jaki mają włożyć, by swego dopiąć.
Po przewidzianych w regulaminie dwóch godzinach brania się za bary z testami o godzinie 11, kiedy cała dwudziestka na ręce głównej wykonawczyni egzaminu Ony Bevainiene - wicedyrektor szkoły w Niemieżu i nauczycielki-metodyk matematyki w jednej osobie - złożyła wszystkie prace, można było odetchnąć z ulgą, co w pierwszą kolej czynili - rzecz jasna - egzaminowani. Nie kryjący zadowolenia, że "już po wszystkim na dzisiaj". Choć - przyznać trzeba - nikt z nich nie słaniał się na nogach z wycieńczenia umysłowego. Wręcz odwrotnie: panowała powszechna opinia, iż nie było nadto trudno. Ochłonąwszy nieco z emocji, ten i ów raz jeszcze przywoływał konkretne pytania testu, upewniając się nauczycieli, czy aby słusznie na nie odpowiedział.
Tak też postępowały ze swą panią od biologii Anetą Basłyk dwie maturzystki Zujuńskiej Szkoły Średniej Irena Molis oraz Jolanta Motejko. Zdecydowały się na biologię, bo Irenie marzy się nauka w zawodzie pielęgniarki na wydziale medycznym Wileńskiego Kolegium, a Jolancie - studia na Kowieńskiej Akademii Wychowania Fizycznego, w czym ma jej pomóc uprawiane już od lat kilku wyczynowo strzelectwo pod okiem trenera Mirosława Leszczewskiego. Dziewczęta twierdzą, że inni ich koledzy i koleżanki z ogólnej liczby 24 tegorocznych maturzystów w Zujunach też przymierzają się do dalszej nauki. Pod warunkiem, że noga na maturze przez zły przypadek się nie podwinie.
Kiedy wspólnie ze st. specjalistką wydziału oświaty samorządu rejonu wileńskiego Valentiną Kvaraciejiene, przybyłą tu, by nadzorować przebieg egzaminu, wyjeżdżaliśmy ze szkoły, komisja sprawdzająca w składzie: Elwira Ajauskaite, Marianna Krasowska, Ałła Bielewicz oraz Aneta Basłyk zabierała się do powierzonej im niezwykle skrupulatnej pracy. Będąc dobrej myśli co do trafnych odpowiedzi. Policzone przez nie punkty każdego z egzaminowanych trafiły do Narodowego Centrum Egzaminacyjnego, gdzie zostały odpowiednio zadokumentowane, a po czym w terminie do 26 maja ogłoszone będą wyniki, podczas gdy na rezultaty egzaminu państwowego z biologii wypadnie czekać parę tygodni.
Egzamin z biologii był drugim z kolei po matematyce, inaugurującej w dniu 17 maja tegoroczną maturę z udziałem bez mała 52 tysięcy dwunastoklasistów jak Litwa długa i szeroka (w tym - 1020 z rejonu wileńskiego). Warto dodać, iż cieszył się też największym wzięciem, gdyż chęć składania go wyraziło aż 38 tysięcy tegorocznych abiturientów. 22 maja w szkołach nielitewskich składano egzamin z języka ojczystego, 23 i 24 maja miał miejsce jakże ważny egzamin z języka litewskiego jako ojczystego (dla szkół litewskich) bądź państwowego (dla pozostałych placówek oświatowych), a na jutro przewidziany jest natomiast sprawdzian z technologii informacyjnych. Podstawowa sesja potrwa do 14 czerwca br. włącznie. Dzień później ruszy natomiast sesja poprawkowa. Pomyślana dla tych, kto za pierwszym razem "spali podejście". Chciałoby się wierzyć, że takowych będzie niewielu...
Henryk Mażul
Na zdjęciu: I. Molis oraz J. Motejko w rozmowie po egzaminie ze swą nauczycielką biologii A. Basłyk
Fot. autor