Przywracają dawną świetność

Zostać właścicielem majątku?

Gdy w ogrodzie botanicznym zakwitną bzy,
znów aleją pary będą szły...

...i tutaj chce się sparafrazować słowa znanej piosenki Mieczysława Fogga, dodając i "przejeżdżały się karetą", bo takie właśnie usługi świadczy też Ogród Botaniczny Wileńskiego Uniwersytetu w Kojranach (teraz jest to ul. Kairenu m. Wilna).Co prawda, jak dotychczas, nie zawsze i nie gratisowo, ale przykładowo podczas organizowanych świąt takich jak: "Święto kwiatów wiosennych" lub "Dzień różnorodności biologicznej", które zwykle bywają w maju, czy podczas czerwcowych tak zwanych "Seminariów zielnych" za stosunkowo niedużą opłatą można zafundować sobie przejażdżkę wzdłuż wiekowej alei wysadzonej lipami lub nowo utworzonymi alejkami i... czasowo poczuć się właścicielem majątku lub jego gościem... Można też takowej przyjemności uświadczyć, zawczasu zgłaszając zamówienie na "zorganizowanie" na polanie, w cieniu altany pokrytej trzciną, w otoczeniu bajecznej flory, przyjęcia weselnego lub innej rodzinnej uroczystości.

Zresztą, za stosowną opłatą w okresie od maja do końca października można też zwiedzać ogród indywidualnie, nabywając przepustki jednorazowe, miesięczne, a nawet roczne.

- W przyszłości, gdy zostanie odrestaurowany dawny dworski młyn - mówi moja przewodniczka po ogrodzie botanicznym, starszy pracownik naukowy Stase Dapkuniene, zostanie urządzona tam sala przyjęć. Ostatnio udało się od nowa pokryć dach tego historycznego obiektu, przy którego wznoszeniu podstawowym budulcem były różnej wielkości głazy. Właśnie dzięki temu młyn, podobnie jak byłe stajnie w dość dobrym stanie przetrwały do naszych czasów. Ostatnio w sąsiedztwie młyna wzniesiono arkowy mostek, który "nie ugina się", lecz prowadzi na znajdującą się obok niedużą "romantyczną" wysepkę okoloną pierścieniem wody. Uporządkowano też zejście, układając drewniane schodki... Nieco dalej "poskromiono" źródełko, do którego po czystą, "smaczną" wodę przychodzą nieraz pracownicy ogrodu oraz raczą się przybywający tu uczestnicy wycieczek, zwiedzający ogród botaniczny.

Nieco historii...

Wybaczą mi dzisiejsi gospodarze Kojran, ale zanim opowiem o wynikach ich długotrwałej, żmudnej pracy wymagającej wiedzy, cierpliwości, a nawet w pewnym stopniu poświęcenia się, chcę oddać honory i pokrótce przypomnieć ich poprzedników, znawców i miłośników piękna przyrody. To im w znacznym stopniu zawdzięczamy zachowanie i wzbogacenie w różnorodne rośliny tej unikalnej pod względem reliefu, istnienia naturalnych źródeł, miejscowości.

Źródła historyczne świadczą, że założycielami zespołu dworskiego w Kojranach byli magnaci Isakowscy, w których posiadaniu dwór i park były od 1596 do 1689 roku. To oni wznosili zabudowania reprezentacyjne, sformowali strukturę zagospodarowania, określającą dalsze jego losy. Potem Kojranami władał ród Sapiehów, Łopacińskich. Każdy władca wprowadzał jakieś zmiany, ulepszenia. Podobno w okresie panowania Łopacińskich, w latach 1813-1857 dwór uległ znacznej renowacji, wzniesiono nowe murowane zabudowania gospodarcze, których część przetrwała do naszych dni, zrekonstruowano park. Dwór słynął z najstarszej na Litwie fabryki papierniczej, sygnującej swą produkcję wodnym znakiem "Koirani", natomiast tutejsze młyny zaopatrywały w jakościową mąkę miasto Wilno. Wrzało tu również życie kulturalno-społeczne: czynne były zespoły teatralny i orkiestrowy, zbierali się ludzie sztuki, odbywały się dysputy polityczne.

Na dalszy los posiadłości wpłynęło Powstanie Styczniowe 1863 roku, którego jednym z przywódców był też właściciel Kojran. Po klęsce powstania nastąpiły represje i ród Łopacińskich został rozproszony, zaś majątek w 1870 r. trafił w ręce hrabiego Tyszkiewicza, który po upływie niespełna 30 lat sprzedaje kupieckiej rodzinie Stołypinów. Nowi właściciele w 1933 roku "odstępują" go państwu, które urządza tutaj szpital psychoneurologiczny. Jest on czynny już do naszych czasów, bo do 1974 roku do chwili przekazania go Uniwersytetowi Wileńskiemu wraz z 150 ha gruntów celem założenia ogrodu botanicznego.

Jest to już czwarte miejsce,

gdzie znajduje "przytułek" uniwersytecki ogród botaniczny, którego "życiorys" jest nie mniej barwny i bogaty pod względem historii, archeologii, architektury i landszaftu, niż dworu w Kojranach. Założycielem (podobnie jak grodzieńskiego ogrodu botanicznego) był profesor botaniki Z. Ziliber, który w 1781 roku przybywając z Grodna do Wilna, przywozi wiele roślin i przy ul. Zamkowej 22 zakłada ogród. Na powierzchni 300 m. kw. hoduje ponad 2000 roślin, które opisuje w pierwszym wydaniu poświęconym roślinności Litwy pod nazwą: "Flora Litwy". Pracę Zilibera kontynuował słynny przyrodnik i podróżnik, uczestnik wyprawy J. Cooka dookoła świata, G. Forster.

W 1799 r. rozpoczęła się przeprowadzka ogrodu do Serejkiszek, miejsca nie tak dawno popularnie zwanego Ogrodem Młodzieżowym. Pracom przewodził prof. S. Jundził. Ogród powiększa swoje zbiory, sprowadza się nasiona z Francji, Polski, "swoje ogrody" udostępniała książęca rodzina Platerów. Przystąpiono do wydawania katalogów wyhodowanych roślin i uzyskanych w drodze wymiany nasion. Ogród pomyślnie się rozwijał i już w 1824 roku był uważany za jeden z najbogatszych w Europie wschodniej. W swej kolekcji posiadał 6565 nazw roślin. Fatalny wpływ na dalsze dzieje ogrodu miało Powstanie Listopadowe 1831 roku. Po nim Uniwersytet Wileński został zamknięty, co oznaczało całkowitą likwidację ogrodu botanicznego.

Odrodzony po blisko 90 latach

Gdy w roku 1918 ponownie otwarto uniwersytet, w 1919 r. na 2-hektarowej powierzchni w Zakrecie założono ogród botaniczny. Pierwsze rośliny posadzono po roku. Kolekcje stopniowo wzbogacały się, utworzono wydział roślin ekologicznych, wzniesiono oranżerie dla roślin ciepłolubnych, zaczęto gromadzić górską roślinność, ale powódź 1931 roku w znacznym stopniu zniszczyła wyniki pracy naukowców, ogrodników. Po 10 latach rozpoczęła się wojna... Jej zawierucha oraz zmiana ustrojów zrobiły swoje: ogród zaczął ożywać dopiero po 1954 r., kiedy pieczę nad nim objęła dr. A. Lučinskiene, która w ciągu 20 lat wytrwałej pracy przyczyniła się do zgromadzenia bogatej kolekcji, zapewnienia roślinom wzorowego doglądu. W otwartym gruncie uprawiano 4000 odmian i gatunków roślin, w szklarniach - około 900. W 1962 roku powierzchnia ogrodu wzrosła do 7,35 ha, wzniesiono nowe szklarnie. Ale rosnącym wciąż wymaganiom i zwiększaniu się specjalizacji wydziału nauk przyrodniczych, nie mógł już sprostać istniejący ogród botaniczny. Poszukiwania nowego terytorium zakończyły się sukcesem w 1974 roku, odkąd posiadłość niegdysiejszych bogaczy stała się majątkiem Uniwersytetu Wileńskiego.

Dzień dzisiejszy

Kiedy odwiedzałam ogród botaniczny, nie kwitły jeszcze ani bzy, ani kasztany, tylko niektóre wczesne kwiaty. "To z powodu suchej i mocno opóźnionej wiosny" - tłumaczyła moja przewodniczka pani Dapkuniene żałując, że nie mogę ujrzeć ogrodu w całej majowej krasie. Co prawda, kwitła biała magnolia, swoista chluba pracowników ogrodu. Wszak w naszych warunkach klimatycznych zimowe chłody udaje się przetrwać dalece nie każdemu "przybyszowi" z południa. Ostatnia zima, pomimo usytuowania w uroczej dolinie, przerzedziła też nieco prawie hektarowe pole rododendronowe, na którym ubytki są już uzupełniane.

Na wielu plantacjach blisko 30-hektarowego obszaru ogrodu udostępnionego dla zwiedzających (ogólna jego połać sięga 199 ha) trwały wiosenne prace porządkowe. Odpowiedzialne za ich dogląd robotnice spulchniały glebę, usuwały chwasty. Tutaj bowiem, niestety, jak i w ogródku, sprzętu technicznego nie da się zastosować. Każda roślina wymaga uwagi i rąk, potrafiących o nią zadbać. Chociaż w ogrodzie botanicznym trudni się około 80 osób, czasami przychodzą pomocnicy z biura zatrudnienia, aczkolwiek, według mojej przewodniczki, dłużej niż parę dni nie wytrzymują...

Gdzie kucharek 6...

Ministerstwo rolnictwa i ministerstwo ekologii kurują ogród botaniczny Uniwersytetu Wileńskiego należącego, oczywiście, do ministerstwa oświaty i nauki. Ale, jak to bywa w porzekadle z wieloma kucharkami, jedynie w dużej mierze dzięki przedsiębiorczości dyrektora ogrodu dr. Audriusa Skridaily, zgranego zespołu specjalistów, może on się rozwijać, zapewniając warunki dla badań naukowcom i zagospodarowywać wciąż nowe połacie, udostępniając je dla szerokich rzesz zwiedzających. Bo ostatnio, poza nauczaniem i badaniami naukowymi, wiele uwagi poświęca się właśnie poznawczo-rekreacyjnemu kierunkowi działalności.

Temu służy utrzymywanie koni i wspomniane wyżej przejażdżki karetą, założenie "górki znanych osobistości", gdzie sadzi się imienne drzewka (między innymi rośnie tam też drzewko na cześć papieża Jana Pawła II,) ustawianie imiennych ławek poświęconych pamięci bliskich osób jak np. ufundowanej przez przyjaciół znanemu wileńskiemu przyrodnikowi Czesławowi Kudabie, o czym świadczy gustowny napis, "odrodzenie" fontanny z okresu świetności parku i dworu, no, i oczywiście, przebogate kolekcje florystyczne. W dolinie rododendronów gromadzone są ogromne głazy. Tu, według projektu sporządzonego przez Japończyków, ma powstać japoński ogród, do którego utworzenia są właśnie niezbędne ogromne głazy, spływająca woda i nieco ziemi. Obok mają powstać japońskie herbaciarnie.

W znacznym stopniu do gromadzenia funduszy na zagospodarowanie ogrodu przyczynia się utworzona tu ZSA "Kaita", która zgodnie z umową rozpowszechnia sadzonki drzewek i krzewów dekoracyjnych i owocowych, cebulki, kłącza, nasiona kwiatów. Aby ewentualny nabywca "produkcji botanicznej" widział, jak przykładowo ścielą się krzewy iglaste lub jak wysokie rosną tuje, może uprzednio obejrzeć je na działce specjalnie w tym celu uprawianej.

A oglądać naprawdę jest co. Hoduje się tu około 9000 roślin różnych nazw, należących do 190 klas i 886 rzędów. Uznania doczekały się też prace naukowo-badawcze zespołu: w ogrodzie tworzy się centrum koordynacyjne zasobów genetycznych roślin dekoracyjnych, europejskie centrum rejestracji genezy roślin z bazą danych itd. Jest on członkiem Bałtyckiego i Międzynarodowego Stowarzyszeń Ogrodów Botanicznych, uczestniczy w międzynarodowej sieci wymiany roślin oraz współpracuje z naukowcami z Polski, Łotwy, Białorusi i Rosji.

* * *

Jeżeli kierownictwu ogrodu uda się zrealizować wszystkie swe plany i poczynania, Kojrany, jak niegdyś, mogą zostać ośrodkiem życia kulturalno-społecznego Wilna.

Danuta Danowska
Na zdjęciach: S. Dapkuniene zachwyca się pięknem magnolii;
W. Gusiewa sprawdza, jak przezimowały rośliny górskie

Fot. autorka

<<<Wstecz