Ukazała się książka o współczesnych dziejach Polaków na Litwie
Historio, bądź!
Kiedy w roku 2000 spod pióra młodego wrocławskiego naukowca Aleksandra Srebrakowskiego wyszła fundamentalna praca "Polacy w Litewskiej SRR 1944-1989", schyliłem nisko przed nim czoła i sugerowałem, by w dowód podziwu i podzięki podobnie też postąpili rodacy w liczbie mnogiej. Za to, że zechciał spenetrować po naukowemu dogłębnie temat naszego trwania nad Wilią i Niemnem po tym, kiedy decyzją Jałty Polski tu ostatecznie nie stało.
Teraz w tym geście wdzięczności winniśmy zastygnąć ponownie. Tym razem przed doktorem Adamem Bobrykiem - adiunktem w Zakładzie Socjologii Stosunków Politycznych Instytutu Nauk Społecznych Akademii Podlaskiej w Siedlcach. Jako autorem nie mniej kapitalnej niż ta pierwsza rozprawy pt. "Odrodzenie narodowe Polaków w Republice Litewskiej 1987-1997", która wyszła drukiem w Domu Wydawniczym "Duet".
Miałem wielkie szczęście poznać Adama (przepraszam za poufałość, ale jesteśmy, co stanowi dla mnie zaszczyt nie lada, na przyjacielskiej stopie) właśnie wtedy, kiedy cierpliwie gromadził materiał do tego fundamentalnego dzieła: wnikliwie przeglądając ukazujące się nad Wilią po polsku tytuły prasowe, penetrując archiwa naszych organizacji społecznych, odbywając liczne rozmowy z tymi, którzy stali u kolebki biało-czerwonego odrodzenia na Litwie, możliwego dzięki ożywczej "pieriestrojce", jaką powiało z Moskwy. Nie zazrościłem mu. Musiał przecież ustawić w porządku chronologicznym i "poszufladkować" jakże gęste od wydarzeń w naszym - Polaków na Litwie wydaniu - dzieje ostatniego dziesięciolecia XX wieku i tysiąclecia zarazem. W czym nawet ci, co te dzieje poniekąd wykuwali z racji na ulotną pamięć mieliby z pewnością problemy nie lada. Aczkolwiek, jak tak spozieram ze strony na czyn, jakiego się podjął Adam, był on w nieco komfortowej sytuacji, gdyż jako ktoś postronny mógł spojrzeć na penetrowane wątki okiem chłodnym, wyzbytym sentymentów i emocji, które z reguły nie są sprzymierzeńcami oceny obiektywnej.
Oparty na tej pracy doktorat Adam Bobryk obronił w styczniu 2002 roku. Ostatnio natomiast ukazała się ona w postaci książki: nieco rozbudowanej, ubogaconej w indeks osób oraz materiały fotograficzne, ilustrujące poniekąd omawiany okres. Przybyły przed tegoroczną Wielkanocą do Wilna jej autor nie krył zadowolenia twierdząc, że owoc wieńczy dzieło, że książka stanowi dobre kompendium wiedzy o Polakach na Litwie, której w Polsce zdecydowanie za mało, jest sporadyczna tudzież wyrywkowa. "Chciałem, by ta książka była pożyteczna i dla Polaków na Litwie, mogących w niej niczym w lustrze się przyjrzeć, i dla Polaków nad Wisłą, chcących zgłębić wiedzę o rodakach na Litwie" - twierdzi wyraźnie kontent z dokonania Adam.
Imponującą wizytówką książki są 554 (!) strony, którymi przewija się wszystko, co w opisywanym okresie było najważniejsze, jej zbiorowym bohaterem jest kilka tysięcy osób, które zaznaczyły się w naszym życiu społecznym. Jeśli o treść chodzi, składa się ona z dwóch nierównych części. Pierwsza - jak zaznacza we wstępie autor - przedstawia położenie ludności polskiej w latach 1944-1986 i stanowi konieczne dla dalszych rozważeń tło historyczne, wskazujące na uwarunkowanie procesów zachodzących w interesującym autora następnym okresie.
Zasadnicza problematyka pracy zawarta jest natomiast w części drugiej. W sposób iście panoramiczny obrazującej nasze odrodzenie, którego kołem zamachowym było powstałe 5 maja 1988 roku Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Polaków na Litwie, przekształcone po niespełna roku w Związek Polaków na Litwie. Uwagi autora nie uszły też dążenia poszczególnych naszych działaczy do utworzenia terytorialnej autonomii polskiej, co wywołało ostry sprzeciw władz litewskich. Szeroko ujęty został ponadto temat udziału Polaków w wyborach samorządowych i sejmowych, problemy dotyczące oświaty, kultury, zwrotu ziemi, tzw. "wielkiego Wilna", rola duszpasterstwa w zachowaniu tożsamości narodowej, upamiętnianie miejsc pamięci narodowej, nawiązanie po niemal półwiekowej przerwie wielostronnej współpracy z Macierzą. Końcowy rozdział rozprawy dotyczy polityki władz litewskich wobec mniejszości polskiej.
Zaiste, można tylko podziwiać mrówczy wysiłek i iście benedyktyńską cierpliwość autora "Odrodzenia narodowego Polaków w Republice Litewskiej 1987-1997". A dziękując za "już" prosić o "jeszcze". Przecież od cezury czasowej zamykającej ujęte w książce dzieje za rok minie lat 10, a my nadal... tworzymy historię. Kiedy żartując kuszę na zakończenie rozmowy Adama, że jest już temat na kolejną rozprawę naukową, potakuje temu. I nie mówi, że do tematu "Polacy na Litwie" jako naukowiec nie wróci. Choć byłby wielce rad, by zajęli się nim w sposób nie fragmentaryczny tylko bardziej fundamentalny też nasi młodzi historycy, z czym trudno się nie zgodzić. Bo tworzyć historię - to ledwie jedna strona medalu. Trzeba ją ponadto dokumentować, przelewając na papier albo w inny sposób, by zachować dla potomnych. Tak, jak to wcześniej uczynił Srebrakowski, a obecnie Bobryk. Powodując, że nasza obecność na Litwie w latach 1944-1997 w sposób jakże wymowny nabrała rysu historiograficznego.
Wydaje mi się, że książka, którą niniejszym anonsuję, winna koniecznie znaleźć się w domowej bibliotece każdej polskiej rodziny. Jest wszak z tym pewien problem. Jak powiedział Adam Bobryk, pierwotny jej nakład zniknął z półek księgarskich dosłownie na poczekaniu, ale zaraz pocieszył, iż wydawnictwo planuje rychły dodruk. Skoro tak, to wypada się zatroszczyć, by część egzemplarzy trafiła do księgarń wileńskich z polską książką, a nabywców na pewno tu znajdą.
Henryk Mażul