W Podbrodziu nie ma miejsca dla polskiego zespołu
Jak "Żejmianę" przerobiono na "Žejmenę"
W 1990 roku z inicjatywy Święciańskiego Oddziału Związku Polaków na Litwie w Podbrodziu powstał Polski Zespół Pieśni i Tańca "Żejmiana". Z czasem stał się on dla większości jego członków drugą rodziną. Zespół był znany i lubiany nie tylko w mieście rodzinnym. Niejednokrotnie reprezentował też swój dorobek artystyczny zarówno na Litwie jak i w Polsce, podbił też serca widzów w Niemczech i Belgii. Tak było dopóty, dopóki zespół był niezależny.
Czarny okres dla zespołu nadszedł przed ponad trzema laty, kiedy kierownictwo zespołem przejęła dyrektor Centrum Kultury w Podbrodziu Lolita Vilimiene. Przedtem kierowała ona już niejednym zespołem, z których żaden wszak nie przetrwał i kilku lat. Pod kierownictwem pani Lolity w ciągu ostatnich lat rozpadły się dwa litewskie ludowe zespoły taneczne w Podbrodziu: zespół młodzieżowy oraz zespół osób starszych. Być może właśnie dlatego, że nie potrafiła stworzyć własnego zespołu, p. Vilimiene postanowiła pójść drogą o wiele łatwiejszą: przejąć zgrany zespół polski z ponad dziesięcioletnią historią i przekształcić go na litewski.
Najpierw z nazwy zespołu został usunięty wyraz "Polski", następnie do zespołu przyjęto nowego choreografa, przydzielając mu prawie trzykrotnie więcej godzin oraz wskazano pracować tylko nad programem litewskim. W wyniku tego w ciągu dwóch lat grupa taneczna "wzbogaciła" swój repertuar aż trzynastoma tańcami litewskimi i ani jednym polskim. Jedyny nowy polski taniec mazur postawiono w zespole podczas jego pobytu w Polsce. Prawie co miesiąc zespół brał udział w różnych imprezach litewskich, natomiast na zaproszenia organizacji polskich niemal zawsze brzmiała odpowiedź: brak czasu i możliwości. Zespół miał swoją wieloletnią tradycję: koncert na Wielkanoc. W ciągu wielu lat był to najważniejszy występ zespołu przed publicznością Podbrodzia i okolic. Na ten koncert zawsze szykowano nowy polski program, a sala podczas występu bywała wypełniona po brzegi. Po przejęciu zespołu przez p. Vilimiene ta tradycja zanikła.
Taka sytuacja zaczęła niepokoić zarówno mieszkańców miasta jak i członków zespołu, którym nie odpowiadała taka przymusowa lituanizacja. Stopniowo więc tancerze zaczęli opuszczać zespół. W chórze sytuacja była jeszcze gorsza. Z ponad dwudziestuosobowego chóru nie zostało prawie nikogo - z wyjątkiem pięciu pań, nie mówiących po polsku. Z repertuaru zostały usunięte polskie piosenki, w żadnych polskich imprezach chór już nie brał udziału. Jedynym przypomnieniem o dawnym zespole pozostały tylko etaty jego kierowników. Moment krytyczny nastąpił, gdy Lolita Vilimiene zwolniła pierwszą choreograf zespołu p. Ritę Sidorową, która przez 15 lat kierowała grupą taneczną. Miarka się przebrała: tego dnia z zespołu odeszło siedem osób.
Właśnie wtedy postanowiono odrodzić w Podbrodziu Polski Zespół Pieśni i Tańca. Nowo powstały zespół, którego większość stanowią byli zespolacy "Żejmiany", rozpoczął we wrześniu pracę nad nowym polskim programem. Niestety, p. Vilimiene nie może pogodzić się z tym, że nie udało się jej zrealizować swych planów - zniszczyć w Podbrodziu polski zespół i teraz już otwarcie działa przeciwko niemu: drzwi miejskiego Centrum Kultury zostały przed nowym kolektywem zamknięte. Już od czterech miesięcy próby 16-osobowej grupy tanecznej odbywają się w różnych miejscach, ponieważ ani władze miejskie, ani rejonowe nie są zainteresowane rozwojem kultury polskiej. Dotychczas nie zwrócono nam też dwóch kompletów strojów ludowych - własności Święciańskiego Oddziału ZPL, z których korzystał niegdyś polski zespół "Żejmiana". Dzisiaj nie mamy nic: ani pomieszczenia na próby, ani strojów, ani pieniędzy na opłatę choreografa, akompaniatora i wynajęcie sali. Mamy natomiast wielką chęć tańczyć i śpiewać po polsku oraz nadzieję na to, że Podbrodzie znów będzie miało polski zespół, reprezentujący kulturę naszego kraju tak na Litwie, jak i poza jej granicami.
Zarząd zespołu
Od redakcji: Taki oto list otrzymaliśmy niedawno od członków tanecznej grupy nowo powstałego zespołu. W celu bliższego zapoznania się z zaistniałym problemem spotkaliśmy się z jego autorami, o czym szerzej poinformujemy czytelników "Naszej Gazety" w następnym numerze.