Życie stawia wciąż nowe wymagania

Mijające w Dniu tegorocznego Święta Niepodległości 15- lecie istnienia Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie "Macierz Szkolna" stworzyło dobrą okazją do spojrzenia wstecz, podsumowania przebytej drogi. Poprosiliśmy więc długoletniego prezesa Stowarzyszenia Józefa Kwiatkowskiego o rozmowę i podzielenie się z Czytelnikami radością i smutkiem, osiągnięciami i problemami, perspektywą ich rozwiązania.

15 lat stanowi pokaźny okres w życiu człowieka, a tym bardziej tak wszechstronnej, licznej organizacji, jaką jest "Macierz Szkolna". Sięgniemy więc pamięcią wstecz i przypomnimy poczynania i trudności inicjatorów, którzy tworzyli swoistą siłę napędową w owym okresie?

- Na fali ogólnonarodowego odrodzenia, gdy "wszystko wokół wrzało", na Litwie odradzały się lub powstawały nowe samodzielne instytucje, organizacje. Nauczyciele szkół polskich na Wileńszczyźnie nie stanowili wyjątku. Wyszli z inicjatywą odrodzenia Polskiej Macierzy Szkolnej, która w okresie międzywojennym walnie przyczyniła się do rozwoju oświaty polskiej. Jednakże konfrontowało to z prawem litewskim, które nie przewidywało odradzania się polskich organizacji.

Znaleziono wyjście z sytuacji: powołaną do życia organizację, zrzeszającą w swych szeregach wszystkich nauczycieli szkół polskich Wileńszczyzny, zarejestrowano jako Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie "Macierz Szkolna". Chcę zaznaczyć, że nazwa nie wpłynęła na jej działalność, na cele, do których zmierzano. A podstawowym z nich było odrodzenie szkoły polskiej. Wszak nie jest tajemnicą, że pozycje jej, na przeciągu całego okresu powojennego, były podważane i stale słabły. Liczba uczniów w polskich klasach katastrofalnie się zmniejszała i to, bynajmniej, nie było wynikiem niżu demograficznego...

Osobiście, jako absolwentka szkoły średniej nr 5 na Antokolu, jednej z najstarszych szkół polskich Wilna, byłam świadkiem, jak co roku zmniejszała się liczba klas z polskim językiem nauczania i zwiększała się liczebność klas rosyjskich. A była to "zasługa" nie tylko ówczesnej dyrektorki Marii Antonowny...

- Podobna sytuacja panowała również w innych szkołach. W 1989 roku do szkół polskich uczęszczało zaledwie 9.950 dzieci, co stanowiło tylko 1,9 proc. ogólnej liczby uczniów republiki. Najbardziej pilnym i doniosłym zadaniem było zaktywizowanie szkoły polskiej.

Teraz, spoglądając z perspektywy lat, można stwierdzić, że to się udało.

W życiu, podobnie jak w popularnej piosence "najtrudniejszy pierwszy krok", Toteż duże brawa, słowa uznania należą się pani Teresie Sokołowskiej. Jako jedna z pierwszych wiceprezesów Stowarzyszenia wzięła na swe barki trudności uruchomienia "koła zamachowego" rozwijającego ogromną pracę. Sporo energii i czasu musiała poświęcić, zanim dom-muzeum Feliksa Dzierżyńskiego przy zacisznej uliczce na Zarzeczu został oddany pod siedzibę nowo powstałej "Macierzy Szkolnej". I w dodatku na ulgowych warunkach. Mieściliśmy się tam ponad 10 lat, aż przenieśliśmy się tu, do powstałego Domu Kultury Polskiej.

O ile wiem, pan jako historyk poświęcił się oświacie, poza nauczaniem w szkołach, piastował różne stanowiska zarówno w ministerstwie oświaty republiki, jak też w wileńskim rejonowym wydziale oświaty. Co spowodowało i od kiedy połączył pan swój los z "Macierzą Szkolną"?

- Z chwilą powstania Stowarzyszenia zostałem jednym z wiceprezesów, ale etatowo pracowałem wówczas jako kierownik rejonowego wydziału oświaty. Nie mogłem więc zbyt wiele czasu poświęcać pracy społecznej. I dopiero po dwóch latach, gdy rozwiązano samorządy rejonów solecznickiego i wileńskiego, wprowadzono administracyjne zarządzanie, zostałem "wolnym najmitą". Wówczas mogłem całkowicie udzielić się tej organizacji. Tym bardziej, że wkrótce zostałem prezesem.

Były to burzliwe lata. W oświacie polskiej, podobnie zresztą, jak w innych dziedzinach życia, zachodziły przemiany. Dla szkolnictwa polskiego na Litwie rok 1990 był przełomowym. Cieszyliśmy się, dynamicznie zaczęła się zwiększać (corocznie o około 200) liczba dzieci w pierwszych klasach. Liczba uczniów w polskich szkołach wzrastała co roku o 1000 osób. Chociaż przysparzało to kłopotów. Wynikała potrzeba zapewnienia podręczników, wyposażenia szkół w pomoce naukowe, środki techniczne.

Nie sprostalibyśmy tym zadaniom, gdyby nie wydatne wsparcie i pomoc Senatu PR, Stowarzyszenia "Wspólnota Polska", Ministerstwa Edukacji Narodowej Polski. Jesteśmy wielce wdzięczni za okazaną wówczas pomoc: zarówno rodakom z kraju, jak i z zagranicy.

Oczywiście, pomoc w zaopatrywaniu szkół, w przygotowaniu i podnoszeniu kwalifikacji kadry nauczycielskiej nadal trwa. Mamy okazję za pośrednictwem gazety raz jeszcze podziękować sponsorom, fundacjom, słowem wszystkim, komu nie jest obojętny los polskiego szkolnictwa na Litwie.

- Czynię to z niskim pokłonem. Bo pomoc jest naprawdę duża. I nie tylko w zakresie kształcenia pedagogów. Nieocenione znaczenie mają wyjazdy uczniów na kolonie letnie, podczas których nie tylko wypoczywają, lecz zgłębiają swą wiedzę z ojczystej mowy, historii, nawiązują przyjazne kontakty. Ważkie znaczenie w samostanowieniu i wzmacnianiu się szkoły polskiej ma rekrutacja i wyjazdy maturzystów na studia do Macierzy.

Dyktuje to odpowiednie wymagania również wobec kwalifikacji nauczycieli. Jeżeli w przeciągu 35 lat 30-osobowa grupa nauczycieli wyłącznie języka polskiego co roku, zgodnie z umową (zawartą poprzez Moskwę) dokształcała się w Polsce, to po usamodzielnieniu się Litwy, powstały nowe możliwości. Na zasadzie porozumienia z polskimi placówkami oświatowymi, nastąpiły masowe wyjazdy pedagogów także na różne kursy przedmiotowe. A ostatnio takowe są organizowane na miejscu, to metodyści z Polski przyjeżdżają do nas.

Szczególnie ścisłe kontakty utrzymujemy z Polonijnym Centrum Nauczycielskim w Lublinie, Centrum Edukacji Nauczania w Gdańsku, Centralnym Ośrodkiem Doskonalenia Nauczycieli we Wrocławiu, Ośrodkiem Metodycznym w Katowicach i innymi. Na szczególne wyrazy podziękowania zasługuje najbliższy (i nie tylko pod względem dzielącej odległości) Podlaski Oddział Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" we współpracy z Wojewódzkim Ośrodkiem Metodycznym w Białymstoku.

Podobno jeszcze w przedwojennym Wilnie, młodzież wileńska w porównaniu z warszawską, uchodziła "za śpiącą". Była opieszała, nieskora do inicjatyw, poczynań, toteż nazywano ich "młodymi emerytami". Teraz jestem raczej odmiennego zdania o naszej młodzieży. Czy to jest próba sprostania wymogom dnia, czy może przysłowiową cegiełkę wniosła tu "Macierz Szkolna"? Wszak nie darmo przysłowie głosi, że: "Czego Jaś się nie nauczył..."

- Bez wątpienia znaczną rolę odgrywają w tym oba czynniki. "Macierz Szkolna", między innymi, wiele uwagi poświęca aktywizacji środowiska uczniowskiego, nauczycieli, a także rodziców. W tym celu organizujemy szereg stałych przedsięwzięć programowych. Tradycyjnie już jest przeprowadzany Festiwal Teatrów Szkolnych. W przyszłym roku będzie to już dziesiąta jego edycja. Zwykle w takich imprezach uczestniczy ponad 35 szkół, tyle bowiem powstało szkolnych zespołów teatralnych. Jest w tym zasługa wspomnianego wyżej Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" w Białymstoku, Białostockiego Teatru Lalek oraz Towarzystwa Kultury Teatralnej w tym mieście.

Cieszy się popularnością również konkurs recytatorski "Kresy". Rywalizacja zaczyna się w klasach, potem - w szkołach, rejonie. Finał odbywa się w stolicy, w Domu Kultury Polskiej. Najlepsi z finalistów są typowani na Białostockie Spotkania Recytatorskie. Tam mają licznych konkurentów, przybywają bowiem najlepsi recytatorzy szkół polskich ze wszystkich krajów byłego ZSRR, a także Węgier. Cieszy fakt, że laureaci tych Spotkań - trzej absolwenci Wileńskiej Szkoły Średniej (obecnego gimnazjum) im. A. Mickiewicza, dostali się na studia teatralne. Należy do nich Agata Meilute, która wkrótce kończy Akademię Teatralną w Warszawie. Ale już teraz uzupełnia szeregi młodych polskich aktorów, sukcesywnie grając w popularnym serialu "M jak miłość", a ostatnio otrzymała angaż do Teatru Powszechnego w Warszawie. Natomiast jej koledzy - Janek Drawnel i Joanna Moro studiują w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej.

Do stałych imprez należy zaliczyć konkursy krasomówcze "Ojczyzna.. to krajobraz", konkursy poezji Marii Konopnickiej oraz Polskiej Piosenki Dzieci i Młodzieży Szkolnej organizowany wspólnie z Rudziską Szkołą Średnią w rejonie trockim, konkurs recytatorski "W kręgu poetów wileńskich", mający na celu upowszechnianie twórczości rodzimych poetów. Wspólnie z Fundacją Semper Polonia organizujemy kursy przygotowawcze "Szansa dla maturzystów", pomyślane dla abiturientów, zamierzających ubiegać się o indeksy studentów.

...Ale działalność Macierzy polega nie tylko na organizacji konkursów, które odgrywają ważką rolę w rozwoju światopoglądu uczniów...

- Owszem, staramy się zmienić pogląd społeczny na polską szkołę. Postanowiliśmy zaprzestać "biadolenia i stałego narzekania". Postawiliśmy na sukces. Zaczęliśmy zwracać uwagę zespołów nauczycielskich, rodziców na jakość nauczania. Przystąpiliśmy do wyłaniania najlepszych szkół, najlepszych nauczycieli na podstawie liczby wstąpienia maturzystów na wyższe uczelnie. Od trzech lat do rywalizacji wciągnęliśmy również szkoły podstawowe. Kryterium: dalsza nauka uczniów po klasie 10 oraz terminowe (2 lata) otrzymanie świadectwa maturalnego.

Ciągle wzrasta liczba maturzystów wstępujących na studia. Jeżeli w 1994 roku na wyższe uczelnie dostało się 36,8 proc. maturzystów, to w 2004 roku - 67 proc. Niezbicie dowodzi to zdolności konkurencyjnej polskiej szkoły. Przyczynia się do tego również wzmożone nauczanie języka państwowego od klasy pierwszej. Temu sprzyja również stała opieka i pomoc materialna Senatu PR, Stowarzyszenia "Wspólnota Polska", dzięki którym w 66 placówkach szkolnych dokonano remontów lub wzniesiono dobudówki. Szkoły cyklicznie wyposażane są w odpowiedni sprzęt techniczny. Gdy w szkołach republiki dopiero zaczęto wdrażać komputeryzację, dzięki Towarzystwu Wspierania Oświaty Polskiej w Kanadzie, otrzymaliśmy 8-tonową przesyłkę komputerów. Akcję kontynuował dalej Komitet Pomocy Polakom na Wschodzie w USA. W komputery zostały wyposażone szkoły rejonu solecznickiego, znaczna część wileńskiego i Wilna. Kserokopiarki, anteny satelitarne, telewizory, nowoczesne komputery szkoły otrzymują od Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" na zlecenie Senatu PR.

Ogromną zasługę w wyposażeniu polskich szkół miała też Fundacja "Więź", którą prowadził nieodżałowany śp. Ronald Łaniecki.

Widzę, że nie da się ująć wszystkich aspektów pracy "Macierzy" na tak nielicznych łamach, jakimi dysponuje "Tygodnik Wileńszczyzny". Może pokrótce o trudnościach?

- Życie nie stoi w miejscu, wyłania wciąż nowe zadania, którym trzeba sprostać. A najbardziej przykre jest to, że musimy wiele sił, zdrowia tracić na stałe udowadnianie tego, co jest oczywiste i prawnie zagwarantowane, pokonywać wciąż nowe sztuczne bariery. Władze oświatowe Litwy trzymają oświatę polską w sytuacji stresowej, powtarzają się próby uszczuplania praw, zapewnionych przez Konstytucję i Ustawę o oświacie, które w demokratycznym państwie musiałyby być normą dnia codziennego...

... ale, jak powiedział starożytny filozof Alfaro: "Wszyscy i każdy z nas otrzymaliśmy misję, by wspólnie przeobrażać świat i stwarzać historię, ... by prowadzić ludzkość i świat ku lepszemu jutru." Wydaje mi się, że te słowa dotyczą też kierownictwa "Macierzy Szkolnej", wszystkich nauczycieli. I za to Wam wielka chwała. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Danuta Danowska

<<<Wstecz