Okrągły stół w sprawie oświaty polskiej

Strategia - kulawa, urzędnicy - głusi

Z inicjatywy przewodniczącego Sejmu Arturasa Paulauskasa w sejmowej Sali Konstytucyjnej w minionym tygodniu (14 października) odbyła się dyskusja nad problemami oświaty polskiej, które bagatelizuje przyjęta ostatnio przez litewskie ministerstwo oświaty bez konsultacji ze społecznością polską Strategia rozwoju oświaty polskiej.

Przewodniczący Sejmu (który ostatecznie nie wziął udziału w dyskusji z powodu wizyty do Moskwy) zainicjował okrągły stół w sprawie problemów oświaty polskiej na Litwie po tym, gdy Zarzad Główny ZPL dwukrotnie pisemnie zwrócił się doń z protestem przeciwko arbitralnemu załatwianiu spraw związanych z funkcjonowaniem szkół polskich na Litwie.

Argumenty ministerstwa oświaty

Słowem powitalnym spotkanie zainaugurował wiceprzewodniczący Sejmu, członek sejmowego komitetu oświaty Vidas Gedvilas, który życzył zebranym przy okrągłym stole konstruktywnej dyskusji. Również przewodnicząca sejmowego komitetu oświaty Audrone Pitreniene zachęcała, by spotkanie przedstawicieli ministerstwa oświaty i przedstawicieli społeczności polskiej stało się okazją do dogłębnego i życzliwego przedyskutowania problemów, sygnalizowanych przez ZPL i Polską Macierz Szkolną.

Pierwszy w dyskusji głos zabrał dyrektor departamentu wychowania powszechnego w ministerstwie oświaty Arunas Plikšnys. Powiedział on, że o sytuacji prawnej polskiego szkolnictwa decydują narodowa Ustawa o oświacie, która gwarantuje Polakom pobieranie nauki w języku polskim bądź uczenia się języka polskiego; Założenia oświaty mniejszości narodowych, który to dokument dotyczy wszystkich litewskich mniejszości narodowych, oraz Strategia rozwoju oświaty polskiej. Przedstawiciel ministerstwa wprawdzie przyznał, że ostateczna wersja tego ostatniego dokumentu została zatwierdzona bez konsultacji z kompententnymi przedstawicielami społeczności polskiej.

Plikšnys w dalszym obrazowaniu stosunku ministerstwa do oświaty polskiej akcentował, iż podstawowym problemem jest niedostateczne jej finansowanie jak zresztą i całego szkolnictwa w kraju. Twierdził jednak, że nie należy porównywać litewski 10-procentowy współczynnik w nadfinansowaniu polskich szkół na Litwie do polskiego, sięgającego nawet 50 proc. w nadfinansowaniu litewskich szkół w Polsce, ponieważ - jego zdaniem - w sąsiednich krajach są stosowane różne metodyki naliczania koszyka. Poinformował zebranych, że na zakup podręczników dla szkół polskich ministerstwo zwiększyło pulę pieniężną do 45 litów. Rozumiejąc jednak, że tego nie wystarcza, zamierza w roku bieżącym poszukać pieniędzy na ten cel z funduszy pozakoszykowych.

W spornej ostatnio sprawie minimalnej liczby uczniów przy kompletacji klas starszych udowadniał, że również dla szkół mniejszości narodowych musi obowiązywać minimalna liczba 15 uczniów dla otwarcia klasy (kwota ta dotyczy szkół wiejskich), ponieważ niższa liczba rzekomo nie gwarantuje wyboru w zakresie profilowania i realizowania planu wychowawczego.

W sprawie przywrócenia obowiązkowej matury z języka polskiego mógł tylko tyle powiedzieć, że zgodnie z umową do roku 2007 to Rady poszczególnych szkół decydują o obligatoryjnym bąź nie egzaminie dojrzałości z języka polskiego, z którego to prawa na "tak" korzysta aż 90 proc. polskich szkół (podczas gdy rosyjskich tylko 30 proc.).

Przedstawiciel ministerstwa oświaty nie wykazał też zrozumienia dla postulatów Macierzy Szkolnej w temacie ujednolicenia egzaminu z języka państwowego dla szkół mniejszości narodowych, obstając przy wytyczonym przez ministerstwo terminie na lata 2007/2008. W Polsce przecież Litwini zdają maturę z polskiego na tym samym poziomie co Polacy, argumentował.

Argumenty ZPL i Macierzy Szkolnej

Do kontrargumentacji z innej strony okrągłego stołu okazję mieli m. in. sekretarz ZG ZPL Edward Trusewicz, prezes Polskiej Macierzy Szkolnej Józef Kwiatkowski, zastępczyni kierownika wydziału oświaty rejonu wileńskiego Lilia Andruszkiewicz. Trusewicz mówił, że organizacje społeczne, troszczące się o polską oświatę na Litwie, nie mogły nie zareagować na przyjętą bez konsultacji z nimi Strategię, która nie rozwiązuje od lat nabrzmiałych problemów szkolnictwa w języku polskim. Przypomniał m. in., że według konkretnych wyliczeń Macierzy Szkolnej koszty podręczników w języku polskim wynoszą 84 lity na ucznia, tymczasem ministerstwo proponuje prawie dwukrotnie niższą kwotę. Polskie organizacje społeczne chcą też uczciwego naliczania koszyka uczniowskiego, pozwalającego sfinansować całość programu nauczania w języku nielitewskim, ujednolicenia matury z języka państwowego dopiero po wdrożeniu w szkołach polskich (od klas pierwszych poczynając) odpowiedniego programu nauczania, przygotowania podręczników (gdyby te postulaty zacząć wdrażać w roku bieżącym, ujednoliconą maturę można byłoby już zdawać w latach 2016/2017). Zdaniem ZPL, rząd powinien wycofać się ze swej decyzji nr 746, która zabiera kompetencje w sprawie kompletacji klas założycielom szkół na korzyść ministerstwa oświaty.

Prezes Polskiej Macierzy Szkolnej swe przemówienie zaczął od zasadniczego pytania: czy przyjęta Strategia stwarza jasne, czytelne perspektywy długofalowego rozwoju polskiego szkolnictwa? "Takiej jasności, niestety, nie widzimy", mówił Kwiatkowski, tłumacząc przykładowo, że dorzucenie do koszyka 3,5 czy 10 litów na pokrycie kosztów nabycia podręczników sprawy nie załatwia. Uczciwym rozwiązaniem w tej kwestii byłoby po prostu pokrywanie przez państwo różnicy kosztów podręczników w języku litewskim i polskim. Wówczas wszystkim byłyby stworzone równe szanse.

Nie da się też w żaden sposób nazwać strategią rozwoju stawianie wymogów wobec szkoły mniejszości narodowej, których wykonanie w konsekwencji doprowadziłoby do zamknięcia praktycznie połowy szkół podstawowych w języku polskim. Do takich bowiem skutków doprowadzi upór ministerstwa, które nie godzi się na obniżenie minimalnej kwoty kompletacji klas starszych z 15 do 10 uczniów dla szkół mniejszości narodowych. Scenariusz z powtórką losu szkół polskich w rejonach szyrwinckim, święciańskim i częściowo trockim, gdzie ich sieć w ostatnich kilkunastu, kilkudziesięciu latach praktycznie zupełnie zanikła bądź została zminimalizowana, Macierz Polską nie interesuje, wyjaśniał jedną z zasadniczych wad dokumentu zwanego Strategią Kwiatkowski.

"Jeżeli społeczność ma być demokratyczna, to szkoła musi być konserwatywna", przestrzegał z kolei mówca decydentów z ministerstwa przed nieprzemyślanym profilowaniem szkół.

Poruszając problem ujednolicenia egzaminu z języka państwowego, Kwiatkowski przypomniał stronie ministerialnej, że ta już od 15 lat utrzymuje w stanie stresowym pedagogów, rodziców i uczniów szkół polskich. Niekończące się eksperymenty w tym zakresie, jak narzucanie pomysłów nauczania niektórych przedmiotów w klasach starszych po litewsku (na matematyce trzeba uczyć się matematyki, a nie języka, udowadniał Kwiatkowski niestosowność takiego pomysłu), czy zdawania niektórych egzaminów po litewsku, nie wprowadza bynajmniej stabilności do struktury oświaty polskiej. Prezes Macierzy Szkolnej przypomniał, że szkoły polskie odrzuciły narzucane im do wyboru cztery ministerialne modele w zakresie tzw. wzmacniania języka litewskiego, wybierając własny piąty. Polega on na wzmocnionym nauczaniu języka państwowego już od klasy pierwszej, co w efekcie dało pozytywne rezultaty.

Obrazowo przedstawiając nieprzemyślane poczynia ministerstwa oświaty w temacie ujednolicenia egzaminu z języka litewskiego, Kwiatkowski przyrównał je do zachowań Napoleona, który swego czasu mawiał: "Włączmy się najpierw do walki, a później zobaczymy, co z tego wyniknie". Tymczasem próba narzucenia przez ministerstwo wyrównania matury z litewskiego już w latach 2007/2008 może spowodować oblanie egzaminu przez większość polskich maturzystów, przestrzegał. Dlatego nie wolno tej nowości wprowadzać do polskich szkół tylnymi drzwiami, należy zacząć od wdrażania już od klas pierwszych programu, według którego po 12 latach będzie się zdawać maturę, przygotować odpowiednie podręczniki, przeszkolić nauczycieli, przekonywał Kwiatkowski.

Nie mógł on też w żaden sposób zrozumieć, komu przeszkadza obowiązkowa maura z języka polskiego w szkołach polskich. Rodzice świadomie na nią decydują się wysyłając do szkół polskich swe pociechy (zebrano też ponad 50 tys. ich podpisów pod żądaniem przywrócenia obowiązkowej matury), próbował przekonać w tej sprawie swych oponentów prezes Macierzy Szkolnej.

Sytuacja się pogarsza

Biorący udział w dyskusji przewodniczący AWPL, poseł Waldemar Tomaszewski nie ukrywał, że irytuje go upór urzędników ministerstwa oświaty w sprawie spełnienia nawet najbardziej oczywistych postulatów polskiej mniejszości. Przypomniał, że takie arbitralne poczynania ministerstwa oświaty jak: likwidacja obowiązkowej matury z języka polskiego, wprowadzenie zawyżonych dla mniejszości narodowych wymogów liczbowych pozwalających na kompletowanie klas czy zmuszanie uczniów polskich szkół do uczenia się z podręczników wydanych po litewsku, są ewidentnymi przykładami pogorszania dotychczasowej sytuacji, a zatem też przykładem naruszania przez stronę litewską swych międzynarodowych zobowiązań. Strona litewska bowiem zobowiązała się nie pogarszać dotychczasowej sytuacji polskiego szkolnictwa, a tylko ją polepszać, podpisując odpowiednią deklarację w ramach działania Polsko-Litewskiego Zgromadzenia Poselskiego. "Wymienione problemy wynikają bynajmniej nie z powodu braku pieniędzy, bo na załatwienie nie potrzeba ich wiele albo wcale, tylko ze złej woli", konkludował poseł AWPL.

Arsenał argumentów strony ministerialnej był wyraźnie wyczerpany. Plikšnys tłumaczył się, że wyrównania kosztów wydawania podręczników w języku polskim w stosunku do ceny podręczników po litewsku nie będzie, ponieważ rzekomo państwa na to nie stać. O wysokości koszyka można dyskutować, zapewniał, sugerując jednak jako panaceum w tej sprawie likwidację nielicznych liczbowo szkół polskich. Z kolei przedstawicielka ministerstwa Loreta Žadeikaite bez poważnych argumentów nalegała na terminie 2007/2008, w którym miałaby być ujednolicona matura z litewskiego. "Nie ma co zwlekać, trzeba by otoczenie językowe zachęcało do integracji, a nie segregowało", tłumaczyła.

Przewodnicząca sejmowego komitetu oświaty Pitreniene, widząc zasadnicze rozbieżności w spornych tematach dotyczących polskiej oświaty, zaproponowała, by powołać wspólną grupę roboczą, składającą się z przedstawicieli ministerstwa oświaty i polskich organizacji społecznych w celu dalszej dyskusji i poszukiwania rozwiązań poruszonych przy okrągłym stole problemów.

Telewizja nadal po macoszemu

Obrady okrągłego stołu kończyły się dyskusją na temat macoszego traktowania przez kierownictwo państwowej Telewizji Litewskiej jedynego programu w języku polskim "Album wileńskie". Trusewicz pytał obecnego przy dyskusji szefa Litewskiego Radia i Telewizji Kęstutisa Petrauskisa, skąd się bierze tendencja do ciągłego ograniczania polskiego słowa na antenie Telewizji Litewskiej na przeciągu 15 lat niepodległości. Doszło do tego, że największa mniejszość na Litwie w ostatnich latach na okres letni w ogóle jest pozbawiana dostępu do informacji w telewizji w języku ojczystym, ponieważ na kilka miesięcy z anteny znika "Album wileńskie".

Dyrektor Petrauskis wyjaśniał, że latem w ramach oszczędności z anteny znika nie tylko "Album wileńskie", ale też litewskie programy o charakterze nieinformacyjnym. Zapewniał zebranych, iż LTV promuje kulturę polską, emitując polskie filmy, seriale, dokumentalistykę. Nie mógł jednak odpowiedzieć na pytanie, jak konkretnie była wypełniana luka w okresie letnim w informowaniu o polskich imprezach na Litwie, którą to m. in. rolę wypełnia "Album wileńskie". Dyrektor przyznał, że nic nie słyszał o imprezach polskich na Litwie...

Posłanka Leokadia Poczykowska na zakończenie okrągłego stołu podziękowała jego organizatorom, przypominając jednak przy tym, że zakres problemów, z którymi boryka się społeczność polska, jest znacznie szerszy, dlatego są potrzebne kolejne spotkania np. w sprawie zwrotu ziemi bądź problemów wynikających z przyjmowania przez Sejm RL niejakościowego prawa, a w stosunku do mniejszości narodowych dyskryminacyjnego (Ustawa o obywatelstwie, Ustawa o mniejszościach narodowych).

Tadeusz Andrzejewski
Na zdjęciach: przedstawiciel ministerstwa A. Plikšnys był głuchy na argumenty ZPL i "Macierzy";
posłowie z ramienia AWPL nie mogli pojąć, co ma wspólnego z polską oświatą "Vilnija"

PS. Dobra inicjatywa przewodniczącego Sejmu omówienia spornych tematów polskiej oświaty przy okrągłym stole z udziałem kompetentnych przedstawicieli ministerstwa oświaty i zainteresowanych reprezentantów polskiej społeczności została w pewnym stopniu zdeskredytowana obecnością na tym spotkaniu działaczy organizacji "Vilnija", promującej skrajny litewski szowinizm z przełomu XIX/XX wieków. Mimo uwag posłów Poczykowskiej i Tomaszewskiego, tłumaczących organizatorom, że "Vilnija" nie należy do polskich organizacji społecznych, natomiast jest organizacją siejącą destrukcję, organizatorzy okrągłego stołu wymogli jej obecność na spotkaniu. Taka postawa litewskich władz, narzucających często "Vilniję" jako partnera w rozwiązywaniu spraw polskiej społeczności, jest godna ubolewania.

<<<Wstecz