"Boże nie pytam dlaczego, bo po cóż mi byłaby ufność"

Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! (Mt 25,21)

W środę, 7 września, miednicki kościół pw. św. Kazimierza wypełniony został przez wiernych przybyłych, by modlić się za duszę śp. ks. Józefa Szwabowicza, który przed kilkoma dniami odszedł do Pana. Przed 27 laty w tejże świątyni ks. Józef poprzez chrzest rozpoczął pielgrzymowanie we wspólnocie Kościoła Chrystusowego, by u jego kresu przejść do udziału w życiu wiecznym. Ciało zmarłego Kapłana spoczęło na miednickim cmentarzu, oczekując zmartwychwstania.

Ks. Józef Szwabowicz urodził się w 1978 roku w Miednikach. W roku 1996 otrzymał świadectwo dojrzałości. Po maturze zrealizował od lat dojrzewające pragnienie poświęcenia się na wyłączną służbę Bogu w kapłaństwie i rozpoczął studia teologiczne w Radomskim Wyższym Seminarium Duchownym. Po latach zdobywania wiedzy i formacji seminaryjnej otrzymał święcenia diakonatu, zaś w roku 2003 - został kapłanem. Święcenia kapłańskie otrzymał w Wilnie i od razu został skierowany do posługi duszpasterskiej w wileńskiej parafii św. Józefa w Zameczku (Pilaite). Pracował tam do lipca roku bieżącego, skąd został skierowany do pracy w parafii solecznickiej.

W swej posłudze duszpasterskiej ks. Józef całym sercem poświęcił się pracy duszpasterskiej. Robił wszystko, by jak najwięcej ludzi pociągnąć ku Chrystusowi. Jako kapłan przepracował niewiele lat, jednak we wszystkich swoich obowiązkach starał się dochować wierności Temu, któremu służył i poświęcił życie. Jego koledzy, znajomi z Miednik mówią, że był człowiekiem, o którym nie można powiedzieć nic złego.

We Mszy św. pogrzebowej udział wzięli wierni z parafii w Zameczku, Solecznik, Miednik. Eucharystię celebrowało około 80 kapłanów przybyłych z diecezji litewskich i radomskiej. Modlitwom przewodniczyli JE kardynał Audrys Juozas Bačkis oraz biskup Juozas Tunaitis.

"Szczęśliwy jesteś ks. Józefie, którego śmierć zastała podczas pełnienia Twojej najświętszej woli, albowiem nie uczyni ona ci nic złego" - usłyszeli wierni sparafrazowane słowa "Pieśni Słonecznej" autorstwa św. Franciszka, a wypowiedziane podczas homilii przez o. Mirosława Anuszkiewicza. Wiele ciepłych słów zostało powiedzianych o zmarłym kapłanie, wiele osób żegnało go, dziękując za dar jego tak krótkiego życia. Dzięki jego kapłańskiej postawie wielu odnalazło drogę do Chrystusa.

Żegnali księdza jego seminaryjni koledzy, z którymi spędził lata formacji; ks. Jarosław Wojtkun wicerektor radomskiego seminarium; ks. proboszcz miednickiej parafii o. Andrzej Cyrański. Niespodziewane odejście ks. Józefa do wieczności, dla wszystkich, którzy go znali, którym był bliski, stało się powodem do dziękczynienia za dar jego życia. Każdy, kto poznał tego kapłana, czuł się ubogacony jego radosną postawą wobec życia, jego miłością do innych.

Życie wieczne, ku któremu dążymy wszyscy podczas ziemskiego pielgrzymowania, stało się już udziałem ks. Józefa Szwabowicza. Słowa Chrystusa "Wejdź do radości twego pana" zostały skierowane bezpośrednio do niego. Nam zaś, którzy szepczemy "wieczny odpoczynek...", pozostaje wiara i nadzieja, których uczył podczas swej kapłańskiej służby ks. Józef, że pozostając po drugiej stronie, będzie zanosił nasze modlitwy przed tron Najwyższego.

Teresa Worobiej

Pamięci Księdza

Ksiądz Józef Szwabowicz przybył jako diakon do naszej parafii jesienią 2002 roku. Taki szczuplutki, jak dziecko. Pokochaliśmy go od samego początku pracy u nas. W lutym 2003 roku otrzymał święcenia kapłańskie, po których i nadal pozostał w naszej parafii jako wikariusz. Bardzo byliśmy z tego zadowoleni i dziękowaliśmy Bogu.

Ksiądz Józef miał szczególny dar przyciągania wszystkich do naszej małej kaplicy. Te wspólnie przeżyte chwile na długo pozostaną w naszej pamięci. Był człowiekiem, który załatwiał każdą sprawę uśmiechem, dobrym słowem i zachętą. Zawsze miał czas, aby wysłuchać zatroskanych i udzielić im porady. Swoją osobowością i głęboką wiarą pociągał za sobą nawet ludzi obojętnych na sprawy religii i Kościoła. Niósł Dobrą Nowinę tym, którzy jej najbardziej potrzebowali. Ludzie z radością przychodzili na Msze św., wsłuchując się w treść homilii ks. Józefa - takich prostych, życiowych, opartych na przykładach, a tak dobitnie docierających do serca.

Umiał "naprawiać atmosferę" i pozyskiwać tym ludzi do wspólnoty parafialnej. Zarówno z Polakami jak i z Litwinami czytał i rozważał Pismo Święte. Bardzo przeżywał, że po litewsku rozmawiał z akcentem. Niejeden raz mówił: "Mogę sobie wyobrazić, jak Litwinów musi drażnić mój litewski...", ale mimo to Litwini też go kochali. W każdy wtorek miał spotkanie z polską młodzieżą naszej parafii. Nawet gdy już wyjechał do Solecznik, młodzież nie zaniechała tej tradycji i jeździła tam na spotkania. Był bardzo czuły na ból każdego człowieka, najbardziej przeżywał na pogrzebach osób młodych i dzieci.

31 lipca br. rozwitaliśmy się z księdzem Józefem, ponieważ został skierowany do parafii w Solecznikach. Grono przyjaciół, a szczególnie dzieci i młodzieży przybyło pożegnać ukochanego księdza Józefika - bo tak go tu nazywali. Odchodząc skierował słowa przeprosin do tych, których może w przeszłości w jakiś sposób obraził. Życzyliśmy mu, by kiedyś znów powrócił do naszej parafii.

Powrócił, lecz niestety, w jakże tragicznych okolicznościach... Słowami nie sposób wyrazić bólu, jaki przeżywamy po tej utracie. Pamiętając nauki księdza Józefa i jego dobre kapłańskie serce, wierzymy, że i z krainy życia wiecznego będzie nadal czuwał nad nami i pomagał. A światłość wiekuista niech Mu świeci...

Wierni parafii św. Józefa w Zameczku (Pilaite)
Na zdjęciu: pożegnanie ks. J. Szwabowicza

<<<Wstecz