Integrujące podróże stołecznego oddziału ZPL
Oddział miejski Związku Polaków na Litwie od kilku lat ma sympatyczną tradycję integracji swoich członków m. in. w trakcie wycieczek. Wytyczają sobie na mapie jakąś ciekawą trasę, robią zrzutkę (swoje wypady finansują sami, więc planują je tak, by były jak najmniej kosztowne, ale interesujące), wynajmują autokar i dalej - w drogę!
"W ten sposób zwiedziliśmy już Gdańsk, Gdynię i Sopot, następnie były Wieliczka, Kraków, Zakopane, zaś w tym roku wypuściliśmy się w dwudniową trasę, której punktami docelowymi były Toruń i Chełmno nad Wisłą" - opowiada prezes oddziału Alicja Pietrowicz.
Tego lata - dokładnie 19 sierpnia - na zwiedzanie miasta Mikołaja Kopernika (a też wspaniałych pierników) wypuściło się z Wilna 38 osób. Do dziś są pod wrażeniem nie tylko piękna tego miasta, ale też gościnności, jakiej doznali ze strony panów Józefa Sawionka i Wojciecha Czerwińskiego, prezesa i wiceprezesa toruńskiego oddziału Stowarzyszenia "Wspólnota Polska". Panowie ci nie tylko podjęli całą wileńską grupę kolacją i śniadaniem, ale też obdarowali upominkami, więc korzystając z okazji jeszcze raz serdecznie dziękują gościnnym gospodarzom za tak ciepłe przyjęcie.
A Toruń ich zauroczył i zaczarował. Zachwycali się niezmienionym od stuleci biegiem ulic toruńskiej Starówki, szczególnie oglądanej od strony Wisły, którą płynęli dużymi motorówkami. Do dziś pozostają pod wrażeniem toruńskich kościołów, uroczych nadwiślańskich bulwarów, pozostałości murów krzyżackich, pięknej panoramy średniowiecznej części miasta. Cieszą się też, że mogli otrzeć się o historię - obejrzeć dom narodzin Mikołaja Kopernika, jednego z największych astronomów w dziejach świata, który "zatrzymał Słońce, a wprawił w ruch Ziemię". Zrobił też na nich wrażenie zarówno unikalnej urody Ratusz Staromiejski, jak też jeden z najbardziej charakterystycznych akcentów Starego Miasta - Krzywa Wieża, gdzie, wg legendy, każdy może sprawdzić swą grzeszność, bądź niewinność. Wystarczy stanąć pod północną ścianą wieży. Opierając się o nią plecami (piętami dotykając muru) należy wyciągnąć ręce przed siebie. Nie jest to łatwe, ale ten, komu uda się przez chwilę wytrwać w tej pozycji, może uważać, że ma czyste i bezgrzeszne sumienie.
Toruń słynie też z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, powołanego co prawda zaledwie przed 60 laty, ale mającego bardzo wysoką renomę... i to nie bez udziału wilnian. Tworzyła go bowiem w dużej mierze przybyła tu w 1945 roku spora grupa profesorów i asystentów oraz pracowników administracyjnych i bibliotecznych naszego Uniwersytetu Stefana Batorego, który został zlikwidowany w grudniu 1939 roku. Dziś UMK ma 14 wydziałów, studiuje tu 40 tysięcy osób (na 200 tys. mieszkańców), dzięki czemu Toruń jest postrzegany jako miasto akademickie.
Wilnianie znaleźli w Toruniu i inne rodzime akcenty, jak chociażby pomnik Marszałka Piłsudskiego czy (w jednym z kościołów) ufundowaną przez toruńskie Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej tablicę Pamięci tysięcy Polaków/ którzy służąc Ojczyźnie ponieśli śmierć męczeńską w Ponarach koło Wilna w latach 1941-1944. Uczestnicy wycieczki są bardzo wdzięczni swoim toruńskim przewodnikom z UMK - panom Michałowi Trangerowi, adiunktowi wydziału sztuk pięknych oraz Jackowi Hodze, magistrowi historii za to, że zaprezentowali im najpiękniejsze fragmenty i zabytki Torunia.
Dalej mieli w programie Chełmno - rozlokowane na dziewięciu pagórkach, w pięknej nadwiślańskiej pradolinie, stare polskie miasto, zwane niekiedy "małym Krakowem na pomorskiej ziemi, co pięknem swoim oko wędrowca czaruje". Chlubą Chełmna są parki publiczne: Stare i Nowe Planty. Stare są zabytkowe, bo powstały na początku XIX wieku. Nowe słyną z przecudnych kwiatowych kobierców. Chełmno słynie też z kościołów, których w miasteczku liczącym zaledwie 20 tys. mieszkańców jest aż 7. Nasi turyści w XIII-wiecznym kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny podziwiali słynną Meluzynę - XVII-wieczny świecznik w kształcie głowy jelenia, który przepowiada pogodę, a raczej reaguje na zmianę wilgotności powietrza. Legenda głosi, że w łańcuch owego świecznika wplecione są sznury konopne i włosy niewiast, to dzięki nim ponoć głowa się obraca - gdy powietrze jest suche - w stronę ołtarza głównego, gdy jest wilgoć i zanosi się na deszcz - w stronę portalu głównego. Od paru wieków w chełmińskiej Farze przechowywane są też słynące z cudów relikwie Świętego Walentego, kiedyś patrona epileptyków i ludzi chorych na cholerę, dzisiaj - zakochanych. W pocysterskim Klasztorze Sióstr Miłosierdzia w Chełmnie grupa z Wilna podziwiała cierpliwość i oddanie, z jakim siostry opiekują się osobami upośledzonymi. Służba choremu, słabemu, zagubionemu człowiekowi jest celem tego zgromadzenia od XVII wieku.
"Chełmno, a raczej urok tego miasta, zapiera dech w piersi, ale gdyby nie nasz przewodnik - pan Dariusz Wirosławski - poznalibyśmy je zaledwie powierzchownie. Jesteśmy wdzięczni panu Dariuszowi za to, że możliwie jak najszerzej zaprezentował nam nie tylko piękno, ale też dzieje tej nadwiślańskiej perełki".
Uczestnicy wycieczki do Torunia i Chełmna jeszcze nie ochłonęli z wrażeń, a już marzą o następnej wyprawie.
"Tej jesieni wybieramy się na Żmudź, nasza młodzież też nie drzemie, w tym roku miała dwie wyprawy do Gdańska - zdradza pani Alicja. - Podczas tych wycieczek lepiej się poznajemy, uzupełniamy się, wymieniamy wiedzą, po prostu fundujemy sobie interesującą przygodę".
Lucyna Dowdo