Przed kilkoma tygodniami ks. administrator wileńskiego kościoła pw. Ducha Świętego Wiktor Bogdziewicz publicznie zarzucił "Tygodnikowi Wileńszczyzny" drukowanie paszkwili nt. jego osoby. Tak poważny zarzut, naszym zdaniem, wymaga wyjaśnień.

Nie sądzimy, by drukowanie listów otwartych, podyktowanych żalem i rozgoryczeniem wiernych, a nade wszystko - słusznym zatroskaniem - byłoby szkalowaniem osoby księdza. Taka reakcja wiernych spowodowana została konkretnymi działaniami ks. Wiktora w przeciągu pierwszego miesiąca administrowania w świątyni pw. Ducha Świętego. Tym bardziej, że owe działania dotyczą kontrowersyjnej sprawy lokalizacji Obrazu Jezusa Miłosiernego. Szczególne zaś oburzenie wiernych różnych parafii Wileńszczyzny wywołał wywiad, jakiego udzielił ksiądz dziennikowi "Respublika" z dnia 17 czerwca br., którego przedruk (w tłumaczeniu na język polski) zamieszczamy dalej.

Na samym początku warto podkreślić, że poważne kontrowersje budzi już samo udzielenie tego wywiadu pismu, z którego prenumeraty w swym czasie publicznie zrezygnował śp. kardynał Vincentas Sladkevičius. Jak wiadomo też, istnieje polecenie biskupów, iż kapłani przed udzielaniem wywiadu jakiemuś pismu, powinni to wcześniej uzgadniać z pasterzem diecezji. Powstaje więc pytanie, czy ks. Wiktor uczynił to przed wypowiedzią na łamach "Respubliki". Dziwnym wydaje się również udzielanie przez kapłana wywiadu tytułowi prasowemu, którego ukierunkowanie ma niewiele wspólnego z nauką Kościoła katolickiego. Już samo zamieszczenie w nim anonsu wywiadu wraz ze zdjęciem Obrazu Jezusa Miłosiernego pod reklamą o treści pornograficznej wywołuje co najmniej niesmak.

Jeszcze większe kontrowersje wzbudza treść wypowiedzi. Całkowicie mija się z prawdą i jest świadomym wprowadzeniem czytelnika w błąd stwierdzenie przez księdza faktu, że większość wiernych zgadza się z wolą kardynała A. J. Bačkisa o zabraniu Obrazu z kościoła pw. Ducha Świętego. 15 tysięcy podpisów wiernych z całej Wileńszczyzny pod listem do Ojca Świętego z prośbą o pozostawienie Obrazu w kościele Ducha Świętego jest wymownym zaprzeczeniem tych słów.

Nie mniej oczywistym faktem, który stwierdzają wszyscy, a nie tylko - jak podaje ksiądz -kobiety czuwające przy Obrazie, jest niewłaściwie wybrane miejsce jego nowej lokalizacji: w 10-krotnie mniejszym kościółku. Skoro zaś zdaniem księdza nie jest ważne miejsce pobytu tego Obrazu, dlaczego - wbrew woli wiernych - w ogóle należy go przenosić do innej świątyni.

Po śmierci Jana Pawła II (dziś już Sługi Bożego) miejsce, gdzie dotąd znajduje się Obraz, nabrało szczególnego znaczenia. Modlił się tu Człowiek, który wkrótce zostanie wyniesiony na ołtarze. Historia więc jak gdyby sama pisze dalszy ciąg lokalizacji tego obrazu. Dlaczego teraz należałoby go stąd zabierać? Obecnie miejsca pobytu Ojca Świętego są na całym świecie czczone i pielęgnowane z wielkim pietyzmem. Jedno z takich miejsc jest przy ołtarzu Miłosierdzia Bożego w kościele pw. Ducha Świętego, na co zresztą wskazują umieszczone tablice. Czy inne rozwiązanie byłoby zatem logiczne?

Po udaremnieniu próby potajemnego wywiezienia obrazu parafianie zainicjowali przy nim nocne czuwania. Od ponad roku w tym celu grupa osób trwa nieprzerwanie przez 24 godziny na dobę przy obrazie Jezusa Miłosiernego. Ich przebywanie w kościele jest ściśle związane z modlitwą w różnych intencjach; nie wolno zatem określać tego czynu, jako pospolitego stróżowania. Są to osoby w starszym już wieku, emerytki, ciche strażniczki nie tylko obrazu, ale i wiary. To w dużej mierze ich pokoleniu zawdzięczamy także jej przetrwanie na naszych terenach. Przecież to one niezłomnie trwały w kościołach zawsze, nawet w czasach najsroższych prześladowań. Czyż to nie modlitwom takich właśnie kobiet zawdzięcza też ksiądz Wiktor możliwość nauki i ukończenia seminarium duchownego? Sposób, w jaki wypowiada się ksiądz o czuwających osobach, wzbudził zatem nie tylko niesmak, lecz także powszechne oburzenie i zgorszenie.

Już po kilku dniach od objęcia swych funkcji nowy administrator parafii uniemożliwił czuwającym dostęp do toalety nocą. Teraz swą wypowiedzią ksiądz chce wywołać reakcję społeczności na ich wymuszone zachowanie: "Czekam, aż społeczeństwo, ludzie kościoła, zareagują na to". Sprawą ludzką jest fakt, że człowiek ma potrzeby fizjologiczne, nieludzkim natomiast jest sposób traktowania przez księdza tych osób. Wypowiedź młodego mężczyzny o starszych kobietach, które mogą być w wieku jego matki bądź babci, nie tylko świadczy o braku elementarnej kultury, ale jest wręcz publicznym szyderstwem. Czuwania przy Obrazie trwają przez ponad rok, lecz dopiero teraz zaszła nagła potrzeba zamykania pomieszczeń, wyłączania świateł i zmiany zamków. Jeśli jest to troska księdza o kielichy i inne rzeczy liturgiczne, to czy nie wystarczyłoby pozamykać na klucz szafy w zakrystii?

Skoro na prośbę kardynała zadaniem księdza jest wyciszenie sytuacji w parafii, to czyż wywiad pt. "Kult Bożego Miłosierdzia stał się bałwochwalstwem" na pewno temu posłuży? Wypowiedź dla pisma, które często niezbyt pochlebnie wypowiada się nt. Kościoła katolickiego, stała się przysłowiowym dolewaniem oliwy do ognia. Jak i pokątne wiadomości o planowanym na sierpień zabraniu Obrazu z kościoła Ducha Świętego.

W pojęciu księdza dla czuwających przy obrazie wiara oraz kult Miłosierdzia Bożego są na drugim planie; ich czyny w wywiadzie zostały określone jako bałwochwalcze: "Jezus, Miłosierdzie i wiara pozostają na drugim albo na trzecim planie"... Skoro więc przywiązanie do obrazu porównuje się do bałwochwalstwa, to czym jest wtedy nieustający upór w dążeniu do przeniesienia obrazu? W tym celu siostry ze zgromadzenia Jezusa Miłosiernego wcześniej posunęły się do kłamliwej informacji, jakoby to one są jego właścicielkami na mocy testamentu Sługi Bożego ks. M. Sopoćki. Zgodnie zaś z testamentem, jak wyszło na jaw, obraz ma być umieszczony w nowo wybudowanej świątyni Bożego Miłosierdzia w Wilnie przy ulicy Kalwaryjskiej. Już w roku 1939 był powołany komitet mający zająć się budową owej świątyni, czemu przeszkodziła wojna. Tam, gdzie naprawdę dba się o kult Bożego Miłosierdzia, powstają dziś piękne duże świątynie: w Białymstoku, w Grodnie, zaś w Witebsku trwa budowa Chrześcijańskiego Centrum Bożego Miłosierdzia; dzieje się to w kraju oskarżanym o dyktatorskie rządy. U nas natomiast szerzenie kultu Bożego Miłosierdzia ma zamknąć się w kościółku, gdzie na siłę zmieści się 200 osób. Tak oczywiste argumenty do księdza, jak widać, nie przemawiają. Więc o co tak naprawdę tu chodzi?

Przed rokiem kardynał A. J. Bačkis powoływał się na dokument z Watykanu, zezwalający jakoby przeniesienie Obrazu Jezusa Miłosiernego. W wypowiedzi dla BNS hierarcha Kościoła Katolickiego na Litwie również zaznaczył, że otrzymał od papieża błogosławieństwo na otwarcie nowej świątyni, które jednak nie zostało odczytane podczas uroczystości. Dlaczego tak się stało?

Mnożące się kontrowersje i niedomówienia wokół sprawy Obrazu Jezusa Miłosiernego wywołują takie a nie inne reakcje wśród wiernych i u Rady parafialnej; powstają więc listy, wymagające odpowiedzi na te pytania, spowodowane autentyczną troską o dalsze jego losy. Czy można je zatem nazwać paszkwilami?

* * *

Do słynnego wileńskiego kościoła, gdzie na przeciągu wieków pracowało tylu zacnych kapłanów, jak chociażby śp. bohaterski ks. Romuald Świrkowski, ks. Paweł Bekisz, dzisiejszy ordynariusz grodzieński bp. Aleksander Kaszkiewicz, do pełnienia posługi kapłańskiej przychodzi młody kapłan. Już sama nominacja na taką parafię nakazuje szacunek względem jej wielowiekowych tradycji i wiernych gromadzących się w tej świątyni. Niestety, już pierwszy miesiąc posługi duszpasterskiej ks. Wiktora Bogdziewicza naznaczony został konfliktem.

Człowiek o mocnej tożsamości narodowej zawsze potrafi zachować szacunek dla tradycji innego narodu. Usunięcie przez księdza z Litanii Loretańskiej wezwania Królowo Polski wyraźnie temu zaprzecza. Ignorowanie zwrotu, włączonego do litanii przez Piusa XI, którym modlą się Polacy na całym świecie, również jest krokiem w kierunku potęgowania konfliktu z wiernymi, a tym bardziej jest nim udzielanie obraźliwego wywiadu.

Prosząc o Boże Miłosierdzie dla siebie, nikomu nie wolno zapominać, że należy okazywać miłosierdzie także innym. Inaczej, czyż nie jest tak, że "Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność!" (Mt 6, 23b).

Czesława Paczkowska
Katarzyna Bilkiewicz
Na zdjęciu: Obraz Jezusa Miłosiernego w kościele Ducha Świętego;
ks. administrator kościoła Ducha Świętego W. Bogdziewicz

<<<Wstecz