Kult Miłosierdzia stał się bałwochwalstwem

Pełniący od maja br. obowiązki nowego administratora kościoła pw. Ducha Świętego Wiktor Bogdziewicz zgodził się udzielić wywiadu na temat wiernych, którzy i w dzień, i w nocy czuwają przy Obrazie Jezusa Miłosiernego. Od kwietnia ubiegłego roku obowiązuje decyzja kardynała o przeniesieniu Obrazu do innego kościoła, jednak kobiety, które przy nim czuwają, nie pozwalają tego uczynić. Po zmianie duszpasterza w nocy, gdy kościół jest zamykany i wyłącza się światło, czuwające przy Obrazie kobiety nie mogą skorzystać nawet z toalety.

Obraz poróżnił wiernych

Wierni kościoła pw. Ducha Świętego na zmianę nadal czuwają przy Obrazie Jezusa Miłosiernego. Dekretem kardynała Audrysa Juozasa Bačkisa z marca ubiegłego roku obraz miał być przeniesiony do świątyni Miłosierdzia Bożego, która była specjalnie poświęcona, by czcić w niej ten właśnie Obraz. W przewidzianym dniu parafianie otoczyli Obraz, nie pozwalając Go przenieść.

Jeszcze w ubiegłym roku parafianie, jak tłumaczą, powołali "komitet" i zorganizowali w kościele czuwania niezależnie od swego duszpasterza.

Grupy czuwających osób siadają w pierwszym rzędach ławek, możliwie najbliżej wiszącego w bocznym ołtarzu Obrazu. Jedna z kobiet powiedziała dla "Respubliki", że w przypadku, jeżeli coś zacznie się dziać, ma numery telefonów, pod które powinna zadzwonić do członków "komitetu", koordynujących harmonogram czuwań. Inna osoba czuwająca tłumaczyła, że losem Obrazu zaniepokojeni są nie tylko wierni parafii, lecz również 350 tys. zamieszkałych na Litwie Polaków.

Nowy administrator kościoła Wiktor Bogdziewicz twierdzi, iż zrozumiał, że jest inaczej. Do parafii Ducha Świętego przyszedł pracować jako wikariusz w lipcu ubiegłego roku, zaś w maju bieżącego roku administratorem mianował go sam miejscowy ordynariusz w Wilnie kardynał A. J. Bačkis.

W. Bogdziewicz obcował i nadal obcuje z byłym proboszczem, który początkowo popierał protest wiernych, następnie jednak nie komentował, jak ocenia niezgodność poglądów kardynała i wiernych.

Nowy ksiądz próbuje niektóre sprawy we wspólnocie zmienić, twierdzi jednak, że zetknął się z nieprzychylnością ze strony "komitetu".

Babcie sprywatyzowały Jezusa

Jak ocenia ksiądz niezgodność poglądów kardynała i wiernych? - zapytaliśmy W. Bogdziewicza.

- Są osoby, które i w dzień, i w nocy czuwają przy obrazie. Jest również wspólnota, śmiem twierdzić, świadomych katolików, którzy oceniają sytuację inaczej. Jedynie niewielka część ludzi organizuje prowokacje i podnosi szum.

Z mojego obcowania wynika, że większość popiera decyzję kardynała. W opinii kardynała, przeniesiony w inne miejsce Obraz Jezusa Miłosiernego mógłby przyczynić się do szerzenia kultu Miłosierdzia Bożego.

Takie czuwania nie są sprawą normalną. Ważna jest jedność Kościoła jako wspólnoty w szerokim tego słowa znaczeniu. Obecnie mamy świadectwo, że tej jedności nie ma.

Czy rzeczywiście nowe miejsce byłoby dla Obrazu bardziej odpowiednie?

- Obecnie, by pomodlić się przy Obrazie, przybywają ludzie z innych parafii. Widzę ludzi, dla których miłosierdzie i kult Obrazu są ważne. W jakimkolwiek miejscu byłby Obraz - czy w katedrze, czy też w innym kościele, ludzie będą Go odwiedzali, podobnie jak do Ostrej Bramy ciągną wierni z całego miasta. Ważne jest przecież nie miejsce.

Do proboszcza pewnej parafii przyjechał młody ksiądz z prośbą o radę: od czego zacząć? Przede wszystkim należy zjednoczyć ludzi, wspólnotę. Wówczas również wnętrze kościoła będzie komuś potrzebne. Jednak ów był młodszy i zaczął od budynków - wybudował kościół w prestiżowym miejscu miasta, jednak w niedzielę na Mszę św. gromadziło się w nim zaledwie 30-50 staruszek. Tak jest też z Obrazem.

Czuwające przy Obrazie babcie wyrażają pretensje, że świątynia Opatrzności Bożej jest zbyt mała, że obok biegnie ulica itp. Nie sądzę, że jest to dobry argument. Oprócz tego, taki sam hałas panuje również u nas. To jest ta sama ulica.

Czy uznajecie, że Obraz ten ma szczególną moc przyciągania i oddziaływania?

- Uznaje to cały Kościół. Miłosierdzie Boże jest właśnie tym cudem.

Jezus Miłosierny został namalowany na podstawie objawienia siostrze Faustynie Kowalskiej z roku 1931. Sam Jezus prosił ją, by został namalowany obraz, na którym widniałby napis: "Jezu, ufam Tobie", powiedział też, że żadna dusza, która będzie czciła ten Obraz, nie zginie. Miłosierdzie Boże jest jak ocean, w którym każdy grzesznik może utopić swój grzech.

Podobno osoby, które modliły się przed tym Obrazem, zostały uzdrowione?

- Nie słyszałem o tym. Jest jednak rodzina sportowców, która stale modli się w naszym kościele, zamawia Msze św. Sportowiec zawiesił przy Obrazie swój złoty medal i jeszcze jedno odznaczenie, które wisi obok medalu. Ludzie zostawiają cenną biżuterię. Istnieje dawny zwyczaj, że za doznany cud, za wysłuchane modlitwy składa się wota dziękczynne.

Wśród argumentów za nieoddaniem Obrazu podkreśla się, że malował Go Polak według objawienia jakiego doznała Polka, oprócz tego w tym kościele nabożeństwa odbywają się w języku polskim.

- Nie wolno wprowadzać takich podziałów. Byłoby dla mnie straszne, gdyby Obraz i cały kult został spolszczony lub zlitewszczony. Jest to błędne , a nawet grzeszne. Miłosierdzie jest sprawą powszechną. Szczególnie zaś, gdy Obraz jest zaliczany do obrazów kultowych. Tak jak Matka Boska Ostrobramska nie może należeć do jednej parafii, powinien należeć do całego Kościoła, do całego świata chrześcijańskiego. Każdy ma prawo modlić się przy nim i doznać poprzez niego łaski.

W nocy przy Obrazie oddaje się mocz

Czy rozmawiacie z osobami, które czuwają przy Obrazie?

- Rozmawiałem i rozmawiam. Większość babć twierdzi, że Jezus przychodzi do nich pod postacią dzieciątka, zstępuje z Obrazu i je błogosławi... Mówię im, że w takiego zstępującego z Obrazu Jezusa jest łatwiej wierzyć, aniżeli w takiego, którego powinniśmy dostrzegać w każdym napotkanym człowieku.

Ilu ludzie stale czuwa?

- Chciały publicznie powiedzieć, że jest ich ponad 10 tysięcy, jednak ogółem może być około 10. Jednocześnie siedzi 2-5 kobiet. Jeżeli czegoś się obawiają, gromadzi się więcej.

Z powodu tych czuwań wynikły inne nieporozumienia. Wcześniej kościół był zamykany jedynie od zewnątrz. Obecnie zaś ze względów bezpieczeństwa zamykane są również drzwi zakrystii wewnątrz kościoła. Niewykluczone, że ktoś o niecnych zamiarach, dołączywszy do tej grupki kobiet, może zbezcześcić kościół lub coś ukraść. W zakrystii przecież stoją kielichy...

Kobietom czuwającym przy Obrazie zmiany te nie podobają się. Twierdzą, że przez rok i trzy miesiące z powodu czuwań wszystko było spokojnie, dobrze i ładnie, teraz zaś... Oczywiście, obecnie kobiety nie mogą normalnie korzystać z toalety, ponieważ drzwi zakrystii się zamyka, gasi się światła.

Co robią, gdy potrzebują jednak pójść do toalety?

- Proszę je zapytać, gdzie to robią. Oczywiście, że robią to w kościele, czekam jednak, kiedy na to zareaguje społeczeństwo, wierni.

Jeżeli kościół na noc jest zamykany, po co potrzebne są czuwania?

- Żal im Obrazu, ponieważ wierzą, że ktoś przyjdzie i ukradnie Go.

W nocy, z zamkniętego kościoła?

- Mówią, że jest to kółko modlitewne, w którym nieustannie się modlą. Gdy pytam ich o to, czy w którymkolwiek z wileńskich kościołów ktoś tak modli się przez okrągłą dobę, nie zwracają na to uwagi.

Kardynał niejednokrotnie mówił i pisał, że niczego na siłę nie będzie czynił, że obecnie cała sprawa jest "zamrożona". Prosił również mnie, bym dołożył starań, by w parafii wszystko się uspokoiło.

W ubiegłym roku w dniu, kiedy miał być przeniesiony Obraz, w Święto Miłosierdzia Bożego, padały nawet przekleństwa, padano krzyżem, by nikt nie mógł przejść. Ogólna psychoza, gdy oto jedna-druga staruszka coś wykrzyknie, inne zaś to podchwytują i fala toczy się dalej.

Wydaje się, że Obraz zamienił się w pogańskiego bożka?

- One nie zgadzają się, że tak właśnie jest. Nie chciałbym nazywać tego pogaństwem, byłoby to zbyt mocne określenie. Jednak widzi się jedynie rzecz, którą rzekomo chce się "odebrać" u tej grupki ludzi. Jezus, miłosierdzie i wiara pozostają na drugim albo nawet na trzecim planie, jeżeli nie dalej.

Będę próbował kształcić możliwie najwięcej świadomych członków wspólnoty, by nie doszło do tego i nie powtórzyło się to, co dzieje się obecnie.

Z Obrazem będzie jak Bóg da?

- Oczywiście dobrze by było, gdyby Bóg dał. Na pewno da. Jednak bardziej trzeba by było myśleć nad tym, jak ludzie dadzą. W historii wiary mnożą się przypadki, gdy ludzie sami wiele narobili złego. Bóg zaś zawsze jest otwarty na człowieka.

Gerardas Rosis
"Respublika", dodatek "Gyvenimas"
17.06.2005 r.

<<<Wstecz