Wycieczka polonistów śladami noblisty

Szetejnie - pierwszy ogród życia Miłosza

Czerwiec jest miesiącem, w którym urodził się poeta - świadek minionej epoki, ciągle stawiający pytania i szukający odpowiedzi na nie. Tego wymagał czas, w jakim mu przyszło żyć i tworzyć. Jest to nasz ziomek Czesław Miłosz.

I właśnie w tym miesiącu z inicjatywy stołecznych polonistów na czele z Danutą Korkus zorganizowana została wycieczka-seminarium do rodzinnych stron noblisty.

Kiedy autobus, pełen zmęczonych egzaminami i wielodniowym sprawdzaniem prac pisemnych maturzystów nauczycieli wyruszył w kierunku Kiejdan, zrozumieliśmy, że to był naprawdę dobry pomysł. Rozmowom i wspomnieniom nie było końca. Poloniści rejonu wileńskiego i wykładowcy Uniwersytetu Pedagogicznego szybko zintegrowali się z nauczycielami z Wilna.

Przypomniał mi się wówczas podobny wyjazd nauczycieli literatury polskiej sprzed wielu laty na Ukrainę. Zorganizowała go ówczesna opiekunka polonistów rejonu wileńskiego Teresa Giniewicz. Naszym literackim przewodnikiem była wtedy świetna znawczyni życia i twórczości J. Słowackiego i innych twórców, związanych z ukraińską ziemią, nieodżałowana pani Maria Niedźwiecka. Droga w czasie tej wspaniałej wyprawy zupełnie nam się nie dłużyła dzięki ciekawym opowiadaniom p. Marii i wesołym śpiewom pod egidą Zygmunta Żdanowicza. Przepiękny Lwów, ukraińskie stepy i ukryty wśród nich Krzemieniec pomogły nam bardziej zrozumieć twórczość piewców tej ziemi.

Pierwszym punktem naszej wycieczki nad Niewiażę były urocze Kiejdany. Szczerze podziwialiśmy ich zadbaną Starówkę i zabytki, które pamiętają złoty okres tego miasta - wiek XVII. Wtedy to ustępowało ono swym rozwojem jedynie Wilnu i Kownu. W kościele kalwińskim odwiedziliśmy grobowiec rodowy Radziwiłłów. Sarkofagi książąt Janusza i Krzysztofa "Pioruna" oraz ich krewnych należą do najpiękniejszych na Litwie.

Następnym obiektem zwiedzania była posiadłość Zabiełów, gdzie w kościele apostołów Piotra i Pawła, według naszej przewodniczki Ireny Duchowskiej, był właśnie ochrzczony poeta Miłosz. Oficjalna wersja głosi, że stało się to w kościele w Świętobrościu, dokąd także dotarliśmy. W miejscowości tej znajduje się pomnik powstańców styczniowych oraz pradziadków noblisty ze strony matki Weroniki - Syruciów.

I wreszcie jesteśmy nad Niewiażą w Szetejniach. Właśnie tu, w skromnym dworku dziadków Kunatów, 30 czerwca 1911 roku przyszedł na świat Czesław Miłosz. Miejscowość ta leży 13 km od Kiejdan i około 70 km od Kowna, w samym centrum Litwy.

Po deszczowej podróży jakże przyjemnie było ukryć się w przytulnych ścianach odnowionego białego spichlerza, zwanego świrnem, który jako jedyny z zabudowań przetrwał koleje czasu. W 1997 roku Szetejnie zostały przekazane wnukowi właścicieli, a ten zapisał je w darze Fundacji Miejscowości Rodzinnych Cz. Miłosza.

Jest tu urządzona sala konferencyjna, z której skorzystała też nasza grupa. Przy kominku rozpoczął się wykład o ostatnich utworach noblisty. Prelegentem była wykładowczyni UP, doc. Halina Turkiewicz, która, jak zawsze, potrafiła skupić naszą uwagę na najbardziej istotnych wartościach i właściwościach ostatnich tomików poezji i tzw. poetyckiej prozy. Nie narzucając swego zdania, starała się wydobyć z tych wersów ich głęboki, metafizyczny sens. Myślę, że wielu z nas, uczestników tej minikonferencji, dzięki temu ujrzało tę literacką sylwetkę w jakimś innym świetle. Szczególnie zaciekawiła nas wydana w roku 2000 książka pod eufemistycznym tytułem "To" oraz "Druga przestrzeń", jaka ukazała się drukiem w roku 2002. Zawierają one jakby wiersze-olśnienia. Pisze się tu o ogrodach ziemskich i ogrodach nieznanych po drugiej stronie czasu, odważnie rozważa się o uczuciach starego człowieka, który szykuje się na spotkanie z Tym, z Którym całe życie się zmagał...

Uważam, że takie pomysły-spotkania i seminaria zarazem naprawdę zasługują na uwagę i pochwały. To się zupełnie inaczej odbiera i przeżywa, gdy za oknami widzisz dolinę rzeki, która tak dużo dla kogoś znaczyła. Po powrocie chciało się jak najszybciej odszukać te ostatnie wersy, czasami już dyktowane, spróbować je odczytać i zinterpretować po swojemu.

W imieniu wszystkich uczestników wyprawy do rodzinnych stron Czesława Miłosza składam raz jeszcze podziękowanie jej pomysłodawcom i organizatorom.

Bożena Bieleninik
nauczycielka Niemieskiej Szkoły Średniej
Na zdjęciu: w grobowcu rodowym Radziwiłłów

<<<Wstecz