"Ocalić przed potopem czasu"

Dla liczącej 22 uczniów szkoły początkowej w Starym Siole 6 grudnia znaczył podwójne święto. Okazją ku temu były mikołajki oraz uroczystość otwarcia muzeum szkolnego. Dlatego też szkoła - zarówno klasy jak też korytarze - w tym dniu przybrały odświętny wystrój, gdyż zostały upiększone akcesoriami bożonarodzeniowymi.

Do szkoły przybyli goście w osobach: mer Marii Rekść, wicemer Teresy Paramonowej, gł. specjalistki ds. wychowania przedszkolnego i nauczania początkowego wydziału oświaty samorządu rejonu wileńskiego Teresy Vaitiekeniene, starościny gminy rukojńskiej Leonardy Sapkiewicz. Nie zabrakło też rodaków z Macierzy w osobach Grzegorza Mieszkowa, prezesa Stowarzyszenia Matki Bożej Królowej Pokoju i Pojednania z Białegostoku oraz Klary Kasperuk, sekretarz owego Stowarzyszenia.

Wypada dodać, że Stowarzyszenie Matki Bożej Królowej Pokoju i Pojednania już od lat 4 okazuje różnorodną pomoc dla "początkówki" w Starym Siole: od dostarczania paczek z produktami żywnościowymi po wakacje w Polsce, gdzie dzieci spędzają je zazwyczaj w rodzinach. Osobiście pan Grzegorz zabiera do własnego mieszkania kilkoro dzieci ze Starego Sioła. I tym razem darczyńcy z Macierzy przybyli nie z pustymi rękoma: przywieźli prezenty w powstaci paczek z żywnością i przyborami szkolnymi, w których znalazła się też drobna odzież: szaliki, czapeczki, rękawiczki.

Dzieci zaprezentowały gościom piękny montaż literacko-muzyczny, podczas którego recytowały wiersze o św. Mikołaju i Bożym Narodzeniu, a czyniły to piękną polszczyzną, jak też śpiewały. "Dzyń-dzyń, Mikołaju Święty, przywieź nam w darze prezenty..." - brzmiały dziecięce głosiki. Oczywiście, nie mogło zabraknąć też Świętego Mikołaja.

Prezentów tego roku było co nie miara. Najpierw mer Maria Rekść wręczyła na ręce kierowniczki szkoły Jadwigi Gabrijałowicz prezent mikołajkowy od samorządu w postaci wieży muzycznej. Następnie darczyńca i opiekun z Białegostoku Grzegorz Mieszków przekazał przywiezione dary. Niemałą radość zebranym sprawiło przybycie księdza dziekana Józefa Aszkiełowicza, który przez kilka lat, gdy był proboszczem parafii turgielskiej, sprawował pieczę duchową nad uczniami "początkówki" w Starym Siole. Zawitał do dzieci z rękoma pełnymi prezentów, ufundowanych przez firmę Mariana Tarejlisa "Mylida". Zabrzmiały słowa wspólnej modlitwy, zainicjowanej przez księdza dziekana J. Aszkiełowicza.

Następnie goście udali się do szkolnego muzeum. Nim zajrzeli do wnętrza, mer Maria Rekść wraz z gościem z Polski Grzegorzem Mieszkowem dokonały symbolicznego aktu przecięcia wstęgi, otwierając je w ten sposób. Ekspozycję muzeum stanowiły głównie stare, pamiętające czasy dziadków i pradziadków, przedmioty użytku domowego, niezbędne w życiu codziennym, używane w kuchni, w pracy przyzagrodowej lub w polu: żelazko na węgiel, tkane i haftowane ręczniki, koronkowe obrusy, dzbanek, kołowrotek, krosna, grzebień do czesania wełny, niecki, przetaki, koła od wozu. Większość z nich pochodzi z XIX, a nawet z XVIII wieku. Ekspozycję uzupełniają drewniane łoże i wiekowy stół dębowy. Uwagę zwiedzających przykuwała kołyska dziecięca z lalką wewnątrz oraz łabędź z lnianych nitek. Godne odnotowania są też książki z pożółkłymi kartkami, jak również modlitewniki z XVIII i XIX ww., z których najstarszy datuje się rokiem 1713.

Trzeba przyznać, że muzeum urządzono z gustem i poczuciem smaku estetycznego. Inicjatorką jego zaistnienia w szkole starosielskiej była niezwykle energiczna i pomysłowa kierowniczka szkoły Jadwiga Gabrijałowicz. Cierpliwie wyszukiwała u mieszkańców Starego Sioła i okolic różne przedmioty, skupując je od nich. Tu należy wymienić Julię Wołodkiewicz i Jana Korwiela ze Starego Sioła, Irenę Stankiewicz ze wsi Bauszyszki, Łucję Jurgielewicz ze wsi Kowale.

Nieocenionej pomocy w urządzeniu muzeum udzieliła uczestnicząca w uroczystości mama kierowniczki szkoły, 76-letnia Teresa Kasianowicz, zamieszkała na Grodzieńszczyźnie na Białorusi, we wsi Baranowicze. Niemała część eksponatów, to właśnie jej dar. Tak powstało muzeum, obrazujące byt naszych dziadków, pradziadków, babć i prababć.

Podczas zwiedzania muzeum T. Kasianowicz wraz z córką J. Gabrijałowicz zaśpiewały wspólnie piosenkę "Z tamtych latek", ułożoną przez matkę, a doskonale współbrzmiącą z atmosferą muzealnianą. Goście z zaciekawieniem i pewną dozą wnikliwości oglądali eksponaty, nie kryjąc podziwu i uznania dla Jadwigi Gabrijałowicz, która niewątpliwie włożyła wiele wysiłku i serca w urządzanie muzeum. Po to, "by zachować i ocalić coś przed potopem czasu". Dla nas oraz potomnych.

Jan Lewicki
Na zdjęciach: uroczyste przecięcie wstęgi;
Teresa Kasianowicz (od lewej) chętnie dzieliła się wiedzą o eksponatach

Fot. autor

<<<Wstecz