O nas - za granicą
Życząc pomyślności Druskienikom...
Jak wiemy, w ostatnich latach nasi rodacy z Polski i innych krajów coraz częściej odwiedzają Litwę. Obok Wilna miejscem ich zainteresowań pozostaje znane uzdrowisko Druskieniki. W tym roku w miasteczku kuracjuszy gościł prof. Eugeniusz S. Kruszewski z Londynu. Pełen wrażeń z pobytu, na łamach polonijnej "Gazety niedzielnej" (19 września 2004 r.) zamieścił później obszerny materiał, w którym przedstawił szereg swoich spostrzeżeń. Z niedużymi skrótami proponujemy naszym czytelnikom zapoznać się z jego treścią.
...W tym roku uzdrowisko Druskieniki obchodzi 210. rocznicę powstania. Postanowił to król polski Stanisław August Poniatowski po tym, gdy w 1789 r. dwóch posłów na Sejm w Grodnie zaprosiło go do odwiedzenia Druskienik, by zaprezentować właściwości lecznicze tamtejszych źródeł. Na polecenie króla pojechał tam zespół lekarzy celem zbadania właściwości leczniczych wód mineralnych. W wyniku pozytywnej oceny król postanowieniem z 20 czerwca 1794 r. uznał oficjalnie tę miejscowość za uzdrowisko... Właściwości lecznicze źródeł zostały bardzo wcześnie rozpoznane przez miejscową ludność: stwierdzono, że po krótkim chodzeniu w wodzie źródlanej, owrzodzenia kończyn szybko się goiły. Już w XVII w. niektórzy mieszkańcy zaczęli trudnić się lecznictwem.
Stopniowo następował rozwój uzdrowiska. W czasach rozbiorów (1838 r.) zbudowano budynek sanatoryjny z czternastoma wannami kąpielowymi, zwiększony następnie do 50. Po pożarze w 1894 r. wybudowano zakład balneologiczny na 150 miejsc. Już w 1841 r. zostało powołane w Druskienikach Towarzystwo Medyczne, którego zadaniem było doskonalenie i rozwój uzdrowiska. Trzy lata później, w 1844 r. zbudowano kościół. Główną fundatorką kościoła była Henryka Wolfgangowa, żona lekarza i wydawcy. Kościół został zaprojektowany przez jednego z wybitniejszych architektów polskich Stefana Szyllera z Warszawy, autora m. in. stacji Męki Pańskiej na Jasnej Górze.
W tym samym roku zespół ludzi tej miary co dr K. Wolfgang (wydawca), Józef I. Kraszewski, Tomasz Zan, Jan Czeczot i Teodor Narbutt, chcąc "przebić obłok ciemnoty", założyli pismo "Ondyna druskienickich źródeł". Pismo ukazywało się w Grodnie. Po I wojnie światowej, w okresie przynależności tych terenów do Polski, "Ondyna" została po 83-letniej przerwie w 1929 r. wskrzeszona przez Towarzystwo Przyjaciół Druskienik, które było wydawcą pisma pod redakcją Czesława Borowskiego.
Druskieniki gościły wiele wybitnych osobistości, w tym J. I. Kraszewskiego, tu urodził się Jacques Lipchitz, sławny rzeźbiarz francuski. Czci się tu malarza i kompozytora M. K. Čiurlionisa, który, mieszkał w Druskienikach, gdzie dzisiaj ma okazały pomnik i muzeum.
W czasie I wojny światowej uzdrowisko było mocno zniszczone. Pierwszy po wojnie sezon został oficjalnie rozpoczęty wiosną 1923 r., ale odbudowa trwała do 1930 r. Z inicjatywy Marszałka Piłsudskiego Druskieniki zostały nabyte przez Bank Gospodarstwa Krajowego i przekazane jako zakład państwowy Departamentowi Służby Zdrowia. Liczba pacjentów uzdrowiska stale wzrastała. Statystyki podają, że w 1930 r. kuracjuszy było około ośmiu tysięcy, a już siedem lat później liczba ich przekroczyła 110 tys. Pobudowano wtedy nowe wille i pensjonaty, a dr Eugenia Lewicka przyczyniła się do założenia parku leczniczego z sektorami dla kobiet, mężczyzn i dzieci.
W okresie sowieckiej okupacji park zrekonstruowano, uzdrowisko i miasto rozbudowano, otwarto 10 nowych sanatoriów dla powszechnego leczenia ludności. Dodajmy, że są one okazem typowej dla socrealizmu gigantomanii, co chyba bezpowrotnie okaleczyło piękno krajobrazu i miejscową architekturę drewnianą. Od kilku lat obserwuje się zmiany zachodzące w uzdrowisku. Obecnie w ponad dwudziestotysięcznym miasteczku, rozłożonym po obu stronach Niemna, modernizuje się uzdrowisko i dba o jego wygląd.
Interesuje nas stosunek Litwinów do miejscowych Polaków jak i do gości, których jest z każdym rokiem coraz więcej, jak też do naszej wspólnej przeszłości. Międzywojenny okres przynależności Wileńszczyzny do Polski nadal wzbudza pewne emocje po obu stronach. Zwróciliśmy uwagę m. in. na zacieranie polskich śladów w uzdrowisku. Drewniana willa, w której przebywał Marszałek i ławeczka nad Niemnem, jako pierwsze padły tego ofiarą. Ostatnio zbulwersowało mieszkańców uzdrowiska wypalenie wnętrza starego dębu Baublisa, rosnącego na tej dawnej posesji i pamiętającego pobyt Piłsudskiego. Jeszcze przed kilku laty piękny okaz dębu, dzisiaj jest prawdziwym "drzewem, umierającym stojąc".
Nie ma już domu, w którym mieszkała Eliza Orzeszkowa, a dawną ulicę jej imienia przemianowano. Tę nazwę otrzymała inna malutka uliczka na obrzeżach miasta. Zachowano natomiast ulicę im. Tadeusza Kościuszki. Jest też willa, gdzie mieszkała dr E. Lewicka. Pozostał grób ks. Bolesława Wołejki, budowniczego kościoła pw. MB Szkaplerznej i proboszcza parafii w ciągu 22 lat. Spacerowicze jeszcze mogą ujrzeć na ulicach hydranty wyprodukowane w Węgierskiej Górce, czy zasuwy wodne produkcji firmy Rudolfa F. Schmidta w Białej.
W muzeum miejskim na okolicznościowej wystawie pokazano zbiór archiwalnych dokumentów i fotografii z dużą ilością poloników: dokumentów, pocztówek i fotografii, znajdujących się w posiadaniu miejscowych Polaków. Są one przechowywane jako najdroższe pamiątki rodzinne, jak np. u córki Antoniego Łukasiewicza, kąpielowego, który obsługiwał samego Marszałka i innych dostojnych gości uzdrowiska.
Na tym styku kultur i narodów nie powinno zabraknąć miejsca dla Józefa Piłsudskiego, honorowego obywatela Druskienik. Godność tę nadano Marszałkowi 22 lutego 1928 r. Był on przecież częścią dziejów uzdrowiska i dzięki niemu zostało ono odbudowane i unowocześnione. Miejscowy Oddział Związku Polaków na Litwie z jego prezes panią Pauliną Lipowiczową na czele w 1997 r. wystąpił z prośbą o zezwolenie umieszczenia pamiątkowej tablicy w miejscu, gdzie stała willa, na terenie należącym obecnie do sanatorium "Draugyste". W tym samym roku sprawa została przedstawiona na posiedzeniu Rady Miejskiej. Pozytywnie wypowiedziało się 15 radnych, 5 wstrzymało się od głosu, a jeden radny nie brał udziału w posiedzeniu. (Niestety, propozycja ta nie została zrealizowana - red.).
W tym roku Polska i Litwa obchodzą 10-lecie podpisania Traktatu o przyjaźni między obecnie wolnymi narodami, byłaby więc okazja na zrealizowanie projektu. Zdajemy sobie jednak sprawę, że bez poparcia z kraju, wobec sytuacji, kiedy Dom Polski jest niedostępny dla miejscowych Polaków, będzie to zrobić trudno...