27 września pogrzeb Czesława Miłosza
"Nim śmierć mój kształt na wieki spełni"...
Śmierć znakomitego poety Czesława Miłosza w dniu 14 sierpnia br. i jego jutrzejszy pogrzeb w kościele na Skałce w Krakowie odbiły się wielce smutnym echem w Wilnie i na Litwie, a w szczególności w Szetejniach, gdzie 30 czerwca 1911 przyszedł na świat. Te spowite kirem podzwonne - to jakże wymowny dowód wdzięczności autorowi "Doliny Issy" za to, że pędząc żywot tułacza i samotnika zawsze i wszędzie pomny był, skąd korzenie. Nie omieszkał o tym przypomnieć nawet zabierając głos podczas uroczystego wręczenia mu w roku 1980 literackiej Nagrody Nobla. Mówił wtedy m. in.:
"Dobrze jest urodzić się w małym kraju, gdzie przyroda jest ludzka, na miarę człowieka, gdzie w ciągu wieków współżyły ze sobą różne języki i różne religie. Mam na myśli Litwę, ziemię mitów i poezji... Jest błogosławieństwem, jeśli ktoś otrzymał od losu takie miasto studiów szkolnych i uniwersyteckich, jakim było Wilno, miasto dziwaczne, barokowej i włoskiej architektury przeniesionej w północne lasy i historii utrwalonej w każdym kamieniu"...
Nie mógł też Czesław Miłosz uwolnić się od tematyki wileńsko-litewskiej w swej twórczości. W dalekim Berkeley obcesowo wracał do czasów, kiedy uczył się w gimnazjum im. Zygmunta Augusta, a potem studiował prawo na Uniwersytecie Wileńskim. I nie bez powodów. Warto bowiem pamiętać, że jako poeta zadebiutował wierszem właśnie w uniwersyteckim piśmie "Alma Mater Vilnensis", a po czym w roku 1933 wydał drukiem zbiór wierszy "Poemat o czasie zastygłym". Był wtedy członkiem grupy "Żegary", którą współtworzył, a do której należeli koledzy ze studiów u "Stefana Batorego": Aleksander Rymkiewicz, Teodor Bujnicki, Jerzy Zagórski, Stefan Jędrychowski i Jerzy Putrament. Było ich pełno wszędzie. Również na słynnych "Środach Literackich", jakie robiły wielką furorę, gromadząc w Celi Konrada całą ówczesną intelektualną "śmietankę" wileńską.
Upust młodzieńczej werwie i zapałowi późniejszy noblista dawał ponadto aktywnie się udzielając w Klubie Włóczęgów Wileńskich. Wraz z kolegami z ławy studenckiej rozbijali biwaki tam, gdzie kiedyś wiodły szlaki filomatów i filaretów: Ponary, Jaszuny, Zielone Jeziora, Puszcza Rudnicka. Klub miał sekcję ZNAJ (Zmarnowanej Niedzieli Ani Jednej), a za zmarnowaną niedzielę jego członkowie uważali każdy dzień spędzony nie na wycieczce.
Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Wileńskim Miłosz jako "młody obiecujący" otrzymał skierowanie na staż do Francji. Po roku wrócił do Wilna, gdzie za namową Tadeusza Byrskiego zatrudnił się w miejscowym Radiu. W roku 1937 żądny "szerokiego świata" wyjechał do Paryża, choć z Wilnem nie zerwał. Ostatacznie nastąpiło to w roku 1940, kiedy to przeniósł się do Warszawy, gdzie przeżył okupację niemiecką. Uczestnicząc w życiu okupowanej stolicy wydał drukiem "Wiersze". Opatrzył je pseudonimem Jan Syruć, nawiązując do nazwiska rodowego matki.
Po wojnie Miłosz przez lat kilka pracował jako dyplomata: był attache kulturalnym PRL w Nowym Jorku, a potem sekretarzem ambasady we Francji. Poprosiwszy tu w roku 1951 o azyl polityczny, przebywał początkowo we Francji, a w roku 1960 przeniósł się do USA, gdzie został profesorem na Wydziale Języków i Literatur Słowiańskich Uniwersytetu w Berkeley. Bronił się przed samotnością, uciekając w swej twórczości do Wilna. Przykładem tego niech posłużą chociażby napisane w roku 1963 poniższe strofy z tomu "Gucio zaczarowany":
Nigdy od ciebie, miasto, nie mogłem odjechać.
Długa była mila ale cofało mnie jak figurę w szachach.
Uciekałem po ziemi obracającej się coraz prędzej
A zawsze byłem tam: z książkami w płóciennej torbie,
Gapiący się na brązowe pagórki za wieżami Świętego Jakuba
Gdzie rusza się drobny koń i drobny człowiek za pługiem,
Najoczywiściej od dawna nieżywi.
"Nigdy od ciebie, miasto"
"Ucieczki" do Wilna i na rodzinną Laudę przytrafiały się mu naprawdę często-gęsto: jak w licznych wierszach tak też w "Rodzinnej Europie", "Zaczynając od moich ulic", w zrodzonej z pamięci o ludziach i czasach spędzonych nad Niewiażą "Dolinie Issy", innych utworach. Aż wreszcie stało się: w dniach 26 maja - 5 czerwca 1992 roku Czesław Miłosz po ponad półwiecznej przerwie zawitał na Litwę. Zgotowano mu tu iście królewskie przyjęcie, 28 maja autorowi "Zniewolonego umysłu" nadano tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Kowieńskiego im. Witolda Wielkiego, a ponadto decyzją Sejmu otrzymał honorowe obywatelstwo Litwy. Ważnym momentem jego pobytu był udział 3 czerwca w reaktywowaniu "Śród Literackich" z okresu międzywojennego dwudziestolecia w słynnej Celi Konrada.
Konfrontacja z miastem swej młodości wypadła okrutnie realistycznie:
Nie było nikogo
Z tych, którzy kiedyś chodzili tymi ulicami,
I teraz nic nie mieli oprócz jego oczu.
Potykając się, szedł i patrzył zamiast nich
Na światło, które kochali, na bzy,
które znów kwitły.
Oddając hołd wielkiemu ziomkowi we wrześniu 1994 roku tytuł doktora honoris causa nadał mu Uniwersytet Wileński, 16 lutego 1995 roku z okazji Dnia Odrodzenia Państwa Litewskiego Czesław Miłosz został uhonorowany Orderem Wielkiego Księcia Giedymina II stopnia, w roku 2001 przyznano mu tytuł honorowego obywatela m. Wilna. Na początku października 2000 wraz z Wisławą Szymborską, Tomasem Venclovą i Guenterem Grassem przywalany coraz bardziej chorobami i starością Miłosz po raz ostatni bawił w Wilnie - mieście młodości własnej i Adama Mickiewicza, z którym emocjonalnie czuł się najbardziej związany.
Jutro prochy Czesława Miłosza udają się w ostatnią drogę, by spocząć w kościele na Skałce w Krakowie, gdzie osiadł w roku 1994 z racji - jak wyznawał - podobieństwa tego miasta do Wilna. Żegnając niedościgłego mistrza Słowa Poetyckiego, w żałobie pogrąża się też Litwa - "ziemia mitów i poezji". Zdająca sprawę, iż rozstaje się z kimś, kto do niej - jeśli już wróci - to jedynie w dorobku literackim, jaki po sobie pozostawił, a czego był świadom jeszcze jako młody człowiek, publikując w roku 1937 wiersz "W mojej ojczyźnie":
W mojej ojczyźnie, do której nie wrócę,
Jest takie leśne jezioro ogromne,
Chmury szerokie, rozdarte, cudowne
Pamiętam, kiedy wzrok za siebie rzucę.
I płytkich wód szept w jakimś zmroku ciemnym.
I dno, na którym są trawy cierniste,
Mew czarnych krzyk, zachodów zimnych czerwień,
Cyranek świsty w górze porywiste.
Śpi w mieście moim to jezioro cierni.
Pochylam się i widzę tam na dnie
Blask mego życia. I to, co straszy mnie,
Jest tam, nim śmierć mój kształt na wieki spełni...
Henryk Mażul
Na zdjęciu: Czesław Miłosz podczas pobytu w Wilnie
Fot. Marian Paluszkiewicz