W sobotę, 17 lipca o godz. 15.45 TV Polonia w programie "Tam, gdzie jesteśmy" zaprezentuje film o Związku Polaków na Litwie.

Zachęcamy do oglądania


Związek Polaków na Litwie
Dom Kultury Polskiej w Wilnie
Parafia Ducha Świętego w Wilnie

Zapraszają na

Koncert charytatywny

na rzecz kościoła pw. Ducha Świętego w Wilnie,

który odbędzie się 21 lipca 2004 r. o godz. 19 w Pałacu Widowisk i Sportu w Wilnie wystąpi Zespół Pieśni i Tańca "ŚLĄSK" im. Stanisława Hadyny

Bilety w cenie 10, 20 Lt do nabycia: w recepcji Domu Kultury Polskiej (ul. Naugarduko 76), w biurze ZG ZPL (DKP, pokój 210), w siedzibie Zarządu Miejskiego ZPL (ul. Pylimo 45/2), w kościele Ducha Św. w Wilnie oraz innych parafiach


60. rocznica operacji Armii Krajowej o wyzwolenie Wilna "Ostra Brama"

Wileńszczyzna w hołdzie walczącym do krwi ostatniej

Nas nie stanie,
Lecz Ty nie zaginiesz -
pieśń Cię weźmie,
legenda przechowa,
wichrem chwały
w historię popłyniesz,
Armio Krajowa!

Kolejna okrągła rocznica narodowa w kalendarzu nakazała sięgnąć pamięcią wydarzeń - heroicznych, a zarazem jakże bolesnych - przełomowych w najnowszej historii Ziemi Wileńskiej. Już sześć dziesięcioleci dzieli nas, ludzi dnia dzisiejszego, od tamtego lipcowego zrywu jej synów. Zbrojnym wysiłkiem, ale i siłą ducha, na przekór zdradzieckiej zmowie jałtańskiej pragnących zmienić przyszły los jedynego i najdroższego dla nich miejsca na świecie - Wileńszczyzny. Dziś wiemy, że oferowali za nią najwyższą cenę. Zostawmy historii ocenę ich czynu: czy ta ofiara miała sens. Tamci chłopcy z leśnych oddziałów nie wywalczyli dla swej ojczyzny upragnionej wolności. W spadku potomnym przekazali jednak bezcenny dar: nieprzemijającą legendę bohaterstwa, która dodawała siły przyszłym pokoleniom, by nie zatraciły swej tożsamości w okresie nowych prób dziejowych. Powstanie wileńskie A.D. 1944 o całe trzy tygodnie wyprzedziło samotny bój Warszawy, stanowiący po wszystkie czasy wzór nieujarzmionej Polski i Polaków. Dla Ziemi Wileńskiej częścią składową tego ogólnonarodowego etosu jest i pozostanie operacja "Ostra Brama". Organizację rocznicowych obchodów w Wilnie i wielu miejscowościach Wileńszczyzny przyjął na siebie Związek Polaków na Litwie.

Rossa. "Za wolnośći honor, za kraj mój i naród!"

Data 7 lipca nieprzypadkowo zgromadziła wilnian i gości z Macierzy na pierwszą uroczystość obchodów w kwaterze wojskowej cmentarza na Rossie. To tu, od 11 lat, obok grobów legionistów spoczywają żołnierze polegli w walkach o Wilno w pamiętne lipcowe dni. Stało się bowiem tradycją, że wszystkie patriotyczne rocznice, obchodzone przez mieszkańców Wilna i Wileńszczyzny, mają swój początek w miejscu, gdzie - jak powiedział na wstępie uroczystości prezes Związku Polaków na Litwie Michał Mackiewicz - wciąż żywe idee Marszałka. Te same idee przyświecały jego duchowym spadkobiercom, żołnierzom Polski Walczącej - największej armii podziemnej z okresu II wojny światowej.

7 lipca przy płycie Matki i Serca Syna stanęli na baczność byli żołnierze Wileńskiej AK i harcerze Wileńskiego Hufca Maryi Ostrobramskiej. Szeregi mogił żołnierskich, staraniem członków oddziału miejskiego upiększono tak bardzo wileńskimi kwiatami - biało-czerwonymi pelargoniami, chorągiewkami i zapalonymi zniczami. Uczczenie pamięci poległych w walkach o wyzwolenie Wilna rozpoczęto od złożenia kwiatów z udziałem charge d,affaires ambasady RP na Litwie Jana Nowickiego, konsula generalnego RP w Wilnie Stanisława Cygnarowskiego i attache obrony kpt. Czesława Karczewskiego oraz przedstawicieli polskich organizacji społecznych i politycznych na Litwie, władz samorządowych rejonów wileńskiego i solecznickiego, weteranów wojny, harcerzy, mieszkańców miasta.

"Za wolność i honor, za kraj mój i naród" - uroczyście zabrzmiały słowa pierwszej przysięgi konspiracyjnej walczącego Wilna, którą przywołał w swym wystąpieniu prezes ZPL. "Rocznice mają wymiar wielofunkcyjny" - taką myśl wyraził komandor Czesław Karczewski przypominając, że czyn zbrojny uczestników operacji "Ostra Brama" nie poszedł w zapomnienie: "Na kolumnach przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie złotymi literami wypisano miejsca bitw żołnierzy Okręgu Wileńsko-Nowogródzkiego - Wilno i Surkonty, przed którymi składają hołd wszyscy najwyżsi dostojnicy państwowi i oficjalni goście, przybywający do Polski". W imieniu towarzyszy broni głos zabrała sanitariuszka VII Brygady "Wilhelma", uczestniczka boju pod Skorbucianami, Teodozja Piaskowska ps. "Teo". Wzruszające słowa wspomnień o boju na skraju Puszczy Rudnickiej i poległych tam kolegach brzmiały niczym testament, przekazywany z tamtych lat.

Uroczystość na Rossie zakończyły wspólna modlitwa i śpiew pieśni patriotycznych, po czym udano się do kościoła Wniebowzięcia NMP na Trockiej, by podczas Mszy św. modlić się w intencji wszystkich poległych, zmarłych i żyjących żołnierzy Armii Krajowej - uczestników operacji "Ostra Brama".

Skojdziszki. Grób Nieznanego AKowca

Przemawiając podczas obchodów 55. rocznicy walk o Wilno prezes Zarządu Okręgu Wileńskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, śp. Ludwik Świda zaakcentował, iż jednym z podstawowych zadań potomnych jest zadbanie o miejsce pochówku poległych bohaterów. Dziś mogiły żołnierzy AK, rozsiane po całej Wileńszczyźnie, są należycie uporządkowane i znajdują się pod opieką poszczególnych kół ZPL, młodzieży szkolnej i miejscowej ludności. Pamięć o bohaterskich synach Wileńszczyzny, zachowana w czasach sowieckiej okupacji, jest przekazywana nowym pokoleniom.

8 lipca w jednym z takich miejsc - przy krzyżu w Skojdziszkach, w rejonie wileńskim, zebrali się mieszkańcy tej i okolicznych miejscowości. Tu bowiem znajduje się grób nieznanego żołnierza Armii Krajowej, symbolizujący niejako zbiorową mogiłę wszystkich poległych w latach 1943-44 na Wileńszczyźnie, których miejsca pochówku nie są znane. Żołnierze AK ginęli w potyczkach i walkach z Niemcami, formacjami litewskimi, partyzantką sowiecką, mordowani bez sądu przez oddziały NKWD. Zgromadzeni przy ustawionym przed kilkoma laty krzyżu, swe modły podczas Mszy św. mieszkańcy Skojdziszek, Rudominy i Niemieża ofiarowali w intencji tych właśnie nieznanych bohaterów Ziemi Wileńskiej.

"Człowiek, wierny ojczyźnie, wyznaczonej mu przez Boga, jest godny także niebieskiej ojczyzny" - powiedział w homilii celebrujący Eucharystię św. ks. dziekan Józef Aszkiełowicz. - Naszą ojczyzną jest Wileńszczyzna, ona jest dla nas na drugim miejscu po Panu Bogu. Za nią w razie potrzeby mamy oddać życie. Naszemu pokoleniu nie trzeba oddawać życia, ale trzeba dla ojczyzny żyć, trzeba dalej ją bronić pielęgnując ojczystą mowę i polskie tradycje narodowe". Po modlitwach, w których wzięli udział również członkowie i prezesi kół ZPL w Niemieżu i Skojdziszkach, pod krzyżem złożono bukiety polnych kwiatów, zapalono znicze i odśpiewano kilka pieśni. Starosta niemieski Włodzimierz Sipowicz podziękował zebranym za tak liczny udział w uroczystości.

Pamięć poległych żołnierzy AK uczczono także w innych miejscowościach. Jednym z takich miejsc od lat jest cmentarzyk żołnierski przy kościółku we wsi Skorbuciany gminy pogirskiej.

Skorbuciany. Strażnicy pamięci

Godzina "zero" operacji "Ostra Brama", która wybiła dla oddziałów AK przed 60 laty, dla każdego zgrupowania miała swój moment kulminacyjny. Znaczony żołnierskimi grobami w Kolonii Wileńskiej, na Pióromoncie, cmentarzu Kalwaryjskim i po całej Wileńszczyźnie, jak długa i szeroka. Poległych żołnierzy przyjęła na wieczny spoczynek także ziemia cmentarna obok drewnianego XVIII-wiecznego kościółka w Skorbucianach. Ta miejscowość w latach 1943-44 była partyzancką stolicą VII Brygady "Wilhelma". Tu, na przedpolach powstańczego domu - Puszczy Rudnickiej - 10 lipca 1944 roku stoczyła ona swój ostatni krwawy bój. Tu, na przykościelnym wzgórzu pogrzebano wtedy ciała ośmiu poległych partyzantów. Od 1987 r. żyjący towarzysze broni zaczęli porządkować miejsce pochówku, ustawiając 16 jednakowych nagrobków, w tym 8 symbolicznych. Cmentarzyk uroczyście poświęcono 14 lipca 1991 r. Od tamtego czasu, każdego roku w rocznicę ostatniego boju, to miejsce jest odwiedzane przez okoliczną ludność i weteranów AK, by modlitwą oddać hołd poległym bohaterom. Nie inaczej było i tym razem.

W sobotnie popołudnie 10 lipca znów było rojno na placyku przed kościołem i wokół cmentarza. Czyjaś ręka układała skromne bukieciki, koniecznie biało-czerwone, babcie w kolorowych chusteczkach szeptały słowa pacierza, a przystrojona w kwiaty wiejska świątynia przyjmowała wciąż nowych gości. Przede wszystkim tych, których koledzy zostali na zawsze w skorbuciańskiej ziemi - żołnierzy AK zrzeszonych w środowisku gdańskim. Przyjechali z różnych zakątków Polski, by oddać hołd tym, co na zawsze pozostali młodymi - swym towarzyszom broni. Przedtem jeszcze skierowali w ich intencji swoje prośby do Boga podczas Mszy św. w wileńskim kościele Ducha Św. Na rocznicową uroczystość przybyli do Skorbucian reprezentujący Rzeczpospolitą Polską na Litwie ambasador Jerzy Bahr, konsul generalny Stanisław Cygnarowski i attache wojskowy kpt. Czesław Karczewski, a także prezes ZPL Michał Mackiewicz, wicemer rejonu wileńskiego Teresa Paramonowa, starościna gminy pogirskiej Maria Maciulewicz, wilnianie i ludność okolicznych wsi.

Pękający "w szwach" kościółek, do którego marszowym krokiem wkroczyli weterani w poczcie sztandarowym, niejednemu ze starszych mieszkańców Skorbucian przypomniał czasy, kiedy przed tym ołtarzem młodzi akowcy składali przysięgę żołnierską. Stąd zaczynali swój bojowy szlak, który dla wielu znalazł swe zakończenie na tym lub podobnych mu cmentarzykach. Przed rozpoczęciem nabożeństwa przywitał zgromadzonych żołnierz VII Brygady Janusz Bohdanowicz ps. "Czortek". Piękną oprawę Mszy św. w intencji poległych, którą odprawił proboszcz parafii wojdackiej ks. Józef Narkun, stanowił śpiew chóru z Łodzi. Pieśni "Boże, coś Polskę", "Rota", "Czego żądasz, Panie?" i in. w jego wykonaniu nabrały tutaj wyjątkowego brzmienia.

Odczytana po nabożeństwie historia ostatnich 258 lat w życiu Skorbucian przypomniała głęboko zakorzenione w niej tradycje wolnościowe. Nie było przypadkiem, że zalążki przyszłej brygady powstały na bazie partyzanckiego oddziału, prowadzonego przez tutejszego mieszkańca Jana Czerwińskiego. Do tych wydarzeń nawiązał w swym wystąpieniu także ambasador RP Jerzy Bahr, który powiedział m. in.: "Są takie momenty w historii, najczęściej niezwykle dramatyczne, kiedy naród się sprawdza, jakby zdając egzamin sam z siebie. Składane wówczas ofiary dla Ojczyzny, najczęściej ludzi młodych, bo w nich zebrało się najwięcej sił do walki. Akcja "Ostra Brama" była niewątpliwie takim momentem, jak gdyby akordem kończącym, jak się okazało, pewną epokę. Nie ma większej ceny, niż ta, jaką zapłacili: śmierć, zesłanie, ukrywanie nawet przed najbliższymi prawdy o tamtych czasach. Jesteśmy strażnikami pamięci, pełni bólu i dumy za ów czyn, zrodzony z najgłębszej miłości do Ojczyzny. Niech jego moralne przesłanie nie tylko podnosi nasze polskie serca, lecz i służy dzisiejszym gospodarzom tego kraju, bo na zawsze wpisało się w historię tej trudnej, lecz przez wszystkich kochanej Ziemi Wileńskiej".

Zakończenie uroczystości nastąpiło przy cmentarnej kwaterze żołnierskiej, gdzie dźwięki werbla i trąbki wezwały braci z żołnierskiej leśnej rodziny do apelu pamięci: "Za słowa ostatnie w darń krwawą szeptane, za miłość i dumę, co w sercach pałała, za trawy w skonaniu palcami szarpane - cześć Wam wieczysta i chwała!" W imieniu żyjących żołnierzy Janusz Bohdanowicz słowa uznania skierował pod adresem księdza Józefa Narkuna, starościny Marii Maciulewicz oraz władz rejonowych za troskę nad miejscem wiecznego spoczynku kolegów z VII Brygady. Lekcję wspólnej pamięci w Skorbucianach zakończył występ młodzieżowego chóru "Stella spei" ("Gwiazda nadziei") z wileńskiej parafii bł. Jerzego Matulewicza.

Bogusze. Czyn, uwieczniony w kamieniu

Trwające od tygodnia na Wileńszczyźnie uroczystości składania hołdu żołnierzom AK, poległym w operacji "Ostra Brama" miały różny wymiar i zasięg. Wydarzeniem szczególnym w tym szeregu stało się poświęcenie kolejnego pomnika, upamiętniającego zbrojny czyn Armii Krajowej na Wileńszczyźnie. Potężny kamień-pomnik poświęcony został tym z nich, którzy brali udział w walkach o Wilno w lipcu 1944 r., a później w miejscowości Bogusze, już po wyzwoleniu miasta, zostali podstępnie rozbrojeni i aresztowani przez Sowietów.

"To wydarzenie jest szczególnie znamienne - zaznaczył zagajający uroczystość prezes ZPL Michał Mackiewicz. - Ponieważ idea odsłonięcia tego pomnika zrodziła się nie w Wilnie, nie w Warszawie, nie w Gdańsku albo Lublinie, czy gdziekolwiek są żołnierze AK. Ta idea zrodziła się tu na miejscu, wśród mieszkańców Bogusz i Rakańc. Są jeszcze ci, co pamiętają tamten dzień, którzy przekazali nowemu pokoleniu prawdę o tej zdradzie, o tym czynie i bohaterstwie żołnierzy AK Okręgu Wileńskiego. To oni uczynili wszystko, nie żałując ani czasu, ani wysiłku, ani prywatnego skrawka ziemi, ani własnych środków, żeby ten czyn został uwieczniony w kamieniu i pozostał dla potomnych".

Stojący przy skrzyżowaniu, na skraju ruchliwej drogi w kierunku Turgiel, potężny głaz z wyrytym symbolem Polski Walczącej i wymownym napisem będzie odtąd głosił prawdę o tragicznym dniu 17 lipca 1944. Jednym z inicjatorów postawienia pomnika jest mieszkający tuż obok Mirosław Andruszkiewicz, na którego ziemi stanął ten - jak powiedział - znak wdzięczności żołnierzom AK. Z pomocą w tym przyszło także starostwo mariampolskie, które zatroszczyło się również o przygotowania do poświęcenia pomnika. O tym, że dzieje i czyny Armii Krajowej na tych terenach nie zostały zapomniane, świadczyła obecność na uroczystości tak wielu mieszkańców okolicznych wsi. Pamięć o swych bohaterach żyła bowiem pomimo wszelkich obelg i kłamstw, fałszujących historię i zniesławiających jej bohaterów. Przekazując prawdę z pokolenia na pokolenie, poprzez rodzinę, kościół i byłych żołnierzy, wierzono, że przetrwa ona do czasów, kiedy będzie można oddać hołd i szacunek obrońcom ojczyzny.

Swą radość z doczekania tej tak doniosłej chwili wyrażali gospodarze i goście święta. Jak powiedziała prezes miejscowego koła Jolanta Antoncewa, pomnik ten powstał właśnie z inicjatywy miejscowej ludności, by w taki sposób przekazać i uwiecznić pamięć o swych obrońcach: "Kłaniamy się nisko wszystkim, którzy bronili naszej Ojczyzny, zarówno tym, którzy tu dzisiaj wraz z nami, jak i tym, którym wiek i zdrowie na to nie pozwolili, albo którzy odeszli".

Szczególnie ciepło witano dostojnego gościa święta - przewodniczącego Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" prof. Andrzeja Stelmachowskiego, a także wicemerów wileńskiego i solecznickiego rejonów Teresę Paramonową, Jana Sinickiego i Zdzisława Palewicza, weteranów wojny, zrzeszonych w swoich stowarzyszeniach na Wileńszczyźnie, przedstawicieli środowisk ŚZŻ AK. Najmłodsze pokolenie boguszan obdarowało gości bukietami kwiatów, zebranych na podwileńskich polach. Na poświęcenie przybył ks. dziekan Józef Aszkiełowicz, który po chwili odsłonięcia pomnika przez żołnieży Wileńskiego Klubu AK skierował do zebranych słowo pasterskie.

"Ten kamień stanowi symbol naszej wdzięczności. Niech ona będzie tak twarda, mocna, niewzruszona - jak ten głaz. Jestem szczęśliwy, że nareszcie doczekałem pomnika dla naszych bohaterów, dla naszych ojców, dziadów, którzy walczyli za ojczystą ziemię wileńską. Jesteśmy dumni, szczycimy się, że mamy taką historię, takich bohaterów i będę modlić się, żeby nasza ojczyzna - Wileńszczyzna - nadal miała takich bohaterów. Cześć ich pamięci! Jesteśmy przekonani, że Ojczyzna - ten wspólny dom wszystkich Polaków - jest bezcenną wartością, dla ocalenia której potrzebna ofiara życia, ale także ofiara pracy, cierpienia, uczciwego wypełniania wielkich i małych obowiązków. Tej umiejętności chcemy się uczyć od naszych ojców, od braci i sióstr, którzy za tę wartość zapłacili największą cenę". Na zakończenie swych słów ksiądz Józef zaintonował śpiew "Boże, coś Polskę", podchwycony głosami wszystkich zgromadzonych.

Prof. Andrzej Stelmachowski zaczął swe wystąpienie od słów podziękowania - jak podkreślił - podwójnego: "Przede wszystkim - kombatantom, którzy tej chwili dożyli i są wśród nas. Pozwólcie złożyć to podziękowanie od waszego kolegi akowca z Warszawskiego Okręgu. Ale przecież wszyscy razem realizowaliśmy ten sam wielki plan "Burza", która na tym terenie była akcją "Ostra Brama". Dziękuję za to, że jesteście tutaj, jesteście wśród nas i nigdy nie zapomnieliście tej przysięgi, którą wszyscy składaliśmy. Drugie podziękowanie jest dla mieszkańców wsi Bogusze i okolic. Za to, że nie pozwoliliście zatracić pamięci. Można walczyć z wieloma rzeczami, można walczyć z ludźmi, ale nie można walczyć z pamięcią w postaci tego oto kamienia, który przypomni znane słowa: "gdybyśmy zapomnieli, kamienie wołać będą". Ale o wiele ważniejsze są te pomniki, które ludzie wznoszą w swoich sercach. I za to, żeście nie zapomnieli i że te pomniki wznosicie, nie tylko zakute w kamieniu, ale właśnie w sercach ludzkich, za to chcę złożyć najserdeczniejsze podziękowanie".

"Drodzy Siostry i Bracia Ziemi Wileńskiej!" - tak zaczyna każde swe wystąpienie Teodozja Piaskowska, rdzenna wilnianka, sanitariuszka VII Brygady AK, obecnie mieszkająca w Legnicy lecz sercem nadal zrośnięta z Wilnem. Ciesząc się z doczekania dnia, kiedy można oficjalnie głosić sławę tych, co wojowali o tę ziemię, tych, co polegli na niej jak i tych, którzy podstępem i oszustwem zostali rozbrojeni i przeszli przez mękę łagrów i więzień, przypomniała pokrótce historię tragicznych wydarzeń 17 lipca 1944 r. w Boguszach, którym to został poświęcony pomnik.

Wtedy to, w domku obok, oficerowie polscy z najwyższego dowództwa Wileńskiego Okręgu AK czekali na powrót komendanta Aleksandra Krzyżanowskiego "Wilka" ze spotkania z dowódcą III Białoruskiego Frontu gen. I. Czerniachowskim. Wilno już było wolne od okupanta i właśnie 17 lipca nastąpiło spotkanie, na którym, jak uwierzono słowom oficerskim, miało być podpisane porozumienie, zobowiązujące Armię Czerwoną do współpracy z Armią Krajową przeciwko Niemcom. Na tym spotkaniu jednak z ust Czerniachowskiego padły słowa: "Nikakich razgoworow nie budiet!", a komendant "Wilk" z szefem sztabu okręgu zostali aresztowani. Wkrótce domek w Boguszach okrążyli enkawudziści, 22 oficerów rozbrojono, rozkazano położyć się w ciężarówkach twarzą do podłogi i wywieziono na Łukiszki.

"Ta zdrada, to nieposzanowanie słowa, które dla polskiego oficera przed wojną stanowiło świętość, o czym wiedziałam od dziecka, bo wychowałam się w rodzinie legionisty, były straszliwym ciosem - snuła wspomnienia pani Teodozja. - Znaleźliśmy się na skraju Puszczy Rudnickiej, okrążeni przez wojsko i NKWD. Pamiętam tłum akowców, słyszę przeraźliwy brzęk rzucanej na ziemię broni, nawoływania wstępować do Armii Czerwonej, krzyki: "My chcemy "Wilka"! Wtedy zapadła ciemna noc dla AK i nie tylko. To był wielki dramat Polaków i Polski. Bohaterom tamtych lat poświęciłam wiersz, który chcę zarecytować" - powiedziała na zakończenie.

Wspomnieniami o wydarzeniach sprzed 60 lat podzielił się także ich naoczny świadek - żołnierz VII Brygady Stanisław Strauss, wyznaczony do zabezpieczenia planowanej odprawy w Boguszach. Po zdradzieckim aresztowaniu oficerów uwięziony w w Piłokańcach, eskortowany pod konwojem na teren zamku miednickiego, gdzie w tłoku spędził ok. 3 tygodni w nieludzkich warunkach. Wywieziony później do Kaługi, gdzie został wcielony do sowieckiego wojska.

Kolegom z lat młodości poświęcił swe wystąpienie żołnierz AK Piotr Puszklewicz. Wymienił przede wszystkim swego szkolnego kolegę Wacława Iwanowskiego, mieszkańca tej miejscowości, z którym ukończył szkołę im. J. Piłsudskiego w Turgielach, a który poległ w walce podczas akcji "Ostra Brama" niedaleko Kalwarii. We wspomnieniach przywołał nazwiska Borysewiczów, Puzynów, Jagiełłów, Wyszomirskich, Czepulonisów, Skoczyka, oddając cześć ich pamięci i wyrażając nadzieję: "Niech ten pomnik przypomina nowym pokoleniom, że ich przodkowie, synowie tych okolic, walczyli o wolność tej ziemi".

Historycznego ekskursu wydarzeń w Boguszach dokonał na uroczystości dr Jarosław Wołkonowski, od lat badający działalność Armii Krajowej na Wileńszczyźnie.

Zakończono uroczystość złożeniem wieńców i kwiatów przy pomniku, śpiewem "Hymnu Wileńskiej AK" oraz innych utworów patriotycznych pod batutą Władysława Korkucia i z wydatnym udziałem księdza Józefa Aszkiełowicza, a także solowym wykonaniem przez Lubę Nazarenko pieśni "Dziś do ciebie przyjść nie mogę" i "Dom nad Niemnem". Słowa Stefana Kardynała Wyszyńskiego, przytoczone przez Jolantę Antoncewą o tym, "jak bardzo doskonałym musi być czyn, by wyszedł zwycięsko z opresji niezmiennym w swych upodobaniach historii" potwierdzone zostały jak najlepiej godną naśladowania inicjatywą mieszkańców Bogusz.

Dom Kultury Polskiej.Spotkanie we własnym gronie

Po zakończeniu uroczystości w Boguszach uczestnicy obchodów mieli tego dnia możliwość spędzenia czasu we własnym gronie na żołnierskiej wieczornicy, zorganizowanej w Domu Kultury Polskiej. Oprócz weteranów przybyłych z Polski wzięły w nim udział wszystkie trzy organizacje kombatantów polskich na Litwie - weterani Wileńskiego Klubu Żołnierzy AK, Stowarzyszenia Weteranów Wojny i Klubu "Wrzesień`39". W spotkaniu uczestniczyli także prof. Andrzej Stelmachowski, konsul generalny RP w Wilnie Stanisław Cygnarowski, poseł na Sejm RL Waldemar Tomaszewski, dr Jarosław Wołkonowski. W części oficjalnej dr Jarosław Wołkonowski wygłosił oparty na wieloletnich badaniach archiwalnych referat, przedstawiający (zważając na objętość tematu - w telegraficznym skrócie) historię dziejów Armii Krajowej na Wileńszczyźnie. Chociaż nie stanowiąca dziś tematu tabu i dla ogółu już jak gdyby znana, wciąż budzi zrozumiałe zainteresowanie.

Przypomnienie kluczowych momentów najnowszej historii: masakrę cywilnej ludności w Święcianach, powstanie pierwszego oddziału AK Antoniego Burzyńskiego "Kmicica" i jego zagładę w roku 1943, wzrost liczebny oddziałów AK i udanych akcji bojowych w I połowie roku 1944 oraz rozpracowanie planu akcji "Ostra Brama" jako składowej części ogólnopolskiej operacji "Burza". Idea majora Macieja Kalenkiewicza o zdobyciu Wilna, mająca zadokumentować przynależność tych ziem do Polski i rozwój wydarzeń w dniach 1-17 lipca - zostały przedstawione w referacie dra Wołkonowskiego.

Zabierający głos prof. Andrzej Stelmachowski, chociaż zaznaczył, że nigdy nie był zawodowym historykiem, w sposób trafny zdefiniował trzy okresy w powojennej historii: "Najpierw był czas matek, kiedy na żołnierskie mogiły miały odwagę przychodzić jedynie matki, później nastał czas kolegów, powracających z więzień i łagrów, dziś natomiast mamy czas dzieci i wnuków". Zadając natomiast sobie i wszystkim pytanie "Czy powstanie miało sens, pomimo tylu ofiar i jego upadku?", jednoznacznie stwierdził: "Dziś widzę, że legenda w dziejach narodu jest rzeczą szalenie ważną. Nie można zwalczać legendy, którą karmiły się pokolenia. Cieszę się, że tu, na Wileńszczyźnie wy przestaliście się bać, na Białorusi i Ukrainie jest wciąż jeszcze inaczej. Dlatego te obchody mają ogromny sens. I tak, jak Powstanie Wileńskie w czasie wyprzedziło Powstanie Warszawskie, wy musicie służyć przykładem Rodakom w sąsiednich krajach ukształtowanym właśnie tu wzorem patriotyzmu".

Konsul generalny RP w Wilnie Stanisław Cygnarowski dopełnił szczytnej misji wręczenia weteranom Armii Krajowej dyplomów uznania i okolicznościowych prezentów. Przez ZG ZPL zostali oni także obdarowani kwiatami i ostatnim wydaniem książki autorstwa wilnianki Heleny Pasierbskiej "Wileńskie Ponary". W holu DKP była czynna wystawa fotografii archiwalnych, przygotowana przez Jana Andrzejewskiego.

Potem zaś na scenę wkroczyła młodzież z Polskiego Studia Teatralnego pod kier. Liliji Kiejzik, by wystąpić z literacko-muzyczną kompozycją patriotyczną, poświęconą pamięci żołnierzy AK. Przygotowane dosłownie w ciągu kilku dni przedstawienie ogromnie rozczuliło nie tylko weteranów a i wszystkich obecnych na sali. Pani Teodozja Piaskowska ps. "Teo" skwitowała swoje wrażenia nie kryjąc łez: "To były chyba ostatnie najszczęśliwsze chwile w moim życiu, nigdy tego nie zapomnę!". Spotkanie towarzyszy broni zakończono symboliczną lampką wina i skorzystaniem z okazji poobcowania w swoim gronie.

Data 13 lipca była ostatnim punktem w programie obchodów 60. rocznicy akcji "Ostra Brama". W tym dniu miała miejsce doniosła uroczystość w podwileńskich Krawczunach - miejscu największej bitwy oddziałów AK z wojskami Wehrmachtu. O jej przebiegu relację zamieścimy w następnym numerze "N. G."

Czesława Paczkowska

<<<Wstecz