Przed 460 laty doszło do pierwszego spotkania Barbary Radziwiłłówny i Zygmunta Augusta

Miłość królewska, miłość ziemska

Przed paroma tygodniami przybliżyłem Państwu na łamach "Roty" znajdujące się obecnie tuż za białoruską granicą Gieraniony. Miejscowość, gdzie doszło do pierwszego spotkania króla Zygmunta Augusta i Barbary Radziwiłłówny, które stanowiło zaczątek jednej z najbardziej romantycznych i zarazem najbardziej bulwersujących opinię społeczną miłości w XVI wieku. Chciałbym dziś, wracając poniekąd do tematu, przywołać te dzieje. Również dlatego, że nastąpiło to okrągłych 460 lat temu.

Barbara wpadła w oko Zygmuntowi Augustowi nieprzypadkowo. Jaśniała bowiem wielką, prawdziwie królewską urodą. Miała pięknie zbudowaną sylwetkę o wręcz idealnych proporcjach, a zachwyty szczególne budziło cudowne oblicze: niezbyt wielka owalna twarz, ciemne, wielkie, otoczone gęstymi rzęsami oczy, nad którymi rysowały się wąskie, lekko łukowate brwi. Czoło jej było wysokie, nieco wypukłe, a usta niewielkie, o wyraźnie wykrojonych, dość pełnych wargach. Pod nimi kryły się dwa rzędy równych, lśniących bielą zębów. Na podstawie zachowanych portretów możemy prawie na pewno powiedzieć, że była blondynką. Barbara posiadała także jasną cerę, co uważano wówczas za wielką zaletę urody.

Naturalny wdzięk kształtowała na domiar przyszła kochanka Zygmunta Augusta umiejętną kosmetyką, stosowała bielidło, czyli ówczesny puder, który wybielał i tak już jej jasną cerę. Ponadto potrafiła umiejętnie eksponować swe wdzięki, lubując się w drogich sukniach, kosztownościach, ozdobach. Głowę stroiła weneckimi biretami lub sobolowymi czapkami, nie stroniła od biżuterii, szczególnie lubując się w pierścieniach i perłach. Jest rzeczą oczywistą, że lubiła prezentować się w swych klejnotach i kreacjach. Zawsze piękna, strojna i wymuskana, posiadała wrodzony, trudny do opisania wdzięk, powab, urok. Nie było w niej nic z posągu, nie odstręczała surowością, niedostępnością, które tak często zniechęcają wielu mężczyzn do pięknych kobiet. Barbara chciała, a co najważniejsze umiała się podobać. Głoszono, że w nadmiarze występowały u niej miłosne żądze, które zaspokajała w romansach z licznymi mężczyznami.

O ile historycy nie są zgodni co do daty urodzin Barbary, lokalizując ją między rokiem 1520 (a nawet wcześniej) i rokiem 1523, w przypadku Zygmunta Augusta wszystko jest wiadome. Urodził się 1 stycznia 1520 roku z ojca Zygmunta I i matki Bony, córki Jana Galeazza Sforzy, księcia Mediolanu. Ojciec w chwili jego narodzin liczył lat 53, matka 26 lat, rodzice posiadali doskonałe warunki fizyczne. Kronikarz napisze o Zygmuncie Starym: "Urody był to pan krasnej i siły wielkiej, tak iż powrozy targał, podkowy łamał".

Zygmunt August był średniego wzrostu, szczupły, "delikatnej budowy", nie posiadał atletycznej postury ojca, był jednak silny, mówiąc dzisiejszym językiem: wysportowany. Od wczesnej młodości dobrze jeździł konno, władał bronią, chętnie uczestniczył w turniejach rycerskich. Taki trening wyrobił w nim sprawność i nieprzeciętną wytrzymałość. Stąd też doskonale znosił trudy polowań, eskapad, wojaży.

Z wyglądu był brunetem, nosił niewielką, modną wtedy brodę. Ubierał się niezbyt kosztownie, lecz niebanalnie, nosił przeważnie czarne, cudzoziemskiego kroju suknie. Zygmunt August posiadał też interesującą, bogatą osobowość, po matce odziedziczył wybitną inteligencję, zainteresowania kulturalne, uzdolnienia, południowy temperament. Od wczesnej młodości uważnie śledził rozwój ruchu reformacyjnego, przejawiał sympatię do luteranizmu. Ani w momencie poznania Barbary, ani później nie zdecydował się jednak na otwarte zerwanie z katolicyzmem.

Wychowanie i otoczenie ukształtowało w nim typowe dla Odrodzenia zainteresowania artystyczne, upodobania do gromadzenia dzieł sztuki, a w szczególności - klejnotów i kosztowności. Był stałym klientem kupców i złotników, posiadał krocia artystycznie wykonanych pierścieni, łańcuchów, zegarków. Inną jego pasję stanowiły konie.

Zygmunt August od wczesnej młodości poznawał smak i urodę życia. Pośród życiowych pasji Augusta na pierwszym miejscu należy jednak postawić "uciechy z Wenerą", życie miłosne. Od wczesnej młodości otoczony był dziewczętami, wzrastał w atmosferze przesyconej erotyzmem. Nic więc dziwnego, że w momencie poznania Barbary Radziwiłłówny lubił kobiety dojrzałe, obdarzone sex appealem, biegłe w sztuce kochania. Z chłodną pod tym względem poślubioną w maju 1543 roku Elżbietą Austriaczką, córką Ferdynanda Habsburga, utrzymywał formalny stosunek małżeński.

Wolność w obyczajach miłosnych Barbary rozgrzeszał po części jej wdowi stan. Po tym, gdy w roku 1542 zmarł jej mąż - Stanisław Gasztołd, z którym na ślubnym kobiercu stanęła w roku 1537 w rezydencji Gasztołdów Gieranionach. Warto nadmienić, że mąż zapisał jej dożywotnio swe majętności, odtąd też Barbara nosiła tytuł wojewodziny, którego używała aż do formalnego małżeństwa z królem. Po nagłej śmierci Gasztołda wraz ze swą matką najczęściej przebywała w Gieranionach, gdzie właśnie w październikowy dzień 1543 roku zastał ją Zygmunt August. Przybyły, by rzekomo odebrać przypadające mu po Gasztołdzie kosztowności.

Nikt nie zna szczegółów spotkania, ale jest prawie pewne, że romans się zaczął już podczas pierwszej wizyty. Okazująca słabość znacznie mniej atrakcyjnym mężczyznom Barbara dała bez wątpienia Zygmuntowi maksymalną satysfakcję seksualną, otrzymując w zamian te same uczucia. Pierwszy pobyt w Gieranionach Zygmunta Augusta trwał kilka tygodni i został wydłużony, a powodem było grasowanie tzw. morowego powietrza, czyli epidemii. Nie to jednak najważniejsze. August wyjechał z Gieranionów, a że nie mógł zapomnieć Barbary, zdecydował kontynuować romans.

Z czasem zaczęły ich łączyć uczucia jakże znacznie głębsze niż li tylko współżycie cielesne. Romans namiętnego króla z "wesołą wdówką" przemienił się w tkliwą, gorącą, wielką miłość, która przesłoniła im cały świat. Barbara przestała interesować się innymi mężczyznami, z kolei Zygmunt porzucił inne kochanki. Oboje lubili wesołe zabawy, bankiety i festyny, przepadali za kolekcjonowaniem kosztowności, uwielbiali polowania. Ich oficjalnemu zbliżeniu sprzyjała bez wątpienia śmierć w roku 1545 jego ledwie 19-letniej żony - królowej Elżbiety, która to śmierć pozwoliła Barbarze już bez żadnych osłonek zawładnąć królem. W tym celu zamieszkała w Wilnie, w dworze radziwiłłowym, znajdującym się w bezpośredniej bliskości zamku, gdzie rezydował jej utytułowany kochanek i wraz z nim wpadła w wir dworskich zabaw. Właśnie ze względu na kochankę król organizował nie kończące się uczty, maskarady, turnieje, rozrzucał garściami złoto.

Marzącej o zalegalizowaniu związku z Zygmuntem Augustem, a co za tym idzie - o małżeńskim pierścieniu i monarszej purpurze Barbarze wyraźnie potakiwali jej bracia - Mikołaj Radziwiłł Rudy, a przede wszystkim pełny wygórowanych ambicji i żądny władzy Mikołaj Radziwiłł Czarny. Rola siostry jako konkubiny królewskiej na dłuższą metę wyraźnie im nie odpowiadała. Nie chodziło braciom wprawdzie o zalegalizowanie tego "grzesznego" związku, nie trapiły ich skrupuły moralne. Pałali po prostu chęcią wyniesienia swego rodu, opromienienia go blaskiem korony. Za rękę siostry życzyli być krewnymi Zygmunta Augusta, a przez niego spowinowacić się z większością panujących ówczesnej Europy.

Do zalegalizowania związku z Barbarą coraz bardziej był też skłonny sam Zygmunt August. Wzajemne szczere uczucia oraz intencje braci Radziwiłłów spełniły się latem 1547 roku. Stuła złączyła ich ręce najprawdopodobniej w kościele gieraniońskim. W sposób tajny, bo król zdawał sprawę, jakie sprzeciwy spotka jak ze strony rodziców tak też dygnitarzy koronnych. Umieściwszy żonę od postronnych oczu w posiadłości Radziwiłłów Dubinkach, Zygmunt August w listopadzie udał się do Polski, by tam przygotować grunt dla ogłoszenia swego małżeństwa.

Odejście w zaświaty 1 kwietnia 1548 roku ojca Zygmunta Starego czyniło z niego króla Polski i najwyższego księcia Litwy. Ten fakt wyraźnie przyśpieszył ujawnienie związku. Początkowo Zygmunt August ogłosił o tym na radzie dygnitarzy i panów litewskich, wprawiając ją w konsternację, a po czym mimo wyraźnej niechęci Krakowa i opozycji możnowładców polskich 13 lutego 1549 roku wprowadził wybrankę serca jako prawowitą żonę na legendarny Wawel. Los jednak nie pozwolił, by długo się sycili wspólnym szczęściem.

Zaraz po koronacji Barbara zaniemogła. Na jej brzuchu pojawił się guz, stwardnienie, później w obrębie tego stwardnienia uformował się wielki naciek, zwany przez otoczenie wrzodem. Nie pomogli lekarze ani wezwane przez rozpaczającego króla czarownice ze swymi mocami tajemnymi. 8 maja 1548 roku Barbara Radziwiłłówna oddała Bogu ducha. Przywalony nieopisanym żalem król spełnił ostatnią wolę żony: w niezwykle uroczysty sposób przewiózł jej ciało do Wilna i pogrzebał w kaplicy św. Kazimierza tutejszej katedry.

Taki to finał miała ta niezwykła, choć jakże ziemska miłość dwojga ludzi, którzy znaleźli wielkie szczęście. Miłość, którą - o czym warto pamiętać - zapoczątkowało pierwsze ich spotkanie 460 lat temu w Gieranionach w październikowy dzień 1543 roku....

Józef Rusakiewicz
Na zdjęciu: Barbara Radziwiłłówna i Zygmunt August
podczas jednej z miłosnych schadzek
w Gieranionach na rys. D. Krajewskiego

<<<Wstecz