Gieranion dzieje sławne

Gdy Litwa z Białorusią były "siostrzanymi" republikami sowieckimi, z jednej do drugiej wiodły niezliczone drogi, dróżki i ścieżki, bo granica istniała przecież formalnie i tylko na papierze. Dziś - co innego. Obowiązują wizy i ścisła kontrola na niedawno powstałych przejściach granicznych. Jedno z nich znajduje się w dziewienisko-norwiliskim "apendyksie". Dla mnie znaczące o tyle, bo wiodące w rodzinne strony. Strony, którym towarzyszyła sławna historia.

Zakorzeniona we wspólnych dziejach Rzeczypospolitej Obojga Narodów, kiedy to na jej Kresach wschodnich mimo licznych zagrożeń powstawały i ukształtowały się olbrzymie majątki i dobra, w których posiadaniu znajdowały się tak znane rody jak Lubomirscy, Potoccy, Radziwiłłowie, Tyszkiewiczowie. Świadectwem tego - jakże liczne wspaniałe budowle: pałace, zamki, kościoły, które w znacznej części nie dotrwały do naszych czasów. Tragiczne w skutkach zawirowania dziejowe (wojny, powstania, rozbiory, okupacje i deportacje) doprowadziły je do stanu, że dziś mimowolnie łza się w oku kręci.

Taki też los spotkał okazałe zamczysko w położonych dziś tuż za granicą litewsko-białoruską Gieranionach, skąd do Dziewieniszek i Subotnik (mego rodzinnego gniazda) - po 10 km, a do Lipniszek, gdzie w roku 1894 późniejszy Marszałek Józef Piłsudski wydał sześć pierwszych numerów "Robotnika" - 12 km.

Sięgając w głąb zamierzchłych dziejów, wypada odnotować, że w roku 1403 Gieraniony były własnością Montwida - wojewody wileńskiego. W roku 1433 Zygmunt Kiejstutowicz podarował je wraz z Dziewieniszkami i Miednikami Janowi Gasztołdowi. To właśnie w XV wieku, za panowania tu Gasztołdów, został pobudowany zamek. Niezwykły o tyle, że w jego okazałych wnętrzach wolą losu mieszkała sama Barbara Radziwiłłówna. Po tym, gdy w roku 1537 jako 17-letnie dorodne dziewczę została wydana za mąż za 29-letniego Stanisława Gasztołda, wojewodę nowogródzkiego.

Szczęście jednak nie trwało długo: po 4 latach wspólnego pożycia małżonek odchodzi w zaświaty, Młoda wdowa właśnie w Gieranionach wpadła w oko późniejszemu królowi polskiemu Zygmuntowi Augustowi. Piękna i temperamentna Barbara odwzajemniła się w uczuciach. Tak się zrodziła jedna z najbardziej romantycznych miłości XVI wieku, która doprowadziła wybrankę serca Zygmunta Augusta mimo licznych sprzeciwów otoczenia na zamek królewski na Wawelu, po tym, gdy w roku 1547 stanęli na ślubnym kobiercu.

Mury zamku w Gieranionach, po których dzisiaj już prawie nie zostało śladu, były świadkami jakże licznych wydarzeń historycznych. Również dlatego, że co jakiś czas zmieniały swych władców. W roku 1542 weszły one w posiadanie króla polskiego Zygmunta Starego, a po jego śmierci - Zygmunta Augusta. Ciekawostką jest, że w czasach bezkrólewia (w roku 1557) na zamku w Gieranionach odbyło się kilka zjazdów w celu naradzenia się nad kandydatem na tron Polski i WKL. W wieku XVII Gieranionami władają Pacowie. A trzeba dodać, że już w wieku XVI miasteczko to słynęło w całej okolicy, miało swój herb (serce przekłute na skos mieczem). Król Władysław IV nadaje mu prawa magdeburskie, a Stanisław August je odnawia.

Podczas wojny polsko-rosyjskiej (1654-1667) zamek ucierpiał, ale w krótkim czasie został odbudowany. Po rozbiorach Rzeczypospolitej Polskiej Katarzyna II Gieraniony oraz Lipniszki przekazuje kanclerzowi rosyjskiemu Aleksandrowi Bezborodce, a ten w roku 1812 sprzedaje te dwa majątki marszałkowi słonimskiemu Wojciechowi Pusłowskiemu. Gieranionami władał też wielki obieżyświat Ignacy Korwin-Milewski, posiadający własną wyspę na Adriatyku i luksusowy jacht, którym podróżował po świecie. Mieszkał kolejno w Monachium, Rzymie, Wiedniu, Lwowie i Wilnie. W pewnym momencie sprzedał wszystko Szymonowi Meysztowiczowi i zajął się kolekcjonowaniem dzieł sztuki. W latach 1880-1895 przekształcił on dwór w galerię malarstwa, obejmującą ponad 200 dzieł. Niestety, podczas I wojny światowej została ona zdewastowana i rozgrabiona.

W roku 1939 dwór jeszcze istniał. Gieraniony jak też Subotniki były uważane za osiedla szlacheckie. Miejscowa ludność na co dzień rozmawiała po prostemu (mieszanina polskiego i białoruskiego). Podczas II wojny światowej na tych terenach niepodzielnie rządziła się Armia Krajowa. Nic więc dziwnego, że w sąsiadujących z Gieranionami Dziewieniszkach mieścił się sztab, gdzie opracowywano szczegółowy plan operacji "Ostra Brama".

Po wojnie Gieraniony i okoliczne wsie mocno się wyludniły, gdyż sporo naszych rodaków repatriowało do Polski. Ci, co pozostali, skazani byli na los kołchoźniczy. Na szczęście, dzięki umiejętnemu kierowaniu przez przewodniczącego Baumana, gospodarstwo zespołowe prosperowało wcale nieźle. W myśl mającej się troszczyć o człowieka polityki rozwiniętego socjalizmu pobudowano tu piękny pałac kultury, ośrodek handlowy, inne obiekty o przeznaczeniu socjalno-bytowym. Ludzie po prostu solidnie pracowali, do czego bez wątpienia zostali w przeszłości nauczeni przez hrabiego Władysława Umiastowskiego, który wraz z żoną Janiną Umiastowską-Sadowską (notabene rodowitą warszawianką) dokonali prawdziwej rewolucji agrarnej w Żemosławiu, Subotnikach i okolicach.

Z historią Gieranion nieodłącznie się kojarzy zlokalizowany w pobliżu góry zamkowej kościół św. Mikołaja. Obecna świątynia pochodzi z 1519 roku i jest nieprzerwanie czynna. Nawet wówczas, gdy po Wileńszczyźnie w jej szeroko rozumianych granicach grasował wojujący sowiecki ateizm. W roku 1939 parafia liczyła 2725 wiernych.

Za każdym razem, kiedy bywam w Gieranionach, wracam stamtąd z coraz bardziej ciężkim sercem. Jeszcze w latach 90. ubiegłego stulecia z pomocą aparatu fotograficznego uwieczniłem na błonie resztki tutejszego zamku. Dziś są one unikalne, gdyż te w ogóle przestały istnieć. W sposób barbarzyński zatarciu ulegają więc ślady po naszych przodkach, a mądrość uczy, że jest ona przecież fundamentem, by budować czasy nam współczesne jak też przyszłe.

Józef Rusakiewicz
Na zdjeciach: te resztki murów pamiętały o Barbarze i Zygmuncie Auguście, 1991 r.;
kościół w Gieranionach;
nietypowy herb miasta

Fot. autor

<<<Wstecz